17 Lip 2013, Śro 17:40, PID: 357491
Wybieram się na studia od października i wypadałoby do tego czasu coś zarobić. Miałam jechać do Niemiec do pracy, do znajomego, byłego pracodawcy mojego nieżyjącego już ojca. Niestety nie udało się w pewnych przyczyn i nie będzie to już możliwe. Szczerze mówiąc dobiło mnie to.
W mojej małej mieścinie nie ma ofert pracy dla osób takich jak ja, niedoświadczonych, jeszcze bez zawodu i kobiet w dodatku...
Przeglądam te oferty pracy i jedyne co odczuwam to frustracja, a zaraz potem przerażenie, jestem aktualnie roztrzęsiona. Przeraża mnie sam fakt tego, że trzeba wykonać telefon do pracodawcy. A jeśli mnie zaprosi i nie znajdę tego miejsca? A jeśli nie zbiorę się na odwagę żeby wejść do środka? Przecież będę pracować z ludźmi, przeraża mnie i to. Siedzę przeglądając oferty pracy i staram się nie wybuchnąć płaczem. Bo się boję. Bardzo. I nie wiem od czego zacząć, jak się za to zabrać. Czuję się jak mały szczeniaczek, którego na chama chcą wypchnąć z klatki na świat, a ja nie chcę, ja wciąż się zapieram...nie wiem od czego zacząć.
A mama, która o FS nie wie i tak mnie nazwie leniem i nierobem, znów i znów...
Zły dziś dzień. Zły mój stan. Swangoz gorszy. Kot mi dziś uciekł pod samochód, wyszłam za nim, ale gdy zobaczyłam stojących pod klatką obok ludzi niemalże zaraz się wróciłam. Nie mogłam znieść ich wzroku i mój obsesyjny lęk, że nie jestem "do końca zrobiona", znaczy włosy w nieładzie, a makijaż pewnie byle jaki. Zostawiłam kota i wróciłam...
Nie jest dobrze, a nie wiem co będzie dalej.
W mojej małej mieścinie nie ma ofert pracy dla osób takich jak ja, niedoświadczonych, jeszcze bez zawodu i kobiet w dodatku...
Przeglądam te oferty pracy i jedyne co odczuwam to frustracja, a zaraz potem przerażenie, jestem aktualnie roztrzęsiona. Przeraża mnie sam fakt tego, że trzeba wykonać telefon do pracodawcy. A jeśli mnie zaprosi i nie znajdę tego miejsca? A jeśli nie zbiorę się na odwagę żeby wejść do środka? Przecież będę pracować z ludźmi, przeraża mnie i to. Siedzę przeglądając oferty pracy i staram się nie wybuchnąć płaczem. Bo się boję. Bardzo. I nie wiem od czego zacząć, jak się za to zabrać. Czuję się jak mały szczeniaczek, którego na chama chcą wypchnąć z klatki na świat, a ja nie chcę, ja wciąż się zapieram...nie wiem od czego zacząć.
A mama, która o FS nie wie i tak mnie nazwie leniem i nierobem, znów i znów...
Zły dziś dzień. Zły mój stan. Swangoz gorszy. Kot mi dziś uciekł pod samochód, wyszłam za nim, ale gdy zobaczyłam stojących pod klatką obok ludzi niemalże zaraz się wróciłam. Nie mogłam znieść ich wzroku i mój obsesyjny lęk, że nie jestem "do końca zrobiona", znaczy włosy w nieładzie, a makijaż pewnie byle jaki. Zostawiłam kota i wróciłam...
Nie jest dobrze, a nie wiem co będzie dalej.