18 Maj 2016, Śro 20:44, PID: 542736
a jak ktoś ma poważne zaburzenia i skrzywiony obraz świata, powinien szukać pomocy
18 Maj 2016, Śro 20:44, PID: 542736
a jak ktoś ma poważne zaburzenia i skrzywiony obraz świata, powinien szukać pomocy
18 Maj 2016, Śro 21:30, PID: 542754
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Maj 2016, Śro 22:03 przez lavande.)
co do przyjaciół. mam 2 przyjaciółki, dwie osoby które mogę tak nazwać od ok. 12 lat. Jedna jest spokojna, ciepła i wyrozumiała, druga natomiast ma taką osobowość, że da przysłowiowego kopa i nie pozwoli się nad sobą za długo użalać. Tak więc zostaje zachowana równowaga. Choć w przypadku tej drugiej, czasem mnie denerwuje, ale tak pozytywnie motywując - czasem pomyślę sobie co by powiedziała widząc jak się nad sobą roztkliwiam i jakoś próbuję zebrać się do kupy.
Chociaż ostatnio u mnie jest źle, każda ma swoje sprawy - praca, dom, studia i ciężko się spotkać więc moje samopoczucie jest kiepskie i czuję się samotna. Jestem na takim etapie, że nie dopuszczam do siebie nikogo nowego, nie potrafię się otworzyć. Mam ten zaklęty krąg najbliższych i nosa nie wystawiam
18 Maj 2016, Śro 21:45, PID: 542760
Mam przyjaciółkę, taką od podstawówki. Rozumiemy się i mamy podobne opinie na dane tematy, gust ale inne podejścia do różnych spraw, sporo różnic w charakterze - ona raczej jest tą stroną emocjonalną, ja logiczną. Bardziej pasuje do niej ekstrawertyk niż introwertyk. Chociaż w pełni nie jest w stanie zrozumieć fobii to bardzo się stara, wyciąga mnie do swoich znajomych, dużo rozmawiamy, a co najważniejsze wiem, że mogę jej ufać i powiedzieć o wszystkim nie narażając się na ocenianie. To poczucie bycia akceptowanym jest bardzo ważne.
Generalnie to strasznie mnie drażni nadużywanie słów "przyjaciel" albo "przyjaźń". Chyba dlatego, bo ta relacja to jedyna wartościowa rzecz, która mi wyszła życiu i naprawdę się staram. Jak dla mnie przyjaźń jest wtedy, gdy z drugą osobą możesz porozmawiać na każdy temat, komfortowo pomilczeć, kiedy wiesz, że możesz liczyć na tę osobę, że przytuli albo potrząśnie tobą gdy będzie trzeba, zaakceptuje i nie będzie oceniać. Kiedy po raz setny krzyczysz i przypominasz o szaliku, którego nie weźmie i w końcu oddajesz jej swój. Albo jak robisz jej obiad, bo sama nie ruszy kościstego tyłka. Kiedy nie pozwoli ci użalać się nad sobą i narzekać. Brzmi głupio, ale tak to widzę. agi napisał(a):Znam przypadek, kiedy to właśnie przez przyjaciółkę dziewczyna targnęła się na własne życie. Powody prozaiczne- tamta była zawsze w centrum zainteresowania, dawała odczuć drugiej, że jest gorsza, była dla niej chłodna, ale nie pozwalała jej odejść, poprawiała sobie kosztem drugiej samoocenę do tego stopnia, aż mała spadła na zero i się załamała. Zabawny jest fakt, że dziewczyny to były typowe papużki-nierozłączki przez wszystkie szkolne lata. A próba samobójcza odbyła się w dzień 23 urodzin tej "gorszej", kiedy dotarło do niej po nieszczęśliwym zbiegu okoliczności, że jej przyjaciółka owinęła sobie wokół palca jej chłopaka, rodzinę i wykorzystywała ją w każdy możliwie subtelny sposób.Faktycznie przyjaciółki…Nie rozumiem jak można tak zrobić drugiemu człowiekowi, a co dopiero komuś, kogo ma się czelność nazywać przyjacielem.
18 Maj 2016, Śro 21:48, PID: 542762
Zas napisał(a):a jak ktoś ma poważne zaburzenia i skrzywiony obraz świata, powinien szukać pomocynie wiem Zas, czy pijesz do mnie, ale nie mam zaburzonego obrazu świata, mam "jedynie" zaburzony obraz siebie.
