12 Paź 2012, Pią 21:40, PID: 320369
Widzę, że jest to dział w którym można zamulać, więc i ja to zrobię, bo mam dzisiaj ogromną potrzebę na to.
Nie będę wam pisał o moim dzieciństwie, problemach, bo na pewno znacie już takie przypadki i historie. Opowiem wam jak to znajomości internetowe zmieniły moje życie na gorsze.
Wszystko zaczęło się w styczniu 2008 roku, kiedy to założono mi stałe łączę internetowe. Na początku zacząłem z niego korzystać jak każdy laik. Jednak potem z czasem zacząłem zakładać konta na różnych forach i portalach. Zrobiłem to, bo w realu nigdy nie mogłem do końca wyrazić swojego zdania. Przez moją poważną wadę wymowy i praktycznie brak znajomych w realu (miałem, ale tylko w mojej klasie). W moim miejscu zamieszkania śmiało można mnie nazwać no-lifem. Ale nie o tym teraz będę pisał.
Zakładałem też konta na różnych portalach społecznościowo - randkowych typu fotka.pl i inne. Oczywiście zacząłem rozmawiać z dziewczynami, bo wcześniej strasznie mi tego brakowało. Omińmy okres od stycznia do września i pójdźmy dalej.
Listopad 2008
Rozmawiałem prawie codziennie od marca do listopada z pewną... 15 latką. Wiem, teraz może wydawać się to śmieszne, ale była naprawdę fajną osobą. Pomagałem jej w różnych sprawach. Od problemu z angielskim czy komputerem, po relacje damsko - męskie. Dziewczyna mi kiedyś powiedziała, że się uzależniła ode mnie. Dowartościowała mnie tym, że mówiła o mnie takie fajne rzeczy, mimo, że nie znała mnie w realu. A ja czułem się lepiej jak mogłem jej pomagać. Byłem na każde jej skinienie. Chciała mi opowiedzieć o swoich zmartwieniach, to siedziałem z nią do 1 rano i wysłuchiwałem jej żali.
Aż w końcu zacząłem brać to wszystko na poważnie i zauroczyłem się w niej. Ona mi nie wierzyła, czym mnie cholernie raniła, mówiła, że to "nierealne i chore", bo jak można się w kimś zauroczyć przez neta?
Niestety okazało się, że była też straszną egoistką, kiedyś potrzebowałem pomocy w terapii, ona to miała koło d*py... i tak to "uczucie" trwało aż do początku 2010 roku! Choć kontakt urwał nam się znacznie. W tym samym czasie poznałem kolejną dziewczynę.
Luty 2010
Również na tym portalu. Rozmawiałem z nią codziennie przez parę - paręnaście godzin. Trwało to aż od lutego do lipca. Można powiedzieć w pewnym sensie, że też się w niej zauroczyłem, jednak nie byłem pewien jak do końca wygląda, bo miała bardzo dziwne, głównie przerabiane zdjęcia. Kiedy doszło do naszego spotkania byłem w szoku, przyszła na nie brzydka dziewczyna ze zniszczoną cerą. Oczywiście jakoś wytrzymałem do końca i nic nie dałem po sobie poznać, ale do dzisiaj zapamiętam tamta sytuację. Na szczęście nie zraniłem jej i nigdy nie dowiedziała się, że w ten sposób o niej myślę. W tym czasie znalazła sobie chłopaka i nasz kontakt się urwał. W sumie wcale nie cierpiałem po niej.
Październik 2010 - Marzec 2011 - to okres w którym ostatni raz nie cierpiałem przez dziewczynę
Marzec 2011
Wtedy to zacząłem pisać z pewną dziewczyną, którą poznałem na swoim forum. Łączyły nas wspólne problemy. Ona miała chłopaka i wcale mi to nie przeszkadzało. Po jakimś czasie (dwa tygodnie) oczywiście uzależniła się ode mnie jak reszta dziewczyna i sama codziennie inicjowała rozmowy. A potrzebowała tego, w końcu jej chłopak był dupkiem i robił z nią co chciał. Od dwóch lat siedział za granicą i do głowy mu nie przyszło, że to może zniszczyć ich związek.
