PhobiaSocialis.pl
Idealizowanie otoczenia - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Idealizowanie otoczenia (/thread-2442.html)

Strony: 1 2 3


Re: Idealizowanie otoczenia - Clarissa - 18 Lip 2009

Zawsze idealizowałam.
Tak zostałam wychowana - w świecie, w którym wszyscy są dobrzy, mili i przyjaźnie nastawieni. Nie oszukują, nie kłamią, nie złorzeczą i nie niszczą innych. Mama zawsze mi powtarzała - że najważniejsze, żebym miała czyste serce i widziała w innych dobro.
...no tak...
...i kiedy przyszło mi się zmierzyć z tym, co nazywa się "życie" okazało się, że nie ma w nim za wiele miejsca na ideały.
Niestety, życie potrafi być jak buldożer - kwiaty może tylko zmiażdżyć, ogród zniszczyć.
Nadal, mimo świadomości istnienia brudu i zła, "patrzę sercem", wierzę w ideały i widzę dobro w ludziach, w świecie. Nawet dokładniej i pełniej niż to było dawniej.
:Stan - Uśmiecha się:


Re: Idealizowanie otoczenia - krys840 - 19 Lip 2009

EDYCJA:
Idealizowałem otoczenie od dziecka, ponieważ układanie ideologii dążeń innych było od zawsze dla mnie motywem postępowania, który miał mi dać ukojenie lęków a nawet nienawiści, którą odczuwałem w szkole ze strony innych wyróżniając się sporo gorszymi warunkami materialnymi. Jeśli musiałem stać się niemal obcy w oczach lepiej usytuowanych materialnie, to twierdzę, że uprzedzenia są bardzo nasilone i powszechne a rywalizacja społeczna rzutuje na niebotyczne napięcia emocjonalne. Właściwie stając się sukcesywnie odsunięty emocjonalnie od życia społecznego z tych powodów, mogłem jedynie obserwować narastające różnice światopoglądowe pomiędzy mną a innymi i idealizować całość zjawisk społecznych w nadziei, że znajdę optymalną drogę zaangażowania się emocjonalnie w dziedziny życia, którymi musiałem dotychczas wzgardzić. Mijał czas, aż napięcie emocjonalne uniemożliwiło mi naukę i dalej odsuwało mnie od życia.


Re: Idealizowanie otoczenia - kocia - 19 Lip 2009

Ja tez idealizuję, robiłam to "od zawsze" - teraz staram się jednak wskoczyc na właściwe tory i widzieć ludzi takimi, jacy sa bnaprawdę.
Ciężka sprawa, bo przez lata czułam się gorsza, a innm stawiałam pomniki...
Teraz próbuję przemawiać sobie do rozsądku i tłumaczyć sobie, że oni są tacy sami jak ja...


Re: Idealizowanie otoczenia - krys840 - 24 Lip 2009

Musiałem odnaleźć optymalną drogę do wyzwolenia buntu, który umożliwiłby mi rozwój pomimo społecznych konwencji wykluczających według mnie życie w spokoju. Wierzę, że forma moich uniesień emocjonalnych przysługuje się też innym, bo kontrast wystąpień z pogranicza patosu, absurdu i wulgarności miał sprawiać wrażenie nie tyle hańby i wstydu, co wiarygodny afisz buntu. Raczej mam w takim kontekście powód do chluby niż rotrząsania tego, ile kosztowały mnie porywy...
Wyidealizowane otoczenie, które zmusiło mnie do odszukania drogi życia, bez drastycznych konsekwencji sposobu bytowania, sprawiło, że więcej poświęciłem, jak do tej pory. Chciałem w przciwieństwie do tych, którzy odchodzą np. w tragicznych okolicznościach, albo odchodzić masowo zaczną, zwrócić w spektakularny sposób uwagę na problem, by moja sprawa nabrała cech wydarzenia zwanego precedensem.
Edycja
By była obiektywnym odniesieniem do stylu bycia jaki się powszechnie uznaje, a który mnie kosztuje stany wycofania w celu odbudowy sił. Czuję się czasem "wrakiem", dlatego nie chcę myśleć o ludziach, którzy mniemają, że będzie im się powodzić zawsze, a którzy nigdy nie wycofują się z trybu życia ponad harmonijny stan. Stronienie od życia w trybie, który jest niebezpieczny, skazuje mnie na wewnętrzne, trudne rozterki.
EDYTOWANY


Re: Idealizowanie otoczenia - lukasz2i2 - 27 Lip 2009

Ludzie to tacy lekarze. Mało jest lekarzy którzy cię dobrze zdiagnozują i wyleczą. Niby lęczą a nic z tego nie ma .Tylko kasa.
Wszystko na od+:Ikony bluzgi pierd:. Wszyscy tacy są niby się z tobą kolegują ,przyjaźnią a jak przyjdzie pomóc to nikt nie chcę ,jeszcze niektórzy to się :Stan - Uśmiecha się - LOL: Jak tu się z kimś zapoznawać .Dziwny jest ten świat. Dziwni są ludzie .Konowalstwo to wszystko :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Tak ja wiem że kiedyś było gorzej :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Kiedy się pozabijamy? Za szybko, za mocno... - krys840 - 29 Lip 2009

EDYCJA.
Przepraszam za posty, który właściwie nie można było zrozumieć, a które zmieniam.


