PhobiaSocialis.pl
Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+---- Dział: MIEJSCA PUBLICZNE (https://www.phobiasocialis.pl/forum-65.html)
+---- Wątek: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( (/thread-2121.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Nadzieja - 22 Sty 2009

Ja myślę, że stres w kolędzie polega na tym, że po prostu się "filmujemy" przed nią. Za bardzo o tym myślimy i z góry wiemy, że będziemy się denerwować. Do szkoły czy pracy już w miarę przywykliśmy, przecież chodzimy tam pięć razy w tygodniu. A kolęda to dla nas niecodzienna sytuacja. A poza tym RannnyPtaku przecież w szkole też dużo osób, żeby nie powiedzieć że wszyscy z nas się denerwują, kiedy są wywoływani do odpowiedzi itp.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - RannyPtak - 23 Sty 2009

Nadzieja napisał(a):Ja myślę, że stres w kolędzie polega na tym, że po prostu się "filmujemy" przed nią. Za bardzo o tym myślimy i z góry wiemy, że będziemy się denerwować. Do szkoły czy pracy już w miarę przywykliśmy, przecież chodzimy tam pięć razy w tygodniu. A kolęda to dla nas niecodzienna sytuacja. A poza tym RannnyPtaku przecież w szkole też dużo osób, żeby nie powiedzieć że wszyscy z nas się denerwują, kiedy są wywoływani do odpowiedzi itp.

Ciekawe spostrzeżenie. No tak, do pracy czy szkoły przywykliśmy, Kolęda jest raz do roku ale... ciężko mi jest jednak wyobrazić sobie, by móc się bardziej tremować przez kilka minut przed Księdzem aniżeli przez dziesięć minut odpowiedzi przy tablicy przed całą klasą albo połowie godziny czytania wypracowania.

Wiedza, że inni też się denerwują na pewno sprzyja temu, że czujemy się pewniej, wszyscy patrzą po sobie i myślą, na kogo tym razem padnie, zastanawiają się. Ale kiedy już pada inni oddychają z ulgą a "my" musimy wstać.

Dodatkowo rzadko jest tak, że cała klasa jak jeden mąż jest po "naszej" stronie i kciuki pod ławkami za nas trzyma. "Mamy" swoich nieprzyjaciół, tych, którzy nam dobrze nie życzą... No i presja oceny i jak wypadniemy przed nauczycielem! Ksiądz nam oceny nie wystawi, nie ma presji zawalenia roku, semestru... To chyba jednak gorsze?


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Nadzieja - 23 Sty 2009

No myślę, że odpowiedź czy czytanie wypracowania na pewno jest bardziej stresujące niż kolęda. Ja jednak nigdy raczej nie przejmowałam się tym, że mogę dostać złą ocenę. To przychodziło dopiero później... lękałam się przede wszystkim tego, że znajdę się w centrum uwagi i wszyscy będą się na mnie patrzeć, a ja zrobię z siebie debila. Nie z powodu braku wiedzy, ale z powodu moich lękowych reakcji fizjologicznych. Przeważnie więc, żeby uniknąć tego wszystkiego, zgłaszałam nieprzygotowanie. Nawet jak się nauczyłam to i tak w trakcie odpowiedzi miałam taką pustkę w głowie i zamiast skupiać się na odpowiedzi skupiałam się na moich "fobicznych" reakcjach organizmu, że nie potrafiłam na nic odpowiedzieć. Pamiętam, że zawsze jak na matmie przychodziła moja kolej żeby iść do tablicy to szłam do toalety :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Pamiętam też jak na studiach facet mnie wziął do tablicy i zaczął cos opowiadać o modelkach. A ja stałam i myślałam, że zaraz padnę. W końcu skończyły się ćwiczenia i jakoś mnie ta męczarnia ominęła. Jednak wszystkiego nie da się unikać, a nawet, jak wiecie, jest to bardzo niewskazane. Szkoda, że wtedy o tym nie wiedziałam.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - RannyPtak - 23 Sty 2009

Nadzieja napisał(a):lękałam się przede wszystkim tego, że znajdę się w centrum uwagi i wszyscy będą się na mnie patrzeć, a ja zrobię z siebie debila. Nie z powodu braku wiedzy, ale z powodu moich lękowych reakcji fizjologicznych.