Ja dałem jej to, czego nie dostała od niego. Rozrywkę, zrozumienie i dowartościowanie. Pewnego dnia opowiedziała mi wszystko, jak on ją traktuje itd... Walnąłem jej takie wypracowanie, że na pewno dawno czegoś takiego nigdy nie przeczytała. W skrócie napisałem, że zasługuję na kogoś lepszego i nawet wypisałem jej błędy swojego chłopaka, które zapisała później na kartce i wygarnęła mu podczas zrywania!! I tak dzięki mnie zakończyła 4 letni związek. Dziewczyna była cudowna, więc postanowiłem to wykorzystać i jeszcze tego samego dnia umówiłem się z nią na spotkanie. Od tego się zaczęła moja męka która trwa do dziś.
Na tym spotkaniu nie było żadnego seksu, było przytulanie, dotyk i pocałunki. Ja wkręciłem się na maksa, bo nigdy czegoś takiego nie przeżyłem!
Zakochałem się w niej. Niestety kolejnego spotkania już nie chciała, bo stwierdziła, że to jednak nie to....
Cierpiałem tak przez nią cały rok, nie widząc jej ani razu, tylko na zdjęciach! Zrywałem kontakty, ale to nadal powracało, miałem już tego dosyć... A pewnego dnia zobaczyłem wpis na forum pewnej zdesperowanej dziewczyny.
Maj 2012
Pisała tam, że jej chory wielbiciel urządza sceny żeby tylko z nim była. Ja oczywiście zaproponowałem pomoc. Mówiłem jej jak ma z nim postępować, jak unikać itd. Jednak potem z czasem nasze rozmowy schodziły na inne tematy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Ona mi opowiadała o tym jakie tragedie życiowe przeżyła (śmierć ojca, wyrodna matka, facet przez którego prawie nie umarła). Spowiadała mi się tak przez ostatnie miesiące. Ja latem wyjechałem za granicę, lecz tam mimo że nie posiadałem dostępu do neta, to zawsze starałem się wejśc na gg i jej wysłuchać, bo wiem, że tego potrzebowała.
Pod koniec sierpnia wróciłem do Polski, dla niej. Myślałem, że się spotkamy, że może jest na coś szansa. Ona odwlekała spotkanie, bo już się nie raz przejechała na ludziach. Miała myśli samobójcze, wyciągałem ją z dołka, sama nazwała mnie swoim "antydepresantem"...
Dzisiejszego dnia zapytałem ją wprost: "Spotkamy się czy nie?"
Odpowiedziała, że nie jest gotowa żeby komuś zaufać.. A ja oczywiście zadłużyłem się w niej przez te wszystkie miesiące pomagania. Czuję się po raz kolejny jak śmieć.
W czym tkwi mój sekret? Dlaczego 5 dziewczyn było uzależnionych od rozmów ze mną i spowiadały mi się ze swoich największych sekretów?
Dlatego, że ja do każdej kobiety podchodzę z szacunkiem. Nigdy nie schodzę na zboczone tematy i oferowanie seksu. Zawsze staram się mówić o niej, interesować jej problemami, choćby miało być to robienie tipsów. No i oczywiście jestem pieprzonym romantykiem, co wiele kobiet tak bardzo lubi.
Czuję się jak wykorzystana ciota, mam wrażenie, że nadaję się tylko do wygadania, wyciągnięcia z dołka - na nic innego po prostu nie zasługuję. Nie zasluguję na to, żeby dziewczyna spojrzała na mnie jak na potencjalnego partnera. To przykre, ale prawdziwe.
OFICJALNIE OGŁASZAM W TYM POŚCIE, ŻE NIGDY NIE POZNAM JUŻ ŻADNEJ DZIEWCZYNY PRZEZ INTERNET
Niech to będzie dla mnie dowód i przestroga na kolejne lata, bo bez przerwy popełniam te same błędy.
Od tej pory jeśli poznam jakąś osobę przez neta, niech to będzie facet. Przynajmniej mam pewność, że nigdy nic do niego nie poczuję, bo jestem 100% hetero. Także jak coś to zapraszam na pw.
