PhobiaSocialis.pl
z wiekiem fs mija? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: z wiekiem fs mija? (/thread-2320.html)

Strony: 1 2 3 4


Re: z wiekiem fs mija? - krys840 - 05 Lip 2009

EDYCJA:
W moim wypadku długie lata zmagania się sobą doprowadziły mnie prowadzenia do trybu bycia, który wykluczał mnie z życia ponad stan harmonijnego rozwoju, bo to odbierałoby mi panowanie nad sobą. Kiedy próbuję się nie izlolować i skupić na szybkich efektach, to zatracam się emocjonalnie. Daltego próbuje uzyskać optymalną drogę życia, a to jest rozkładaniem tych samych obciążeń w przeciągu dłuższego czasu i nie zaniedbywanie innych dziedzin życia. Tak, by zew emocjonalny, który miał w moi wypadku miejsce, nie doprowadził mnie do większego osobistego dramatu, niż wewnętrzne katusze od czasu do czasu.


Re: z wiekiem fs mija? - Clarissa - 08 Lip 2009

aneczka36 napisał(a):Uważam, że fobikiem jest się przez całe życie, tylko trzeba to zaakceptować, tak samo jak kolor oczu, to jest część naszej osobowości, ale zaakceptować nie znaczy siedzieć z założonymi rękoma.
Podoba mi się ta propozycja akceptacji, o której pisze Aneczka. Mnie "akceptacja" pomaga - wiem, na czym stoję, wiem, jakich reakcji, czego mogę się po sobie spodziewać. Trzeźwieje mi umysł, gdy przypomnę sobie, że wszystkie "moje" irracjonalne reakcje, tak naprawdę nie są "moje" sensu stricte.
Również sądzę, obserwując otoczenie, że fobia, albo tendencje do niej, pozostają. Z wiekiem mogą zniknąć albo złagodnieć jej objawy - lub odwrotnie - może się zaostrzyć. Od konkretnej osoby zależy, co zrobi.

aneczka36 napisał(a):żeby wyjść ze swojej skorupy, musi nam bardzo bardzo bardzo na czymś albo na kimś zależeć, bo jeśli nie zależy, to dla bezpieczeństwa możemy siedzieć w skorupie całe życie i udawać, że nie potrzebujemy kontaktów z ludźmi, miłości, przyjaźni, to nie życie tylko wegetacja.
...ja dodałam, że żeby wyjść ze skorupy, musi nam być jeszcze bardzo, bardzo źle, tzn. musimy zaryć w dno.

krys840 napisał(a):Zgadzam się, żeby móc pójść razem z duchem czasów, trzeba mieć sprzymierzeńców jednej woli
..dlatego, że brakuje tej "jednej woli", tak trudno dzisiaj się żyje...i tak ciężko wychodzi z fobii.


Re: z wiekiem fs mija? - MackL - 09 Lip 2009

Z wiekiem przybywa obowiązków i wymagań - jest coraz gorzej. Najgorsze jest, to, że człowiek podejmuje decyzje i wykonuje pewne ruchy pod naciskiem innych, żeby jak najszybciej mieć już je za sobą (potworny stres, zawroty głowy, totalne zagubienie i chęć schowania się). Czy ktoś z Was jest w związku małżeńskim? Czy ślub i wesele jawiły się Wam jak armagedon? Czy gdy już doszło do wesela zachowywaliście się jak idioci z nikim nie rozmawiając i chowając się po alkoholicznych kątach? Dla mnie jedynym pocieszeniem przed ślubem i weselem była świadomość, że się skończą. Czy kolejne decyzje życiowe musiał podejmować za Was partner, bo jedynym Waszym celem była śmierć (ukrycie się przed wszystkim)? Jednocześnie musieliście grać "twardzieli" przy żonie i odebrać dzwoniący telefon, zwrócić towar do niechętnego sklepu lub porozmawiać np. z hałasującym sąsiadem (stan graniczący z omdleniem), albo spacerować pod blokiem udając, że się poszło załatwić jakąś sprawę od dawna zaniedbywaną, jednocześnie ze strachu przed żoną trzeba było wymyślać historyjki. Potem się tłumaczyć. Szukać irracjonalnych rozwiązań - takich niewymagających kontaktów i dyskusji z innymi ludźmi. Obowiązków przerastających zadeklarowanego "twardziela" narobiło się tyle, że popada w odrętwienie i obojętność, a największym marzeniem jest śmierć, ale taka, żeby nic po niej nie było (zniknięcie dla wszystkich światów i zaświatów). Wyobrażenie, że mojej córeczce serduszko by pękło, wymusza na mnie obowiązek życia.
Wyleczcie się zanim wdepniecie w życie z pozą "twardziela" i związecie się z osobą, która nie toleruje nieudaczników sparaliżowanych strachem i uciekających od świata.


