24 Lut 2011, Czw 13:56, PID: 241208
Doskonale Cię rozumiem. I chociaż ja czuję się bardziej popchany w kierunku dorosłości, niż jest to mój własny wybór, to zmagam się z podobnymi problemami.
Jeśli chodzi o terapeutę, to z mojej pensji wystarczyłoby mi na jedną, dwie sesje w miesiącu. Siostra chce mi pomóc, ale ja z jednej strony nie chcę się czuć zależnym, a z drugiej to jest niepewne. Innym wyjściem jest na NFZ, ale tutaj nie mam zbytniego doświadczenia. Byłem u jednego, i wreszcie przerwałem terapię. Nie jest łatwo znaleźć odpowiedniego.
Jeśli chodzi o ludzi w pracy to mam tak samo. Czasami mam chęć w momencie złości po prostu ją wyrzucić, ale ogromny lęk mnie trzyma. Czuję, że nie jestem sobą, wszystko tłumię, zakładam maskę szczęśliwego, nic nie czującego, uległego, i kończę dzień z bólem głowy i okropnym samopoczuciem, odliczając godziny i minuty do końca dnia. Najgorsze jest funkcjonowanie, kiedy widzisz że ludzie są na coś źli, a ty nie wiesz na co. Wtedy wszystko bierzesz do siebie.
Ja nie widzę innego wyjścia, jak znależienie dobrego wspierającego i empatycznego terapeutę, z którym przepracuję dzieciństwo. Dzisiaj dzwonię do następnego, 5 już...
Rozumiem Cię. U mnie ten agresor pojawia się tylko w środku. Na zewnątrz zazwyczaj jest uśmiech. Mam silną potrzebę, żeby pozostawać w dobrych relacjach nawet wtedy, gdy wewnętrznie kogoś nie trawię.
Życzę dużo siły. Mnie ją daje często złość, kiedy nie muszę jej ukrywać. Świadomość, że jestem już dorosły i nie muszę kogoś obłaskawiać, że nastrój innych nie jest moją winą. Czasami udaje się wejść w taki stan, czasami nie.
Pomagają mi też leki, bez nich nie funkcjonowałbym w ogóle. Psychiatrę na NFZ nie trudno znaleźć akurat. Można się wspomóc małą dawką, zmniejszyć objawy.
Jeśli chodzi o terapeutę, to z mojej pensji wystarczyłoby mi na jedną, dwie sesje w miesiącu. Siostra chce mi pomóc, ale ja z jednej strony nie chcę się czuć zależnym, a z drugiej to jest niepewne. Innym wyjściem jest na NFZ, ale tutaj nie mam zbytniego doświadczenia. Byłem u jednego, i wreszcie przerwałem terapię. Nie jest łatwo znaleźć odpowiedniego.
Jeśli chodzi o ludzi w pracy to mam tak samo. Czasami mam chęć w momencie złości po prostu ją wyrzucić, ale ogromny lęk mnie trzyma. Czuję, że nie jestem sobą, wszystko tłumię, zakładam maskę szczęśliwego, nic nie czującego, uległego, i kończę dzień z bólem głowy i okropnym samopoczuciem, odliczając godziny i minuty do końca dnia. Najgorsze jest funkcjonowanie, kiedy widzisz że ludzie są na coś źli, a ty nie wiesz na co. Wtedy wszystko bierzesz do siebie.
Ja nie widzę innego wyjścia, jak znależienie dobrego wspierającego i empatycznego terapeutę, z którym przepracuję dzieciństwo. Dzisiaj dzwonię do następnego, 5 już...
frezja napisał(a):Dodaj do tego fakt, że zawsze znaleźli się tacy co zechcieli zaleźć za skórę widząc, że pewne sytuacje są dla mnie trudne. Wtedy też włączał mi się agresor i to ponownie odpychało ode mnie ludzi, a ja po prostu nie wiedziałam jak sobie poradzić, jak zareagować.
Rozumiem Cię. U mnie ten agresor pojawia się tylko w środku. Na zewnątrz zazwyczaj jest uśmiech. Mam silną potrzebę, żeby pozostawać w dobrych relacjach nawet wtedy, gdy wewnętrznie kogoś nie trawię.
Życzę dużo siły. Mnie ją daje często złość, kiedy nie muszę jej ukrywać. Świadomość, że jestem już dorosły i nie muszę kogoś obłaskawiać, że nastrój innych nie jest moją winą. Czasami udaje się wejść w taki stan, czasami nie.
Pomagają mi też leki, bez nich nie funkcjonowałbym w ogóle. Psychiatrę na NFZ nie trudno znaleźć akurat. Można się wspomóc małą dawką, zmniejszyć objawy.