Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html) +--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html) +---- Dział: MIEJSCA PUBLICZNE (https://www.phobiasocialis.pl/forum-65.html) +---- Wątek: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( (/thread-2121.html) |
Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - magg. - 12 Sty 2009 He. jeden problem mniej, bo u mnie za malo katolikow zeby byl taki zwyczaj. Ale pamietam ze w pl 2 lata temu robilam jakies tam jazdy, ze nie chcialam wyjsc z pokoju, ze cos tam. W dodatku rodzina byla niepelna.. chyba o to mi szlo. ze mamy nie bylo. ojj, lepiej zapomniec. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - marcin1980 - 12 Sty 2009 Ja sobie gadałem na gg w swoim pokoju i nawet nie zauważyłem kiedy był 8) Ogólnie rzecz biorąc, to olewam kolędę od wielu latek. Ktoś mi ostatnio poradził, żeby "kolędnika" powitać słowami: "apage deus tuus". Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Ktoś - 12 Sty 2009 przyszedł pokropił mieszkanie wziął kase i poszedł 8) nie widzę w tym żadnego problemu dla fobika Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Kaktus - 12 Sty 2009 Problem jest, jeśli księdzu zalezy, żeby pogadać, są tacy. U mnie w czwartek będzie Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Ktoś - 12 Sty 2009 ano gada czasami jakieś pierdoły to sie mu odpowiada albo coś nawiąże i jest git w tym roku był akurat nie z tej parafii to mało mówił Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Sugar - 12 Sty 2009 za mnie mama odpowiada zwykle... ona jest wodzirejką hehe opowiada co tam gdzie tam, gazety mądre kładzie na wierzchu zeby było widac, mówi, że my z siostrą obie studentki i juz. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Ktoś - 12 Sty 2009 ano u mnie też rodzice tylko mówią Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - magik - 12 Sty 2009 Ostatnio mi sie tak glos lamal, normalnie placzliwy jak to sam ujales w klasie, gdy czytalem referat. Normalnie sie spalilem ze wstydu. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Osaczony - 13 Sty 2009 Znam ten płaczliwy głos, cieszę się, że przez dłuższy czas go nie używałem. Generalnie odrzucam wiarę w kościół i uświadomiłem to niedawno domownikom, to wypełniłem ten rytuał i posiedziałem w pokoju z rodzicami, i księdzem. Popytał o szkołe, pogadał coś, że w tym wieku młodzież strasznie się buntuje i trzyma swojej racji. Nie stresowałem się tak strasznie przed jego odwiedzinami, mało mnie to obchodziło. Długo nie pobył, bo śpieszył się do kolejnej rodziny. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - ramirez - 13 Sty 2009 Szykuję się w tym roku na dyskusję z księdzem na tematy filozoficzne, tak jak dwa lata temu. Dodam, że jestem ateistą, może być ciekawa wymiana argumentów Najchętniej bym księdza nie wpuszczał, ale matka się uparła, to cóż poradzić. Żeby tylko żadnej kasy mu nie dawała... Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Osaczony - 13 Sty 2009 ramirez: chętnie też bym z ksiedzem podyskutowal na takie tematy tak jak ty ale nie mam tyle odwagi. Podziwiam tworce tej religii ze udało sie mu przyłączyć/rzadzic tylu ludźmi. Na pewno rzuci tekstami nie do podwarzenia jak zwykle typu "blogoslawieni którzy nie widzieli a uwierzyli"... W ogóle strasznie pozno kolede macie, u mnie to było przed świętami. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Ktoś - 13 Sty 2009 ja miałem troche po świętach Ramirez, nie licz na to, że Twoja mama nie da mu pieniędzy Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - magg. - 13 Sty 2009 Osaczony napisał(a):Podziwiam tworce tej religii ze udało sie mu przyłączyć/rzadzic tylu ludźmi. tworce tej religii ? okropnie brzmi ;[ to wszystko przetrwalo dzieki bojazni bozej prostych ludzi, dzieki niewiedzy ano i dzieki wojnom. w pl to przewaznie mi sie widzi jako taka ttradycja. Fajnie by bylo, gdyby chociaz to przetrwalo. bo w innych krajach to szkoda gadac.. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Kaktus - 15 Sty 2009 Kaktus napisał(a):Problem jest, jeśli księdzu zalezy, żeby pogadać, są tacy. U mnie w czwartek będzieNo i chciał pogadać. Jakiś wyjątkowo dociekliwy w tym roku, a ja się zbyt źle ostatnimi dniami czuję, żeby wchodzić z nim w jakąkolwiek dyskusję. Nagadał i poszedł. Z Bogiem, do zobaczenia za rok, albo i nie. Się zastanawiam, po jaką cholerę moja matka przyjmuje księdza. Do kościoła nie chodzi, w Boga nie wierzy, ale "dom księdza przyjmuje i datek daje". Nie rozumiem tego. Tradycja? No ok, ale dobrze by było, żeby podtrzymywanie tradycji miało jakieś sensowne podstawy, bo takie bezmyślne klepanie to się kupy nie trzyma. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Sugar - 17 Sty 2009 U mnie miała byc kolęda dziś... Ale nie będzie bo ksiądz umrał ;l Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Szpulka - 17 Sty 2009 kiedys lubiłam jak ksiądz chodził po kolędzie, znał mnie od dziecka, porozmawiał posiedział, pogadał o wszystkim a nowy ksiądz nawet nie zapyta co słychać. Wogóle traktował mnie jak powietrze Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Margot - 17 Sty 2009 Kaktus, moze dla ludzi po prostu? Sasiadów np. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - pepa - 20 Sty 2009 u mnie po koledzie chodzi sam ksiadz był nad ranem, ja udawałam ze spie przyjeła go tylko mama słyszałam jak powiedziała ze córki nie ma w domu, a ja ze stresu i tego wszystkiego ze nie moge wyjsc przez 10 minut z pokoju czułam juz jakbym sie dusiła myslalam ze zaraz wybiegnie z krzykiem z pokoju. Jakos to przezyłam ale było bardzo ciezko ( Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - puremind - 20 Sty 2009 Nie rozumiem do konca jednego. Czego tak bardzo sie boicie?? Wogole księdza w mieszkaniu, to o co zapyta, o czym bedzie gadał (lub ze nie bedzie gadał), to ze zaniedbywamy wiare np. przez niechodzenie do kościoła czy jeszcze cos innego?? Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Dex.89 - 20 Sty 2009 A mi się w tym roku fartneło i podczas wizyty księdza byłem na uczelni 8) Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Sosen - 20 Sty 2009 Myślę, że to zwyczajny fobiczny problem. Ksiądz to ktoś w rodzaju autorytetu(nie chcę rozpoczynać dyskusji), tak jak np. nauczyciel. Więc stres wzrasta. Poza tym to jest człowiek, który będzie nas o coś pytał przy rodzinie, a więc znajdziemy się w centrum uwagi, co też przynosi sporo stresu. Obawy przed tym, że nie będziemy umieli odpowiedzieć na pytanie, że się będziemy jąkać itd. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Margot - 21 Sty 2009 Sosen napisał(a):Ksiądz to ktoś w rodzaju autorytetu(nie chcę rozpoczynać dyskusji)Ach, odniosłam wrazenie, ze to w nawiasie to do mnie kierowna jest. Ale pewnie nie. Do mnie w sobote przychodzi ksiadz, a ja jak zwykle oleje gada. Jednak zmutwanych glosow nastolatków wysłucham raczej. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - RannyPtak - 22 Sty 2009 puremind napisał(a):Nie rozumiem do konca jednego. Czego tak bardzo sie boicie?? A ja czegoś innego nie rozumiem - jak sobie w takim razie radzicie w szkole, w pracy, gdzie trzeba często coś czytać, odpowiadać, przygotowywać czy to analizy, czy wypracowania, jest bardzo dużo osób, nierzadko obcych? Jeśli Ksiądz we własnym domu to tak wielki strach i człowiek jest szczęśliwy, że Kolęda za rok to co robi przez ten rok? Tylko komputer? Nie atakuję, sama mam problem, zastanowiło mnie po prostu... Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Sosen - 22 Sty 2009 Właśnie miałem kolędę. Wszedł, popytał o całą rodzinkę. Mamę gdzie pracuje, mnie gdzie pracuje. Odpowiedziałem. Ściemniłem, że idę an studia po wakacjach. Poszedł. Po kolędzie. Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - RannyPtak - 22 Sty 2009 Sosen napisał(a):Właśnie miałem kolędę. Wszedł, popytał o całą rodzinkę. Mamę gdzie pracuje, mnie gdzie pracuje. Odpowiedziałem. Ściemniłem, że idę an studia po wakacjach. Poszedł. Po kolędzie. U mnie w tym roku było o tyle nieciekawie, że mój Ojciec z pewnych powodów z Nami nie mieszka. A Ksiądz jak zwykle czytał, kto jest kto w Rodzinie, czym się zajmuje, gdy przeczytał imię mojego Ojca zapadło niezręczne milczenie ale jakoś sytuacja została wyratowana. Co roku jest ten sam zestaw pytań, czyli najpierw "pani to pani, to pani, pan to pan?..." a następnie co robimy w życiu. Ale z drugiej strony jak inaczej miałoby to wyglądać? Ksiądz miałby siedzieć, my mielibyśmy siedzieć i patrzeć na siebie wszyscy w milczeniu? Chociaż muszę powiedzieć, że tym razem Ksiądz był naprawdę fajowy. Młody, kontaktowy, taki życiowy i sympatyczny. Ponadto rozpoznał motyw na obrazie wiszącym w pokoju Babci. I wyjaśnił, co się na nim znajduje, co to za "scena". |