09 Mar 2013, Sob 1:30, PID: 342365
Nie wiem, czy temat się tutaj nadaje. Ale... Mam problem. Nie wiem, co mi jest. Czy coś w ogóle mi jest. Czego to objaw. Co się ze mną dzieje. Boję się śmierci. Swojej. Ale mniejsza. Non stop boję się, że ktoś bliski umrze. Siostra wychodzi na spacer, nie wraca długo - wpadła pod samochód. Chłopak nie odezwie się do południa - pewnie się zakrztusił, spadł ze schodów. Mama nagle dzwoni do mnie - coś jej się stało i nie ma nikogo w domu, Boże, ona umrze. Non stop wyobrażam sobie, że coś się komuś stanie. Co więcej... Staram się temu zapobiegać w głupi sposób. Na przykład nie dopuszczam, by mama została sama w domu. Zajmuje czymś siostrę by jednak nie wychodziła. Non stop muszę pisać z chłopakiem i wiedzieć, że on żyje. To już nie jest strach. To jest paranoja. Ktoś bliski wsiada do auta. Ja mam przed oczami wypadek, później pogrzeb. I nie chodzi o to, że się martwię. Ja siadam i płaczę przez godzinę, modląc się jednocześnie i wyrywam sobie włosy z głowy jak jakiś psychol, bo przecież nie poradzę sobie jeżeli stracę ją/jego. Ja już powoli wariuje. Oskarżam o to nawet siebie... Dwa razy jak już powiedziałam chłopakowi normalnie "uważaj tam na siebie i napisz jak dojedziesz do domu" miał wypadek. Od tamtej pory nie mówię mu nic innego poza "pa" i płaczę dopóki nie dostanę sms od niego. Panicznie boję się jak mama wychodzi sama z domu. u+ sobie za przeproszeniem, że jak powiem jej "do jutra" i ona mi odpowie, to nic jej się nie stanie bo przecież obie powiedziałyśmy, że się jutro zobaczymy... Nie wiem co mam robić. Chłopak zaśnie i przestanie odpisywać, bo śpi. A ja zasypiam nad ranem już ze zmęczenia, budzę się po godzinie i nie mogę normalnie funkcjonować dopóki nie dostanę sms. Mam tak od mniej więcej... Boże. Już sama nie wiem. Ale od kilku dni to się widocznie nasiliło, płaczę całymi dniami ze strachu, że kogoś stracę, i wyobrażam sobie tylko pustkę po nim. Nie wiem co mam robić. A psycholog nie wchodzi w grę do 18 roku życia. Próbowałam "pozytywnego" myślenia, wmawiania sobie, że jest ok, zajęcia się czymś. Nic nie pomaga. Zwariowałam.