04 Lis 2013, Pon 19:31, PID: 369404
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Lip 2015, Wto 15:10 przez samotniczek.)
....
04 Lis 2013, Pon 19:31, PID: 369404
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Lip 2015, Wto 15:10 przez samotniczek.)
....
04 Lis 2013, Pon 19:49, PID: 369406
To tak jak porównywać pracę fizyczną do umysłowej, czyli bez sensu.
Jak pójdziesz do biura pracować od 8 do 18 w domu będziesz o 20 to mimo że nie pracujesz w kopalni, nie masz prawa powiedzieć że jesteś zmęczony? Oprócz zdrowie fizycznego, potrzeba też psychicznego.
04 Lis 2013, Pon 21:09, PID: 369412
Porównujesz ból psychiczny do bólu fizycznego. To się ze sobą nie wiąże w tym przypadku- codzienny strach przed ludźmi, a chory kręgosłup. Wybacz, ale to nie ma sensu.
Owszem, jak na początku czerwca byłam w szpitalu i podejrzewali u mnie raka, a potem to się okazało nieprawdą, to też miałam wrażenie że FS to jakiś głupi kaprys, z tym da się żyć. Szkoda, że to minęło po pierwszym dniu, gdy musiałam wyjść do ludzi
04 Lis 2013, Pon 22:11, PID: 369417
A dzieci w Afryce głodują...
Staraj się bardziej, takimi głodnymi kawałkami nikogo nie pocieszysz.
04 Lis 2013, Pon 23:16, PID: 369425
o fak, mam nadzieję, że Ci te bóle ustąpią niedługo
04 Lis 2013, Pon 23:34, PID: 369426
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Lis 2013, Wto 0:22 przez oldrapper.)
samotniaczek, masz trochę racji.
Sam wiem jak to działa jak jest ból fizyczny i duchowy jednocześnie, wtedy wiadomo że człowiek przejmuje się tylko chorobą i niczym więcej, ale zawsze najwspanialszy jest moment gdy się wyzdrowieje (fizycznie), jest się wtedy przez jakiś czas zadowolonym że się wyzdrowiało zanim zacznie się człowiek przejmować innymi rzeczami. Ten fenomen nazywa się "jak boli cię ząb to złam sobie nogę to cię nie będzie bolał ząb"
05 Lis 2013, Wto 21:50, PID: 369490
A mi ten wpis daje do myślenia. Z takiej perspektywy nasze problemy wydają się mniejsze. To jest dobre pocieszenie. Przynajmniej dla mnie. Nawet jak ktoś mi przypomni, że dzieci w Afryce głodują to tak samo, choć banalne daje do myślenia - bo jak mam płakać nad rozlanym mlekiem, kiedy inni mają większe problemy? Przecierz to byłoby idiotyczne! Cieszmy się swobodą póki jesteśmy młodzi i zdrowi. Trzeba doceniać to co się ma.
05 Lis 2013, Wto 22:02, PID: 369495
Z fobią nie dane było mi cieszyć się ani zdrowiem, ani młodością.
Takie pitu-pitu...
05 Lis 2013, Wto 22:13, PID: 369498
wyzdrowienia życzę, ale patrzysz ze swojej perspektywy, nikt za Ciebie bólu pleców przeżywał nie będzie, ani za kogokolwiek czego innego.
05 Lis 2013, Wto 23:24, PID: 369551
Ładna mi sielanka...
06 Lis 2013, Śro 12:40, PID: 369613
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Lis 2013, Śro 13:04 przez samotniczek.)
Wielce mozliwe jest, ze gdy minie bol fizyczny (o ile w ogole minie) to powroci psychiczny, ale na ten moment dla mnie psychiczny jest niczym i nawet jak kiedys wyzdrowieje to juz bede mial ta przewage i jak pomysle sobie jakie pieklo na ziemii przezywalem ze tylko smierc by dala ukojenie to zrobi sie lepiej i wezme sie w garsc, ale to trzeba doswiadczyc na wlasnej skorze bo ja myslalem tak samo jak wy
06 Lis 2013, Śro 13:09, PID: 369616
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Lis 2013, Śro 14:05 przez Avalain.)
Ból fizyczny i psychiczny są ze sobą poniekąd powiązane.
