31 Sie 2013, Sob 21:20, PID: 361855
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Sie 2013, Sob 22:13 przez graver50.)
Cześć muszę się z wami podzielić problemem, z którym całkowicie nie daje sobie rady, ponieważ cierpię na apatie,nerwice natręctw i chyba fobie społeczną wyzwoloną przez sytuacje w zakładzie pracy, gdzie byłem cały czas pod presją na początku przyjęcia martwiłem się o to jak pracuje co skutkowało dawaniem z siebie wszystkiego, gdyż bardzo zależało mi na pieniądzach, aby wspomóc rodziców i zrobić postęp tznoznać kobietę w której się zakocham, aby tylko poczuć tą miłość dla której stracę głowę.
Brakuje mi poczucia dystansu do siebie dlatego z trudnością przychodzi mi zdzierżyć ludzi mających cechy potrzeby akceptacji,ukrytych lęków,strachu,autodestrukcji,wybujałych fantazji,fałszywych ideologi,utraty moralności,bycia podziwianym,konformistycznych świń, itp... rozumiem to jako potrzeba egoizmu wynikająca przez brak samoświadomości i rozumienia siebie jak patrzę codziennie na ludzi i rozmawiam z nimi widzę w nich tą całą ekspresje emocji mimiki twarzy, wypowiedz zakładającą że ich percypowanie jest najsłuszniejsze aż człowiek traci wiarę w to że jesteśmy czymś więcej.... mam wrażenie nas jako małpy w garniturach. Ale nim taki byłem miałem przyjaciół których uważałem za braci wiele razem przeszliśmy..... w wieku 13 lat pierwszy kontakt z marichuaną i z racji tego że takie życie mi się podobało to przez 5 lat uwielbiałem palić także przez ten okres miałem dni w których piłem dużo alkoholu,próbowałem eksperymentować wiele razy roślin o działaniu psychodelicznym z ciekawości do halucynacji i głębszego poznania siebie... kolejne 3 lata to ograniczenie palenia Marichuany skutkiem tego było zastąpienie tego nałogu na tytoń i nie odpuściłem sobie doświadczać innych specyfików.2 lata temu próbowałem udowodnić sobie że mogę uwolnić się od używek tak więc wytrzymałem pół roku ze względów wyczerpania energii mentalnej przez odstawianie ohydnych rzeczy,braku poszanowania bliskich(momentami),ciągłe tracenie pieniędzy ciężko zarobionych,braku ambicji,podejście olewające(odkładanie brak sensu pytania typu po co na co)
Najgorsze jest to że w czasach po tym jak wyszedłem z gimnazjum poszedłem do szkoły o profilu w którym w ogóle się nie znam i nie miałem z nim nic do czynienia następstwem tego były docinki przyjaciół i nauczycieli o tym że w ogóle nic nie potrafię robić (złożyć,opisać...)kompletnie mnie to nie interesowało i nie miałem motywacji do czegokolwiek robienia czułem otępienie,brak uczuć,odrealnienie,poczucie braku bodzców,słabą pamięć....Bardzo mi się nie podobało to że przyjaciele słowem kpili sobie z tego....
Dzisiaj nie został mi żaden przyjaciel oszukiwali mnie....,kłamali, szydzili za plecami,za wszystko co dla nich zrobiłem ...
ja też przez stratę kontroli nie raz byłem z nimi szczery...mimo wszystko czasem pogadamy (oni mają imprezy amfetaminę zioło znajomych i czekanie do następnej soboty) strasznie się poróżniliśmy w dodatku czuje że dzięki nim mam problem z zaufaniem i otworzeniem się na ludzi
Praca i Fobia Nerwica
3 miesiące przed pracą przyjaciele zauważyli przez szybę z firanką że się masturbuje po czym wszędzie roznieśli wieści od tamtej pory nim zaczynałem prace oburzyłem się tym i straciłem cząstkę siebie
Ważne:
Wcześniej interesowałem się w wolnym czasie psychologią mową ciała aż zauważyłem u siebie nadmierne skupianie się na gestykulacji itp..
W pracy na początku gdy pracowałem często dostawałem potok obrażających mnie słów bo z czymś się tam pomyliłem i tak to trwało trochę i zaczynał mi dokuczać mój pracownik ponieważ całkowicie się obijał a ja nie miałem sił nie wytrzymałem tego więc tak samo wolno robiłem i wywołałem sajgon wśród kobiet gdzie stały przy swoich linkach....
