31 Gru 2015, Czw 15:38, PID: 501208
Dzisiaj tańczyłam na zabawie sylwestrowej, głównie sama, później z dwoma chłopakami a z moim starszym znajomym byłam w kinie i też miło spędziłam czas.
31 Gru 2015, Czw 15:38, PID: 501208
Dzisiaj tańczyłam na zabawie sylwestrowej, głównie sama, później z dwoma chłopakami a z moim starszym znajomym byłam w kinie i też miło spędziłam czas.
31 Gru 2015, Czw 15:43, PID: 501210
W związku z nadchodzącym rokiem zrobiłem listę sukcesów w obecnym. Oto lista:
Dziękuję za uwagę.
31 Gru 2015, Czw 16:14, PID: 501222
Proxi napisał(a):W związku z nadchodzącym rokiem zrobiłem listę sukcesów w obecnym. Oto lista: Dziękowanie za uwagę to też jakiś sukces.
09 Sty 2016, Sob 22:05, PID: 505082
Mój sukces na dziś, największy w moim życiu na ten czas
Idąc do szkoły spotkałam nauczyciela, który mnie uczy i po kilku minutach przełamywania się, zagadałam do niego :-D Zdziwił się bo obcy człowiek zaczepia na ulicy ale po kilku sekundach sam do mnie zagadał. Przez jakieś 5 minut rozmawiałam z nim w miarę normalnie, bez jakiś głupotek z mojej strony. Ach praktyka czyni mistrza :-D
10 Sty 2016, Nie 0:31, PID: 505126
Siedzę sobie, uczę się i właśnie tak pomyślałam - zbliża się sesja, już styczeń a to jest 4 miesiąc od rozpoczęcia studiów ale co ja tak długo na nich robię? To głupie bo normalny człowiek idzie na studia bo ma jakieś plany, cele, w których osiągnięcie wierzy. Ja poszłam bo na inne się nie nadawałam, strasznie się cykałam i liczyłam się z tym, że pewnie nie dam rady i pewnie szybko zrezygnuję. To się jeszcze może stać ale i tak jestem jak na razie z siebie zadowolona bo mogło być gorzej. Nie pomyślałabym jeszcze parę lat temu, że ogarnę się psychicznie na tyle, żeby w miarę normalnie żyć, zdam maturę i pójdę na dobre studia. Przecież mogłam się totalnie załamać i ze sobą skończyć, mogłabym wleźć pod pociąg pod wpływem impulsu, mógł mnie trafić piorun czy coś... a wszystko jakoś magicznie się układa. Ale mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej bo wciąż jest ciężko, mam stale problemy ze skupieniem przez stres i natrętne myśli, niech to się skończy...
12 Sty 2016, Wto 20:01, PID: 506032
Mam sukces: jako że ostatnio wychodze do ludzi, (czyli w moim słowniku: obniżam wymagania co do tego z kim się zadaję), poznałam trochę nowych osób, czego efektem jest wzrost frustracji (bo nie potrafię im odmawiać i wysłuchuję wielominutowych monologów) oraz fakt, ze zaczęłam sie uczyc jazdy na snowboardzie! Nawet mi to wychodzi
Bardzo ważne jest też przełamanie się w sferze kontroli; pozwoliłam komuś mi w sumie całkiem obcemu organizować mój czas, wyjechałam na ten snowboard bez przygotowania, jeździłam w czyichś ciuchach (to już baaaardzo narusza moją strefę komfortu) musiałam poradzić sobie ze stresującymi sytuacjami (wyjeżdżanie bokiem na orczyku, matko boska to jest jakis dramat! Spadłam chyba sto razy) Oraz znosiłam uwagę wielu osób skupioną na mnie. Jako że sie uczyłam, każdy mój krok był obserwowany i komentowany, nie mogłam być jak zwykle niewidzialna. Przykładowo, gdy wchodziłam do baru, w którym odpoczywali znajomi i ich znajomi, wszyscy okrzykami mnie witali od drzwi i komentowali moje poczynania na stoku. Było to miłe i przerażające jednocześnie, ale wszystko to przetrwałam. Sama jazda okazała się najmniejszym z problemów do pokonania. Ciągle bałam się ze sie zbłaźnie, ale nawet padając z orczyka nie czułam się jako ostatni dziad. Cuda, cuda! Chyba przerobiłam jakieś blokady w mej głowie
13 Sty 2016, Śro 1:18, PID: 506284
Jak już pisałem - kupiłem w macu colę bez lodu.
14 Sty 2016, Czw 15:40, PID: 506760
W wieku 25 lat znalazłem pracę na "umowę o prace"[możecie się śmiać].....