Re: z wiekiem fs mija? - Pisia - 09 Lip 2009

Myślę że fobia tak naprawdę nigdy nie mija.Można ja uśpić nawet na kilka miesięcy może nawet lat ale gdy zdarzy się jakaś sytuacja z którą sobie nie poradzimy fobia znów wraca.
Niestety znam to z doświadczenia:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Coprawda mam dopiero 28 lat a z fobią,lękami i nerwicą zmagam się od 2-3 ale myślę że z tego nigdy się nie wychodzi.
Fobik będzie zawsze fobikiem(chociaż wyleczonym) tak jak alkoholik alkoholikiem(chociaz niepijącym)


Re: z wiekiem fs mija? - Sosen - 09 Lip 2009

Powtarzam to po raz setny, może powinienem dać sobie spokój. Jeśli leczymy objawy, to jesteśmy niestety skazani na dożywotnią walkę np. w przypadku leków. Bierzemy, jest lepiej, odkładamy, za jakiś czas wraca, więc wracamy. I tak można na okrągło. Wybierając terapię CBT uczymy się skutecznie radzić z objawami lęku i możemy żyć z pewną stałą kontrolą, która z czasem wchodzi nam tak w nawyk, że praktycznie lęku nie odczuwamy. Wybierając terapie długoterminowe dochodzimy do przyczyn, a w efekcie pozbywamy się objawu, z którym już nie musimy walczyć i poskramiać go.

Wkurza mnie(co mnie ostatnio nie wkurza? :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: ) stereotyp, że fobii nie da się wyleczyć. Wszystko się da, tylko trzeba to robić w odpowiedni sposób.


Re: z wiekiem fs mija? - Whisper - 09 Lip 2009

Leczenie farmakologiczne w teorii może wyleczyć FS. Jeżeli bowiem zwiększymy komuś poziom serotroniny i zacznie dzięki temu podejmować odpowiednie decyzje, to z biegiem czasu odzwierciedlą się one w wytworzeniu odpowiednich połączeń nerwowych, a wysoki poziom serotroniny będzie utrzymywał się samoistnie, ze względu na sukcesy jakie dana jednostka będzie osiągać.

Natomiast co do terapii, to szczerze odradzam - strata czasu.


Re: z wiekiem fs mija? - Pisia - 09 Lip 2009

Heh chyba Sosen się zirytował moją wypowiedzią.
Może macie rację i można z tego wyjść.
Ja jestem jednak pesymistycznie nastawiona do teorii,że fobie można wyleczyć.
Brałam leki nie miałam fobi,przestałam brać lęki wróciły...
Miałam terapię,znam przyczynę lęku,przez 2 miesiące panowałam nad tym,przestałam mieć fizyczne objawy lęku(u mnie zawroty głowy i omdlenia)a potem...eh wszystko wróciło ze zdwojoną siłą.I znów trzeba łykac tabletki:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Więc jeżeli komuś terapia pomaga to super,na mnie nie zadziałała niestety...


Re: z wiekiem fs mija? - Sosen - 09 Lip 2009

Tak, ale ja ogólnie jestem poirytowany, więc nie zwracaj na to większej uwagi. Na ton moich wypowiedzi.

No właśnie, byłaś na terapii, ale nie rozróżniasz tych terapii. Dla Ciebie terapia to terapia, a jest ich wiele rodzajów. Są krótkoterminowe i długoterminowe. Krótkoterminowe skupiają się na objawie i na sposobach radzenia sobie z nim, czyli depresją/lękiem. Są skuteczne i szybkie, ale też trzeba mieć motywację i chęć zrozumienia o co w nich chodzi. Czyli bez wkładu własnego żadna terapia nic nie da, trzeba swojego zaangażowania. Wybrałaś tylko objawowe formy terapii, więc CBT i leki, więc nie ma co się dziwić, że problem jest tylko "zaleczany" okresowo..