18 Maj 2016, Śro 23:21, PID: 542784
nie, nie do ciebie.
19 Maj 2016, Czw 8:26, PID: 542800
bajabongo napisał(a):jak kobieta wyjdzie za maz i urodzi dziecko, to jest głupia, ale facet, jak "założy rodzinę" to powinien być dumny, staje się prawdziwym mężczyzną :-P Jak kobieta zajdzie w ciążę, to wszyscy jej gratulują i dotykają jej brzucha, a dlaczego nikt nie dotknie penisa faceta i nie powie "dobra robota"?
19 Maj 2016, Czw 9:18, PID: 542804
Pewnie z tego samego powodu dla którego gratulując kobiecie nikt nie dotyka jej między nogami. : P
19 Maj 2016, Czw 11:47, PID: 542832
Nie mam i nigdy nie spotkałem w życiu kogoś, kogo mógłbym nazwać przyjacielem. Niemal od zawsze miałem takie poczucie, że nie ma na świecie człowieka, który byłby w stanie mnie zrozumieć i właściwie wszyscy napotkani jak dotychczas ludzie, w mniejszym lub większym stopniu dawali mi znać, że ich sposób postrzegania świata różni się od mojego. Trudno jest mi się otworzyć gdy widzę, że otaczają mnie głównie osoby najbardziej pospolitego sortu. A ja odnoszę wrażenie, że ludzie tacy jak ja stanowią mniej niż 1% społeczeństwa.
19 Maj 2016, Czw 17:50, PID: 542926
Fearless napisał(a):Niemal od zawsze miałem takie poczucie, że nie ma na świecie człowieka, który byłby w stanie mnie zrozumieć i właściwie wszyscy napotkani jak dotychczas ludzie, w mniejszym lub większym stopniu dawali mi znać, że ich sposób postrzegania świata różni się od mojego.Jeśli szukasz osoby, która myśli dokładnie tak jak Ty to faktycznie, nie znajdziesz jej. W przyjaźni chyba nie chodzi o to, żeby mieć ten sam sposób patrzenia na świat, chociaż to oczywiście mogłoby być fajne (ale z czasem troszkę nudne ). Ważniejsze jest chyba to, żeby ten ktoś akceptował Twoją odmienność, a Ty jego, i żeby być w stanie pogodzić ze sobą istniejące różnice. Oczywiście też nie ma co dobierać sobie towarzystwa z kompletnie innej bajki, ale i nie przesadzać z oczekiwaniem stuprocentowego zrozumienia. Istotna jest sama otwartość na Twoje poglądy, ich akceptacja, próba zrozumienia (nie znaczy to od razu zgadzania się z Tobą). To stwarza odpowiednie pole dla swobodnej wymiany myśli.
19 Maj 2016, Czw 18:34, PID: 542936
Ja miałam "przyjaciółkę" z którą trzymałam się wiele lat, ale z biegiem czasu stwierdzam, że to jednak nie była prawdziwa przyjaźń, przez nią tylko pogłębiał się mój stan depresyjny... Ja również nie jestem bez winy, bo też przyczyniłam się do rozpadu tej więzi, ale stwierdzam teraz, że jest dobrze jak jest, chociaż jakiś tam ból pozostał. Jako takich przyjaciół nie mam, mam jedną bliższą koleżankę z którą znam się dopiero od kilku miesięcy, ale dobrze mi się z nią gada, chyba akceptuję moją dziwność skoro nie zerwała jeszcze ze mną kontaktu ogólnie dominują u mnie raczej zwykłe przelotne znajomości, staram się nie przywiązywać do ludzi, żeby potem nie czuć rozczarowania. Jest dobrze jak jest ale i tak chyba do końca życia będę typem samotnika...
