A właśnie, że ponoć można tego oczekiwać. W dorosłym życiu ponoć, jak nie ma z zewnątrz, to ponoć samemu można sobie to dać. - Brzmi dość abstrakcyjnie (jak dla mnie).
Obawiam się i to bardzo, tylko po prostu zastanawiałem jaką ocenę dostanę, jak nie będę mieć rosyjskiego. Nie chcę potem mieć niemałych konsekwencji w postaci np. egzaminu na koniec roku. A szkoła mnie wykończa, w domu bym sam się przygotował lepiej do matury niż w szkole.
Cytat:Myślimy, że Ci się dupnęły wątki.
Nie rozumiem przecież to mój wątek. Co gorsza jest nadal aktualny...
Michał.
Tzn. moim zdaniem właśnie przestanie oczekiwania tego od innych, którzy reprezentują rodziców, i ciągłe doznawanie rozczarowań przez to, jest wyjściem. Do tego jest potrzebne doświadczenie żalu, że się tego nie miało, i nie dostanie, nie przyjdzie samo, no i złości. Wtedy się człowiek rozstaje z takimi oczekiwaniami ze strony innych, i potrafi to sobie dać, ewentualnie potrafi to brać od osób, które mu chcą dać, a nie nieświadomie poszukiwać osób podobnych do rodziców, żeby doświadczyć tego, co w punkcie 1 wszym.
świr napisał(a):Co myślicie o nauczaniu indywidualnym? Chciałbym sobie je załatwić na drugi semestr. Jestem w klasie maturalnej, wie ktoś może na czym to polega dokładnie? Na jakiej podstawie nauczyciele wystawiają oceny? z tego co wiem odpadnie mi religia i rosyjski. Więc jaką ocenę będę mieć na koniec roku?
Ja mam nauczanie indywidualne, ale papier wystawial mi psychiatra. Przyczyna- fobia spoleczna i depresja.
z tym, ze gdybym przejmowala się takim problemem jak ocena z dwóch przedmiotow to bylabym szczęśliwa.
Nauczyciele przychodza Ci do domu, masz do przerabiania więcej materialu niż w szkole, gdyż jest o polowe mniej godzin. Ja mam po 14g tyg.
ach, ocenę będziesz mieć z pierwszego semestru.
Michał napisał(a):Co to znaczy Twój wątek? To, że go zacząłeś? ...
Jest to główny dział forum, a nie dział "To ja ...". Tam znajdują się wątki autorskie.
Czy jak bym napisał ,że nie chce mi się żyć, i nie mam siły do niczego dlatego chcę mieć indywidualne to nie byłby offtop? to jest prawdą. Po prostu postanowiłem to zapytać się w tym wątku.
Cytat:Ja mam nauczanie indywidualne, ale papier wystawial mi psychiatra. Przyczyna- fobia spoleczna i depresja.
z tym, ze gdybym przejmowala się takim problemem jak ocena z dwóch przedmiotow to bylabym szczęśliwa.
Nauczyciele przychodza Ci do domu, masz do przerabiania więcej materialu niż w szkole, gdyż jest o polowe mniej godzin. Ja mam po 14g tyg.
ach, ocenę będziesz mieć z pierwszego semestru.
Ja chcę mieć takie nauczanie indywidualne gdzie będę chodzić do szkoły.
Mam bardzo dużo problemów że jak bym chciał je opisać to ... wyszło by opowiadanie. Nie wiem czemu tak na mnie wszyscy naskakujecie, po prostu nie chcę mieć więcej problemów.
Nikt na Ciebie nie naskakuje.. bynajmniej ja. Takie zaświadczenie tez zalatwisz w poradni psychologiczno-pedagogicznej ale żeby je mieć to najprościej do psychiatry.. jeżeli to odpada to przez tą poradnie co napisalam wcześniej, ale to czekalaby Cię dluga droga, seria badań, bo oni tam kombinuja z tym.. wiec lepiej psychiatra.
Sosen napisał(a):Michał.
Tzn. moim zdaniem właśnie przestanie oczekiwania tego od innych, którzy reprezentują rodziców, i ciągłe doznawanie rozczarowań przez to, jest wyjściem. Do tego jest potrzebne doświadczenie żalu, że się tego nie miało, i nie dostanie, nie przyjdzie samo, no i złości. Wtedy się człowiek rozstaje z takimi oczekiwaniami ze strony innych, i potrafi to sobie dać, ewentualnie potrafi to brać od osób, które mu chcą dać, a nie nieświadomie poszukiwać osób podobnych do rodziców, żeby doświadczyć tego, co w punkcie 1 wszym.
