Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. (/thread-2506.html) |
Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 05 Mar 2009 Rock 89 napisał(a):Funia, jeden krok i wszystko się może odmienić, naprawdę. Siedzenie w domu skończy się raczej tylko źle.Więc już po mnie, bo ja jestem chyba zbyt slaba, aby to zrobić krys840 napisał(a):Funia, powiedz, jaka jesteś?Tzn? cholera ja mieszkam w oborze, to nie jest dom tylko obora Jak matka mogła tak zapuścić ten dom... Nawet pojęcia nie macie jak tu jest... Chyba nigdzie nie ma takiego bałaganu. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Rock 89 - 06 Mar 2009 Funia, na tyle jesteś silna, by zrobić jeden krok. Ja w Ciebie wierzę, czasem tak jest, że się ludzie potrafią zrozumieć, nawet nie znając się. Przeżywałem podobne chwile i wiem jak to jest. Warto się pozbierać, wiele na nas czeka na świecie. Każdego i każdą z nas. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 06 Mar 2009 Ja dzisiaj jak tylko wstałam to do 12 nie mogłam przestac płakać Jak tylko przestałam to znowu się zanosiłam. Nie wiem jak ja mam to wszystko wytrzymać. Nie mam ochoty na to wszystko. Dzisiaj muszę jechac do miasta. Zamierzam w drodze wpaść do znajomego księdza, który uczyl mnie w liceum religii i troche interesował się moim przypadkiem tym "nie mówieniem" itp. Zamierzam mu o wszystkim powiedzeić... tylko nie wiem co to da. Ja się wyklepie i sobie pójdę i dalej będzie tak jak było Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - krys840 - 06 Mar 2009 W takim razie chyba musisz cierpieć. Nie martw się, na co dzień jestem przeważnie w podobnym stanie, w którym się znajdujesz. Tak, że muszę biec choćby gdziekolwiek, żeby trwać znośnie. Przywykłem do sporadycznych stanów depresyjnych, do cierpienia, a funkcjonuję bardziej wybiórczo już od wielu lat. W tym momencie zmuszony jednak jestem ustabilizować nastroje, ponieważ osiągnąłem cierpiętną postawą pewien szeroki zakre niezależności, przeczuwając od zawsze, że niezbędna mi jest określona swoboda myśli. Trudny jest dla mnie fakt, że okupując cierpieniem swobodę słowa, muszę liczyć się jednak z tym, że taka niezależność poglądów zawsze będzie budzić dużo emocji. Jest ich zawsze tyle, że wolę wybiegać myślą i iść na przeciw, niż czekać, aż mnie "licho weźmie". Niestety trzeba liczyć się jednak z tym, że wolnością jest stałe konfrontowanie sił, czyli widmo śmierci zawsze jest dla mnie punktem zwrotnym mego czynownictwa. Jeśli nie jesteś gotowa stanąć oko w oko ze śmiercią i przyjąć ją jak weselnego gościa, to nie wychodź z domu, bo Twoje miejsce jest przy matce teraz. - To taka rzecz o doskonałym bycie. Przeniosłem część wątku na forum "Brak samodzielności". Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Rock 89 - 06 Mar 2009 Oj, Funiu... sama sobie zadajesz krzywdę. Mylnymi przekonaniami, złym sposobem myślenia i wiarą, że tego nie da się odwrócić. A tymczasem wszystko jest dla ludzi. Gdybym wiedział, gdzie mieszkasz, tobym przyjechał, przytulił i powiedział, żebyś się uspokoiła, przestała zamartwiać i dała sobie nadzieję. Jesteś normalna tylko myślisz przekonaniami, które zrodziły się kiedyś w Twojej głowie. Potrzebne są w niej nowe połączenia, którymi popłyną nowe, dobre uczucia. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - fragile - 06 Mar 2009 puremind napisał(a):a ochote na pisanie o tym na forum masz ?? Wiesz, Puremind, ja rozumiem, ze chcesz pomoc i nie chcesz zle, ale kiedy czlowiek jest w takim stanie to samo mowienie 'wez sie w garsc' niewiele pomoze i wywoluje frustracje bo ona chce sie ogarnac, ale ciezko jest sie za to zabrac. Ja Funie rozumiem, bo mialam tez takie okresy, ze nawet z lozka nie wstawalam, bo nie mialam po co, przeszlo samo, jak cos pozytywnego zaczelo sie dziac, wiec doradzic nie doradze specjalnie. A wygadanie sie komus w realu moze pomoc. Wierze Funiu, ze bedzie dobrze. Wspolczuje i wspieram. