Mama mi mówi, że szczypię wyrazy
Przypuszczam, że to dlatego, iż nie otwieram do końca ust.
Jak mam coś powiedzieć i wcześniej sobie "przypomnę"-mów wolno! To wtedy nie ma problemu z szybkim mówienim.
Jesli chodzi o mówienie to potrafie sie niezle zadrzec ale tylko w najblizszym gronie. Natomiast przewaznie ludzie w pracy i szkole twierdzą ze mowie cicho i niewyraźnie. Zwlaszcza w towarzystwie jak cos powiem to czesto sie zdarza ze nikt tego nie skomentuje wiec czuje sie wtedy zdolowana ze maja mnie gdzies i nie gadam nic. Moze to tez wynika z tego ze tak naprawde boje sie powiedziec glosniej bo wiem ze wtedy cala ich uwaga skupi sie na mnie i splone czego nie lubie. To jest takie bledne kolo.
Inaczej sprawa wyglada jak sobie wypije. Robię się wygadana i sypie tekstami jak z rekawa. Wtedy czuje sie lepiej ale pozniej wraca poczucie winy i swiadomosc ze inni widza ze rozkrecam sie tylko z alkoholem.
W domu wariuje bez alkoholu ale poza nim na spotkaniach towarzyskich musze sie nim wspomagac niestety.
Funia napisał(a):Ja też potrafie sie drzeć, aż mnie gardło boli
Ale tylko w domu ;]
Heh, no ja też wyłącznie w domu A w urzędach czy innych instytucjach tego typu zwykle muszę powtarzać bo mnie nie rozumieją. Jeden raz że cicho, drugi - szybko i bełkotliwie. Potrafię mówić głośno i wyraźnie, ale tylko kiedy nie jestem przestraszona/zestresowana. Gdy jestem bardzo zestresowana lub nawet przy znajomych, przy wypowiedziach dłuższych niż kilka zdań, zdarza mi się zacinać i jąkać. Mimo wszystko kiedyś było gorzej. Oprócz jąkania, ono przyszło z wiekiem
szybko i niewyraźnie jak sie denerwuje? chyba od zawsze tak mam...
kłopotliwe, bo przeważnie trzebe było sie spiąć i powtórzyć zaraz wyraźniej bo nikt nie zrozumiał...
Ja nie dość że mówię szybko i niewyraźnie to jeszcze cicho i mam wadę wymowy, seplenię i nie potrafię wymówić głoski "c". Może się wydać dziwne, ale to prawdziwe... O wyrazie "cyce" mogę zapomnieć
Zastanawia mnie wtedy czy oni mają problemy z słuchem czy to ja aż tak cicho/niewyraźnie mówię. Pamiętam sytuacje z moją mamą, kiedy będąc w towarzystwie rodziny lub znajomych, prawie zawsze gdy coś powiedziałam, a zabierałam głos raczej rzadko, ona to powtarzała, jak echo. Kiedy raz spytałam czemu to robi, czy dlatego że niewyraźnie mówię, tylko się zaśmiała. Doszłam do wniosku że niby żeby oni to zrozumieli, chyba, bo po cóż innego. To jej "powtarzanie" jeszcze bardziej mnie zniechęciło do zabierania głosu w grupie ludzi, mam wrażenie że powiem to niewyraźnie/cicho i nikt mnie i tak nie usłyszy.
Oj, zdarza się, zdarza. Najczęściej, gdy chcę coś powiedzieć i mieć to za sobą. Ostatnio, gdy odpowiadałam na polskim, recytując fragment "Dziadów", zastanawiałam się,czy ta kobieta patrzy na mnie w ten specyficzny sposób, bo mnie nie rozumie, czy po prostu jest to jej normalny wyraz twarzy.
Ja tez to mam, mowie cicho i bardzo szybko, pewnie zeby skonczyc jak najszybciej. Ale najgorsze, jak ktos mowi, zebym powtorzyla bo nic nie rozumie, i musze od nowa. Wtedy sie stresuje i jest jeszcze gorzej. Tzn w gronie tych, ktorzy mnie znaja nie mam tego problemu. Z innymi to musze sobie pomyslec co mam powiedziec i jest lepiej.