Przepraszam, ale odnoszę momentami wrażenie, że w rodzicach widzisz źródło wszelkiego zła.
socjopatkaa napisał(a):Nikt na Ciebie nie naskakuje.. bynajmniej ja. Takie zaświadczenie tez zalatwisz w poradni psychologiczno-pedagogicznej ale żeby je mieć to najprościej do psychiatry.. jeżeli to odpada to przez tą poradnie co napisalam wcześniej, ale to czekalaby Cię dluga droga, seria badań, bo oni tam kombinuja z tym.. wiec lepiej psychiatra.
Wybacz ,że tak Cię wyptyam. Co robisz jak np. nie przygotujesz się do lekcji ,bo np. depresja Ci to uniemożliwi? Zadowolona jesteś z tego nauczania, myślisz ,że warto jak nie daję rady? do jakiej szkoły chodzisz?
Czy to jest pewne że odpadnie mi wf,religia i drugi język obcy?
Ogólnie to nie mam wokół siebie tylko rodziców, boję się trochę ,że jak będę już tak cały czas przebywać sam to... stanę się psychiczny..
Myśli samobójcze to moja codzienność od kilku lat. Jeszcze żyję ponieważ jestem zbyt leniwy żeby podjąć działanie w kierunku przemienienia myśli w czyny. Sprawa jakaś taka zbyt kłopotliwa , a po za tym znalazłbym się pośmiertnie na jakiś czas w centrum uwagi (nieprzyjemna sytuacja dla fobika). Czasami dochodzę do wniosku że już i tak od dawna nie żyję , więc po co zadawać sobie zbędny trud.
Poprzez samobójstwo nie da się pozbyć problemów, można je sobie co najwyżej pogłębić. Niby teoria, ale logiczna i jestem o tym głęboko przekonana. Zabijając siebie mamy ciężki grzech co skutkuje nieprzyjemnościami "dalej". Nikt nie będzie traktował nikogo wtedy pobłażliwie, nie pogłaska po główce, bo było mu źle na Ziemi. Wręcz przeciwnie, dodamy sobie jedynie cierpienia (o wiele większego niż obecne). [zapewne nieprzekonujące i bez sensu dla osób o takich myślach, ale warto przemyśleć]
Mnie osobiście na tamten świat nie ciągnie, mimo iż nie mam ciekawego życia to jednak po coś tu przyszłam. Życie bez sensu nie jest, ma cel. Zamierzam go nawet osiągnąć, ale póki co nie mam pojęcia jak, bo obecny styl życia jest właściwie równoznaczny z warzywem. Być może i na mnie przyjdzie czas z owymi myślami... ale nie sądzę, bo widzę zbyt dużą wartość życia.
@Szyszka to nie do końca jest tak. Osoby, które chcą popełnić samobójstwo zazwyczaj już utraciły wiarę w Boga i życie pozaziemskie (jak ja). Kluczowe staje się pytanie: Jak będą się czuć Twoi bliscy/rodzina, a nawet twój sąsiad, który niekoniecznie Cię zna, kiedy zdecydujesz się na rozwiązania ostateczne??
Zazwyczaj, ale nie zawsze. Przynajmniej ja spotkałam się z innym podejściem. Niektórzy wierzą, że tam będzie im lepiej, że wszystko się skończy i będą wolni. Niestety mija się to z prawdą, bo na takie życie można liczyć jeśli się na to zasłuży. To kluczowe pytanie też nie do końca jest trafne, bo wiele osób jest zwyczajnie samotnych, nie mają od nikogo wsparcia i są pewni, że jeśli ktoś zapłacze, to tylko na pokaz.
@tomaj
Zbyt leniwy by zacząć działać w tym kierunku..hmm.. normalnie jakbym czytał siebie. I mnie bardziej niż pośmiertne zainteresowanie przeraża, zainteresowanie powstałe jeśli by coś nie wyszło (pewnie zabić bym się dobrze nie potrafił przy moich zdolnościach, albo jeszcze zrobił krzywdę komuś ) a wtedy by trzeba byłoby się z tym wszystkim zmierzyć jeszcze. Auć.