Pewnego dnia z nurzony tą pracą odbierałem od kobiety produkt i wypełniałem go komponentami wówczas kątem oka zauważyłem dynamiczny ruch tej kobiety i spojrzałem na jej piersi dziwnie się poczułem i za każdym następnym razem kiedy odbierałem produkt oko mi uciekało w jej stronę bo czułem jej jak by spojrzenie?aż w końcu utarło mi się to w nawyk na oczy i jak ktoś bokiem koło mnie przechodzi muszę się popatrzyć,rozmawiam z kimś i ta osoba rusza rękoma oczyma to ja jakbym to śledził oczyma a gdy widzę że ta osoba to zauważyła to mrugam bądz opusczam wzrok i szybko chcę od nowa nawiązać kontakt wzrokowy to trwa to sekundę i znów to samo.Jeszcze jak stoję w grupie z ludzmi to patrzę się osobie w oczy(czasami jest okej gdy się zamyślam i robię to tak naturalnie wtedy wszystko jest w porządku ale wraz z pojawieniem się myśli lub dziwnego uczucia w brzuchu to się wtedy zaczyna i nie może od mnie to odejść) ale jak obok mnie zacznie się ruszać lekko człowiek nawet słuchając to oko ucieka..wyraznie uczucie się zwiększa tego jakby lęku w brzuchu gdy się na nim próbuje skupić wtedy gdy osoba jest odpowiedzialna za moje zwolnienie,osoba wykazująca inteligencje.ma styl,urodę,dziwną(
Prawie cały czas wszędzie zerkam na osobę jak idzie bokiem najczęściej....Oczy mam zdrowe......na komputerze siedzie i włączyłem nagrywanie kamerki to jest normalnie bo jestem zamyślony skupiony a i jeszcze gdy ludzie się z tego śmieją i zauważają że jestem też czasem normalny to czują się przy mnie podenerwowani co w efekcie mnie też to denerwuje. oraz na początku gdy już mną to zawładnęło ludzie zauważając jaki jestem dali w znaki kpiny itp spowodowało to że przez 3 miesiące jak rozmawiałem wargi mi drgały teraz już tego nie ma,jeszcze jak byłem w sali gdzie był wykład i dużo ludzi siedziało na krzesełkach to ja siedząc pośród nich miałem dużo ludzi po bokach+ładną z przodu dziewczynę to co chwilę mrugałem i spuszczałem głowę w dół i miałem największy dyskomfort
aktualnie planuje od jutro detox od jakichkolwiek używek i wraz z upływem czasu pragnę powrócić do sportu.....
na życie często patrzę nihilistycznie
Powiedzcie jak wy ty widzicie
Brakuje mi poczucia dystansu do siebie dlatego z trudnością przychodzi mi zdzierżyć ludzi mających cechy potrzeby akceptacji,ukrytych lęków,strachu,autodestrukcji,wybujałych fantazji,fałszywych ideologi,utraty moralności,bycia podziwianym,konformistycznych świń, itp... rozumiem to jako potrzeba egoizmu wynikająca przez brak samoświadomości i rozumienia siebie jak patrzę codziennie na ludzi i rozmawiam z nimi widzę w nich tą całą ekspresje emocji mimiki twarzy, wypowiedz zakładającą że ich percypowanie jest najsłuszniejsze aż człowiek traci wiarę w to że jesteśmy czymś więcej.... mam wrażenie nas jako małpy w garniturach. Ale nim taki byłem miałem przyjaciół których uważałem za braci wiele razem przeszliśmy..... w wieku 13 lat pierwszy kontakt z marichuaną i z racji tego że takie życie mi się podobało to przez 5 lat uwielbiałem palić także przez ten okres miałem dni w których piłem dużo alkoholu,próbowałem eksperymentować wiele razy roślin o działaniu psychodelicznym z ciekawości do halucynacji i głębszego poznania siebie... kolejne 3 lata to ograniczenie palenia Marichuany skutkiem tego było zastąpienie tego nałogu na tytoń i nie odpuściłem sobie doświadczać innych specyfików.2 lata temu próbowałem udowodnić sobie że mogę uwolnić się od używek tak więc wytrzymałem pół roku ze względów wyczerpania energii mentalnej przez odstawianie ohydnych rzeczy,braku poszanowania bliskich(momentami),ciągłe tracenie pieniędzy ciężko zarobionych,braku ambicji,podejście olewające(odkładanie brak sensu pytania typu po co na co)
Najgorsze jest to że w czasach po tym jak wyszedłem z gimnazjum poszedłem do szkoły o profilu w którym w ogóle się nie znam i nie miałem z nim nic do czynienia następstwem tego były docinki przyjaciół i nauczycieli o tym że w ogóle nic nie potrafię robić (złożyć,opisać...)kompletnie mnie to nie interesowało i nie miałem motywacji do czegokolwiek robienia czułem otępienie,brak uczuć,odrealnienie,poczucie braku bodzców,słabą pamięć....Bardzo mi się nie podobało to że przyjaciele słowem kpili sobie z tego....
