07 Lut 2016, Nie 5:49, PID: 513934
Czy ktoś na tym forum cierpi na pracoholizm? Jeśli tak, jak sobie z tym radzicie i jak się to uzależnienie rozwinęło? Jaki wpływ ma wasz pracoholizm na innych?
Do niedawna nawet nie wiedziałam, że jestem pracoholikiem. Nie zauważałam tego ile czasu spędzam na pracy i w sumie nie widziałam w tym nic dziwnego. Wmawiałam sobie, że taki nieudacznik jak ja do niczego innego poza pracą (mam tu na myśli głównie fizyczną pracę) się nie nadaje. Co więcej, dla mnie praca stała się praktycznie jedynym skutecznym sposobem radzenia sobie z problemami, depresją, natrętnymi myślami itd. Odkryłam, że zajmowanie ciała i umysłu ciągłym działaniem umożliwia koncentrację na konkretnych rzeczach zamiast na głupich, negatywnych myślach. Przy czym nie chodzi mi tu tylko o pracę zawodową, lecz również o np. obowiązki domowe, sprzątanie, czy naukę. Doszło do tego, że często, mimo dużego zmęczenia, nie pozwalam sobie nawet na krótką przerwę, czy relaks (w sumie zapomniałam już co to znaczy). Często jestem tak skupiona na pracy, ze zapominam np. o piciu wody. Mój mózg cały czas podsuwa mi listę rzeczy do zrobienia a najgorsze jest to, że jeżeli nie mam fizycznej możliwości pracowania, wtedy czuję okropny niepokój i stres. Do tego mam wrażenie, że mimo iż codziennie daję z siebie wszystko, to i tak nic szczególnego nie osiągam. Może dlatego, bo nie robię niczego, co by było dla mnie naprawdę ważne, a jedynie zabijam czas wykonując mało istotne zadania, które nie prowadzą do konkretnego celu. Nie wiem. W każdym razie, nic co robię nie daje mi satysfakcji, albo bardzo mało...
Mam świadomość, że pracoholizm to kolejna patologia, w którą się wpędziłam i z której będzie bardzo trudno wyjść. Na chwilę obecną wydaje się, że zawsze mogło być gorzej, bo przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że jestem leniwa, ale czuję, że wymyka mi się to spod kontroli...
Do niedawna nawet nie wiedziałam, że jestem pracoholikiem. Nie zauważałam tego ile czasu spędzam na pracy i w sumie nie widziałam w tym nic dziwnego. Wmawiałam sobie, że taki nieudacznik jak ja do niczego innego poza pracą (mam tu na myśli głównie fizyczną pracę) się nie nadaje. Co więcej, dla mnie praca stała się praktycznie jedynym skutecznym sposobem radzenia sobie z problemami, depresją, natrętnymi myślami itd. Odkryłam, że zajmowanie ciała i umysłu ciągłym działaniem umożliwia koncentrację na konkretnych rzeczach zamiast na głupich, negatywnych myślach. Przy czym nie chodzi mi tu tylko o pracę zawodową, lecz również o np. obowiązki domowe, sprzątanie, czy naukę. Doszło do tego, że często, mimo dużego zmęczenia, nie pozwalam sobie nawet na krótką przerwę, czy relaks (w sumie zapomniałam już co to znaczy). Często jestem tak skupiona na pracy, ze zapominam np. o piciu wody. Mój mózg cały czas podsuwa mi listę rzeczy do zrobienia a najgorsze jest to, że jeżeli nie mam fizycznej możliwości pracowania, wtedy czuję okropny niepokój i stres. Do tego mam wrażenie, że mimo iż codziennie daję z siebie wszystko, to i tak nic szczególnego nie osiągam. Może dlatego, bo nie robię niczego, co by było dla mnie naprawdę ważne, a jedynie zabijam czas wykonując mało istotne zadania, które nie prowadzą do konkretnego celu. Nie wiem. W każdym razie, nic co robię nie daje mi satysfakcji, albo bardzo mało...
Mam świadomość, że pracoholizm to kolejna patologia, w którą się wpędziłam i z której będzie bardzo trudno wyjść. Na chwilę obecną wydaje się, że zawsze mogło być gorzej, bo przynajmniej nikt mi nie zarzuci, że jestem leniwa, ale czuję, że wymyka mi się to spod kontroli...