Nie będę wam pisał o moim dzieciństwie, problemach, bo na pewno znacie już takie przypadki i historie. Opowiem wam jak to znajomości internetowe zmieniły moje życie na gorsze.
Wszystko zaczęło się w styczniu 2008 roku, kiedy to założono mi stałe łączę internetowe. Na początku zacząłem z niego korzystać jak każdy laik. Jednak potem z czasem zacząłem zakładać konta na różnych forach i portalach. Zrobiłem to, bo w realu nigdy nie mogłem do końca wyrazić swojego zdania. Przez moją poważną wadę wymowy i praktycznie brak znajomych w realu (miałem, ale tylko w mojej klasie). W moim miejscu zamieszkania śmiało można mnie nazwać no-lifem. Ale nie o tym teraz będę pisał.
Zakładałem też konta na różnych portalach społecznościowo - randkowych typu fotka.pl i inne. Oczywiście zacząłem rozmawiać z dziewczynami, bo wcześniej strasznie mi tego brakowało. Omińmy okres od stycznia do września i pójdźmy dalej.
Listopad 2008
Rozmawiałem prawie codziennie od marca do listopada z pewną... 15 latką. Wiem, teraz może wydawać się to śmieszne, ale była naprawdę fajną osobą. Pomagałem jej w różnych sprawach. Od problemu z angielskim czy komputerem, po relacje damsko - męskie. Dziewczyna mi kiedyś powiedziała, że się uzależniła ode mnie. Dowartościowała mnie tym, że mówiła o mnie takie fajne rzeczy, mimo, że nie znała mnie w realu. A ja czułem się lepiej jak mogłem jej pomagać. Byłem na każde jej skinienie. Chciała mi opowiedzieć o swoich zmartwieniach, to siedziałem z nią do 1 rano i wysłuchiwałem jej żali.
Aż w końcu zacząłem brać to wszystko na poważnie i zauroczyłem się w niej. Ona mi nie wierzyła, czym mnie cholernie raniła, mówiła, że to "nierealne i chore", bo jak można się w kimś zauroczyć przez neta?
Niestety okazało się, że była też straszną egoistką, kiedyś potrzebowałem pomocy w terapii, ona to miała koło d*py... i tak to "uczucie" trwało aż do początku 2010 roku! Choć kontakt urwał nam się znacznie. W tym samym czasie poznałem kolejną dziewczynę.
Luty 2010
Również na tym portalu. Rozmawiałem z nią codziennie przez parę - paręnaście godzin. Trwało to aż od lutego do lipca. Można powiedzieć w pewnym sensie, że też się w niej zauroczyłem, jednak nie byłem pewien jak do końca wygląda, bo miała bardzo dziwne, głównie przerabiane zdjęcia. Kiedy doszło do naszego spotkania byłem w szoku, przyszła na nie brzydka dziewczyna ze zniszczoną cerą. Oczywiście jakoś wytrzymałem do końca i nic nie dałem po sobie poznać, ale do dzisiaj zapamiętam tamta sytuację. Na szczęście nie zraniłem jej i nigdy nie dowiedziała się, że w ten sposób o niej myślę. W tym czasie znalazła sobie chłopaka i nasz kontakt się urwał. W sumie wcale nie cierpiałem po niej.
Październik 2010 - Marzec 2011 - to okres w którym ostatni raz nie cierpiałem przez dziewczynę
Marzec 2011
Wtedy to zacząłem pisać z pewną dziewczyną, którą poznałem na swoim forum. Łączyły nas wspólne problemy. Ona miała chłopaka i wcale mi to nie przeszkadzało. Po jakimś czasie (dwa tygodnie) oczywiście uzależniła się ode mnie jak reszta dziewczyna i sama codziennie inicjowała rozmowy. A potrzebowała tego, w końcu jej chłopak był dupkiem i robił z nią co chciał. Od dwóch lat siedział za granicą i do głowy mu nie przyszło, że to może zniszczyć ich związek.