Mam wrażenie, że to co mówię to jak krew w piach...


Re: z wiekiem fs mija? - Whisper - 09 Lip 2009

Ja czekam aż pewna osoba wróci zfrustrowana z terapii i zacznie chodzić do jakiegoś bioenergoterapeuty :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: A potem do wróżki :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
"Bo CBT jest za płytkie, Psychoanaliza zbyt ambitna, a wróżka podchodzi do każdego pacjenta indywidualnie" :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: - Już słyszę jak przekonuje :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Najskuteczniejszym sposobem leczenia jest farmakoterapia. Może to się komuś nie podobać, ale takie są fakty :Stan - Uśmiecha się:
I jest to jak na razie jedyny sposób żeby pozbyć się FS.


Re: z wiekiem fs mija? - Mysza - 09 Lip 2009

Proszę pisać na temat!

(Hektor... to, że nie wymienisz nicka, nie zmieni faktu, że większość z nas wie kogo masz na myśli.
Odpuść sobie kpiące komentarze. )


Re: z wiekiem fs mija? - kocia - 12 Lip 2009

aneczka36 napisał(a):Byłam na dwóch terapiach, na jednej z nich (grupowej) terapeutka powiedziała do mnie, że nie rozumie, dlaczego ja na przerwie nie rozmawiam z innymi uczestnikami na luzie, odpowiedziałam, że nie umiem się przełamać, nic nie zakumała.

Przerażające, ze są tacy terapeuci... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

A co do tematu wątku, to jeszcze dorzucę od siebie, że jeśli nic się nie robi ze swoim życiem (w młodości:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:), to po pewnym czasie budzi sie człowiek z przysłowiową ręką w nocniku.
Dlatego własnie tak wazne jest, żeby sie leczyć, żeby wychodzić do ludzi... żeby walczyć o siebie po prostu.
Jak najwczesniej.

Trochę zazdroszczę bardzo młodym ludziom z tego forum - ja nie miałam takich mozliwości, bo o fs nie mówiło się w ogóle, nie było też internetu, nie słyszało się o terapiach itd.


Re: z wiekiem fs mija? - krys840 - 12 Lip 2009

EDYCJA: Poprawiam swoje teksty, bo przyglądam się uczuciom, których nie potrafię skutecznie na miejscu wyartykułować. Bądźcie mili i wyrozumiali, jak dotychczas. :Stan - Uśmiecha się:

Leczyłem się przez rok i miałem różne objawy. Ich przebieg był dosyć tragiczny, bo nie mogłem się niczym zająć i wiem, że gdybym nie miał przyzwolenia na to, żeby siedzieć w domu, to pewnie potrafiłbym cokolwiek, a tak ciągle szukam innej drogi życia. Wiem, że styl bycia warunkuje wyniszczenie organizmu, dlatego rozłożenie pracy w czasie daje rezultaty. W takim kontekście, gdy mogę uniknąć apogeum trybu życia na nieodpowiedniej stopie, mniej boję się skutków niekontrolowanych takiego życia. Ma je wielu ludzi, bo nie żyjemy w zupełnej harmonii z otoczeniem i u innych to są jakieś zmiany patologiczne np. nowotwory. W moim wypadku to zwykle astenia i szereg objawów psychosomatycznych, które zmuszają mnie do dziwnych zachowań. Czas jednak to nie wszystko w drodze odzyskania zupełnej kontroli nad sobą, bo do tego dochodzi styl bycia na przestrzeni całego życia. Do tej pory nie zaangażowałem się do końca w dziedziny życia, które rzekomo powinienem, a ciągle żyję jakimiś własnymi dążeniami. Mogę założyć, że stać mnie na wiele, ale lęk społeczny zbyt bardzo sygnalizuje, że zaangażowanie się w standardowy styl bycia nie gwarantuje mi bezpiecznego życia. Wierzę, że za wypadki w życiu odpowiadamy sami. Poza tym, nikomu nie przysłuży się kolejny "specjalista", dlatego lepiej jest moim zdaniem, że ktoś ma "rezerwy" i będzie służył, gdy inni "zasłużeni" nie będą w stanie być bardziej użyteczni. Uważam, że nie możemy swobodnie decydować o tym, jaką działalność prowadzimy, a efekty powszechnych działań są dla mnie często spekulacjami w sensie ich użyteczności. Zresztą jak wytłumaczyć, że tak wielu osiąga tak wiele, ze cenę mniejszych nakładów sił. Śmiertelne wypadki, choroby cywilizacyjne, osobiste dramaty to znak czasu, w którym niezdrowa rywalizacja przestaje być racjonalną drogą życia. Rządzą nami ine prawa niż te, które na pozór wyznacza plan społeczny, dlatego z, wydawać by się mogło, irraconalnych powodów ktoś zawsze padnie ofiarą tzw. "systemu". Nie chcę pić, brać, czy być dawcą organów, a wiem na pewno, że mam wszelkie predyspozycje do znalezienia kłopotów.