20 Maj 2016, Pią 20:55, PID: 543234
vesanya napisał(a):Jeśli szukasz osoby, która myśli dokładnie tak jak Ty to faktycznie, nie znajdziesz jej. W przyjaźni chyba nie chodzi o to, żeby mieć ten sam sposób patrzenia na świat, chociaż to oczywiście mogłoby być fajne (ale z czasem troszkę nudne ). Ważniejsze jest chyba to, żeby ten ktoś akceptował Twoją odmienność, a Ty jego, i żeby być w stanie pogodzić ze sobą istniejące różnice. Oczywiście też nie ma co dobierać sobie towarzystwa z kompletnie innej bajki, ale i nie przesadzać z oczekiwaniem stuprocentowego zrozumienia. Istotna jest sama otwartość na Twoje poglądy, ich akceptacja, próba zrozumienia (nie znaczy to od razu zgadzania się z Tobą). To stwarza odpowiednie pole dla swobodnej wymiany myśli. No to już jest naprawdę level hard. Znaleźć osobę, która będzie w stanie zaakceptować i zrozumieć mnie mimo różnicy zdań. Choć czasem odnoszę wrażenie, że może i jest parę takich osób w moim otoczeniu, ale przez moją niechęć do poznawania ludzi nigdy nie będę w stanie dowiedzieć się, co mogą o mnie sądzić. Przy czym w pewnej kwestii z pewnością różnię się od wszystkich do tego stopnia, że ujawnianie takich myśli komukolwiek grozi narażeniem się na wyśmianie czy posądzeniem o schizofrenię. Jeden z najbliższych znajomych nazwał mnie raz nawet "cynicznym dupkiem", bo tak podobno brzmi to co mówię na ten temat. A ja uważam, że mam prawo mieć ambicje na miarę moich możliwości i mam prawo w te możliwości wierzyć, choćby nie wiem jak niewiarygodne miałyby się wydawać.
21 Maj 2016, Sob 13:17, PID: 543360
W swoim życiu przyjaciół mogę policzyć na palcach jednej ręki. Miałam ich jedynie pięciu. Aktualnie pozostał mi jeden. Z resztą dwa lata temu urwałam kontakt.
Miałam paczkę trzech przyjaciółek, z którymi znałyśmy się od zerówki. Dosyć często się spotykałyśmy, jednak w liceum coś zaczęło się sypać. Nie czułam się już tak fajnie w ich towarzystwie, można powiedzieć, że męczyłam się z nimi. Dlaczego? Bo byłam inna. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to fobia dawała o sobie znać. Teraz żałuję, że urwałam z nimi kontakt. Mieszkamy bardzo blisko siebie, więc mogłybyśmy się spotykać. Zwłaszcza teraz kiedy pogoda na to pozwala. Przynajmniej nie siedziałabym cały czas w domu. W gimnazjum zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną. Pasowałyśmy do siebie z charakteru, bo obie byłyśmy takie ciche i spokojne. Przyjaźń trwała 6 lat i z powodu jednej, niespodziewanej kłótni zakończyła się z dnia na dzień. I tak zostałam z jedną przyjaciółką, którą poznałam w liceum. Wie o moich problemach, jednak ich nie rozumie. Stara się mnie wyciągać z domu na jakieś imprezy i inne spotkania towarzyskie, jednak ja ciągle odmawiam. Mimo, że bardzo chcę w końcu wyjść do ludzi. Chyba wiecie o czym piszę.. Spotykam się z nią raz na kilka tygodni. Prawda jest taka, że gdyby nie ona moje życie toczyłoby się między uczelnią i domem.
21 Maj 2016, Sob 13:19, PID: 543362
zagubiona19 napisał(a):Miałam ich jedynie pięciu."Jedynie". Aha.
21 Maj 2016, Sob 13:23, PID: 543364
Proxi napisał(a):zagubiona19 napisał(a):Miałam ich jedynie pięciu."Jedynie". Aha. Dla jednych to dużo, dla innych mało
21 Maj 2016, Sob 15:30, PID: 543396
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Maj 2016, Sob 15:31 przez Ordo Rosarius Equilibrio.)
Ja nigdy nie mialem przyjaciela, czy przyjaciolki. Wiec "jedynie pieciu" rzeczywiscie brzmi bardzo abstrakcyjnie. Ale oczywiscie tez definicje przyjazni bywaja rozne
EDIT: Choc ok, rzeczywiscie, gdyby przyjac jakas najplytsza, to pewnie i ja jakas trzycyfrowke bym wykrecil.
21 Maj 2016, Sob 16:58, PID: 543422
Wielu ludzi nazywało się "moimi przyjaciółmi". Dziś okazuje się, że to było zwykłe nadużycie. Aktualnie przyjacielem mogę nazwać jedną osobę z mojego otoczenia, choć nie wiem, czy nie przesadzam w tym momencie. W końcu nie znam jej zbyt długo. Mam jednak wrażenie, że nigdy w życiu nie spotkałem kogoś takiego. Mam też przeczucie, że ta relacja jest obustronna, bo ostatnio również ta osoba użyła tego określenia w stosunku do mnie, mimo iż umówiliśmy się, że na razie nie powinniśmy określać się tym mianem, bo jest jeszcze za wcześnie. Nie przeszliśmy w końcu próby czasu, która w wielu przypadkach w moim życiu okazała się kończyć fiaskiem.