Tak, ja się trzęsłam a pot mi spływał po karku.
Doszło do tego, że unikałam jak ognia, dosłownie wszystko żeby tylko mi nie kazali czytać wypracowania.

Nadzieja napisał(a):Pamiętam, że zawsze jak na matmie przychodziła moja kolej żeby iść do tablicy to szłam do toalety

No ba.
A ja przestałam na wiele zajęć z matmy chodzić bo to było nie do zniesienia.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Skylar - 31 Sty 2009

Nie cierpię kolędy :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Już drugi rok z rzędu przesiedziałam u siebie przy zgaszonym świetle. Rodzice sami powiedzieli że nie muszę jak nie chcę, ale i tak mi przykro bo dla taty to bardzo ważny dzień.
Nie czuję potrzeby rozmowy z księdzem, odpowiadania na jego idiotyczne pytania czemu nie chodzę na randki lub kiedy planuje ślub :Stan - Niezadowolony - W szoku: (pytanie z tego roku :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: dobrze że mnie przy tym nie było ) Co bym mu niby miała powiedzieć żeby się odp* bo mam fobie i że reszty życia prawdopodobnie spędzę sama?


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Samantha - 31 Sty 2009

Przespałam tegoroczną kolędę, podobnie, jak w latach ubiegłych, tj. rodzice przyjmowali księdza. Szczęśliwie przestałam się identyfikować ze wspólnotą chrześcijańską, więc nie mam żadnych wewnętrznych rozterek, czy to z kolędą, czy też chodzeniem na msze. Na szczęście również, nikt mnie do tego nie przymusza.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Ktoś - 31 Sty 2009

faaajnie macie... ja bym nie mógł nie iść na kolędę, a jutro, jeśli mama nie zapomni będę musiał iść do kościoła :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: (tzn. będziemy musieli)


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - dreadziok - 31 Sty 2009

kolenda ... niezle, ja tych burakow juz nie wpuszczam nawet do mieszkanie, ;] po co zeby im dac kase za to ze mi napisza K+M+B i rok na drzwiach i mi beda deptac w butach po mieszkaniu smieszne ... amen alleluja whatever, jak sie chce pomoglic to sie pomodle sam w domu, nie musze sie odpicowac i isc w niedziele na pokaz do kosciola


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Malutka74100 - 01 Lut 2009

U mnie jest tak,że nieraz mamy zakończenie (trzeba zrobić kolację księdzu i ministrantom) a nieraz poprostu normalnie przychodzi sobie ksiądz poświęci i pójdzie. Najgorzej jak jest zakończenie i wtedy siedzieć z księdzem i ministrantami przy jednym stole, wtedy ani nic zjeść i tylko siedzieć jak na szpilkach. Masakra :Stan - Niezadowolony - Obraża się:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - mark87 - 01 Lut 2009

Malutka74100 napisał(a):U mnie jest tak,że nieraz mamy zakończenie (trzeba zrobić kolację księdzu i ministrantom) a nieraz poprostu normalnie przychodzi sobie ksiądz poświęci i pójdzie. Najgorzej jak jest zakończenie i wtedy siedzieć z księdzem i ministrantami przy jednym stole, wtedy ani nic zjeść i tylko siedzieć jak na szpilkach. Masakra :Stan - Niezadowolony - Obraża się:

dziekuje Bogu ze ja tak nie mam
znam dobrze swojego księdza,jest spoko ma 30 lat wiec rozkminia ze młodzi nie chądza do kościoła bo jest zamuła
tylko poucza aby odwiedzic raz w roku na spowiedzi :Stan - Uśmiecha się:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Luna - 03 Lut 2009

Ja dopiero dzisiaj miałam kolędę. Było OK, nie denerwowałam się, bo w sumie czym, chociaż i tak mi się trochę łapki spociły. Przyszedł zakonnik, zresztą młody i przystojny :Husky - Podekscytowany:. Spytał tylko, co teraz robię, powiedziałam, że od października wybieram się na studia i tyle. Poza tym sam prawie cały czas mówił, a wizyta trwała tylko kilka minut :Stan - Uśmiecha się:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Ktoś - 03 Lut 2009

Luna napisał(a):Przyszedł zakonnik, zresztą młody i przystojny :Husky - Podekscytowany:.

