11 Gru 2011, Nie 22:45, PID: 283058
Sposób. Umiejętność mówienia i słuchania. Tylko i aż...
11 Gru 2011, Nie 22:45, PID: 283058
Sposób. Umiejętność mówienia i słuchania. Tylko i aż...
11 Gru 2011, Nie 22:46, PID: 283061
To 50% za mną
11 Gru 2011, Nie 22:50, PID: 283066
Kolejne 50, to chęci
Bo nieśmiałość i fobia to usprawiedliwione wygodnictwo.
12 Gru 2011, Pon 18:13, PID: 283225
Niered napisał(a):Bo nieśmiałość i fobia to usprawiedliwione wygodnictwo.Aha, dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Wezmę to sobie do serca. Szyszka, ale z umiejętnością słuchania nie przesadzajmy, bo sam mam czasem problem skoncentrować się na wypowiedzi drugiej osoby i często szybko zapominam.
12 Gru 2011, Pon 18:22, PID: 283228
Ja akurat słuchanie mam opanowane. Z racji tego mam jakiś plus, bo ludzie lubią ze mną (czyt. do mnie) rozmawiać. Często nawet wydaje mi się, że darzą mnie za dużym zaufaniem, bo niektórych rzeczy bym nie powiedziała najbardziej bliskiej mi osobie o.O
12 Gru 2011, Pon 19:11, PID: 283237
user52 napisał(a):Nie ironizuj koluniu. Teraz to już nic innego, jak obrona swojego alibi, które daje Ci komfort nie podejmowania działania...Niered napisał(a):Bo nieśmiałość i fobia to usprawiedliwione wygodnictwo.Aha, dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Wezmę to sobie do serca.
13 Gru 2011, Wto 19:06, PID: 283421
Na pewno ważne jest zadawanie wielu pytań, szczególnie dotyczących drugiej osoby. Nic tak nie interesuje innych ludzi jak Ich własne życie, po prostu interesując się Nimi, nawet na siłę, możemy mieć nadzieję, że część tego po prostu się w przyszłości "opłaci". Często obserwuję u przebojowych osób zdolność do ciągłego mówienia o sobie, bez żadnych skrępowań, że całą rozmowę podporządkowują swoim tematom. Poza tym wszystko trwa pewien czas i musi być rozwijane, to nie jest też tak, że każda pewna siebie osoba nie rozwijała tego w sobie bądź nie zmieniła się w taką, np. dlatego, że rówieśnicy męczyli ją w szkole. Przykładem może być mój kolega, który miał z tym problemy, a po latach, zrobił karierę zostawiając wszystkich w tyle, tylko, że do tego czasu przeczytał tony książek na temat retoryki, manipulacji, zmienił nastawienie na myślenie wyłącznie o swoich potrzebach. Teraz sytuacja jest taka, że nie każdy Go lubi, jest silną osobowością, ale nie przejmuje się kompletnie zdaniem innych - to stanowi o Jego sile, swobodzie. Doprowadził do tego, że w każdym towarzystwie, wszyscy zabiegają o Jego uwagę. Oczywiście ciężko tak naprawdę dawać wskazówki dotyczące rozmowy, bo to naprawdę głównie zależy od tego z kim rozmawiamy, miałam kiedyś sytuację, w której zainteresowałam się samopoczuciem drugiej dziewczyny, pytałam ją, a reakcją było wyrzucenie mi, że "wszystko chcę wiedzieć" i "zadaję głupie pytania". Druga osoba mogłaby być w tym momencie szczęśliwa, że ktoś się Nią zainteresował, także nie ma reguły. Trudno tylko opanować ten strach przed reakcją, u mnie najgorsze wyniki dają przewidywania tych reakcji, bo zawsze mam w głowie czarny scenariusz, który powstrzymuje mnie przed działaniem. Wolę już w ogóle nie myśleć niż tak się zadręczać.
Ja jestem obecnie trochę na rozdrożach, z jednej strony potrafię komuś pomóc, zwrócić się z pomocą, z drugiej strony mam w sobie ciągły sygnał żeby nie dać się wykorzystywać (np. na studiach, na których bardzo dobrze mi idzie jeśli chodzi o wyniki). Ten lęk przed wykorzystaniem wpływa na moją pomoc innym, inicjatywę. Osobiście mam trochę inaczej niż niektórzy opisujący swoje problemy, ja raczej zawsze wolałam trzymać się cichych osób, przy których miałam szansę się wykazać, a nie liderów, którzy przypominają mi o moich lękach, spychają na drugi tor i przejmują inicjatywę. Problemem jest nawet to, że tacy ludzie po prostu szybciej ode mnie reagują, bo nie analizują wcześniej działania. Pomimo fs, mam chyba w sobie potrzebę bycia właśnie takim liderem więc karam się za brak inicjatywy i unikanie. Niestety sama inicjatywa kosztuje mnie zbyt wiele, przeraża mnie to - jak wiele.
