09 Cze 2018, Sob 20:03, PID: 749519
(21 Maj 2017, Nie 12:08)Mrowczan fenylu napisał(a): mój świat rzeczywisty nie "zadowala mnie" że tak to ujmę. Czuję się sama jest mi źle i jedyną ucieczką od tego jak jest jest dla mnie moja głowa...stworzyłam w swojej głowie swoj swiat i potrafię w nim siedzieć calymi dniami..najgorsze jest to że te osoby ktore w swojej glowie stworzylam staly się w pewien sposob dla mnie bliskie....stworzyłam swojego idealnego chlopaka,a gdy uswiadamiam sobie ze takiego nigdy nie znajde i nigdy tak nie będzie to w jeszcze większego doła popadam. Uświadomilam sobie jak tragicznie jest przez to bo ja do tej swojej wymyślonej osoby coś czuje naprawdę, to jest chore... odróżniam swiat relany od tego wyimaginowanego nie przenoszę tego co w mojej głowie nigdzie na zewnątrz nikt o tym nie wie ale to nie jest nromalne.. chcialabym przestac ale jest mi ciężko ,uzależniłam się wręcz od tego...nie potrafię wstac czy zasnąć nie myśląc sobie...w dzien to samo mam ewentualnie tylko jak jestem gdzieś z kimś w miejscu publicznym czy mam zajęcia wtedy przetsaje..ale tylko czekam zeby wrócić do domu i moc siedziec w swojej glowie bo tylko tam się czuję dobrze a jednocześnie mnie to niszczy bo nie mam praktycznie życia tylko to,uzalieznilam się o tego i w depresję popadam jak sobie uswiadamiam ze nigdy nie będzie tak i takiej osoby nie znajdę..najgorsze jest to ze ja nie chce nikogo innego bo po 2 ostatnich dość dlugich zwiazkach się zawiodłam bylo zle i w sumie wtedy zaczęłam uciekać w swoje mysli..kiedy chlopak mnie ograniczal i nie mogłam wyjść z domu.wolalam ssiedziec w sowjej glowie niż rozwiazac problem bo się bałam i to się jeszcze bardziej rozwinęło..z dnia na dzien jest gorzej...
Twoja sytuacja jest jak najbardziej normalna. Czysty związek przyczynowo-skutkowy. Wielu ludzi przez serię negatywnych doświadczeń w życiu, zaczyna uciekać od rzeczywistości i ludzi, dla niektórych są to gry komputerowe, dla innych czytanie książek lub min. uciekanie w marzenia i związana z nimi przyjemność w postaci przeżywania przyjemności z wymyślonych pozytywnych sytuacji lub zdarzeń.
Marzenia są niezbędne do życia, chyba dla każdego.
Problem pojawia się wtedy, kiedy równowaga między światem tworzonym przez własny umysł, a rzeczywistością zostaje zaburzona.
Sam czasem tak mam, że lubię się zagłębiać w wyobrażenia na temat zrobienia czegoś ciekawego, tylko niestety nie zawsze mam możliwość przelania tego na rzeczywistość.
W Twoim przypadku radziłbym uważać na psychiatrów, bo jak trafisz na matoła (a to niestety większa część tej pseudomedycznej mafii) i zaczniesz opowiadać o swoim "problemie", to mogą rozpoznać u Ciebie schizofrenię, bo Twój "problem" według pseudonauki psychiatrycznej podchodzi pod urojenia i wiele cech nieistniejącej tak naprawdę choroby czyli schizofrenii.
A "leczenie" jej przez psychiatrów polega na bezmyślnym przepisywaniu psychotropów, wmawianiu pacjentowi bzdur i ogólej degradacji fizycznej,psychicznej i społecznej człowieka, który był na tyle głupi, że im zaufał.
Radziłbym Ci (wiem że może być to trudne) poszukania jakiejś mądrej i dobrej osoby, w której znalazłabyś przyjaciela/przyjaciółkę i wierz mi, że po czasie mogłabyś wrócić do stanu równowagi między marzeniami a rzeczywistością.
Takie jest moje zdanie.
Pozdrawiam ciepło!