01 Sty 2014, Śro 10:38, PID: 374675
Witam serdecznie, postanowiłem podzielić się gdzieś moim problemem i jednocześnie poradzić a niestety w "prawdziwym życiu" nie ma za bardzo z kim.
Otóż sprawa wygląda tak - mam 23 lata. Od zawsze byłem stosunkowo nieśmiały i raczej cichy/spokojny. Nie jest to jakoś bardzo dokuczliwa nieśmiałość gdyż nie mam problemu pogadania z kimkolwiek obcym czy nawet z jakimiś małymi wystąpienia przed większą ilość osób.
Cały problem rozchodzi się właśnie o związek i kobiety. Na wstępie - dlaczego twierdzę iż mój problem jest nietypowy ? Otóż mam ogromny szacunek do płci przeciwnej. I nie chodzi tu o otwieranie drzwi i tego typu rzeczy. Jak widzę śliczną dziewczynę to w przeciwieństwie do moich rówieśników nie rzucam tekstem ( nawet w myślach ) typu : "ale laska - szarpałbym". Ja od razu wyobrażam sobie jak mógłbym się w związek z nią zaangażować, opiekować się nią i dbać o nią. Seks w ogóle mi nie w głowie ( potem jak przyjdzie co do czego to oczywiście ). Czyli jak mi się zdaje jestem przeciwieństwem większości facetów.
Z jednej strony - fajnie, przecież sporo kobiet na pewno chciałoby takiego faceta. W praktyce mając 23 lata poza jednym "pseudo-związkiem" parodniowym ( w gimnazjum )" nigdy nie zbliżyłem się nawet do żadnej kobiety, nawet się nie całowałem.
Do pewnego momentu myślałem a co tam, jakoś to będzie. Ale mam 23 lata i momentami wpadam w coraz większy smutek z tego powodu.
Znowuż mam wyjątkowo silną wolę - w wieku 19 lat byłem dość grubiutki - pomyślałem : " kurcze to na pewno blokuje moją nieśmiałość jeszcze bardziej". Efekt : siłownia, rower i bieganie + dieta i ubyło 15kg w rok, muskularne ręce i powoli wychodzący kaloryfer .
Nie pije, nie palę, zdrowo żyję. Jak czasem robię sobie w myślach podsumowanie to jestem kandydatem do związku "idealnym". Tylko co z tego skoro nikt się o tym nie dowie... ?
Myślę iż wstępnie mój problem jest zrozumiały. Nie wiem czego oczekuję pisząc tu. Niby wiem - po prostu zagadaj. Niestety, ta moja nieśmiałość + ten szacunek do płci pięknej mnie blokuje.
Ogólnie mam mało znajomych - nie chodzę na imprezy gdyż nie piję, mało mam tematów z ludźmi bo uwielbiam sport a nie imprezy, zdrowo żyję. Unikam nawet cukru. Tak więc często po prostu siedzę w domu.
Może ktoś miał podobną sytuację ? Albo co myśli o czymś takim ?
P.S. : Jeszcze kwestia wyglądu - to raczej nie jest przyczyną moich niepowodzeń. Nie jestem może nieziemsko przystojny czy wysoki i w dodatku łysieję już . Jednak bardzo o siebie dbam. Elegancko się ubieram i generalnie w wyglądzie raczej problem nie leży - zwłaszcza że ten ciągle ulepszam ( sylwetka ).
Otóż sprawa wygląda tak - mam 23 lata. Od zawsze byłem stosunkowo nieśmiały i raczej cichy/spokojny. Nie jest to jakoś bardzo dokuczliwa nieśmiałość gdyż nie mam problemu pogadania z kimkolwiek obcym czy nawet z jakimiś małymi wystąpienia przed większą ilość osób.
Cały problem rozchodzi się właśnie o związek i kobiety. Na wstępie - dlaczego twierdzę iż mój problem jest nietypowy ? Otóż mam ogromny szacunek do płci przeciwnej. I nie chodzi tu o otwieranie drzwi i tego typu rzeczy. Jak widzę śliczną dziewczynę to w przeciwieństwie do moich rówieśników nie rzucam tekstem ( nawet w myślach ) typu : "ale laska - szarpałbym". Ja od razu wyobrażam sobie jak mógłbym się w związek z nią zaangażować, opiekować się nią i dbać o nią. Seks w ogóle mi nie w głowie ( potem jak przyjdzie co do czego to oczywiście ). Czyli jak mi się zdaje jestem przeciwieństwem większości facetów.
Z jednej strony - fajnie, przecież sporo kobiet na pewno chciałoby takiego faceta. W praktyce mając 23 lata poza jednym "pseudo-związkiem" parodniowym ( w gimnazjum )" nigdy nie zbliżyłem się nawet do żadnej kobiety, nawet się nie całowałem.
Do pewnego momentu myślałem a co tam, jakoś to będzie. Ale mam 23 lata i momentami wpadam w coraz większy smutek z tego powodu.
Znowuż mam wyjątkowo silną wolę - w wieku 19 lat byłem dość grubiutki - pomyślałem : " kurcze to na pewno blokuje moją nieśmiałość jeszcze bardziej". Efekt : siłownia, rower i bieganie + dieta i ubyło 15kg w rok, muskularne ręce i powoli wychodzący kaloryfer .
Nie pije, nie palę, zdrowo żyję. Jak czasem robię sobie w myślach podsumowanie to jestem kandydatem do związku "idealnym". Tylko co z tego skoro nikt się o tym nie dowie... ?
Myślę iż wstępnie mój problem jest zrozumiały. Nie wiem czego oczekuję pisząc tu. Niby wiem - po prostu zagadaj. Niestety, ta moja nieśmiałość + ten szacunek do płci pięknej mnie blokuje.
Ogólnie mam mało znajomych - nie chodzę na imprezy gdyż nie piję, mało mam tematów z ludźmi bo uwielbiam sport a nie imprezy, zdrowo żyję. Unikam nawet cukru. Tak więc często po prostu siedzę w domu.
Może ktoś miał podobną sytuację ? Albo co myśli o czymś takim ?
P.S. : Jeszcze kwestia wyglądu - to raczej nie jest przyczyną moich niepowodzeń. Nie jestem może nieziemsko przystojny czy wysoki i w dodatku łysieję już . Jednak bardzo o siebie dbam. Elegancko się ubieram i generalnie w wyglądzie raczej problem nie leży - zwłaszcza że ten ciągle ulepszam ( sylwetka ).