Dzisiaj nie został mi żaden przyjaciel oszukiwali mnie....,kłamali, szydzili za plecami,za wszystko co dla nich zrobiłem ...
ja też przez stratę kontroli nie raz byłem z nimi szczery...mimo wszystko czasem pogadamy (oni mają imprezy amfetaminę zioło znajomych i czekanie do następnej soboty) strasznie się poróżniliśmy w dodatku czuje że dzięki nim mam problem z zaufaniem i otworzeniem się na ludzi
Praca i Fobia Nerwica
3 miesiące przed pracą przyjaciele zauważyli przez szybę z firanką że się masturbuje po czym wszędzie roznieśli wieści od tamtej pory nim zaczynałem prace oburzyłem się tym i straciłem cząstkę siebie
Ważne:
Wcześniej interesowałem się w wolnym czasie psychologią mową ciała aż zauważyłem u siebie nadmierne skupianie się na gestykulacji itp..
W pracy na początku gdy pracowałem często dostawałem potok obrażających mnie słów bo z czymś się tam pomyliłem i tak to trwało trochę i zaczynał mi dokuczać mój pracownik ponieważ całkowicie się obijał a ja nie miałem sił nie wytrzymałem tego więc tak samo wolno robiłem i wywołałem sajgon wśród kobiet gdzie stały przy swoich linkach....
Pewnego dnia z nurzony tą pracą odbierałem od kobiety produkt i wypełniałem go komponentami wówczas kątem oka zauważyłem dynamiczny ruch tej kobiety i spojrzałem na jej piersi dziwnie się poczułem i za każdym następnym razem kiedy odbierałem produkt oko mi uciekało w jej stronę bo czułem jej jak by spojrzenie?aż w końcu utarło mi się to w nawyk na oczy i jak ktoś bokiem koło mnie przechodzi muszę się popatrzyć,rozmawiam z kimś i ta osoba rusza rękoma oczyma to ja jakbym to śledził oczyma a gdy widzę że ta osoba to zauważyła to mrugam bądz opusczam wzrok i szybko chcę od nowa nawiązać kontakt wzrokowy to trwa to sekundę i znów to samo.Jeszcze jak stoję w grupie z ludzmi to patrzę się osobie w oczy(czasami jest okej gdy się zamyślam i robię to tak naturalnie wtedy wszystko jest w porządku ale wraz z pojawieniem się myśli lub dziwnego uczucia w brzuchu to się wtedy zaczyna i nie może od mnie to odejść) ale jak obok mnie zacznie się ruszać lekko człowiek nawet słuchając to oko ucieka..wyraznie uczucie się zwiększa tego jakby lęku w brzuchu gdy się na nim próbuje skupić wtedy gdy osoba jest odpowiedzialna za moje zwolnienie,osoba wykazująca inteligencje.ma styl,urodę,dziwną(
Prawie cały czas wszędzie zerkam na osobę jak idzie bokiem najczęściej....Oczy mam zdrowe......na komputerze siedzie i włączyłem nagrywanie kamerki to jest normalnie bo jestem zamyślony skupiony a i jeszcze gdy ludzie się z tego śmieją i zauważają że jestem też czasem normalny to czują się przy mnie podenerwowani co w efekcie mnie też to denerwuje. oraz na początku gdy już mną to zawładnęło ludzie zauważając jaki jestem dali w znaki kpiny itp spowodowało to że przez 3 miesiące jak rozmawiałem wargi mi drgały teraz już tego nie ma,jeszcze jak byłem w sali gdzie był wykład i dużo ludzi siedziało na krzesełkach to ja siedząc pośród nich miałem dużo ludzi po bokach+ładną z przodu dziewczynę to co chwilę mrugałem i spuszczałem głowę w dół i miałem największy dyskomfort
aktualnie planuje od jutro detox od jakichkolwiek używek i wraz z upływem czasu pragnę powrócić do sportu.....
na życie często patrzę nihilistycznie
Powiedzcie jak wy ty widzicie