Ja mam identycznie. Przeważnie to mówię chyba po prostu za cicho albo też niewyraźnie? Ostatnio jak mówiłam do kobiety w zakładzie fotograficznym to spojrzała na mnie dopiero przy końcu tego co mówiłam, bo chyba dopiero wtedy się w ogóle skapnęła, że coś od niej chce później wszystko co mówiłam musiałam powtarzać. Ale ona to chyba serio była jakaś głucha.
Ja niewyraźnie, jak się stresuję. Jest dużo ludzi, słuchają. Mówię niewyraźnie, bo to nerwy. I szybko, żeby szybko skończyć i nie przeszkadzać. Ale skoro trudno nam pokonać chorobę, to trzeba robić tak, żeby nie było jej za bardzo widać. Nie zawsze się da, ale ćwiczenia pomagają. Ja proponuję przed lustrem. Mi to naprawdę całkiem sporo pomogło. Wiem jak moja twarz wygląda najkorzystniej, co robić, a czego nie. Przede wszystkim być naturalnym, fakt, ale to nie takie proste. No, ale jak już konkretnie chodzi o mowę, to ja nagrywam się czasem na kompa. Program Audacity, (nawet rejestrator dźwięku wystarczy), mikrofon. I czytam kawałek książki, powiedzmy dwie strony. Wyłapuję błędy (bo ogólnie jestem niewyraźny) i nagrywam jeszcze raz, starając się je wyeliminować. Wiem, że mówię już LEPIEJ. I to jest prawda. Nie mam takiego bełkotu, jak dawniej.
Ja to nawet, jakbym krzyczała to nikt by mnie nie usłyszał, moze to wina mojej barwy głosu. Nie wiem, choć niektórzy mówią, że jak czuje sie swobodnie to mówię normalnie. Może po częsci to wina stresu, a po czesci mojego głosu.
Tak tak to samo.
Jak sie denerwuję to mówię tak szybko, żeby jak najszybciej to wszystko się skończyło.
Najgorzej jak trzeba mówić wiersz, poprostu tragedia... mówię tak szybko jak katarynka normalnie, ze nikt mnie nie rozumie chyba no coż, mówi się trudno
Ostatnio miałem poroznosić ogłoszenia po mieście, poprzyklejać itd. Miałem to też zrobić w księgarni. Była mała kolejka. Stałem w niej ze 3 minuty. Sklejałem sobie w głowie co mam powiedzieć, ale miałem straszny mętlik. Bałem się jak cholera. Jak przyszła moja kolej, to chciałem oczywiście powiedzieć wszystko naraz i jak najszybciej. Coś tam wybełkotałem, że mam ogłoszenie i czy nie mogłaby gdzieś powiesić. Patrzała na mnie jak na dziwaka, i ją rozumiem
Ja bylam dzis na zajeciach i tak sie zlozylo ze przyszlam pierwsza. Kiedy pani wyczytywala obecnosc az dwa razy mowilam ze jestem, w moim mniemaniu calkiem glosno i wyraznie. A ona podchodzi do mnie w srodku zajec, pyta jak mam na imie, bo przyszlam pozniej i obecnosci mi przez to nie zaznaczyla . Nie dosc ze nie slysza mnie to chyba i nie widza.
Sosen, nie warto się zastanawiać, tylko czekać i po podejściu walnąć powolutku: "Mam ogłoszenia, mogę przykleić?" Albo coś w tym stylu. Im mniej się powie, tym często lepiej się wychodzi na tym.
Ja kiedyś się strasznie bałem, że się nie uda powiedzieć, czy coś. Ćwiczyłem to przed lustrem. Później mówiłem do monitora. Nie odpowiadał, ale to nic. Później tak samo do ściany. Mierzyłem ją wzrokiem, ale też milczała. Aż w końcu podobne zdanie do siostry. I znowu ten wzrok na nią. Trzeba przećwiczyć, ale ogólnie da się zrobić i dojść do wprawy.
No ja mówie szybko i niewyraźnie, jednak staram się to niwelować. Zwykle się udaje (chyba), gdyż jak zaczynam czuć, że mówię za szybko, zaczynam zwalniać i mówię głośniej, bardziej akcentując słowa. To pomaga.
Jejku dzisiaj w autusie musiałam do kierowcy chyba z cztery razy powtarzać jaki chcę karnet. Doprowadzało mnie to do szału! Na końcu jeszcze stwierdził, że powinnam wyraźniej mówić, a ja na to, że to on nie słyszy! Nie wydawało mi się, że niewyraźnie mówię. Czepiał się bez sensu