04 Lis 2012, Nie 0:44, PID: 323526
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lis 2012, Nie 0:46 przez shalafi.)
Staram się patrzeć w oczy mijanym obcym osobom; czasem wychodzi, czasem nie. Gdy ktoś "krzywo na mnie spojrzy" (albo tylko tak mi się wydaje, bo np. ma generalnie niemiły wyraz twarzy) - zaczynam się zastanawiać, co ze mną jest nie tak (choć de facto wszystko ze mną w porządku ;-) ).
Lubię przyglądać się ludziom na ulicy, choć nie na tyle natarczywie, by ktoś mógł mnie posądzić o "gapienie się".
Ale sytuacja odwraca się o 180 stopni, gdy spotykam jakiegoś znajomego ze szkoły/studiów/pracy, gdy nie mam pewności, że ten ktoś mnie lubi/akceptuje, i ten ktoś nie zauważy mnie pierwszy. Wtedy unikam spotkania jak ognia.
A gdy mnie zauważy, za nic nie daję po sobie poznać, że nie mam ochoty na rozmowę. Tylko zakładam tę cholerną maskę, robię dobrą minę do złej gry i rozmawiam. Taka to gra...
Lubię przyglądać się ludziom na ulicy, choć nie na tyle natarczywie, by ktoś mógł mnie posądzić o "gapienie się".
Ale sytuacja odwraca się o 180 stopni, gdy spotykam jakiegoś znajomego ze szkoły/studiów/pracy, gdy nie mam pewności, że ten ktoś mnie lubi/akceptuje, i ten ktoś nie zauważy mnie pierwszy. Wtedy unikam spotkania jak ognia.
A gdy mnie zauważy, za nic nie daję po sobie poznać, że nie mam ochoty na rozmowę. Tylko zakładam tę cholerną maskę, robię dobrą minę do złej gry i rozmawiam. Taka to gra...