20 Wrz 2015, Nie 19:55, PID: 473154
Zmęczenie rozmową jako prokrastynacja? Nie wpadłbym na to. Ale jak tak teraz na to patrzę, to nawet pasuje.
Problem w tym, że jeżeli miałbym ograniczyć rozmowy, to by w ogóle do nich nie dochodziło. Rozmawiam zdecydowanie rzadziej od przeciętnego człowieka, gdybym miał codziennie pisać z paroma osobami, to by mi chyba już do reszty szajba odbiła. Jestem naprawdę skrajnym introwertykiem, o ile to nie podchodzi już pod jakieś zaburzenie. To było bardziej na zasadzie odzywania się właśnie co jakiś czas. Fejsa to ja nawet nie mam. I to też nie jest tak, że czekam, aż ktoś wykaże inicjatywę co do tematu. Bo mówię - rozmowa może być ciekawa, ale i tak w pewnym momencie nie będę miał wręcz siły, by odpisać. Więc wtedy postanawiam ''odpocząć'' chwilę, a potem kończy się zazwyczaj tak, jak już opisałem.
Problem w tym, że jeżeli miałbym ograniczyć rozmowy, to by w ogóle do nich nie dochodziło. Rozmawiam zdecydowanie rzadziej od przeciętnego człowieka, gdybym miał codziennie pisać z paroma osobami, to by mi chyba już do reszty szajba odbiła. Jestem naprawdę skrajnym introwertykiem, o ile to nie podchodzi już pod jakieś zaburzenie. To było bardziej na zasadzie odzywania się właśnie co jakiś czas. Fejsa to ja nawet nie mam. I to też nie jest tak, że czekam, aż ktoś wykaże inicjatywę co do tematu. Bo mówię - rozmowa może być ciekawa, ale i tak w pewnym momencie nie będę miał wręcz siły, by odpisać. Więc wtedy postanawiam ''odpocząć'' chwilę, a potem kończy się zazwyczaj tak, jak już opisałem.