Re: z wiekiem fs mija? - kocia - 12 Lip 2009

Cytat:Fobia mija, jak najbardziej...

Moim zdaniem nie mija sama z siebie, a już na pewno nie wtedy, kiedy nic się nie robi oprócz unikania.


Re: z wiekiem fs mija? - MackL - 13 Lip 2009

kocia napisał(a):A co do tematu wątku, to jeszcze dorzucę od siebie, że jeśli nic się nie robi ze swoim życiem (w młodości:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:), to po pewnym czasie budzi sie człowiek z przysłowiową ręką w nocniku.
Dlatego własnie tak wazne jest, żeby sie leczyć, żeby wychodzić do ludzi... żeby walczyć o siebie po prostu.
Jak najwczesniej.

Trochę zazdroszczę bardzo młodym ludziom z tego forum - ja nie miałam takich mozliwości, bo o fs nie mówiło się w ogóle, nie było też internetu, nie słyszało się o terapiach itd.

Pisałęm o tym wyżej. Facet, który udawał normalnego i wkręcił się w życie to ja - mam 36 lat i żadnej nadziei. Teraz jest koszmarnie - nie potrafię nawet spojrzeć w kierunku żony a każdy jej krok w bliskiej odległości mrozi mnie i tylko czekam na zbawienne rozwalenie mi głowy. Należy mi się z niespełnione jej nadzieje. Nie potrafię nawet oddychać w obecności ludzi mi niechętnych. Boję się ich panicznie i paraliżująco. To już jest koniec. NIe wim co pisać - czekam na cud.


Re: z wiekiem fs mija? - Sosen - 13 Lip 2009

To przykre. Moim zdaniem macie takie samo prawo do szczęścia i nie możesz myśleć tylko o niej. Czy ona myśli o Tobie? Czy stara się Ciebie zrozumieć i Ci pomóc? Myślę, że ty bardziej cierpisz niż ona.

Nadzieja nigdy nie umiera. Ludzie się zmieniają mając po 50-60 lat. Trzeba tylko wykrzesać w sobie tyle odwagi, żeby zawalczyć jeszcze o siebie, bo z czasem będzie chyba jeszcze trudniej.


Re: z wiekiem fs mija? - MackL - 13 Lip 2009

Sosen napisał(a):To przykre. Moim zdaniem macie takie samo prawo do szczęścia i nie możesz myśleć tylko o niej. Czy ona myśli o Tobie? Czy stara się Ciebie zrozumieć i Ci pomóc? Myślę, że ty bardziej cierpisz niż ona.

Nadzieja nigdy nie umiera. Ludzie się zmieniają mając po 50-60 lat. Trzeba tylko wykrzesać w sobie tyle odwagi, żeby zawalczyć jeszcze o siebie, bo z czasem będzie chyba jeszcze trudniej.

Odpuściłem sobie szczęście i ostatnio też nadzieję. Cała sytuacja , to tylko i wyłącznie moja wina. Nie mogę nikomu powiedzieć, bo nie znoszę litości i mam ogromną chorą dumę - chcę uchodzić za człowieka, który jest oparciem. Zazdroszczę silnym samcom-macho. Kończą mi się role, które gram przed ludźmi, bo coraz częściej mnie demaskują (nie mogę się już kontrolować - ćwiczyć ról twardzieli - z powodu pomieszania zmysłów i zmęczenia przez kilkadziesiąt lat). Odbija mi, więc lepiej sobie odpuszczę. Tęsknię za żoną, którą mam obok siebie.... Piszę to bo mi to jakoś pomaga (a może ktoś przy okazji skorzysta i zawczasu zajmie się sobą).


