01 Sie 2013, Czw 22:18, PID: 358663
Witajcie! Nie jestem nowa tylko dawno mnie tu nie było. Może dlatego, że fobia społeczna nie sprawia mi już aż tak dużych kłopotów. Ale złe samopoczucie, jakie mam od jakiegoś czasu skłoniło mnie do powrotu, mam innego rodzaju problem - może manię wyższości?
Zacznę może od początku czyli od dzieciństwa, kiedy to moja matka często powtarzała mi, że jestem głąbem, który do niczego nie dojdzie oraz ciamajdą, co oznaczało, że sobie z niczym nie radzę. Wzięłam sobie te słowa do serca i uczyłam się dniami i nocami. W wieku 18 lat wyniosłam się z domu, znalazłam pracę, mieszkanie, skończyłam studia podyplomowe. Potrafię wszystko załatwić, radzę sobie ze wszystkim sama, nawet z pracami uważanymi za męskie. Ale moja matka wciąż uważa, że ja do niczego w życiu nie doszłam.
W każde wakacje podróżuję po Polsce. Ostatnio spacerując po Warszawie pomyliłam drogi, w tym czasie zadzwoniła do mnie siostra, powiedziałam jej, że orientacja w przestrzeni mnie zawiodła i jakiś pan pomógł mi dotrzeć tam, gdzie chciałam, a ona na to odpowiedziała: ,,Pomógł ci, bo wyglądasz na ciamajdę i jesteś ciamajdą''. Wtedy zdałam sobie sprawę, że dla rodziny zawsze będę ciamajdą, choćbym zwiedziła dżunglę afrykańską i się nie zgubiła, choćbym została szefową ogromnej korporacji i miliarderką.
Do dzisiaj zostałam mi mania czytania książek, czasopism, zapisywania sobie ważnych informacji, aby nie być głąbem i mieć o czym z ludźmi rozmawiać. Przez wiele lat inni wydawali mi się mądrzejsi ode mnie, bystrzejsi dlatego, że potrafili dużo gadać a ja nie. W pewnym momencie dostrzegłam, że większość ludzi to nudziarze bez żadnych zainteresowań, bez inicjatywy oczekujący ode mnie, że nie będą się ze mną nudzić, a ja zawsze bałam się, że inni będą się w moim towarzystwie nudzić. Kiedyś uznawałam za stosowne zaczynać i kontynuować rozmowę, zadawać pytania, opowiedzieć coś ciekawego, gdy nie umiałam nawiązać z kimś kontaktu, uważałam to za osobistą porażkę, teraz wiem, że to inni się nie starali, nie mieli nic ciekawego do powiedzenia a wymagali ode mnie zabawiania rozmową.
Ostatnio znajomi coraz częściej mnie nudzą, wkurzają, bo ja się zmieniłam, teraz ja mam oczekiwania. Oczekuję od nich inicjatywy, zaplanowania przez nich wolnego czasu, opowiedzenia czegoś ciekawego lub śmiesznego, zorganizowania jakiegoś fajnego poczęstunku lub zaproszenia do jakiegoś fajnego lokalu, do tej pory ja się tym zajmowałam. Nie chce mi się już dawać z siebie, starać się. Zauważyłam, że nie jestem już głąbem i wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwa.
Zacznę może od początku czyli od dzieciństwa, kiedy to moja matka często powtarzała mi, że jestem głąbem, który do niczego nie dojdzie oraz ciamajdą, co oznaczało, że sobie z niczym nie radzę. Wzięłam sobie te słowa do serca i uczyłam się dniami i nocami. W wieku 18 lat wyniosłam się z domu, znalazłam pracę, mieszkanie, skończyłam studia podyplomowe. Potrafię wszystko załatwić, radzę sobie ze wszystkim sama, nawet z pracami uważanymi za męskie. Ale moja matka wciąż uważa, że ja do niczego w życiu nie doszłam.
W każde wakacje podróżuję po Polsce. Ostatnio spacerując po Warszawie pomyliłam drogi, w tym czasie zadzwoniła do mnie siostra, powiedziałam jej, że orientacja w przestrzeni mnie zawiodła i jakiś pan pomógł mi dotrzeć tam, gdzie chciałam, a ona na to odpowiedziała: ,,Pomógł ci, bo wyglądasz na ciamajdę i jesteś ciamajdą''. Wtedy zdałam sobie sprawę, że dla rodziny zawsze będę ciamajdą, choćbym zwiedziła dżunglę afrykańską i się nie zgubiła, choćbym została szefową ogromnej korporacji i miliarderką.
Do dzisiaj zostałam mi mania czytania książek, czasopism, zapisywania sobie ważnych informacji, aby nie być głąbem i mieć o czym z ludźmi rozmawiać. Przez wiele lat inni wydawali mi się mądrzejsi ode mnie, bystrzejsi dlatego, że potrafili dużo gadać a ja nie. W pewnym momencie dostrzegłam, że większość ludzi to nudziarze bez żadnych zainteresowań, bez inicjatywy oczekujący ode mnie, że nie będą się ze mną nudzić, a ja zawsze bałam się, że inni będą się w moim towarzystwie nudzić. Kiedyś uznawałam za stosowne zaczynać i kontynuować rozmowę, zadawać pytania, opowiedzieć coś ciekawego, gdy nie umiałam nawiązać z kimś kontaktu, uważałam to za osobistą porażkę, teraz wiem, że to inni się nie starali, nie mieli nic ciekawego do powiedzenia a wymagali ode mnie zabawiania rozmową.
Ostatnio znajomi coraz częściej mnie nudzą, wkurzają, bo ja się zmieniłam, teraz ja mam oczekiwania. Oczekuję od nich inicjatywy, zaplanowania przez nich wolnego czasu, opowiedzenia czegoś ciekawego lub śmiesznego, zorganizowania jakiegoś fajnego poczęstunku lub zaproszenia do jakiegoś fajnego lokalu, do tej pory ja się tym zajmowałam. Nie chce mi się już dawać z siebie, starać się. Zauważyłam, że nie jestem już głąbem i wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwa.