03 Gru 2013, Wto 18:02, PID: 372185
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Gru 2013, Wto 19:11 przez Cichy.)
Witajcie. Z góry przepraszam jeżeli pomyliłem działy, ale nie za bardzo wiedziałem gdzie pisać.
Tak więc zacznę od tego, że od ok. 1,5 roku bardzo mocno i uciążliwie trapi mnie natręctwo takie jak przełykanie śliny. Chodzi o sam odruch, muszę to robić co kilka-kilkanaście sekund. Czasem gdy dopadnie mnie to w środku zdania wykonuje taki "gul!" co powoduje, że jest mi okropnie głupio i wstyd. Na początku problem ten pojawiał się sporadycznie, od czasu do czasu, ale w końcu doszło do tego, że nawet jak jestem sam w pokoju to nie potrafię tego opanować. Gdziekolwiek nie jestem mam ten problem. W szkole, w domu, na ulicy, w kościele, nawet jak napiję się dużo alkoholu to myślę sobie że skoro wypiłem to powinno być mi lepiej i powinienem się wyluzować a jednak tak nie jest. Kiedy próbowałem o tym czytać w internecie to może się nawet pogarszało, ale z drugiej strony mam dość tej bezczynności, chcę normalnie żyć. Dlatego piszę właśnie tutaj.
W każdym bądź razie natręctwo pojawia się ze zwielokrotnioną siłę przy sytuacjach stresowym, a mam tu na mysli wystąpienia publiczne, (właśnie tak narodziła się ta fobia społeczna) odpytywanie ustne, każda sytuacja, w której występowałem jako główny "bohater". Prawdę mówiąc za większością razy się kompromitowałem. Tak czy inaczej unikam tego jak ognia.
Przyznam jednak, że nie mam ogromnych problemów z kontaktami międzyludzkimi. Nie jest źle, ale dobrze wcale. Chodzę do technikum, gdzie mam w klasie samych chłopaków. W sumie jestem dość lubiany, mam jakieś tam poczucie humoru, lubię się wypowiadać w dobrze znajomym mi, małym gronie. Często mam też tak, że zazdroszczę innym chłopakom powodzenia u dziewczyn, patrzę na fejsie, a tam tyle lajków, tyle fajnych komentarzy. A ja? Szkoda gadać, wiem, że to bezsensowne myślenie ale inaczej nie potrafię.
No dobrze, przejdźmy do sedna. Kilka dni temu okazało sie, że moja klasa ma brać udział w jakimś przedstawieniu. Na domiar złego dostałem jedną z głównych ról i nie mogę się z tego wykręcić. Pani powiedziała, że ja jako jedyny mam zakaz zamieniania się rolami bo pasuję według niej do tej roli. To ci dopiero paradoks. Mam tam kilka kwiestii po kilka zdań (chociaż dla nas to jest pewnie aż kilka zdań). Mamy to przedstawiać za jakieś dwa tygodnie, a ja od razu wpadłem w panikę. Zacząłem sobie wyobrażać tą sytuację, jak stoję na tej scenie i jak śmieją się ze mnie ci kolesie, którym tak zazdroszczę życia. Że jak to zobaczą to zaczną sobie jeden drugiemu opowiadać i każdy będzie mnie wytykał palcami na ulicy. Że ten mój odruch przełykania będzie widoczny dla każdego i że będę to musiał robić co chwilę tak, aby w ogóle cokolwiek powiedzieć. Boże... tak się tego boję. Naprawdę nie wiem co mam robić. Od razu przyszedł mi do głowy tak desperacki plan, żeby przelać troche wódy z barku do butelki i sobie chlapnąć przed tym wszystkim, ale to droga do nikąd.