Re: Idealizowanie otoczenia - atena666 - 02 Sie 2009

Ja mam niska samo ocenę , mimo że mi się zdarza ze inni mnie chwalą i wo gule to zaraz automatycznie mówię ze przesadzają , że to nie prawda ( złudzenie i tyle )

a czy idealizuje świat otoczenie , no powiedzmy ze częściowo , faktycznie porównuje sie z innymi i często stwierdzam ze jestem gorsza ale nie zawsze tak jest

ale ogólnie w moich oczach ludzie jednak są najgorszymi "stworzeniami " bez zahamowań np . co do okrucieństwa , niszczenia ....

dlatego bardziej od ludzi cenie zwierzęta
tak wiem ze jestem nieco .... , ale tak uważam
i ini maja mi to za złe


Re: Idealizowanie otoczenia - Late - 02 Sie 2009

Nawet jesli nie sa lepsi to jest ich wiecej, a ja jestem sama.


Re: Idealizowanie otoczenia - krys840 - 07 Sie 2009

Idealizowanie otoczenia to budowanie jakichś schematów, w których można określić swoje miejsce.
EDYTOWANY


Re: Idealizowanie otoczenia - Samek - 11 Sie 2009

Nie ma za bardzo co idealizować otoczenia. Zawsze się znajdą lepsi i gorsi. Trzeba znać swoją wartość i tego się trzymać. Poczucie wartości daje nam pewność siebie a to jest ważne bo wtedy możemy iśc przez życie z uśmiechem :Stan - Uśmiecha się:


Re: Idealizowanie otoczenia - krys840 - 12 Sie 2009

Ponieważ edytuję post ze względu na zaśmiecanie forum swoim nierzeczowym, niezwięzłym stylem to odniosę się może do postu Samka poniżej.

Samek napisał(a):Niejeden użytkownik z tego forum chciałby się "skalać kobietami", a Ty wybrałeś dobrowolnie taki styl życia, to podziwiam Cię za to
Napisz jeśli możesz, jak żyjesz i w jakich warunkach
.
Żyję w izolacji. Przyzwyczaiłem się niemal do stanu, w którym muszę radzic sobie z gorszymi stanami niż brak perspektyw swobody wyrażania siebie. Wydaje mi się, że taki sposób się przejawiania jest w dłuższej perspektywie czasu drogą do sprowokowania sobie jakiegoś dramatu.


Re: Idealizowanie otoczenia - Samek - 13 Sie 2009

krys840 napisał(a):Stosując się zatem do konwencji klerykalnej, jak to zwykle określam, żyłem w cnocie, próbując stronić od planu społeczego opartego na tym, co uprzednio okeślałem "skalaniem się z kobietami".
Niejeden użytkownik z tego forum chciałby się "skalać kobietami", a Ty wybrałeś dobrowolnie taki styl życia, to podziwiam Cię za to :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Napisz jeśli możesz, jak żyjesz i w jakich warunkach :Stan - Uśmiecha się:


Re: Idealizowanie otoczenia - stap!inesekend - 13 Sie 2009

Ja uwazam, ze spoleczenstwo jest w wiekszej mierze niekorzystne niz korzystne. ale to jest zwiazane z moimi doswiadczeniami niestety...


Re: Idealizowanie otoczenia - Schiza005 - 26 Cze 2010

Ja mam wrażenie że jestem "z tych gorszych", oceniam wszystkich wokół mnie i zawsze na końcu stwierdzam że jestem z nich wszystkich najgorsza i nie mam żadnej wartości. Staram się myśleć realistycznie ale coś mi nie wychodzi...


Re: Idealizowanie otoczenia - krys840 - 26 Cze 2010

Schiza005 napisał(a):Ja mam wrażenie że jestem "z tych gorszych", oceniam wszystkich wokół mnie i zawsze na końcu stwierdzam że jestem z nich wszystkich najgorsza i nie mam żadnej wartości. Staram się myśleć realistycznie ale coś mi nie wychodzi...
No, to mi wydaje się, że sobą nic nie prezentuję, choć znalazłbym szerokie podstawy, by tak pomyśleć. Ale czekam na krótkie acz silne uniesienia, które pozwalają mi spojrzeć na siebie i swoje z pozoru bezczynne trwanie inaczej. Niestety, są to jakieś desperackie porywy, ale nie tak bolesne, by mogły mną zachwiać w jakimś irracjonalnym uporze. Tak, proces idealizacji społeczeństwa to silna presja i choćby próby podjęcia się wszystkiego, co rzekomo powinienem robić. Czuję się wówczas poruszony tym, że ciągle stoję z boku a i tak nie podejmuję wszystkich ról. Coś jest silniejszego, co mnie odstręcza od życia pełną piersią. Najczęściej czuję się silnie zmotywowany, ale poprzestaję na rozterkach i pytaniach i empirycznych analizach swojej sytuacji życia. Szukam odwołania się do jakichś pewnych i empirycznie sprawdzonych prawideł życia, które nieustannie układam w głowie, zamiast - kolokwialnie - żyć. Zupełnie jakby życie w obecnym stylu było nie do przyjęcia, jakby nie dawało gwarancji powodzenia. Trudno też stwierdzić, że ludzie bardzo się mylą, albo że mogłoby wydarzyć się coś na kształt katastrofy masowej, co byłoby adekwatne do mojej postawy i wycofania teraz.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.