Praca na produkcji[po pierwszym dniu ręce bolą jak jasna cholera] w sumie nic pewnego,bo umowy przez pierwsze 3 miesiące przez pośrednika ale za to ludzie ok.
20 Sty 2016, Śro 15:32, PID: 508652
Ostatnio osiągnąłem wielki sukces, ponieważ parę dni temu brałem udział w balu popularnie nazywanym studniówką.
Była to pierwsza jakakolwiek moja impreza od balu w 3 klasie szkoły podstawowej. Od samego początku liceum wiedziałem, że tam nie pójdę. W końcu trudno iść w takie miejsca, nie chodząc praktycznie nigdzie, ani nie będąc na żadnej osiemnastce (swojej rzecz jasna również). Do tego od września nie wychodzę z domu nigdzie indziej niż do marketu, babci bądź szkoły. Początkowo obwieściłem wszystkim o to pytającym, czy idę czy też nie, że się nie wybieram. Sytuacja jednak okazała się bardziej interesująca niż się spodziewałem. Zostałem zaproszony przez koleżankę z klasy jako osoba towarzysząca. Było to dla mnie niemałe zdziwienie, bowiem nie rozmawiałem z tą dziewczyną przez poprzednie 2,5 roku praktycznie wcale. Początkowo odmówiłem, myśląc że to jakiś śmieszny żart i uwzględniając to jakie mam relacje z ludźmi i fakt, że cała klasa doskonale o tym wie. Sądziłem, że wszyscy chcą pośmiać się ze mnie, nie wiedziałem dlaczego stosunkowo atrakcyjna dziewczyna chcę tańczyć poloneza z kimś tak żenującym jak moja osoba. Po jakimś czasie, mając przed oczami wizję siebie wyrzuconego z domu przez ojca, który i tak znajduje sobie co chwila to nowsze pomysły o co się przyczepić, zdecydowałem się zaryzykować i przeprosić tą dziewczynę za moją odmowę, jednocześnie zapewniając że wybiorę się z nią jako partner studniówkowy. Okazało się to bardzo dobrą decyzją. Początkowo gdy usiedliśmy przy stole było dosyć drętwo, oczywiście nie miałem za bardzo o czym gadać z koleżanką przy stole. Sztuczne tematy wymyślane przeze mnie wyczerpały się dosyć szybko. Sam fakt, że rozmawialiśmy tam o maturze, nie świadczy najlepiej o moich możliwościach w relacjach damsko-męskich. Zdecydowałem się namówić koleżankę do tańca. Przy tym nie trzeba przynajmniej gadać. Chociaż tańczyliśmy ten sam taniec-wygibas do wszystkich możliwych rodzajów muzyki, bardzo fajnie się bawiłem. Do tańca zaprosiła mnie też druga koleżanka z klasy, a ja ośmieliłem się później zaprosić do tańca jeszcze inną dziewczynę z klasy, która bardzo mi się podoba. Nikt się ze mnie nie śmiał, przez całą zabawę uśmiech nie schodził z mojej twarzy( może to ta radość z trzymania dziewczyny za rękę, w końcu nawet jak na fobika to i tak zbyt późny czas na rozpoczęcie takich atrakcji) Co prawda teraz tak są ferie i nie mam z nikim kontaktu, siedząc samemu w domu, jednak wspomnienia pozostaną i mogę powiedzieć że przetańczyłem więcej czasu niż większość kolegów z klasy. Do tego na zdjęciach nie wyszedłem zbyt ciekawie. Wniosek: nie każdy chcę się z nas śmiać, czasem trzeba zaufać drugiemu człowiekowi.Warto skorzystać z nadarzającej się każdej okazji żeby zrobić coś ciekawego.
20 Sty 2016, Śro 17:16, PID: 508698
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Sty 2016, Śro 18:02 przez Anitax.)
Gratulacje! Świetnie sie czyta takie historie, dla kogoś innego to niby nic a dla fobika duży przełom. Najbardziej podnosi na duchu to, że się zreflektowałeś w porę i nie bałeś przeprosić dziewczyny za wczesniejsza odmowę oraz zaprosiłeś kogoś do tańca. Tak trzymać!
20 Sty 2016, Śro 19:12, PID: 508710
codziennie odnoszę sukces w ogóle żyjąc z tym cholerstwem
w szczególności dzisiaj umówiłem się na kolejną wizytę do psychiatry, drugi dzień wydzwaniania, 15 telefon, za każdym razem lęk
20 Sty 2016, Śro 22:42, PID: 508752
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Sty 2016, Śro 23:04 przez Zasió.)
Zapytałem na przerwie dziewczynę w pracy, co czyta.