Za mundurem panny sznurem, za sutanną całą bandą :Husky - Podekscytowany:
dlatego chcę być księdzem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Dragons86 - 12 Lut 2009

Ja zbytniego stresa niemiałem bo mi nie zależało żeby się pokazać od dobrej strony.Miałem mieć takie niechętne nastawienie, nic niemówić,albo bardzo ogólnie.
Siadłem sobie na końcu pokoju na fotelu.Mama mi poweidziała chodź tu bliżej.To nie chciałem dzika świrować.Gościu był sympatyczny,więc też byłem taki.

Rok temu czy dwa.Niepamiętam dokładnie.Pamiętam jak giercuję w coś na kompie.A tu nagle ktoś dzowni do drzwi.Jakoś odruchowo otworzyłem.A tu patrze dwaj małolaci ministranci.I gadka że za 5min. ksiądz.Ja im na to że nic nie dostałem,żadnej kartki.No nic to polożylem krzyż,świeczki znalałem itd.Tylko wody święconej nie mogłem znaleźć.Więć nalałem chłodnej wody z kranu.W sumie tak sobie myślałem żę gdy bym nieotworzył ministrantom to bym mógł księdza niewpuścić.Ale jak już było wiadomo że ktoś jest to niechciałem świrować pawiana.Powiedziałem mu że nic nie wiedziałem.Koperty też mu nie dałem.Nie czułem się w obowiązku.Tzn. chyba nawet nienawiązywałem do tego.Sam też nic niemówił.Ale nie był zbyt zadowolony z tego co pamiętam..


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Gilraen - 14 Lut 2009

Nie dałeś koperty, więc z czego miał się cieszyć? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Z wiarą w Boga nic wspólnego nie mam, więc księdza nie wpuściłam, tylko z satysfakcją obserwowałam przez wizjer :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Floyd - 14 Lut 2009

Ja na szczęście z kolędą nie mam problemów, chociaż jak byłem mały to bałem się księdza i chowałem się za meble :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Jas - 07 Sty 2010

puremind napisał(a):Nie rozumiem do konca jednego. Czego tak bardzo sie boicie??
Wogole księdza w mieszkaniu, to o co zapyta, o czym bedzie gadał (lub ze nie bedzie gadał), to ze zaniedbywamy wiare np. przez niechodzenie do kościoła czy jeszcze cos innego??
Ministrantów! Jakieś dwa obce dzieciaki w moim domu (więc ktoś "wdzierający się do mojej bezpiecznej przystani"), chichoczące nie wiadomo z czego (pewnie ze mnie). No niby to oni śpiewają, ale ja wtedy muszę siedzieć przed nimi i zrobić coś z oczami/rękami/nogami i w ogóle całym ciałem :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: nie wiem czy się na nich gapić czy lepiej nie gapić. Nie gapię się, bo ogólnie stresuje mnie patrzenie ludziom w oczy.
A najgorzej to jest jak potem przychodzą z księdzem i zaraz po modlitwie (to też stresująca chwila) wychodzą. Wtedy mam do wyboru albo odprowadzić ich do drzwi (stresujące) albo posiedzieć z księdzem czekając aż mama ich odprowadzi (jeszcze bardziej stresujące). Potem to już pikuś. Chociaż jak ksiądz zaczyna pytać co robię, to też niefajne, bo mówię, że nie pracuję, nie studiuję...