17 Cze 2016, Pią 23:09, PID: 552648
Zazdroszczę innym przyjaciół, z którymi mogą wszystko robić, spotykać się o każdej porze dnia, oglądać wspólnie filmy, włóczyć się po mieście, mnie strasznie tego brakuje. Ja mam samych fikcyjnych przyjaciół, tzn. raz na "ruski rok" zapewniają o swojej przyjaźni (najczęściej drogą internetową), jednocześnie w sposób niejawny wymagając ode mnie, żebym "przyjacielską praktykę" odwalała z innymi osobami, z tzw. znajomymi, cóż, gorzej jak się ich nie posiada, no ale moich "przyjaciółek", to już nie interesuje/interesowało. Co to za przyjaciel, który nigdy nie może się spotkać lub taki, który ma zawieszki i w ogóle nie słucha, co się do niego mówi? Nie rozumiem czemu mnie to spotkało, gdy widzę na mieście te rozbawione grupki lub pary dziewczyn, to chcę mi się płakać. Nie rozumiem czemu ja nie mogę mieć takiej osoby. Zawsze trafiam na niedopasowanych ludzi albo Ci dopasowani zawsze mnie olewają. Z tą internetową przyjaciółką spotkałam się kilka razy, okazała się lepsza i wierniejsza niż tamte dwie z dzieciństwa, jednak zaczęła pracować i przestała mieć dla mnie czas.
21 Cze 2016, Wto 19:45, PID: 553465
Moim najlepszym przyjacielem jest pamiętnik.Przyjaźnimy się już od 10 lat.Wszystko mogę mu powiedzieć.Szkoda tylko, że on mi nie odpowie
22 Cze 2016, Śro 9:39, PID: 553577
W tym momencie mam jedną osobę, ekstrawertyka, która uważa sie za moja najlepszą przyjaciółkę ale mi do tego bardzo daleko, raczej nie otworzę sie bardziej. Męczy mnie i ciągle papla bez sensu.
Mam też odwieczną prawdziwą przyjaciółkę w postaci mojej kuzynki, to ekstra-ekstra-ekstrawertyk Mamy najmocniejszą relację w całej rodzinie, taką od urodzenia, nie raz próbowali nas rozdzielić ale nie rozumieją, że to relacja jakaś kosmiczna, ponadczasowa, możemy sie nie widzieć x czasu, a i tak nasze mózgi działają jak jeden, wystarczy jedno słowo i ta druga wie co pierwsza ma na mysli, dlaczego akurat tak i skąd to sie wzięło, coś jak bliźniaki. Mam też od niedawna nową koleżankę; trochę spokojniejszą, ale na pewno bardziej wyluzowaną niż ja, nie znamy sie długo ale jej obecność mi rekompensuje wiele rzeczy. Jakoś fajnie się nam rozmawia, ale mamy swoje życia, nie wisimy codziennie na telefonie, co daje mi duzo luzu, poza tym mamy jedną wspólną pasję i wiem, ze mogę na nią liczyć. Nikt z nich nie wie że istnieje coś takiego jak fobia społeczna, ani ze to mam. Myślą, ze mam zdrowy dystans i jestem trochę sztywna i spokojna z natury. Nic dziwnego, od dzieciństwa najmocniejszym moim przekonianiem jest nie okazywanie uczuć (nadwrażliwość + DDA) Aha zapomniałam, mam tez od wielu lat koleżankę którą traktuję jak siostrę, ale mieszkamy daleko i nie jest to relacja jak kiedyś, jednak jest to podobna sprawa jak z moją kuzynką-taka ponadczasowość, zawsze mamy o czym pogadać i nasze mózgi działają bardzo podobnie, nic nie trzeba tłumaczyć. Ta jest trochę introwertykiem ale za to śmieszką, więc ludzie do niej lgną i zawsze coś się dzieje jak razem wychodzimy. Też jest typowym DDA. Czyli ogółem mam przyjaciół, ale nikt nie wie co mi dolega. Ostatnio poszłam krok do przodu i zaczęłam im sie zwierzać trochę z tych trudnych rzeczy, o których nigdy nie mówię, okazało się, że nie dziwią się, a nawet mają fajne spostrzeżenia, zupełnie inne od moich, co mnie cieszy, bo to znaczy ze nie moze byc tak źle jak mi sie zawsze wydaje.