Jakby sie zastanowić, to nie licząc chodzenia w parach w podstawówce, to chyba dłużej trzyałem kobietę za rękę na terapii, jakieś takie durne ćwiczenie było w tym śmiesznym nurcie-niewypale z którego sie zmyłem po trzech spotkaniach.
27 Sty 2016, Śro 22:18, PID: 510916
Żadnych wygranych. Męczę się kilka lat.
28 Sty 2016, Czw 13:25, PID: 511116
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Sty 2016, Pią 12:04 przez Anitax.)
Raz na górze raz na dole, ale jakoś tam ewoluuję. Potrafię siebie zapytac dlaczego tak a nie inaczej postrzegam osobę lub daną sytuację, wtedy widzę, że np komus zazdroszcze, w momencie kiedy to przyznam, problem staje sie mniej istotny, odczuwam ulgę, że nie muszę się oszukiwać, tzn zaprzeczać sobie(bo z automatu wmawiam sobie ze nic sie nie dzieje, zamiast normalnie pomyslec, tak, jestem zazdrosna o to i o to). Znika wtedy poczucie bycia groszym, znika obawa przed rozmową, mam więcej luzu, zaczynam widzieć człowieka takiego jak ja.
Nadal walczę by patrzeć ludziom w oczy, tzn zerkam, ale potem nie wracam już okiem drugi raz, to jet moje przekleństwo, to niewracanie. Dzisiaj nakazuję sobie powrócic wzrokiem do osoby mijanej na ulicy/pani w sklepie/ znajomego/znajomej itd. przynajmniej w 5 sytuacjach. Jak sie za siebie nie wezmę ostro to będzie tylko gorzej. edit; rozterki jakie mi towarzyszą od początku roku powodują skutki fizyczne- boli mnie serce, od tygodnia jade na tabletkach uspojakających i nasennych. Muszę z tym skończyć. edit2: nie udało mi sie wczoraj ani raz popatrzeć drugi raz na kogoś, ale za to wytrzymałam spojrzenie jakiegoś pana na ulicy, tzn wytrzymałam jakies 0,5 sekundy dłuzej niz zwykle.
03 Lut 2016, Śro 3:18, PID: 513048
Zas napisał(a):Zapytałem na przerwie dziewczynę w pracy, co czyta.Ja myślę, że to było dobre ćwiczenie.
06 Lut 2016, Sob 23:35, PID: 513856
Od paru dni walczę ze sobą żeby wybrać się na rozmowę do szefów o podwyżkę. Już rozmowa z jednym szefem jest stresująca, a co dopiero z dwoma.
Układam sobie w myślach co muszę powiedzieć. Rozwijam listę argumentów. Boję się odmowy, postanowiłam sobie, że za takie śmieszne pieniądze nie będą mnie wykorzystywać. Jeżeli nie zgodzą się nad podwyżkę zwolnię się. Oczywiście nie od razu. Ale poszukiwanie nowej pracy to kolejne stresy z którymi nie wiem czy sobie poradzę. Dlatego tak długo odkładałam te starania, ale w tym miesiącu postanawiam że pójdę! o!
24 Lut 2016, Śro 22:18, PID: 517716
Dzisiaj patrzyłam na panią w sklepie rozmawiając z nią, a nie na półki, nic nie kupiłam ostatecznie, co też uważam za sukces, bo boję się trochę nic nie kupować jak juz oglądam towar. Poza tym byłam miła dla innych choc mnie nudzą tak naprawdę, nawet dla siostry mojej, która wybitnie działa mi na nerwy, no i staram się nie zaczynać każdego zdania od "ja".
04 Mar 2016, Pią 11:04, PID: 519630
Anitax, też powoli reperuję swoją asertywność i nie kupuję już w sklepach rzeczy których nie chcę tylko dlatego, że sprzedawca mi usilnie wmawia, że to super zakup albo że jest "takie tanie", więc na pewno mnie stać...
Odmówiłam koleżance, która chciała, żebym będąc w Poznaniu pojechała po jakiś jej list do zupełnie innej części miasta (właściwie strefy podmiejskiej), chociaż mogą jej to przesłać pocztą na właściwy adres. Zaczynam mniej się bać patrzeć ludziom w oczy. Przecież nie zabiją Ostatnio nawet przełamałam się i zaczęłam rozmawiać godzinę-dwie z osobą poznaną na forum. Poznawanie nowych osób to był zawsze koszmar, a teraz mogę posiedzieć, popić coś bezalkoholowego, pogadać o pierdółkach - i nie czuć się potem jak skończona idiotka. Także sukces
11 Mar 2016, Pią 0:45, PID: 522176
U mnie niestety bez sukcesów, same porażki ostatnio.