Re: z wiekiem fs mija? - kocia - 13 Lip 2009

MackL, masz fatalne podejście - jakbyś się poddał...
Tak jak napisał Sosen, ludzie zmieniają się w wieku 60 lat, więc nigdy nie jest za późno.
Próbowałeś leczenia? Moze potrzebujesz pomocy z zewnątrz, bo nie dajesz rady sam?


Re: z wiekiem fs mija? - Sosen - 13 Lip 2009

Nie zabierając się za siebie, przegrasz swoje życie i przy okazji nie będziesz w stanie nic dać swojej żonie i zbliżyć się do niej na prawdę. Co Ci z ról, które ciągle grasz? Przecież to nie jesteś ty! Nigdy nie jest za późno, na odkrycie siebie, na nauczenie się być sobą, żyć w zgodzie ze sobą, na dojrzałość, na porządną psychoterapie.

Teraz jesteś bierny i właściwie to pewnie naprawdę żaden z ciebie pożytek, co nie znaczy, że taki się urodziłeś, i taki jesteś beznadziejny. Jeśli chcesz to zmienić, to możesz. Nie mówię, że to jest chop siup, chociaż leki pewnie by tutaj dużo pomogły w niedużym czasie. Mógłbyś się poczuć tym macho, ale to nie rozwiązałoby twoich wewnętrznych problemów. Jednak jeśli jest z Tobą aż tak źle, i nie widzisz siebie na psychoterapii, nie masz siły walczyć, to idź do psychiatry, on da Ci siłę i wtedy zawalczysz o siebie. Zastanów się, nie pozwól sobie na taką bierność w stosunku do świata. Każdy ma w sobie siłę i może ją obudzić, czyli dojrzeć.


Re: z wiekiem fs mija? - Clarissa - 13 Lip 2009

MackL napisał(a):Cała sytuacja, to tylko i wyłącznie moja wina.
Absolutnie nie!
Nie żyjesz na bezludnej wyspie. Ludzie, którzy Ciebie otaczają mają wpływ na Twoje życie.
Myślę, że trzeba, żebyś poszukał w nim tego momentu, od którego wszystko zaczęło się walić, że "odpuściłeś" sobie życie. I zmienił to.
Czasem jest tak, że ktoś podejmuje za nas decyzje z którymi się nie zgadzamy, ale nie sprzeciwiamy się temu, bo nie chcemy urazić tej osoby. I powoli zaczynamy "obumierać". Inni w coraz większym stopniu przejmują inicjatywę za nas, kontrolę w naszym życiu, a my stajemy się bezwolni i przestajemy być sobą.

MackL napisał(a):Nie mogę nikomu powiedzieć, bo nie znoszę litości i mam ogromną chorą dumę - chcę uchodzić za człowieka, który jest oparciem.
Myślę, że to jest jądro Twoich problemów - i nie tylko Twoich - ale wszystkich nas. Nadmierna duma, pycha, która zabija. Powoli niszczy wszystko, relacje, wykrzywia spojrzenie na świat, na samego siebie.
Potrzeba żebyś zgiął kark. Potrzeba, żebyś zrozumiał, że NIE MUSISZ zawsze być oparciem, być zawsze doskonały. Może są ci, którzy pragną stać się oparciem dla Ciebie, choćby i na krótką chwilę. Zawsze będziesz zależny od innych - bo tym jest człowieczeństwo.
Musimy nauczyć się godzić z tym, że nie zawsze możemy osiągnąć wszystko, co zaplanowaliśmy - bo jesteśmy i będziemy ułomni. Taka jest nasza natura. Ale jednocześnie nie wolno nam ustać w ujarzmianiu jej.

MackL napisał(a):Zazdroszczę silnym samcom-macho.
Nie zazdrość, bo nie ma czego. I nie sądzę, żeby ktoś taki istniał naprawdę - to produkt medialny, służący wypaczeniu pojęcia "mężczyzny" i "męskości". Mężczyzna jest delikatniejszy i wrażliwszy od kobiety - bo jego wrażliwość czerpie z racjonalnego osądu, a nie emocji, tak jak jest to u kobiet. I jego siła leży właśnie w tej racjonalności, która pozwala mu zdobywać świat.
Mówi się, że sercem Mężczyzny są sprawy świata, a światem Kobiety sprawy serca.
Być Mężczyzną to znaczy być Gentle-man'em - burzyć mury, ale i patrzeć w gwiazdy.