Psychiczny ból można uznać za uwięzienie w klatce, ograniczeniem. Często zdarza się, że jesteśmy osobami pokrzywdzonymi, z nieciekawą i nie godną pozazdroszczenia przeszłością, wynikającą niekoniecznie z naszych wyborów, niezależną od nas. Nim zorientowaliśmy się jak moglibyśmy to zmienić nie posiadaliśmy środków, wiedzy bądź też pomocy jak poradzić sobie z problemami. Te ograniczenia sprawiają, że stajemy się osobami kalekimi. Nie funkcjonujemy "normalnie", jednak mamy za to bogatsze wnętrze i rozwiniętą jaźń. Chęć zrozumienia i akceptacji w większym bądź mniejszym stopniu przyczyniły się do wyodrębnieniu w nas innego podejścia do otaczającego nas świata. Nie jest to podejście ogólnie akceptowane, zwłaszcza przez osoby, które nigdy nie spotkały się z problemami psychologicznymi i psychosomatycznymi. Z tymi problemami każdy z nas stara sobie radzić. Poprzez cynizm, śmiech, maski. Staramy się również odnaleźć ludzi podobnych sobie. Utwierdzić się w przekonaniu, że nie jesteśmy gorsi. Usłyszeć jak oni poradzili sobie ze swymi lękami, problemami. Z bólem psychicznym można walczyć. Nie jest to ani łatwa, ani szybka kuracja. Jest ona jednak możliwa. Nie sprawia to jednak, iż jest to przypadek bagatelny i błahy. Jest on tak samo realny jak ból fizyczny i w taki sam sposób wyklucza nas z "normalnego życia" jak kontuzja fizyczna. Fizyczny ból natomiast sprawia, gdy jesteśmy pozbawieni możliwości poruszania się, funkcjonowania jak ludzie "normalni", że czujemy się gorsi, ciężarem, co popędza nas od smutku po depresję przeradzając się w fobię. Gdy ból fizyczny jest intensywny, nie mamy czasu na zastanawianie się, myślenie i rozmyślanie. Staramy się przetrzymać męki, nieraz nawet uciekając się do praktyk uważanych ówcześnie za śmieszne i nieracjonalne. Często nawet modlimy się o śmierć, byle tylko nie czuć już tego bólu. Ból fizyczny jednak ma to do siebie, że prędzej czy później mija. Złamane kości łączą się, skóra regeneruje, zakażenia znikają itd. Po dłuższej, prawidłowej kuracji, można nawet zapomnieć, iż taki ból istniał i stanie się on jedynie niemiłym wspomnieniem. Blizny na ciele, podobnie jak blizny na umyśle przypominają nam o niechcianej przeszłości. Sądzę zatem, że nie w porządku jest bagatelizowanie problemów psychicznych, fobii i lęków. Maltretowana dziewczynka, która widzi śmierć własnej matki z rąk pijanego ojca, będąc później przez niego ścigana z zakrwawionym nożem przez ulice miasta nocą, przeżyje tak traumatyczne przeżycia że dla niej ból fizyczny będzie wręcz ucieczką od myśli i strachu. Życzę Tobie szybkiego powrotu do zdrowia!
06 Lis 2013, Śro 21:25, PID: 369652
samotniaczek, ale to nie my za Ciebie przeżywamy ból pleców.
jak CI przejdzie i będziesz sie ch...o czuł, to z pewnością pomyśli: "ooooch ale dobrze że pryznajmniej plecky nie na+"
07 Lis 2013, Czw 19:51, PID: 369685
Avalain napisał(a):Ból fizyczny jednak ma to do siebie, że prędzej czy później mija.No chyba jednak nie zawsze mija, zależy to do choroby. Mam nadzieję, że autorowi wątku się poprawi, trzymaj się stary
12 Lis 2013, Wto 16:09, PID: 370115
samotniczek napisał(a):Wiem ze mnie zlinczujecie, ale jeszcze do niedawna myslalem ze przechodze straszne katusze z lekiem, fobia, depresja i bylem w przekonaniu ze chyba bym wolal juz byc powaznie chory typu rak itp bo nie wyobrazalem sobie zycia z tym lekiem do poki nie zaznalem prawdziwej choroby po nieudanej operacji kregoslupa. Te niewyobrazalne bole gdzie nawet morfina prawie nie dziala (bol neuropatyczny) gdzie nawet najgorszemu wrogowi bym tego nie zyczyl i dopiero teraz sobie uswiadomilem jak ja moglem tak marnowac zycie o takie glupoty dlatego zastanowcie sie 2 razy co jest dla was wazne bo ludzie maja o wiele gorzej od was ; ([/list] Pewnie że są o wiele bardziej uciążliwe choroby i osoby które na nie chorują mają bardzo ciężko i w ogóle życie jest do du*y.Życie nie ma sensu.Załóżmy że skończę szkołę,zdam maturę,a potem co?Stresująca praca(chyba że znajdę jakąś samotniczą,o ile w ogóle znajdę),powrót do domu,telewizor,albo komputer,spać i tak codziennie?Gdzie w tym sens?Ja nie chce tak żyć.Gdzie są te wszystkie przygody,co ludzie przeżywają na filmach?Dlaczego to wszystko jest takie bez sensu? |
|