Byłam niedawno na rozmowie o prace , fobia wzięła góre babka wyczuła moje zdenerwowanie, ogólnie mine miała nie tęgą po rekrutacji ze mną a ja tez zwiałam stamtad jak najszybciej.czulam sie jakby mnie traktor rozejchal. ogolnie dalej wegetuje. co wiecej popadam w alkoholizm 4/7 dni w tygodniu jestem pijana.
11 Mar 2016, Pią 11:37, PID: 522262
Przykro mi ze popadasz w alkoholizm, mam nadzieję, że nie pijesz samotnie.
Ja mam mikro sukcesy; 1.Rozmawiałam ze znajomym znajomych o niczym i nie uciekłam. 2.Powiedziałam cześć koleżance sprzed lat, którą co jakiś czas spotykam na crossficie, wczesniej udawałam że jej nie widze. 3.Uśmiechałam się do wszystkich ludzi na imprezie, aż mnie policzki bolały z tego nienaturalnego napięcia. Nadal bardzo staram się walczyć z aroganckim i lekceważącym podejściem do każdego kogo spotkam.
15 Mar 2016, Wto 23:24, PID: 524014
Magiii napisał(a):Od paru dni walczę ze sobą żeby wybrać się na rozmowę do szefów o podwyżkę. Już rozmowa z jednym szefem jest stresująca, a co dopiero z dwoma. Byłaś? jak poszło? Nie znoszę, kiedy z jednej strony szali niechciana praca - z drugiej stresy związane z poszukiwaniem kolejnej.
29 Kwi 2016, Pią 20:44, PID: 536680
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Kwi 2016, Pią 21:04 przez ita naji.)
moim ostatnim sukcesem jest to, że pomimo ataku paniki i wstydu jaki przez to odczuwam mam odwagę coś kontynuować,
a mianowicie, tydzień temu zaczęłam korepetycje z j. niemieckiego w Niemczech. Na pierwszych 2 lekcjach byłam tak zestresowana, że prawie się rozpłakałam, nie byłam w stanie złożyć nawet jednego zdania, nawet w myślach po polsku, totalna pustka w głowie! w pewnym momęcie nawet już nie wiedziałam co się w ogóle dzieje, no i ten ogromny wstyd z tego powodu i myśli w stylu, że jestem jakaś głupia itd. Przed trzecim spotkaniem czułam tak duży niepokój, że 20 min. przed dostałam silnego ataku paniki ( w moim przypadku, niekontrolowany płacz, uczucie jakbym się dusiła, zalewający zimny pot, drgawki całego ciała, zgrzytanie zębami, drętwienie i sztywnienie mięśni kończyn i twarzy do tego stopnia, że nie mogę nimi ruszać itd. to wszystko na raz i trwa ok pół godziny.) no i oczywiście na ostanie korepetycje z tego powodu nie poszłam bo niby jak heheh normalnie po czymś takim, w życiu bym się nie zdecydowała żeby dalej coś kontynuować, tylko bym się załamała i nawrzucała sobie jaka to ja jestem beznadziejna, jakim wielkim nieporozumieniem jestem , ale wstyd. Ale teraz się zaparłam i nawet zamierzam uświadomić moja nauczycielkę z czym mam problem, przy okazji powalczę trochę ze wstydem w związku z tym , że mam fobie. Czy mi to wyjdzie to okaże się w poniedziałek. Spodziewam się ataku paniki na zajęciach- to będzie dopiero przedstawienie Na samą myśl o kontynuacji tych lekcji robi mi się słabo ale jak się poddam to już koniec...ja już po prostu mam dość tego życia w zawieszeniu. Po tym jak to napisałam, już cała się trzęsę.
30 Kwi 2016, Sob 11:32, PID: 536896
Świetna postawa. Powodzenia w przyszłości.
07 Cze 2016, Wto 19:43, PID: 549519
Sunniva napisał(a):U mnie niestety bez sukcesów, same porażki ostatnio. Również mi przykro , ja też nie raz ratuję się alkoholem ale to jest straszne i potem jak schodzą procenty to przychodzą wyrzuty sumienia ,i spotęgowane objawy więc moim zdaniem najlepiej odstawić go całkowicie w tej fobii albo mocno ograniczyć ,w tyg nic nie piję tylko na weekendzie jak jest jakaś okazja i tylko trochę.Ostatnio bardzo dużo czytałem o działaniu alkoholu ponieważ działa na mnie bardzo dobrze , nawet nie wielka ilość i natrafiłem na taki suplement : http://pl.swissherbal.eu/sklep/comfortil-max/ Ale to już raczej napiszę temat o tym w odpowiednim dziale. |
|