13 Gru 2011, Wto 20:48, PID: 283443
Cześć Alice Sorrow :{
Myślenie jest wrogiem działania. Najlepiej myśleć o tym co jest, a nie o tym, co będzie i to jeszcze w najgorszym wypadku, bo co najwyżej się pogrążysz. Naprawdę wszyscy tam marzą, żeby Cię wykorzystać? 8) Raczej wątpliwe. Można zamiast bez przerwy się karać, spróbować się czasem nagradzać. Nie ma co myśleć na zaś, bo to co jest w zasięgu ręki masz tylko tu i teraz.
13 Gru 2011, Wto 21:04, PID: 283445
Niered napisał(a):Cześć Alice Sorrow :{ Próbowałam myśleć o czymś innym, bo najtrudniej "nie myśleć", ale tematy szybko się skończyły bądź zapominałam o tym zabiegu i wróciłam do chronicznego analizowania. Logika oczywiście podpowiada mi, że nie chcą mnie wykorzystać, ale będąc postawioną w danej sytuacji, gdy np. przebojowa koleżanka, która nic nie zalicza chce ode mnie odpowiedzi na kolokwia, bo ja wszystko zdaję to mam pewne opory przez udostępnianiem wszystkiego tak po prostu. Wyrównuje się to przy kolejnej okazji gdy np. Ona sama z siebie wpisuje mnie na listy gdy jestem chora. Chodzi o pewną nieufność wobec ludzi, która nie wzięła się bez powodu, teraz nadrabiam błędy innych z przeszłości. Staram się powoli ograniczać czarne myślenie, ale po próbach widzę ile wysiłku kosztuje mnie powiedzenie sobie "spokojnie, to, że się nie udzielałaś tym razem nie znaczy, że już nigdy tego nie zrobisz, dobrze, że starałaś się 2 tygodnie temu". Jeszcze spora droga przede mną Jeszcze co do udanej rozmowy, najlepiej po prostu mówić, nie ważne jak, o czym. Każde słowo liczy się dla nas na plus.
13 Gru 2011, Wto 22:44, PID: 283455
Analizowanie ma sens tylko z rozmówcą, ponieważ nie znamy jego myśli i nie wiemy co czuje.
Wykorzystywanie w tym rozumieniu, to normalna rzecz, to nic złośliwego. To umiejętność wykorzystania tego co da nam 'los', w tym wypadku kumatą koleżankę, czyli Ciebie. Ty też mogłabyś tą sytuację wykorzystać niech Ci przynosi szarlotkę na każde zajęcia czy co. Co do zaufania, to możesz dawać niektórym ludziom wotum zaufania. Poszerzać i zawężać krąg zaufania dowoli, choćby ostrożnie. Nie ma sensu zamykać się całkiem na ludzi tak, jakby już przegli pałkę :-d (nawet ci, którzy są potencjalnie w porządku)
14 Gru 2011, Śro 3:06, PID: 283526
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Gru 2011, Śro 3:09 przez Spooky.)
Analizy, nie analizy. Podstawą kontaktów jest to, co mi brakuje najbardziej: Tzw swobodnej umiejętności gadania o dup*e mayrni. Np ludzie w pracy ciągle coś tam nawijają pomiędzy sobą, a mój problem polega głównie na tym, że głos zajmuje przeważnie jak jest jakaś rozmowa o czyms konkretnym. Szczczególnie gdy temat mi jest znany Nie umiem, albo nie potrafię bądź nie nauczyłem się przebywać swobodnie wśród ludzi gadając o bzdetach. Bo przeważnie o nich się gada. Jakieś intelektualne debaty to tylko mały ułamek rozmów...
Często też odczuwam duży dyskomfort, gdy jestem z kimś sam na sam, bo często przychodzi ta nieszczęsna pustka w głowie, która kończy się milczeniem. Był to mój problem od zawsze i nie wiem kompletnie co z tym zrobić
14 Gru 2011, Śro 12:15, PID: 283561
Spooky napisał(a):Nie umiem, albo nie potrafię bądź nie nauczyłem się przebywać swobodnie wśród ludzi gadając o bzdetach. Bo przeważnie o nich się gada. Jakieś intelektualne debaty to tylko mały ułamek rozmów...O to, to. Pustka w głowie i nieumiejętność gadania o bzdetach. Nie miałam problemów z rozmową z kilkoma osobami w życiu, ale to był wyjątek, bo miałam do nich zaufanie. A z innymi to... jak i o czym tu gadać. W szkole potrafiłam zagadnąć o tematy szkolne, ale żeby przejść na luźniejszy temat to nie było mowy i rozmowa szybko się kończyła. Tak jak wspomniano wyżej, można słuchać i zadawać pytania, ale to za mało na udaną konwersację. Rozmówca pewnie po pewnym czasie czuje się, jakby prowadził monolog Zastanawiam się, jak to jest, że spotykają sie zwie osoby i błyskawicznie potrafią nawijać o wszystkim
14 Gru 2011, Śro 17:10, PID: 283612
Intelektualne rozmowy, to faktycznie rzadkie zjawisko, bo w sumie liczą się głównie sprawy sercowe i pieniądze.
Mało kto ma ochotę intelektualizować, bo z tego nie ma ani miłości, ani seksu, ani kasy. Luna napisał(a):Nie miałam problemów z rozmową z kilkoma osobami w życiu, ale to był wyjątek, bo miałam do nich zaufanie. O czym rozmawiać z inymi? O czym i Jak rozmawiać? Kilka pytań mam do Ciebie i nie tylko (na ocenę) z wosu : 1. Jakie cechy według Ciebie posiada dobry rozmówca? 2. Jakie znasz tematy luźnych rozmów międzyludzkich. Podaj przynajmniej 20 tematów. W 10 minut...
14 Gru 2011, Śro 17:32, PID: 283616
1. Cechy dobrego rozmówcy:
- umiejętność dobrej autoprezentacji - umiejętność słuchania i mówienia - zdolność obserwacji - odporność psychiczna w trudnych sytuacjach 2. Tematy luźnych rozmów międzyludzkich: - o pogodzie - o pracy - o polityce - o samochodach - o książkach - o filmach - o tym co się robiło w ostatnim tygodniu - o planach na przyszłość - o szkole - o różnicach między kobietami i mężczyznami - o religii - o podróżach - o miłości i uczuciach - o rodzinie - o tym co się dzieje obecnie na świecie - o zainteresowaniach - o zwierzętach - o dowcipach - o dziurawych rajstopach ciotki Jagody - o dup*e maryny
14 Gru 2011, Śro 18:48, PID: 283649
Bardzo dobrze! Dopuszczający. :-) Na pierwsze słabiutko. W drugim fajnie tylko ogólnikowo strasznie, ale fajnie gdybyś zostawił te 20 przykładów, bo kogoś mogą zainspiować, ma ktoś jeszcze jakieś pomysły na drugie?
Jakby ktoś chciał, to może: - napisać z 10 podpunktów do kilku wybranych z tych ogólnikowych tematów. - ułożyć przykładowy dialog na jeden z tematów, skierowany do 20 letniej osoby płci żeńskiej, o ogólnej aparycji i usposobieniu: a)Dody b)Nergala Miejsce: zakład produkcyjny, branża tekstylna, czas: teraz
14 Gru 2011, Śro 19:04, PID: 283658
A propo książek które by pomogły w radzeniu sobie z innymi, niekoniecznie o manipulacji ale o wpływaniu właśnie rozmową bądź mową ciała na przebieg konwersacji ?
14 Gru 2011, Śro 22:09, PID: 283725
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Gru 2011, Śro 23:03 przez Niered.)
Eximos, a nóż jestem
Nord, jak wlepiesz to w szukarkę, to otrzymasz zdrową porcję wiedzy. Efektywne sposoby rozwijania umiejętności interpersonalnych u dorosłych i dzieci Psychologia relacji międzyludzkich - Psychologia stosunków międzyludzkich
15 Gru 2011, Czw 3:28, PID: 283789
user52 napisał(a):Po części to prawda. Powiedziałem sobie jednak jakiś czas temu, że zacznę się leczyć po spełnieniu tylko i aż dwóch warunków:Niered napisał(a):Bo nieśmiałość i fobia to usprawiedliwione wygodnictwo.Aha, dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Wezmę to sobie do serca. 1. Znalezieniu pracy, czyli zarabianiu pieniędzy na tyle, by starczyło na opłacenie terapii i/lub leków. 2. Wyprowadzka z domu. Zrozumiałem, że mimo pomocy w znajdowaniu pracy matka działa na mnie toksycznie, robi mi awantury o byle i leczenie w takich warunkach byłoby walką z wiatrakami. Ona tego nie rozumie, nawet mi nie wierzyła, że jestem nieśmiały. Obawiam się jednak, że jeszcze w tej stagnacji trochę czasu posiedzę, zanim spełnię w/w warunki. O ile pracę na upartego można jakąś znaleźć, o tyle wyprowadzka to wyższa szkoła jazdy bo trzeba mieć do kogo. Po części więc nieśmiałość i fobia to jest utrapienie, bo przez to badziewie nie możemy poznać ludzi, którzy ewentualnie mogliby nam potem pomóc po znajomości np. w znalezieniu roboty, załatwieniu przeprowadzki albo nawet jakiejś dobrej terapii. A tak nie dość, że takich ludzi brak to jeszcze na rodzinę nie można liczyć. A babcia mi powtarza - "musi być druga osoba, ktoś kto Ci poda pomocną dłoń, inaczej przepadniesz". Pozostało mi tylko wierzyć, że kiedyś się wszystko ułoży. Koniec OT.