Ja dałem jej to, czego nie dostała od niego. Rozrywkę, zrozumienie i dowartościowanie. Pewnego dnia opowiedziała mi wszystko, jak on ją traktuje itd... Walnąłem jej takie wypracowanie, że na pewno dawno czegoś takiego nigdy nie przeczytała. W skrócie napisałem, że zasługuję na kogoś lepszego i nawet wypisałem jej błędy swojego chłopaka, które zapisała później na kartce i wygarnęła mu podczas zrywania!! I tak dzięki mnie zakończyła 4 letni związek. Dziewczyna była cudowna, więc postanowiłem to wykorzystać i jeszcze tego samego dnia umówiłem się z nią na spotkanie. Od tego się zaczęła moja męka która trwa do dziś.
Na tym spotkaniu nie było żadnego seksu, było przytulanie, dotyk i pocałunki. Ja wkręciłem się na maksa, bo nigdy czegoś takiego nie przeżyłem!
Zakochałem się w niej. Niestety kolejnego spotkania już nie chciała, bo stwierdziła, że to jednak nie to....
Cierpiałem tak przez nią cały rok, nie widząc jej ani razu, tylko na zdjęciach! Zrywałem kontakty, ale to nadal powracało, miałem już tego dosyć... A pewnego dnia zobaczyłem wpis na forum pewnej zdesperowanej dziewczyny.
Maj 2012
Pisała tam, że jej chory wielbiciel urządza sceny żeby tylko z nim była. Ja oczywiście zaproponowałem pomoc. Mówiłem jej jak ma z nim postępować, jak unikać itd. Jednak potem z czasem nasze rozmowy schodziły na inne tematy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Ona mi opowiadała o tym jakie tragedie życiowe przeżyła (śmierć ojca, wyrodna matka, facet przez którego prawie nie umarła). Spowiadała mi się tak przez ostatnie miesiące. Ja latem wyjechałem za granicę, lecz tam mimo że nie posiadałem dostępu do neta, to zawsze starałem się wejśc na gg i jej wysłuchać, bo wiem, że tego potrzebowała.
Pod koniec sierpnia wróciłem do Polski, dla niej. Myślałem, że się spotkamy, że może jest na coś szansa. Ona odwlekała spotkanie, bo już się nie raz przejechała na ludziach. Miała myśli samobójcze, wyciągałem ją z dołka, sama nazwała mnie swoim "antydepresantem"...
Dzisiejszego dnia zapytałem ją wprost: "Spotkamy się czy nie?"
Odpowiedziała, że nie jest gotowa żeby komuś zaufać.. A ja oczywiście zadłużyłem się w niej przez te wszystkie miesiące pomagania. Czuję się po raz kolejny jak śmieć.
W czym tkwi mój sekret? Dlaczego 5 dziewczyn było uzależnionych od rozmów ze mną i spowiadały mi się ze swoich największych sekretów?
Dlatego, że ja do każdej kobiety podchodzę z szacunkiem. Nigdy nie schodzę na zboczone tematy i oferowanie seksu. Zawsze staram się mówić o niej, interesować jej problemami, choćby miało być to robienie tipsów. No i oczywiście jestem pieprzonym romantykiem, co wiele kobiet tak bardzo lubi.
Czuję się jak wykorzystana ciota, mam wrażenie, że nadaję się tylko do wygadania, wyciągnięcia z dołka - na nic innego po prostu nie zasługuję. Nie zasluguję na to, żeby dziewczyna spojrzała na mnie jak na potencjalnego partnera. To przykre, ale prawdziwe.
OFICJALNIE OGŁASZAM W TYM POŚCIE, ŻE NIGDY NIE POZNAM JUŻ ŻADNEJ DZIEWCZYNY PRZEZ INTERNET
Niech to będzie dla mnie dowód i przestroga na kolejne lata, bo bez przerwy popełniam te same błędy.
Od tej pory jeśli poznam jakąś osobę przez neta, niech to będzie facet. Przynajmniej mam pewność, że nigdy nic do niego nie poczuję, bo jestem 100% hetero. Także jak coś to zapraszam na pw.