25 Paź 2016, Wto 20:17, PID: 588889
BlackCrow napisał(a):Koleżanka Szklanka napisał(a):Mam tak samo :-P albo jakoś tam analogicznie. Też czuję, ze czepiam się każdego życzliwego człowieka, który zwraca na mnie uwagę, kimkolwiek by nie był i natychmiast jestem zauroczona, zadurzona. Potem za chwilę już mam go dość, bo nie spełnia moich oczekiwań, nie poświęca mi tyle uwagi, ile chcę, więc już chcę, żeby zniknął.
O właśnie, o to mi chodzi. Te bzdurne oczekiwania, poszukiwanie nie wiadomo jakiego ideału, który przecież nie istnieje. Ogólnie takie "objawy" kojarzą mi się z borderline właśnie...
mój terapeuta mówi mi, że mam rys osobowości unikającej - unikanie bliskości w obawie przed odrzuceniem. różni się to od borderline, myślę, głównie tym, że jest mniej dążenia, a głównie unikanie, borderline to giga huśtawa, więc ktoś na przemian intensywnie do kogoś dąży i do boleśnie odrzuca. ja nie dążę, albo tylko tak cichutko, nieśmialutko i generalnie nieskutecznie :-P więc ja nie jestem borderkiem, nie wiem, jak to jest u Ciebie?
BlackCrow napisał(a):Cytat:I też mam dość. Nawet to jakoś napisałam, że dość. Jutro mam terapię i nie wiem co powiedzieć, nie wiem, co ma sens powiedzieć... chyba nic. Nie wiem.
Możesz zacząć właśnie od tego. To już zawsze coś. Długo czekałaś na terapię?
Nie czekałam, bo to prywatnie. Udało mi się tak, że jak wróciłam z tegorocznych wakacji pełna entuzjazmu i werwy do pracy nad sobą (ze względu na różne zdarzenia z wakacji), to mój przyszły terapeuta akurat tydzień później już miał wolny, pasujący mi termin. Byłam dziś na spotkaniu. Przez godzinę płakałam :-P ale to była bardzo dobra sesja. Ciężka, ale dobra. Trzeba jednak przeżywać i jakoś ogarniać z drugim człowiekiem, to pomaga. Zapętlanie się samemu we własne schizy - nie pomaga.
BlackCrow napisał(a):Cytat:Więc jedyne, co mogę zaoferować, to zrozumienie i zaciekawienie. Ja np. chyba tego potrzebuję. Może ktoś uzna, że to mało konstruktywne, no nie rozwiążę czyichś problemów za niego, ani nikt nie rozwiąże moich, to fakt...
Nie oczekuję od nikogo, że rozwiąże moje problemy. Mam w tej chwili chyba właśnie to samo co Ty - po prostu żeby ktoś okazał, że go obchodzi, co przeżywa ta dziewczyna po drugiej stronie monitora. Na co dzień tak naprawdę nie mam się do kogo odezwać, matce ani chłopakowi nie chcę dokładać trosk, ale gdy spotykam kogoś, kto może się choć w części identyfikować z tym co czuję... to jest to.
Rozumiem, że nie chcesz dokładać trosk. Kiedyś bym chyba pomyślała "jak to?? przecież bliscy powinni wspierać!", ale teraz sobie myślę, że oni nie wiedzą, jak wspierać, kiedy sprawa z nami jest poważna i ciężka jak kamień młyński i skomplikowana jak równanie całkowe. Po prostu nie wiedzą, nie umieją. Dlatego też wydaje mi się cenne popisać, porozmawiać z kimś, kto ma podobnie, bo to nic zaskakującego, nie takie trudne, znajome i to zupełnie inna okazja na okazanie i otrzymanie wsparcia
BlackCrow napisał(a):Cytat:niestety nie znalazłam wersji po polsku:
https://www.youtube.com/watch?v=Y9VW7wGO4vY
Cudowne video. Łezka się w oku zakręciła... Sama prawda. Po obejrzeniu tego ze smutkiem muszę sama przyznać, że czasem mi się zdarza używać bardziej "sympathy" od "empathy"... Popracuję nad tym.
Ja miałam taką myśl, jak wklejałam - fajnie by było, gdyby ktoś kiedyś po prostu posiedział ze mną w dziurze. Nie musi nic robić, szukać z niej wyjścia, zasypywać jej piaskiem, żeby jej nie było... mógłby po prostu razem z niej posiedzieć. w tym roku, właśnie w wakacje mój kolega właśnie chyba mniej więcej coś takiego zrobił. i bardzo mnei tym zaskoczył. cóż, chyba właściwie należy napisać przyjaciel :-P miałam trudną sytuację, ryczałam jak głupia, a on po prostu siedział obok. Nawet nic za bardzo nie mówił, po prostu był, przez chwilę objął mnie ramieniem, powiedział krótko "no tak, no, do d*py, widzę" i był. nie kazał mi przestać, nie podawał rozwiązań, nie mówił o sobie, tylko był. posiedział ze mną w mojej czarnej dziurze. to dopiero leczące.... posiedźmy razem w dziurze?
BlackCrow napisał(a):[/quote]Cytat:Black Crow, a czego byś teraz potrzebowała?
Kogoś, kto będzie mi towarzystwem, bym nie czuła się samotna. Komu nie musiałabym odpowiadać na pytanie "co się stało", bo będzie wiedział, że znowu fobia dała o sobie znać. Zawsze chciałam po prostu obecności, wspólnego spędzania czasu. Ale dla innych ludzi, to chyba za mało.
Ogólnie bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.
j.w.? siedzenie razem w dziurze?
jak jeżdżę samochodem do pracy, to słucham ostatnio Janis Joplin i ona ma taką piosenkę, "Little Girl Blue"
https://www.youtube.com/watch?v=rX8hOw31wCQ
Lloyd - nom, ciekawe, co piszesz o lekach, że to tak spektakularna poprawa. Ja nigdy nie brałam leków, jak dotąd, choć przyznam, że rano, przed terapią czułam się tak, że czytając Twój post - nawet to dość poważnie rozważałam, czy o nie nie poprosić :-P na razie nikt mi nie sugerował i w ogólnym rozrachunku chyba jednak zbyt dobrze sobie radzę w życiu, by je brać, ale może Ty, Black Crow, chciałabyś rzeczywiście skorzystać z takiego wsparcia, nie widzę w tym nic złego, kiedy robi się bardziej ekstremalnie.