MackL napisał(a):Kończą mi się role, które gram przed ludźmi, bo coraz częściej mnie demaskują (nie mogę się już kontrolować - ćwiczyć ról twardzieli - z powodu pomieszania zmysłów i zmęczenia przez kilkadziesiąt lat).
Przestań grać.
Nie dasz szczęścia innym, sam będąc nieszczęśliwy.

Pozdrawiam :Stan - Uśmiecha się:


Re: z wiekiem fs mija? - krys840 - 15 Lip 2009

EDYCJA:
Z czasem narasta emocjonalny pęd, który musi mieć ujście, dlatego lęk może wzrastać, jeśli sobie nie powetować jakoś niepowodzeń albo trudów ponad efekty.
PRZEPRASZAM ZA PSEUDONAUKOWY STYL WYPOWIEDZI :Stan - Uśmiecha się:


Re: z wiekiem fs mija? - MackL - 16 Lip 2009

Jestem trochę zakłopotany i nie wiem co napisać - dziękuję za zainteresowanie komentarze i odpowiedzi (rady). Poczułem trochę więcej siły dzięki Wam.

Wczoraj zdobyłem się na zawrotny ruch - odkryłem się z moim problemem przed żoną - myślałem, że to będzie zwrot i dzięki jej pomocy odważę się pojść do specjalisty... Dobrze jednak czułem przez te wszystkie lata, że nie należy tego robić nie dość, że nie zrozumiała i odebrała to jako atak na nasz związek, to ja zacząłem się wstydzić. Nie mam już żadnych szans, żeby wrócić do grania mężczyzny. Czuę, że wczoraj straciłem w jej oczach już resztki szacunku definitywnie.

Moze ktoś z Was ma jakiś sposób, żeby przełamać się z pójciem po pomoc? W moim przypadku wybranie się do normalnego dentysty trwało 3 lata.


Re: z wiekiem fs mija? - Sosen - 16 Lip 2009

Chyba innej rady, jak porządne zebranie się w sobie i przełamanie na tą wizytę nie ma.

Cytat:Nie mam już żadnych szans, żeby wrócić do grania mężczyzny.

To nie graj! Miej trochę szacunku do siebie i bądź taki, jaki jesteś. Po tylu latach udawania pomyśl o sobie. Nie można dojrzeć, nie stając się na jakiś czas egoistą.

Wydaje mi się, że każdy człowiek w pewnym stopniu udaje przed innymi. Każdy ma problem, ale nie ma odwagi go przedstawić, bo boi się dezaprobaty ze strony innych. Każdy tak myśli, i dlatego ludzie się od siebie oddalają. Oddalamy się od naszego człowieczeństwa, które przecież z samej swojej istoty jest usiane problemami i udajemy idealne maszyny. W dzisiejszych czasach trzeba mieć odwagę, żeby być człowiekiem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: z wiekiem fs mija? - krys840 - 17 Lip 2009

EDYCJA: Post był wodolejstwem i nie wnosił nic do dyskusji, tym bardziej, że był nielogiczny.


Re: z wiekiem fs mija? - kocia - 18 Lip 2009

MackL napisał(a):Moze ktoś z Was ma jakiś sposób, żeby przełamać się z pójciem po pomoc? W moim przypadku wybranie się do normalnego dentysty trwało 3 lata.

Zacznij od małych kroków - sprawdź najpierw, gdzie konkretnie masz zwrócic sie o pomoc, potem daj sobie odpocząc i poukładac myśli, a późnije znowu zmobilizuj sie i nastepnym kriokiem niech będzie telefon itd.
Trzymam kciuki.
Co do żony, to być może Tobie się to wszystko wydaje, bo masz zniekształcony obraz przez chorobę? Może jest zaskoczona, zdezorientowana, dlatego ją trochę "sparaliżowało" po rozmowie?


Re: z wiekiem fs mija? - atena666 - 02 Sie 2009

u mnie z wiekiem to sie pogłębiało , ale teraz myślę ze z nie którymi rzeczami już się oswoiłam i sie do nich przyzwyczaiłam i łatwiej mi przychodzi wykonywanie ich ale obawy lęk nadal są tylko już w mniejszym stopniu , ale raczej uważam ze z tego się nie da "wyrosnąć" po prostu dorosły człowiek mysli już nieco inaczej niż nastolatek


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.