08 Cze 2013, Sob 21:41, PID: 353756
Mam 19 lat, około 4 lat temu poznałam przez internet chłopaka, z drugiego końca Polski, na popularnym portalu społecznościowym. Przyznać trzeba, że lubiliśmy zawsze rozmawiać i robiliśmy to bardzo często, zwykle codziennie. Dopiero od niedawna mamy się ku sobie bardziej niż zwykle.
Z jego strony wynikła inicjatywa spotkania, mimo że będzie musiał wydać na podróż miliard i spędzić miliard godzin w tejże podróży.
Mamy się zobaczyć pewnie jeszcze w tym miesiącu, dnia dokładnego nie ma wyznaczonego, a ja już jestem cała w strachu. Wie o moich wadach, wszelakich, problemach, potyczkach. Mimo to, boję się potwornie, że go rozczaruję. Głównie chodzi o fizyczność. Boję się, że zblokuję się do tego stopnia, że uzna, że nie jestem nim jakkolwiek zainteresowana, a mam problem z mówieniem o tym co czuję, okazywaniem. Tak zwana "poker face" od momentu gdy opuszczę dom.
Snuję już wizje o tym, że muszę wyjść po niego na dworzec, że popełnię gafę, że nie zapełnię mu dobrze czasu, że załatwię zły nocleg. Wspominał, że może pójdziemy coś zjeść. To kolejny stres dla mnie. Od zawsze czuję się głupio jedząc w miejscach publicznych, a jak mam tak iść z mężczyzną, to czuję się jakbym wyglądała żałośnie w całej scenerii.
Snuję tysiąc wersji. I ciągle dochodzę do wniosku, że jestem "beznadziejna, za brzydka i w ogóle be" żeby się z nim spotkać. Mimo, że zależy mi na nim bardzo i siedząc tu sama pragnę z całego serca go zobaczyć.
sama zaprzeczam swoim uczuciom.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić i czy mogę się w jakikolwiek sposób do spotkania przygotować.
Z jego strony wynikła inicjatywa spotkania, mimo że będzie musiał wydać na podróż miliard i spędzić miliard godzin w tejże podróży.
Mamy się zobaczyć pewnie jeszcze w tym miesiącu, dnia dokładnego nie ma wyznaczonego, a ja już jestem cała w strachu. Wie o moich wadach, wszelakich, problemach, potyczkach. Mimo to, boję się potwornie, że go rozczaruję. Głównie chodzi o fizyczność. Boję się, że zblokuję się do tego stopnia, że uzna, że nie jestem nim jakkolwiek zainteresowana, a mam problem z mówieniem o tym co czuję, okazywaniem. Tak zwana "poker face" od momentu gdy opuszczę dom.
Snuję już wizje o tym, że muszę wyjść po niego na dworzec, że popełnię gafę, że nie zapełnię mu dobrze czasu, że załatwię zły nocleg. Wspominał, że może pójdziemy coś zjeść. To kolejny stres dla mnie. Od zawsze czuję się głupio jedząc w miejscach publicznych, a jak mam tak iść z mężczyzną, to czuję się jakbym wyglądała żałośnie w całej scenerii.
Snuję tysiąc wersji. I ciągle dochodzę do wniosku, że jestem "beznadziejna, za brzydka i w ogóle be" żeby się z nim spotkać. Mimo, że zależy mi na nim bardzo i siedząc tu sama pragnę z całego serca go zobaczyć.
sama zaprzeczam swoim uczuciom.
Nie wiem jak sobie z tym poradzić i czy mogę się w jakikolwiek sposób do spotkania przygotować.