W jaki sposób mogę zmniejszyć ten stres? Czy mogę kupić jakiś środek, który mnie otumani? Cokolwiek co sprzedadzą niepełnoletniemu człowiekowi bez recepty. Macie dla mnie jakieś rady? Aha, no i jeśli ktoś przeczytał to gratuluję cierpliwości
Tak więc zacznę od tego, że od ok. 1,5 roku bardzo mocno i uciążliwie trapi mnie natręctwo takie jak przełykanie śliny. Chodzi o sam odruch, muszę to robić co kilka-kilkanaście sekund. Czasem gdy dopadnie mnie to w środku zdania wykonuje taki "gul!" co powoduje, że jest mi okropnie głupio i wstyd. Na początku problem ten pojawiał się sporadycznie, od czasu do czasu, ale w końcu doszło do tego, że nawet jak jestem sam w pokoju to nie potrafię tego opanować. Gdziekolwiek nie jestem mam ten problem. W szkole, w domu, na ulicy, w kościele, nawet jak napiję się dużo alkoholu to myślę sobie że skoro wypiłem to powinno być mi lepiej i powinienem się wyluzować a jednak tak nie jest. Kiedy próbowałem o tym czytać w internecie to może się nawet pogarszało, ale z drugiej strony mam dość tej bezczynności, chcę normalnie żyć. Dlatego piszę właśnie tutaj.
W każdym bądź razie natręctwo pojawia się ze zwielokrotnioną siłę przy sytuacjach stresowym, a mam tu na mysli wystąpienia publiczne, (właśnie tak narodziła się ta fobia społeczna) odpytywanie ustne, każda sytuacja, w której występowałem jako główny "bohater". Prawdę mówiąc za większością razy się kompromitowałem. Tak czy inaczej unikam tego jak ognia.
Przyznam jednak, że nie mam ogromnych problemów z kontaktami międzyludzkimi. Nie jest źle, ale dobrze wcale. Chodzę do technikum, gdzie mam w klasie samych chłopaków. W sumie jestem dość lubiany, mam jakieś tam poczucie humoru, lubię się wypowiadać w dobrze znajomym mi, małym gronie. Często mam też tak, że zazdroszczę innym chłopakom powodzenia u dziewczyn, patrzę na fejsie, a tam tyle lajków, tyle fajnych komentarzy. A ja? Szkoda gadać, wiem, że to bezsensowne myślenie ale inaczej nie potrafię.
No dobrze, przejdźmy do sedna. Kilka dni temu okazało sie, że moja klasa ma brać udział w jakimś przedstawieniu. Na domiar złego dostałem jedną z głównych ról i nie mogę się z tego wykręcić. Pani powiedziała, że ja jako jedyny mam zakaz zamieniania się rolami bo pasuję według niej do tej roli. To ci dopiero paradoks. Mam tam kilka kwiestii po kilka zdań (chociaż dla nas to jest pewnie aż kilka zdań). Mamy to przedstawiać za jakieś dwa tygodnie, a ja od razu wpadłem w panikę. Zacząłem sobie wyobrażać tą sytuację, jak stoję na tej scenie i jak śmieją się ze mnie ci kolesie, którym tak zazdroszczę życia. Że jak to zobaczą to zaczną sobie jeden drugiemu opowiadać i każdy będzie mnie wytykał palcami na ulicy. Że ten mój odruch przełykania będzie widoczny dla każdego i że będę to musiał robić co chwilę tak, aby w ogóle cokolwiek powiedzieć. Boże... tak się tego boję. Naprawdę nie wiem co mam robić. Od razu przyszedł mi do głowy tak desperacki plan, żeby przelać troche wódy z barku do butelki i sobie chlapnąć przed tym wszystkim, ale to droga do nikąd.
W jaki sposób mogę zmniejszyć ten stres? Czy mogę kupić jakiś środek, który mnie otumani? Cokolwiek co sprzedadzą niepełnoletniemu człowiekowi bez recepty. Macie dla mnie jakieś rady? Aha, no i jeśli ktoś przeczytał to gratuluję cierpliwości