Strasznie żałuję, że jestem taką ą, iz nigdy nie wyjechałem za chlebem na zachód. Gdyby udało mi sie odłożyć choćby 5000 funtów, teraz mógłbym realizować soje plany, a tak... no cóż...
Ja z kolei wybrałem sobie zawód bardzo pasujący pod samotników, fobików itd. I jeśli ktoś lubi pracować niemal całkiem samotnie, nie być uzależnionym od innych, nie musieć dostosowywać trybu pracy oraz czynności do współpracowników - polecam - kierowca ciężarówki.
Pewnie większość wie, na czym ta praca polega. Opiszę krótko. A więc jeżdże sobie po europie, rozwożę towary w różne miejsca, a w międzyczasie, niemal cały czas spędzam samotnie czas. Mój kontakt z ludźmi ogranicza się do zaledwie kilku słów na zakładach, w obcych językach, więc kompletnie nie czuje stresu czy strachu w takich ''relacjach'' Oczywiście też, utrzymanie kontaktu(telefonicznego) z szefostwem. Pamiętam, gdy robiłem psychotesty na kierowce, psycholog powiedziała(oczywiście wcześniej stwierdzając fakt że jestem introwertykiem) że to idealny zawód dla takich jak ja. Można spędzać czas z ludźmi, w moim przypadku w głównej mierze są to inni kierowcy, ale ja osobiście tego unikam. I jako że pasjonuje się muzyką, mogę praktycznie po 9 godzin dziennie się jej ''oddawać''. Tak więc, nawet zaawansowane fobiki mogą znaleźć coś co chcieliby robić, i zarabiać na tym. Grunt by dobrze wybrać i wziąć pod uwagę to kim się jest, i z jakimi problemami się boryka.
Może szukaj pracy w hotelu dla zwierząt, albo jako jakaś opieka dla nich, w zoo na przykład, celuj w hodowlę, może nawet z myślą o własnej kiedyś, szkol się na tresera albo cuś. Jest przecież chyba sporo zawodów dla zwierzolubnych, gdzie nie trzeba często jeśli w ogóle patrzeć jak chorują, albo umierają. Chyba, że się mylę, w sumie się nie interesowałem specjalnie tematem.
Mój zawód jest chyba idealny dla osoby z fobią. No i poza tym bardzo go lubię. Kontakty z klientami ograniczone do minimum, a jak się pojawiają sporadycznie to są bardzo miłe.
Cytat:Strasznie żałuję, że jestem taką ą, iz nigdy nie wyjechałem za chlebem na zachód. Gdyby udało mi sie odłożyć choćby 5000 funtów, teraz mógłbym realizować soje plany, a tak... no cóż...
Każda osoba wyjeżdżająca na zachód za chlebem jest pełna obaw. To że posiadasz takie obawy wcale nie znaczy, że jesteś ą. Nic nie straciłeś. Nadal możesz wyjechać, nawet teraz. Znam wiele osób, które wyjeżdżały na zachód w różnych wieku, młodzi czy starzy, nie ma znaczenia. Poza tym nie musisz od razu palić za sobą mostów. Myślę, że zawsze znajdzie się jakieś bezpieczne rozwiązanie, np. bezpłatny urlop, urlop chorobowy, itp. w obecnej pracy w celu próby zdobycia zagranicy.
Cytat:Nie mam zawodu. Nie mam pasji, którą mogłabym rozwijać ani żadnych konkretnych umiejętności. Za pół roku będę bronić lichy licencjacik na kierunku, który nic mi nie da. Nie wiem, gdzie iść na magisterkę. Nie wiem, czy jest sens w ogóle dalej studiować. Mogę kontynuować naukę na jakimś humanistycznym dziadostwie, po ukończeniu którego będę w tym samym miejscu co teraz. Mogę wyciskać z siebie siódme poty na trudniejszym kierunku, który może lepiej będzie wyglądał w dokumentach, ale bez doświadczenia i pewności siebie i tak kariery nie zrobię. Podejrzewam, że czeka mnie praca fizyczna, niezależnie od doświadczenia jakie bym zdobyła. Nie umiem walczyć o swoje, wyglądam jak przestraszony dzieciak, nie potrafię się "sprzedać" i żadna porządna firma, oferująca dobre warunki, nie zatrudni mnie.
Może warto spróbować pójść do jakiegoś coaucha rozwoju osobistego, który pozwoli Ci odkryć co tak naprawdę lubisz i potrafisz robić lub w czym byłabyś dobra i się odnalazła. Z licencjatem też jest jakieś rozwiązanie. Co prawda łatwiej byłoby to zrobić przed podjęciem studiów. Ale nie musisz iść na dokładnie ten sam kierunek, który studiowałaś na licencjacie jeżeli uważasz, że jest nieperspektywiczny. U mnie na studia magisterskie informatyczne wybierały się także osoby, które posiadały licencjat z zarządzania (kompletnie inny nietechniczny kierunek). Jedyną niedogodnością jest wtedy to, że taka osoba ma dodatkowy tzw. semestr zerowy, gdzie nadrabia braki związane z różnicą kierunku. Na pewno w Twoim przypadku też jest taka możliwość i wierzę, że znajdziesz jakiś bardziej interesujący kierunek na magisterkę.
Cytat:Lubię zwierzęta. Kocham koty. Uwielbiam przebywać w naturze. Mogłabym być leśniczym, ale nim nie będę, bo nie mam wykształcenia ani znajomości. Poza tym boję się ciemności i mimo, że kocham las, nie weszłabym do niego sama. Boję się także kleszczy i chorób, jakie przenoszą. Nie mogłabym więc być leśniczym.
Co do kotów. Technik weterynarii nie jest w tym kraju potrzebny i chyba nie ma sensu w ogóle podejmować nauki w takim kierunku. Poza tym jestem wrażliwa i boję się krwi, nie umiałabym zrobić kotu zastrzyku, założyć kroplówki, szwów itp. Gdybym zaś zatrudniła się jako pomoc w schronisku (to też wątpliwe, wszystko opiera się na znajomościach lub wolontariacie, nawet nie ma takich ogłoszeń), to opłakiwałabym śmierć, chorobę każdego zwierzęcia, wykańczałoby mnie to emocjonalnie.
Mogłabym tylko koty głaskać i bawić się z nimi, ale nikt nie oferuje takiego stanowiska pracy.
Ja strasznie uwielbiam psy. Nawet myślę czasami czy po godzinach nie wybrać się od czasu do czasu do jakiegoś schroniska i trochę rozweselić te smutne psie mordki, które siedzą z beznadzieją całymi dniami w klatkach i czekają aż się nimi jakiś człowiek zainteresuje. Problemem jest, że nie ma u mnie w okolicy takiego schroniska. W sumie jakieś postanowienie noworoczne, aby chociaż raz na miesiąc wybrać się w podróż do takiego schroniska nie byłoby głupim pomysłem.