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Sugar - 07 Sty 2010

Cytat:Ministrantów!


ja już dawno odkryłam, iż ksiądz najprawdopodobniej zarządził, żeby te potwory po wyłudzeniu od ludzi ostatnich drobnych do swojej pełniusiej brzęczącej skrzyneczki ulokowały się gdzieś na boku a najlepiej w kuchni.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Luna - 07 Sty 2010

Jas, ale pomyśl: to oni muszą śpiewać, co zdecydowanie nie jest fajne :Husky - Podekscytowany:

Cytat:Wtedy mam do wyboru albo odprowadzić ich do drzwi (stresujące) albo posiedzieć z księdzem czekając aż mama ich odprowadzi (jeszcze bardziej stresujące).
A, pewnie mieszkasz w większym domu. U nas nikt nie musi ich odprowadzać: wystarczy, że się odwrócą, zrobią dwa kroki i już są za drzwiami, ksiądz jeszcze nawet nie zdąży usiąść :Stan - Uśmiecha się - LOL:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - żelka - 07 Sty 2010

a mnie nie będzie na kolędzie :Stan - Uśmiecha się:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Sosen - 07 Sty 2010

A ja pewnie ucieknę. Przecież o depresji mu nie powiem, a nie będę się szczerzył jak debil.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - ZgarbionyFred - 07 Sty 2010

Do mnie przyszli wczoraj, tradycyjnie już nie wpuściłem, zresztą nawet nie wiedziałem, że przyjdą akurat w tym dniu. W związku z tym nic nie było przygotowane (tak naprawdę to sam do końca nie wiem co się przygotowuje w takich "uroczystościach" albo zapomniałem). Poza tym pomyślałem, że już odpuścili mój dom, a tu taki suprajs. No i o czym miałbym rozmawiać z księdzem? O tym jaka to młodość jest najpiękniejszym okresem w życiu człowieka? [Obrazek: lol.gif]


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - gemsa84 - 07 Sty 2010

ja mam w niedziele, ale mama nie kce przyjmować, mówi że kasy nie ma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - Jas - 08 Sty 2010

Luna napisał(a):Jas, ale pomyśl: to oni muszą śpiewać, co zdecydowanie nie jest fajne :Husky - Podekscytowany:
Jedynie to mnie pociesza :Stan - Uśmiecha się - LOL: ale oni się jakoś nie stresują :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Boże, ja bym nie mógł być ministrantem, zdecydowanie nie :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Luna napisał(a):
Cytat:Wtedy mam do wyboru albo odprowadzić ich do drzwi (stresujące) albo posiedzieć z księdzem czekając aż mama ich odprowadzi (jeszcze bardziej stresujące).
A, pewnie mieszkasz w większym domu.
Niestety :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - anikk - 15 Sty 2010

A ja przed samym przyjściem księdza wyszłam z domu. Do mnie przychodzi sam ksiądz, ale i tak pyta o moje życie, co robię czy chodzę do kościoła (i dlaczego nie za często :Stan - Uśmiecha się - LOL: ). Co roku jest ktoś inny - zdarzają się wprawdzie tacy w porządku, ale pamiętam jednego: wypytał dokładnie o sąsiadów, ze szczegółami, dlaczego rozwiedzeni, czemu dzieci nie były u komunii - niesmaczne mi się to wydało, później coś w nawiązaniu do bierzmowania - taki mini test z wiedzy :Stan - Uśmiecha się - LOL: , a na koniec że ludzie są infantylni i dorośli się spowiadają jak dzieci: "nie byłam w kościele", "byłam niemiła dla siostry" itd. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Uznałam go za nieograniającego niczego czubka i tym sposobem od 3 lat nie byłam na kolędzie. Zresztą niezależnie jaki ksiądz - nie lubię wspólnego mówienia modlitwy, ani w ogóle mówienia modlitwy, trzymanie się za ręce=drgawki. Czuję się jakoś dziwnie obnażona, brrrr.


Re: Już po kolędzie/ale to była męczarnia :( - tears in rain - 15 Sty 2010

spectator napisał(a):Poza tym planuję dokonać apostazji, czyli formalnego wypisania z Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Mam nadzieję, że determinacja okaże się silniejsza od lęku.

Tylko czas stracisz :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Nazwij papieża szatanem, ekskomunikują Cię i wyjdzie na jedno, a znacznie mniej roboty :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.