15 Gru 2011, Czw 17:18, PID: 283864
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Gru 2011, Czw 17:19 przez Szyszka.)
Można iść do psychologa/psychiatry za darmo, po prostu dłużej czeka się na wizytę (przynajmniej pierwszą). Jeśli ktoś ma powołanie to nie ważne czy przyjmuje publicznie czy prywatnie. Ja tak idę, na próbę, bo i pieniędzy nie za dużo obecnie.
Z tymi tematami rozmów to też bym pewnie mogła tylko ogólnikowo napisać. Choć właściwie nie... pisać to bym mogła konkretnie. Gorzej, że potem nie myśli się o tym i ma nadal pustkę w głowie.
15 Gru 2011, Czw 17:25, PID: 283865
dlatego trzeba cwiczyc. to jest bardzo pracochlonne
15 Gru 2011, Czw 17:31, PID: 283866
pracochłonne ... ćwiczyć ... te słowa jakoś źle się kojarzą
to już wolę iść na żywioł
15 Gru 2011, Czw 17:50, PID: 283874
Najpierw trzeba mieć chęci, aby zacząć. Mobilizację. Pomija się tę część, a jest bardzo istotna. Takie gadanie typu "zmuś się" nie jest niestety pomocne. Nawet jeśli to zwykłe lenistwo...
15 Gru 2011, Czw 18:19, PID: 283877
drobne sukcesy, ktore bedziesz odnosic powinny zadzialac mobilizujaco. tylko naucz sie je dostrzegac
przeciez nie jestes zadowolona z obecnego stanu, wiec wychodzenie z niego powinno dawac satysfakcje. musisz jeszcze wiedziec, ze brak checi jest stanem dosc patologicznym i nie wynika z lenistwa, tylko ze zlych przezyc - nieprawidlowego warunkowania, co skutkuje depresja. nie jest to czescia twojego charakteru lecz objawem choroby i trzeba z tym walczyc byc moze ten link rozjasni ci troche w glowie http://pl.wikipedia.org/wiki/Wyuczona_be...5%9B%C4%87 najbardziej przemawiajacym do wyobrazni przykladem jest eksperyment na szczurach: Cytat:Podobne badania pokazujące znaczenie posiadania kontroli, jako podstawy budowania nadziei w podtrzymywaniu orientacji sprawczej, ofensywnej koniecznej dla podejmowania działań zaradczych prowadził Curt Paul Richter. Szczur wrzucony do śliskiej kadzi z zimną wodą po kilkunastu minutach pływania w kółko tonie. Jeśli podsunie mu się kij tuż po rozpoczęciu tonięcia, tak że może się po nim wdrapać i wydostać z kadzi, to przy ponownym wrzuceniu pływa kilkadziesiąt godzin. Badacze odkryli, że za tonięcie zwierzęcia w pierwszej próbie odpowiedzialne nie są skutki stresu (np. zawał serca), ale właśnie rezygnacja i apatia. nie badz szczurem w wiaderku
15 Gru 2011, Czw 18:36, PID: 283884
Akurat przykład ze szczurami wzbudził we mnie jedynie niesmak.
Masz rację. Jednak nie wiem jak u innych, ale u mnie to co opisałeś to dopiero krok 2. To właśnie ów problem ;3 Nie potrafię się zmusić do działania, nie będę miała satysfakcji, bo nie będę miała z czego jej wziąć. Nawet jeśli przez przypadek ją poczuję to i tak nie robi to na mnie wrażenia. Nie wierzę, że może się to zmienić, nie lubię metod pracochłonnych. Jest wiele czynników, które prowadzą do siedzenia z założonymi rękami. Kwestia tego jak się wyrwać z tego stanu, a nie co robić dalej. |
|