14 Cze 2013, Pią 21:58, PID: 354503
witajcie
Mam nadzieję, że wątek nigdzie się nie powtarza. Jeśli tak, proszę o przyklejenie.
Jak to u Was wygląda z ilością snu? Ile godzin na dobę śpicie?
Czy śpicie "w jednym ciągu" (cały dobowy sen w ciągu nocy i w dzień już nie), czy też "dosypiacie" za dnia, w wolnych chwilach?
Pytam, bo zastanawia mnie kwestia snu u mnie. Może to właśnie sen ma wpływ na wiele moich zachowań - na uczucie zmęczenia, na stres itp.?
Moje zwyczaje związane ze spaniem są nieuporządkowane: jednego wieczoru kładę się o 23, innego o 3 nad ranem, a zazwyczaj, żeby czuć się wypoczęta, potrzebuję aż 10(!!!) godzin snu plus ok. 1,5h w dzień po południu. Pod względem ilości zawsze tak to u mnie wyglądało.
Kiedy mam dużo do zrobienia, denerwuje mnie to bardzo. Jestem wybitną prokrastynatorką, a kiedy już postanawiam, że biorę się do roboty (wbrew sobie), kiedy już mam startować z robotą, wtedy często przychodzi nieodparta senność, potężna chęć "zdrzemnięcia się" na godzinkę, która przejmuje nade mną kontrolę jak chęć zapalenia u palacza.
Kiedy nie mam nic do roboty, też zazwyczaj kładę się spać.
Przez większość dni w tym tygodniu spałam do 13, i to bez względu na to, czy położyłam się o 23, czy o 4.
Czy to uzależnienie od snu? Czy takie coś istnieje?
Dodam, że kiedyś miałam trzy całkowicie wolne, samotne dni i zrobiłam sobie eksperyment: sprawdziłam, ile maksymalnie mogę spać.
Wynik eksperymentu: mogę spać praktycznie nieograniczoną ilość czasu. Spałam dwie doby pod kolej, wstając tylko na "załatwianie" potrzeb. Przestałam odczuwać nawet głód. Zaniepokoiło mnie to.
Z kolei, gdy brałam paroksetynę, mogłam spać 4 godziny na dobę i nie odczuwać zmęczenia. Ale to chyba normalne.
Czy jest wśród nas ktoś z podobnym problemem?
Mam nadzieję, że wątek nigdzie się nie powtarza. Jeśli tak, proszę o przyklejenie.
Jak to u Was wygląda z ilością snu? Ile godzin na dobę śpicie?
Czy śpicie "w jednym ciągu" (cały dobowy sen w ciągu nocy i w dzień już nie), czy też "dosypiacie" za dnia, w wolnych chwilach?
Pytam, bo zastanawia mnie kwestia snu u mnie. Może to właśnie sen ma wpływ na wiele moich zachowań - na uczucie zmęczenia, na stres itp.?
Moje zwyczaje związane ze spaniem są nieuporządkowane: jednego wieczoru kładę się o 23, innego o 3 nad ranem, a zazwyczaj, żeby czuć się wypoczęta, potrzebuję aż 10(!!!) godzin snu plus ok. 1,5h w dzień po południu. Pod względem ilości zawsze tak to u mnie wyglądało.
Kiedy mam dużo do zrobienia, denerwuje mnie to bardzo. Jestem wybitną prokrastynatorką, a kiedy już postanawiam, że biorę się do roboty (wbrew sobie), kiedy już mam startować z robotą, wtedy często przychodzi nieodparta senność, potężna chęć "zdrzemnięcia się" na godzinkę, która przejmuje nade mną kontrolę jak chęć zapalenia u palacza.
Kiedy nie mam nic do roboty, też zazwyczaj kładę się spać.
Przez większość dni w tym tygodniu spałam do 13, i to bez względu na to, czy położyłam się o 23, czy o 4.
Czy to uzależnienie od snu? Czy takie coś istnieje?
Dodam, że kiedyś miałam trzy całkowicie wolne, samotne dni i zrobiłam sobie eksperyment: sprawdziłam, ile maksymalnie mogę spać.
Wynik eksperymentu: mogę spać praktycznie nieograniczoną ilość czasu. Spałam dwie doby pod kolej, wstając tylko na "załatwianie" potrzeb. Przestałam odczuwać nawet głód. Zaniepokoiło mnie to.
Z kolei, gdy brałam paroksetynę, mogłam spać 4 godziny na dobę i nie odczuwać zmęczenia. Ale to chyba normalne.
Czy jest wśród nas ktoś z podobnym problemem?