23 Cze 2016, Czw 12:39, PID: 553815
Fearless napisał(a):vesanya napisał(a):Jeśli szukasz osoby, która myśli dokładnie tak jak Ty to faktycznie, nie znajdziesz jej. W przyjaźni chyba nie chodzi o to, żeby mieć ten sam sposób patrzenia na świat, chociaż to oczywiście mogłoby być fajne (ale z czasem troszkę nudne ). Ważniejsze jest chyba to, żeby ten ktoś akceptował Twoją odmienność, a Ty jego, i żeby być w stanie pogodzić ze sobą istniejące różnice. Oczywiście też nie ma co dobierać sobie towarzystwa z kompletnie innej bajki, ale i nie przesadzać z oczekiwaniem stuprocentowego zrozumienia. Istotna jest sama otwartość na Twoje poglądy, ich akceptacja, próba zrozumienia (nie znaczy to od razu zgadzania się z Tobą). To stwarza odpowiednie pole dla swobodnej wymiany myśli. Może raczej osobowość schizoidalna? Dokładnie ma tak samo jak ty. Mam ogromne poczucie samotności bez względu co ja zrobię, co powiem itd. Bez względu jak się otworzę i będę się staram zrozumieć lub nawet czuć coś. Odrębność i świadomość tego, że każdy jest indywidualną jednostką, która się swoimi sprawami kieruje. A to doprowadza do tego, że te więzi obojętnie jakby by były są płytkie i będą. Każdy jest sam i przeżywa swoje życie. Każdy każdego traktuje jako trampolinę, i kogoś do zaspokajania jakiś potrzeb To widzenia moje sprawia, że mi ciężko inaczej patrzeć na ludzi niż na zbiorowisko osobnych punktów, a ty jesteś rzucony w to wszystko sam jako też jeden z tych punktów Mnie ta myśl przeraża, sprawia, że ciężko mi myśleć optymistycznie o relacjach z innymi ludźmi, wierzyć im. Bo wiem, że jestem jednym z wielu punktów i sam muszę dawać sobie radę. Nikt mnie nie zrozumie itd. Nie maiłem nie mam i nie będę miał. Bo w każdym towarzystwie będzie uczucie samotności i braku zrozumienia i akceptacji.
23 Cze 2016, Czw 18:17, PID: 553901
Soyokaze napisał(a):Może raczej osobowość schizoidalna? Wiesz co? Miałem taki okres w życiu gdy wkręcałem sobie, że mam właśnie osobowość schizoidalną. Byłem przekonany, że spełniam wszystkie kryteria diagnostyczne, a relacje z ludźmi nie są mi do niczego potrzebne. Z czasem okazało się, że była to zwykła racjonalizacja. Lepiej powiedzieć że czegoś nie masz, bo nie chcesz tego mieć niż przyznać się, że nie potrafisz tego osiągnąć. Nie sądzę abym był schizoidem. Marzę o tworzeniu z ludźmi relacji opartych na więzi emocjonalnej, mimo że bardzo się takowej obawiam.
23 Cze 2016, Czw 20:50, PID: 553969
No właśnie w głębi się chce ale problem z wykonaniem tego Kwestia jest tego na kogo się trafi. Grunt to mniej myśleć i nastawiać się na to, że ktoś jest przyjacielem, po prostu żyć sobie i kontynuować znajomość. Jeśli coś możemy zrobić dla kogoś kogo lubimy to to robimy, niż specjalnie bo ma plakietkę przyjaciel
To tylko określenie i oczekiwanie względem kogoś, ze coś będzie dla nas robił albo my dla niego. Ludzie są różni i tyle.
24 Cze 2016, Pią 13:20, PID: 554061
Uważajcie na takie "przyjaciółki", bo kobiety są bardzo zazdrosne o inne kobiety.
28 Cze 2016, Wto 1:01, PID: 555139
Miałem w życiu kilku przyjaciół. Fajnie wtedy było. Fajnie jest mieć osobę na której można polegać, z którą ma się tak dużo wspólnych tematów i kogoś na kim można polegać.
Od kilku lat nie mam żadnych przyjaciół i czuję się bardzo samotny. Najgorsze są te skrajne pozytywne albo negatywne momenty gdy nie się z kim nimi podzielić. Wszystko było łatwiej zrobić, załatwić we dwóch niż samemu. Mając skrzydłowego przy sobie fobia znikała. |
|