Wolę o tym nie myśleć bo bym się zdołowała całkowicie.
To że dawne koleżanki cześć nawet nie powiedzą, na wesela nie zapraszają itp to mówi samo przez się, mają mnie za nic i pewnie za jakiegoś dziwaka.
Od koleżanki ze studiów za to usłyszałam niedawno że jestem cicha...
fleurette napisał(a):Nie mam żadnych znajomych wiec nie muszę zawracać sobie głowy tym, co kto o mnie myśli. W czasach szkolnych często mnie to męczyło. Poza tym, nawet gdybym ich miała to i tak domyślam się jakby mnie odbierali.
fleurette napisał(a):Nie mam żadnych znajomych wiec nie muszę zawracać sobie głowy tym, co kto o mnie myśli. W czasach szkolnych często mnie to męczyło. Poza tym, nawet gdybym ich miała to i tak domyślam się jakby mnie odbierali.
Czyli jak?
Jako głupią, nudną dziwaczkę.
Jeśli nawet dziwaczkę to nie głupia i nie nudną! ;-) :-)
Nie wiem jak teraz, bo od pół roku praktycznie z nikim zbytnio nie utrzymuję kontaktu (z wyjątkiem dwóch koleżanek [przyjaciółki to chyba za mocne słowo, nie sądzę by one o mnie tak myślały]), ale jeszcze w czasach liceum znajomi z klasy uważali mnie za cichą, nieśmiałą, trochę dziwną (kiedyś niechcący usłyszałam jak o mnie mówiono).
Co do wyżej wspomnianych koleżanek, często powtarzały mi, że jestem dziwna, wiedzą, że mam problemy z nawiązywaniem kontaktów i już dawno radziły mi bym się udała do psychologa skoro sama sobie nie radzę, a ja głupia ich nie słuchałam.
Ostatnio koleżanka z pracy niby żartem powiedziała do mnie "przecież ty nie masz znajomych"...po czym nastąpił uśmiech że to niby taki żarcik...zabolało
Tak więc chyba nie mają najlepszego zdania o moim życiu towarzyskim
Oczywiście że to boli. Sam miałem wiele razy podobnie. Najlepiej jak ktoś kto obgadywał sam po jakimś czasie mi powiedział że kiedyś o mnie gadali że jestem dziwny a teraz wiedzą że jestem spoko i nic mnie nie zmieni. To dopiero zabolało. Szczególnie że ja nie widziałem w sobie nic "innego".