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Jędrek - 07 Mar 2009 Obecnie jestem w takim stanie jak Funia, nic tylko się powiesić - zaczynam się bać myśli samobójczych. Najgorsze jest poczucie bezsensu z którym ja nie potrafię sobie poradzić, na nic nie mam ochoty a zresztą teraz to mnie to wszystko , zobojętniałem na wszystko Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 07 Mar 2009 Jeszcze mi tego brakowało, żeby innych zarazić niechęcią do życia Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 22 Mar 2009 Kurde jestem skazana na życie w samotności. a całe moje życie to sprżatanie i siedzenie w domu... Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - magik - 22 Mar 2009 A nie chcialabys kogos poznac? Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 22 Mar 2009 Może chciałabym? Co mi to niby da? No i co z tego, że chciałabym? Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Zielona Kredka - 22 Mar 2009 Chcieć, nie zawsze oznacza móc. Ale tak z drugiej strony nie możemy narzekać na to, że nie mamy znajomych, gdy sami się o nich nie staramy. Czasami, gdy ktoś chce nas bliżej poznać, odrzucamy go, często nawet nieświadomie. On robi pierwszy krok, ale my nie robimy drugiego. I koło się zamyka. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 14 Kwi 2009 To wszystko jest takie beznadziejne i do niczego A moje życie składa się tylko ze sprzątania i innych domowych obowiązków. Nigdy nie miałam zapewnionej troski i opieki. świadomość tego, że tak będzie do końca życia dobija mnie kompletnie. próbowałam już sobie podciąć żyły i przykadałam nóż do gardła, bo chciałam je podciąć. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Enter - 14 Kwi 2009 W życiu zawsze są takie okresy kiedy masz skrzydła i mogłabyś góry przenosić, a są też takie w których ryjesz nosem w ziemie. Taka sinusoida. Góra, dół. Najważniejsze to przeczekać ten gorszy okres, bo zawsze przychodzi ten lepszy. Czasem trzeba poczekać tydzień, dwa, miesiąc, może rok, może jeszcze dłużej, ale zawsze przychodzi. I to nie są moje wymysły, bo powiedział to ktoś mądrzejszy ode mnie. I co najważniejsze, to jest sprawdzona prawda (masło maślane ). Niejednokrotnie się o tym przekonałem. Kiedy myślałem, że to wszystko jest beznadziejne i nie ma większego sensu myślałem sobie właśnie o tym powyższym. Trzeba po prostu przeczekać, bo kiedyś będzie lepiej. I to zawsze się sprawdza. Pamiętam jak już pare razy po takim etapie rycia nosem w glebie, przychodził dzień, kiedy wszystko wydawało się piękne. Wtedy myślałem sobie "ten gość, który mi to powiedział, mówił prawde, życie to sinusoida". Poza tym tak narzekasz, że wszystko jest beznadziejne i do niczego. Czy nie jest ci czasami głupio z tego powodu ? Bo mnie tak. Czasami jak łapie się na takim narzekaniu to myśle sobie, że przecież są ludzie, którzy mają dużo gorzej niż ja i jakoś żyją. Co byś powiedziała, gdyby tak wyglądało twoje życie: http://www.youtube.com/watch?v=EJK9ErD9KYY lub tak http://www.youtube.com/watch?v=zE2L4OhJ69w&feature=PlayList&p=C2A1B0F2B6DD4B30&index=7 albo tak http://www.youtube.com/watch?v=Nt4aWojF9Rg&feature=related Szczególnie polecam wstęp do ostatniego filmu. Czy twoje życie nadal wydaje ci się aż takie złe i beznadziejne ? Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Danika - 14 Kwi 2009 Nieraz mam dołki jak Funia. Obecnie też . Chyba te okresy świąteczne mnie dobijają, a co gorsza nieporozumienia z rodziną. Przyczyna moich leków, depresji jest właśnie w rodzinie. Nie mogę sie dogadać ze starymi z nimi nie da się dogadać. Oni swoje myślą i już. Nigdy nie czułam się przy nich komfortowo w sensie, że mogłam porozmawiać o wszystkim. Powiedziałam, że kupię rolki, a oni (matka ) dokładnie, że przewrócę się i zabiję. Czy to normalne? I samo to, że ona tak mówi rodzi we mnie lęk!!! Od małego mnie karmiła tymi swoimi ostrzeżeniami, a ojciec wyzwiskami. Przez to zaczęłam się bać życia, ludzi i wszystkiego. