24 Gru 2013, Wto 3:33, PID: 373894
Witam wszystkich, prawdopodobnie tematów o tej przypadłości było już tutaj wiele ale mam nadzieje ten kolejny nikogo nie zdenerwuje.
Mam duży problem z jedzeniem łyżką zupy przy ludziach, z którymi nie jestem do końca obyty. Czasem zdarza się to też przy znajomych lub rodzinie kiedy zaczynam myśleć, że któreś z nich na mnie patrzy.
Ręka zaczyna mi się trząść kiedy zbliżam łyżkę do ust. Wtedy zaczynam się denerwować. Nakręcam się, że wszyscy to widzą, to powoduje jeszcze większe drżenie włączając do tego sztywnienie karku. W rezultacie muszę przelać zupę do kubka, odejść z talerzem lub zupełnie stronić od jedzenia płynnych posiłków. Jest to bardzo uciążliwe i krępujące.
Przypadłość tą chyba pierwszy raz zauważyłem jakoś pod koniec liceum, na rodzinnej wigilii kiedy w trakcie jedzenia kuzyn robił zdjęcia. Wcześniej zdarzało mi się czasem mieć sztywnienie karku w dziwnych sytuacjach jak na przykład w gimnazjum w trakcie siedzenia na zajęciach w pierwszej ławce u wymagającego nauczyciela. Nie było to jednak specjalnie niekomfortowe.
Jestem pogodnym, ponoć przystojnym 25-cio latkiem z wieloma znajomymi, a kilkoma dobrymi przyjaciółmi. Mam wysokie poczucie własnej wartości, prowadzę stosunkowo rozrywkowy tryb życia, kilkakrotnie byłem w związku z dziewczyną.
Wydaje mi się, że problem fobii społecznej specjalnie mnie nie dotyczy, choć jestem introwertykiem, osobą wrażliwą i zamyśloną. Parę razy zdarzyło mi się krępować przy osobach o których względy mi zależało, tj. miałem przyśpieszone tętno, pocące się dłonie czy łamiący głos ale to raczej nie było nic nadzwyczajnego. Na publicznych wystąpieniach stresuje się w sposób nie odbiegający od normy.
Powodem moich trzęsących się dłoni prawdopodobnie jest stres związany z myślą, że ktoś mnie obserwuje w trakcie wykonywania czynności wymagających precyzji, opanowania. Nie wiem, może jest to lęk przez tym, że ktoś zobaczy, że jestem niedokładny. Lęk przed byciem osądzanym przez drugą osobę i nadmierne przejmowanie się czyjąś oceną.
Zdaje sobie sprawę, że jest to bez sensu ale w trakcie "ataku" ciężko sobie to uświadomić i człowiek tylko niepotrzebnie się nakręca.
Początkowo myślałem, że powodem tej przypadłości może być marihuana, jednak palę ją bardzo rzadko tj. kilka razy w roku od ok. 7 lat. Mimo to, postanowiłem nie robić tego wcale i zobaczyć czy będzie poprawa.
Moim sposobem na tą przypadłość jest odciąganie myśli od trzęsącej się ręki, niestety sposób ten nie działa za dobrze. Drugi, mało rozwijający to wkładanie łyżki do ust kiedy biesiadnicy są wpatrzeni w swoje talerze.
Czy ktoś ma może podobny problem i znalazł jego permanentne rozwiązanie?
Mam duży problem z jedzeniem łyżką zupy przy ludziach, z którymi nie jestem do końca obyty. Czasem zdarza się to też przy znajomych lub rodzinie kiedy zaczynam myśleć, że któreś z nich na mnie patrzy.
Ręka zaczyna mi się trząść kiedy zbliżam łyżkę do ust. Wtedy zaczynam się denerwować. Nakręcam się, że wszyscy to widzą, to powoduje jeszcze większe drżenie włączając do tego sztywnienie karku. W rezultacie muszę przelać zupę do kubka, odejść z talerzem lub zupełnie stronić od jedzenia płynnych posiłków. Jest to bardzo uciążliwe i krępujące.
Przypadłość tą chyba pierwszy raz zauważyłem jakoś pod koniec liceum, na rodzinnej wigilii kiedy w trakcie jedzenia kuzyn robił zdjęcia. Wcześniej zdarzało mi się czasem mieć sztywnienie karku w dziwnych sytuacjach jak na przykład w gimnazjum w trakcie siedzenia na zajęciach w pierwszej ławce u wymagającego nauczyciela. Nie było to jednak specjalnie niekomfortowe.
Jestem pogodnym, ponoć przystojnym 25-cio latkiem z wieloma znajomymi, a kilkoma dobrymi przyjaciółmi. Mam wysokie poczucie własnej wartości, prowadzę stosunkowo rozrywkowy tryb życia, kilkakrotnie byłem w związku z dziewczyną.
Wydaje mi się, że problem fobii społecznej specjalnie mnie nie dotyczy, choć jestem introwertykiem, osobą wrażliwą i zamyśloną. Parę razy zdarzyło mi się krępować przy osobach o których względy mi zależało, tj. miałem przyśpieszone tętno, pocące się dłonie czy łamiący głos ale to raczej nie było nic nadzwyczajnego. Na publicznych wystąpieniach stresuje się w sposób nie odbiegający od normy.
Powodem moich trzęsących się dłoni prawdopodobnie jest stres związany z myślą, że ktoś mnie obserwuje w trakcie wykonywania czynności wymagających precyzji, opanowania. Nie wiem, może jest to lęk przez tym, że ktoś zobaczy, że jestem niedokładny. Lęk przed byciem osądzanym przez drugą osobę i nadmierne przejmowanie się czyjąś oceną.
Zdaje sobie sprawę, że jest to bez sensu ale w trakcie "ataku" ciężko sobie to uświadomić i człowiek tylko niepotrzebnie się nakręca.
Początkowo myślałem, że powodem tej przypadłości może być marihuana, jednak palę ją bardzo rzadko tj. kilka razy w roku od ok. 7 lat. Mimo to, postanowiłem nie robić tego wcale i zobaczyć czy będzie poprawa.
Moim sposobem na tą przypadłość jest odciąganie myśli od trzęsącej się ręki, niestety sposób ten nie działa za dobrze. Drugi, mało rozwijający to wkładanie łyżki do ust kiedy biesiadnicy są wpatrzeni w swoje talerze.
Czy ktoś ma może podobny problem i znalazł jego permanentne rozwiązanie?