28 Maj 2015, Czw 21:50, PID: 447428
Cześć. Tak średnio się pewnie wypowiem, ale to chyba normalne. W każdym razie jestem Waran , mam 16 lat i z jakiś rok temu zauważyłem u siebie problem, który był już prawdopodobnie wcześniej. Nigdy nie byłem zbyt społeczny,podejrzewam że to mogły być jakieś zalążki fobii. Mojej rodziny nie nazwałbym patologiczną, ale powiedzmy że są pewne rzeczy które bardzo chciałbym zmienić. Z tego co wiem(a nie wiem wiele, bo nie rozmawiam za wiele z rodzicami, co chyba nie jest jakieś dziwne) mój ojciec w młodości też był dość aspołeczną jednostką, więc całkiem możliwe jest uwarunkowanie genetyczne . W każdym razie mam dysgrafię(jeśli się bardzo nie przyłożę do pisania to się nie odczytam) i od jakiejś połowy podstawówki jestem gruby(z tego ostatniego już wychodzę ) . Już wtedy nie miałem najlepszych predyspozycji do bycia normalnym, ale jakoś żyłem, z grupką znajomych z klasy po szkole szwendałem się po osiedlu, nawet kilka razy wyszedłem "na miasto". Jak na mój ówczesny wiek było całkiem nieźle(nie wiem, nie znam się). W każdym razie potem poszedłem do gimnazjum i tam nie było już fajnie, towarzystwo było nieciekawe, byłem gnębiony. Nie było to nic szczególnie poważnego , ale dla mnie, dzieciaka takiego jak to opisałem wyżej było zdecydowanie za wiele. Po dwóch miesiącach powiedziałem o tym rodzicom, potem policja(ostatnio przyszło mi wezwanie na nie wiem już którą rozprawę- pozdrawiam Polski system sprawiedliwości) i zmiana szkoły. Z nowej szkoły jestem zadowolony, środowisko jest bardzo miłe i przyjazne. I cały czas było. Ale jak tam poszedłem to byłem już poważnie spaczony. To znaczy tak jak teraz. No i w pierwszym roku tegoż już właściwego gimnazjum zainteresowałem się narkotykami , a jako że o żadnych znajomościach nie mogło być mowy, to "praktykowałem" jedynie te "chałupnicze" , czego bardzo żałuję. Nie będę tego opisywać dokładnie, jedynie powiem że nie warto. Gdzieś na początku wakacji ostatecznie to rzuciłem, ale nie wierzę że nie pozostawiło to uszkodzeń w moim mózgu(chociaż nie koniecznie związanych z fobią) . Nie wiem czy był sens pisać o tym, ale nie ważne, nigdy nikomu o tym nie mówiłem, a chciałem się otworzyć. Pod koniec tej pierwszej klasy zainteresowałem się historią i polityką, co wydaje mi się że jest moim zbawieniem. Siedziałem w interencie całymi dniami, czytając i dyskutując, a cały czas wydawało mi się że wszystko jest jak najbardziej normalne. Ale to nie ważne, ważne jest to że poznałem tam człowieka z którym się powoli zaprzyjaźniałem. Na początku gdy schodziło na tematy osobiste więcej kłamałem niż mówiłem prawdy, ale w pewnym momencie mi się wyżalił. I okazało się że jesteśmy bardzo podobni. Dowiaduję się o nim ciągle nowych rzeczy(ot tak, w zwykłej rozmowie) i często okazuje się że mam to samo. W każdym razie już tak ponad drugi rok piszemy sobie, a z rok próbujemy naprawić życie. Bez skutku, co teraz mnie nie dziwi. On ma też chyba inne problemy, z tego co z nim rozmawiam ma coś co mi wygląda na depresję(ja tam nie znam się) , no i jest bardzo nieszczęśliwie zakochany(czy można być inaczej w naszym stanie?)... W każdym razie dzisiaj bez problemu nazwałbym go przyjacielem . Oprócz tego w szkole zadaję się z jeszcze jednym kolegą, który też chyba ma podobne problemy, no ale... Zadaję się, z nim jako-tako rozmawiam,no ale jednak nie rozmawiamy tak poważnie . Moja sytuacja od jakiegoś roku się poprawiła: Pewności siebie nabrałem, chociaż bez przesady, na siłę jestem w stanie porozmawiać w grupce tak "na luźno" , ale jest to nieprzyjemne. Za to 1 na 1 i na konkretny temat mogę porozmawiać nawet w miarę normalnie, chociaż spięty jestem. O jakichkolwiek pozaszkolnych sytuacjach nie może być mowy , no bo... no nie może, wierzę że są tu ludzie rozumiejący mnie.
I chcę to zmienić, bardzo chcę , ale jest problem. Jestem niepełnoletni, gdybym miał pójść do psychiatry to kontaktowały się on z moimi rodzicami, a z nimi nie mam najlepszego kontaktu(częściowo przez mój stan psychiczny, częściowo z innych powodów) . No i najpierw musiałbym z nimi omówić sprawę, bo potajemnie przecież nie pójdę...
Nie wiem co mam robić.
PS. Wiem że tekst składniowo leży(to mało powiedziane) , ale emocje, wspomnienia...
I chcę to zmienić, bardzo chcę , ale jest problem. Jestem niepełnoletni, gdybym miał pójść do psychiatry to kontaktowały się on z moimi rodzicami, a z nimi nie mam najlepszego kontaktu(częściowo przez mój stan psychiczny, częściowo z innych powodów) . No i najpierw musiałbym z nimi omówić sprawę, bo potajemnie przecież nie pójdę...
Nie wiem co mam robić.
PS. Wiem że tekst składniowo leży(to mało powiedziane) , ale emocje, wspomnienia...