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 16 Kwi 2009 Enter napisał(a):Poza tym tak narzekasz, że wszystko jest beznadziejne i do niczego. Czy nie jest ci czasami głupio z tego powodu ? Bo mnie tak. Czasami jak łapie się na takim narzekaniu to myśle sobie, że przecież są ludzie, którzy mają dużo gorzej niż ja i jakoś żyją. Czy twoje życie nadal wydaje ci się aż takie złe i beznadziejne ? Jest mi i to bardzo. Mam świadomość tego, ze są ludzie którzy mają dużo gorzej. Ale wcale nie pomaga mi się "podnieść". Wszystko zależy też od chęci do życia przede wszystkim, jeżeli komuś będzie się chciało żyć, to przeżyje wszystko... jeżeli będzie miał ochote. A to co zobaczyłam na tych filmach, wzbudza we mnie jeszcze większe poczucie beznadziejności, nie tylko mojego życia, ale ogólnego. I dziwie się w ogóle, że są ludzie, którym się chce żyć w tym świecie. Nie wiem jak oni to robią. Co jest dla nich motywacją? Co sprawia, że im sie chce żyć to ja nie wiem? Bo mi się nie chce wstawać w ogóle z łóżka, nie chce mi się jeść, nie chce mi się o siebie zadbać, o własna higienę osobistą... To jakaś paranoja... A moej lepsze dni to już różnią się od tych złych tylko tym, że nie chodzę i nie płaczę całymi dniami. Wcześniej jeszcze miałam dobry humor teraz już nie mam. Od grudnia się właściwie nic nie zmieniło. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Gość - 16 Kwi 2009 . Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 16 Kwi 2009 Bo to wcale nie jest takie proste Po za tym nie moge tego zrobić matce... Kurde ja chce, żeby mnie ktoś przytulił... zrozumiał i I chyba potrzebuje niańki zamiast chłopaka... jestem do niczego. :[ Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - sm - 17 Kwi 2009 Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Sosen - 17 Kwi 2009 Funiu, w takim stanie żadne gadanie nie pomoże. A twoje posty można traktować jako krzyk rozpaczy. Myślę, że pomogłyby Ci w tym leki, z tym, że ty chyba je ciągle bierzesz bez rezultatu. W takiej depresji wszystko jest do d*py i nie ważne co zrobisz, nie ważne co sobie powiesz, albo ktoś Ci powie, nie wpływa to na Ciebie. Rozumiem Ciebie. Ciężko jest odczuć przyjemność nawet w czasie czynności, które wcześniej nam ją dawały. Wszystko jest beznadziejne, nie ma nadziei. Ludzie chcą żyć, bo nie mają takich problemów psychicznych. Musisz sobie uświadomić, że świat nie jest taki zły i taki beznadziejny jak ty go widzisz. To twoja głowa źle go odbiera. Trzymaj się, przetrzymasz to. Któryś lek musi zadziałać i wtedy na nowo poczujesz co to znaczy żyć. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 17 Kwi 2009 Znowu dopadła mnie ogromna chęć tym razem powieszenia się. Nie zniosę tego... Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 19 Kwi 2009 Chciałabym iść na studia, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Powiedzcie coś an ten temat, czy warto? Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - mc - 19 Kwi 2009 Jeśli masz wystarczająco motywacji żeby podjąć naukę to myślę, że jak najbardziej warto. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Ilsa - 19 Kwi 2009 Zgadzam się z mc, zawsze możesz spróbować, a jak Ci się nie spodoba to możesz w każdej chwili zrezygnować, przymusu nie ma. Studia to fajna sprawa, jest wtedy motywacja (lub przymus ) by zwlec się z łóżka i wyjść z domu, nawet jeżeli kompletnie nie ma się na to ochoty. Nie ma też takiego poczucia że marnujesz życie/czas zamknięta w czterech ścianach, zawsze to jakiś krok do przodu i lepsze perspektywy znalezienia potem pracy. Z doświadczenia wiem też, że można tam zawrzeć bardzo ciekawe znajomości Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 19 Kwi 2009 Tylko boję się, ze nie poradze sobie z nauką, albo nie będę potrafiła niczego sama załatwić |