20 Paź 2011, Czw 13:02, PID: 276696
Tyle, co przyswoić schematy pisania wypracowań na polskim i poświęcić góra kilka dni na prezentację (a można i iść niemal na żywioł, i tak z reguły zaliczą). Mocno opornie odrabiałem koszmarne zaległości z matematyki (i nie tylko - kilka lat poza szkolnym obiegiem), a i tak ją zdałem, mimo powszechnego płaczu i 1/4 oblanych egzaminów. Wystarczy nie spać na lekcjach w szkole średniej, a potem nie trzeba NIC robić, by po prostu maturę zdać na minimum. To już nie jest wyznacznik poziomu, jak kiedyś, tylko sprawdzian na koniec szkoły, który jak najbardziej można zaliczyć z palcem w pupie.
Zgodzę się tylko, że dla fobika matury ustne to droga przez piekło, będą mi się śniły po nocach po wsze czasy, ale raz na ruski rok można wziąć tyłek w troki i przecierpieć.
Zgodzę się tylko, że dla fobika matury ustne to droga przez piekło, będą mi się śniły po nocach po wsze czasy, ale raz na ruski rok można wziąć tyłek w troki i przecierpieć.