05 Sty 2014, Nie 17:16, PID: 375330
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Sty 2014, Wto 20:30 przez verti.)
Ostatnio doszedłem do wniosku, że moje zachowanie i fobiczne przyzwyczajenia mogą doprowadzić do tego, iż zawsze już będę sam.
W dzisiejszych czasach, żeby jakoś współżyć z ludźmi, trzeba zachowywać się podobnie do nich. Sam zauważyłem, że nie jestem interesującą osobą, która jest mile widziana w jakimkolwiek towarzystwie:
1. niewiele mówię, a przy większej liczbie osób niemal wcale (jedynie gdy mnie o coś pytają, ale i tak odpowiadam lakonicznie). Taki człowiek, który nie wypowiada się na żaden temat uchodzi za osobę mało inteligentną
2. nie mam poczucia humoru, robienie żartów wychodzi mi naprawdę słabo (poza internetem)
3. nie pije alkoholu (tzn. tylko trochę piwa raz na jakiś czas latem)
Te trzy rzeczy skumulowane w sobie doprowadzają do tego, że prawdopodobnie żadna dziewczyna nie chciałaby ze mną być (pomijając tutaj zupełnie kwestie wyglądu jej czy mojego). Taki facet jest być może wierny i uczciwy, ale kompletnie nudny i nieatrakcyjny "życiowo". Wstyd z nim wyjść do znajomych, bo zaraz zaczną go uważać za dziwaka, wstyd go przedstawić rodzinie, bo wydaje się dla nich nieciekawy. Ona się tam będzie dobrze bawiła, ale będzie jej również głupio za zachowanie swojego faceta. Da jej to do myślenia, że przecież nie na tym to wszystko polega. Życie z takim fobikiem jest po prostu monotonne, bo on by głównie w domu siedział i ograniczał swoje kontakty z innymi do minimum.
Także według mnie, poznanie takiej zwykłej pierwszej lepszej dziewczyny z ulicy i przekonanie jej do siebie na dłuższą metę graniczy z cudem. Trzeba najpierw udać na się psychoterapię, zmienić swoje zachowanie, nauczyć się żyć wśród ludzi, a dopiero potem brnąć w jakieś związki, inaczej taka przygoda może zakończyć się bardzo źle. Z drugiej strony na zmianę swojego zachowania potrzeba lat, a tu nieubłaganie zbliża się do człowieka koniec młodzieńczego wieku, kiedy na rozpoczynanie czegokolwiek jest po prostu za późno.
W dzisiejszych czasach, żeby jakoś współżyć z ludźmi, trzeba zachowywać się podobnie do nich. Sam zauważyłem, że nie jestem interesującą osobą, która jest mile widziana w jakimkolwiek towarzystwie:
1. niewiele mówię, a przy większej liczbie osób niemal wcale (jedynie gdy mnie o coś pytają, ale i tak odpowiadam lakonicznie). Taki człowiek, który nie wypowiada się na żaden temat uchodzi za osobę mało inteligentną
2. nie mam poczucia humoru, robienie żartów wychodzi mi naprawdę słabo (poza internetem)
3. nie pije alkoholu (tzn. tylko trochę piwa raz na jakiś czas latem)
Te trzy rzeczy skumulowane w sobie doprowadzają do tego, że prawdopodobnie żadna dziewczyna nie chciałaby ze mną być (pomijając tutaj zupełnie kwestie wyglądu jej czy mojego). Taki facet jest być może wierny i uczciwy, ale kompletnie nudny i nieatrakcyjny "życiowo". Wstyd z nim wyjść do znajomych, bo zaraz zaczną go uważać za dziwaka, wstyd go przedstawić rodzinie, bo wydaje się dla nich nieciekawy. Ona się tam będzie dobrze bawiła, ale będzie jej również głupio za zachowanie swojego faceta. Da jej to do myślenia, że przecież nie na tym to wszystko polega. Życie z takim fobikiem jest po prostu monotonne, bo on by głównie w domu siedział i ograniczał swoje kontakty z innymi do minimum.
Także według mnie, poznanie takiej zwykłej pierwszej lepszej dziewczyny z ulicy i przekonanie jej do siebie na dłuższą metę graniczy z cudem. Trzeba najpierw udać na się psychoterapię, zmienić swoje zachowanie, nauczyć się żyć wśród ludzi, a dopiero potem brnąć w jakieś związki, inaczej taka przygoda może zakończyć się bardzo źle. Z drugiej strony na zmianę swojego zachowania potrzeba lat, a tu nieubłaganie zbliża się do człowieka koniec młodzieńczego wieku, kiedy na rozpoczynanie czegokolwiek jest po prostu za późno.