Odnosząc się bezpośrednio do tematu.
Komu się k. chce... W kółko tylko problemy i nieprzyjemności...
Żeby chociaż forsa była ...
Bez nieszczęść, szczęscie nie może istnieć, bo kto by je zauważył, kto by do niego dążył. Spowszedniałoby szczczęście bez nieszczęścia, a wtedy ktoś i tak w końcu by się z nudy powiesił
Nie byłoby uczucia ulgi, bo niby od czego. Wstydu, nawet gdy powinien się pojawić, bo ktoś faktycznie zabłysnął czy coś . obawy, strachu przed zbliżającą się przepaścią, bólu...
Smutku, bo nikt by nie umierał itd.
Bylibyśmy bezsamokrytycznymi, nieczułymi tworami bez wyobraźni i potrzeby rozwoju, bo po cholerę. Szybko przeludnilibyśmy wszechświat ale nikt by i tak nie zauważył problemu, bo problemów by przecież nie było...
Spooky napisał(a):Oj długo mógłbym pisać w temacie.
Czyli co, powtażać w kółko 'żyć mi się nie chce'?
Ja kiedyś już zwracałem się z prośbą o unicestwienie i skrócenie męk do samego domniemanego stwórcy i wiesz co, olał mnie. Widocznie nie ma lekko.
Samobójstwo z kolei... cóż, moim zdaniem to oznaka słabości, są jednak różne powody, dlatego raczej nigdy staram się nie wygłaszać opinii broniących bądź piętnujących takie zachowania. To zasadniczo nie moja sprawa. Potępienie słabości samej w sobie według mnie też jest absurdem. Po to mamy zresztą wolną wolę, żeby o swoim życiu decydować samemu. W pełni, nawet o takich sprawach. Niektórzy wolą wielką niewiadomą, która czeka ich "po drugiej stronie", niż kontynuować życie w cierpieniu. Ja nie, bo widocznie nie jest ze mną tak źle... albo mam inne priorytety.
socjopatkaa napisał(a):Nikt na Ciebie nie naskakuje.. bynajmniej ja. Takie zaświadczenie tez zalatwisz w poradni psychologiczno-pedagogicznej ale żeby je mieć to najprościej do psychiatry.. jeżeli to odpada to przez tą poradnie co napisalam wcześniej, ale to czekalaby Cię dluga droga, seria badań, bo oni tam kombinuja z tym.. wiec lepiej psychiatra.
Wybacz ,że tak Cię wyptyam. Co robisz jak np. nie przygotujesz się do lekcji ,bo np. depresja Ci to uniemożliwi? Zadowolona jesteś z tego nauczania, myślisz ,że warto jak nie daję rady? do jakiej szkoły chodzisz?
Czy to jest pewne że odpadnie mi wf,religia i drugi język obcy?
Ogólnie to nie mam wokół siebie tylko rodziców, boję się trochę ,że jak będę już tak cały czas przebywać sam to... stanę się psychiczny..
Jak nie przygotuje się do lekcji to mowie jaka jest przyczyna tego, ale to zależy od nauczyciela jak zareaguje. Jestem zadowolona, aczkolwiek chcialabym normalnie funkcjonować.. powiem Ci tak, wf to nie mam pojęcia. Musialam mieć zwolnienie z wf na caly rok.jeżeli religgia i język byl tylko w pierwszym semestrze to odpadnie napewn
Nie boj się, trzymam kciuki, ze to minie
Spooky napisał(a):Oj długo mógłbym pisać w temacie.
Czyli co, powtażać w kółko 'żyć mi się nie chce'?
Ja kiedyś już zwracałem się z prośbą o unicestwienie i skrócenie męk do samego domniemanego stwórcy i wiesz co, olał mnie. Widocznie nie ma lekko.
Niestety zbyt dużo myśli mi się kotłuje w głowie i gdyby to się ograniczało do prostego zdania było by mi chyba znacznie łatwiej.
Problem sprowadza się miedzy innymi do tego, że jestem zmęczony nieustanną walką ze sobą samym i nie jestem w stanie planować niczego na dłuższą metę, gdyż wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.
Uczucie nieustannej pustki, bez sensu w czymkolwiek co prowadzi do nieustannej izolacji, siłą rzeczy musi spowodować ''głupie myśli''.