23 Cze 2013, Nie 0:11, PID: 355511
Witajcie
Piszę tutaj bo szukam odpowiedniego budzika, który mnie obudzi. Ale o tym za chwilę.
Jestem depresyjno-nerwicowo-paranoiczno-destrukcyjno-obsesyjno-kompulsywno-unikającą dziewczyną wypaloną życiowo, chociaż w moim wieku "powinnam" latać po imprezach i szukać nowych wrażeń, przygód, romansów, bla bla. Od małego byłam ''dziwna''. Wychowywałam się w dziwnym domu, z dziwnymi ludźmi, biologicznie określonych jako rodzice i dziadkowie. W wieku około 11 lat po raz pierwszy się pocięłam. Od dziecka również miałam jedno marzenie: chciałam zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. W gimnazjum doszło zaburzenie odżywiania, stłumione w liceum, odnowione po liceum aż do dzisiaj. Lęk przed kontaktami, związkami, wystąpieniami publicznymi i tp miałam odkąd pamiętam, pewne okresy w życiu były mniej uciążliwe a pewne bardziej. Właśnie dlatego jeden rok mam wyjęty z życia, po maturze bowiem spałam, spałam, spałam i planowałam spełnienie marzenia z dzieciństwa. Studiuję psychologię Od niecałego roku (dopiero...) chodzę na psychoterapię.
Jestem mentalnym dzieciakiem i jednocześnie 100-letnim zużytym człowiekiem. Nie żyję na prawdę. Śnię albo zamykam się w swoich paranojach. Chciałabym "trzeźwym" okiem spojrzeć na świat. Chciałabym przestać się chować w skorupie. Obudzić się i przejąć kontrolę nad swoim życiem. Zdrową, prawdziwą. I czasami się uśmiechnąć, ale nie z automatu, lecz ot tak, po prostu...
Zarejestrowałam się, żeby "coś" znaleźć i może spróbować komuś z Was też pomóc znaleźć właśnie to ''coś''.
Jesteśmy w tych swoich bagnach ale...w kupie zawsze raźniej wyjść
Mam nadzieję, że to, co napisałam, ma jakiś ład i skład...albo coś tam.
Pozdro!
Piszę tutaj bo szukam odpowiedniego budzika, który mnie obudzi. Ale o tym za chwilę.
Jestem depresyjno-nerwicowo-paranoiczno-destrukcyjno-obsesyjno-kompulsywno-unikającą dziewczyną wypaloną życiowo, chociaż w moim wieku "powinnam" latać po imprezach i szukać nowych wrażeń, przygód, romansów, bla bla. Od małego byłam ''dziwna''. Wychowywałam się w dziwnym domu, z dziwnymi ludźmi, biologicznie określonych jako rodzice i dziadkowie. W wieku około 11 lat po raz pierwszy się pocięłam. Od dziecka również miałam jedno marzenie: chciałam zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. W gimnazjum doszło zaburzenie odżywiania, stłumione w liceum, odnowione po liceum aż do dzisiaj. Lęk przed kontaktami, związkami, wystąpieniami publicznymi i tp miałam odkąd pamiętam, pewne okresy w życiu były mniej uciążliwe a pewne bardziej. Właśnie dlatego jeden rok mam wyjęty z życia, po maturze bowiem spałam, spałam, spałam i planowałam spełnienie marzenia z dzieciństwa. Studiuję psychologię Od niecałego roku (dopiero...) chodzę na psychoterapię.
Jestem mentalnym dzieciakiem i jednocześnie 100-letnim zużytym człowiekiem. Nie żyję na prawdę. Śnię albo zamykam się w swoich paranojach. Chciałabym "trzeźwym" okiem spojrzeć na świat. Chciałabym przestać się chować w skorupie. Obudzić się i przejąć kontrolę nad swoim życiem. Zdrową, prawdziwą. I czasami się uśmiechnąć, ale nie z automatu, lecz ot tak, po prostu...
Zarejestrowałam się, żeby "coś" znaleźć i może spróbować komuś z Was też pomóc znaleźć właśnie to ''coś''.
Jesteśmy w tych swoich bagnach ale...w kupie zawsze raźniej wyjść
Mam nadzieję, że to, co napisałam, ma jakiś ład i skład...albo coś tam.
Pozdro!