Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Wersja do druku +- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl) +-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html) +--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html) +--- Wątek: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. (/thread-2506.html) |
Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - lili - 11 Cze 2009 Luna a Ty sie wybierasz do Poznania? Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Luna - 11 Cze 2009 Taaak. Z tym, że nie zdecydowałam się jeszcze na 100%, zastanawiam się, czy nie dokończyć studiów w moim mieście. Wolałabym jednak Poznań i raczej tam się udam Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Whisper - 11 Cze 2009 Luna napisał(a):Taaak. Z tym, że nie zdecydowałam się jeszcze na 100%, zastanawiam się, czy nie dokończyć studiów w moim mieście. Wolałabym jednak Poznań i raczej tam się udam To Ty nie dokończyłaś studiów?!? A do Poznania zapraszam, będzie można zorganizować drugie spotkanie, bo Kraków i Katowice "nas" mocno wyprzedzają Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Sosen - 11 Cze 2009 O Ktoś się tutaj do Poznania wybiera. Ja też mam w planach wyjazd do Poznania. To dla mnie idealne miejsce na rozwój siebie, poznanie siebie, doświadczenie siebie w kontaktach z ludźmi. Może znalezienie swojego miejsca na świecie. Chciałbym tam trochę pożyć i poznać innych ludzi i inne podejście do życia. I też myślę o studiach. Z tym, że nie wiem czy to jest dla mnie osiągalne, bo kierunek który chcę studiować raczej ma wysokie wymagania Jak Ci uzmysłowić, gdzie blichtr Cię poniesie? - krys840 - 11 Cze 2009 Jeśli wybierasz się na studia, Funiu, to pamiętaj o Twoim rycerzu piastującym dla Ciebie nowinę. Pamiętaj o wodzie dla mojego rumaka, na którym pociągnąłem bazę metodologiczną, by wprost z wyżyn uniesień zanieść krzepiące wieści. Odbiegając do części zasadniczej wątku, to tęsknota zdecydowanie różni się od wynaturzeń miłosnych, takich jak ckliwość, czułość, małostkowość, sentymentalizm, zmysłowość, pragnienia, marzenia, a zatem wszystko to, co przywodzi melancholijne fotki o nostalgicznych tęsknotach za prawdziwą i nieskrępowaną wolnością. Na studiach możesz jej nie znaleźć, jeśli nie miałaś swobody w dzieciństwie. O Twoim powodzeniu decydują też warunki materialne, ale te są wtórne do pracy, którą wykonujesz nad sobą. Sentymentalny trend niesie wyimaginowane poczucie wartości tych, którym chciałabyś zawierzyć na studiach, a którzy będą niespójnością swej bazy dydaktycznej zniewalać Cię pętami niewyważonej nomenklatury. Jakkolwiek to brzmi, to nie będziesz mieć przekroju wiedzy oraz poczucia spełnienia, jeśli sama nie będziesz rozumieć, że o Twoim sukcesie decyduje wolność umysłu od obcych wpływów, czyli baza metodologiczna. Snobistycznym zachowaniem jest ubieranie się w nieużyteczne laury społeczne, ponieważ uwiędłe, nie pozwalają im na rzeczowość współpracy z studentami. Ich umiejętności pedagogiczne są wątpliwe, stąd wynaturzeniami nazwałbym ich zaściankowość, brak kreatywności i entuzjazmu, ale przede wszystkim otwartości, zamiast sztywnych i konserwatywnych ram pracy. Ramy pracy, które wynikają z ich stanu utraty chęci do wznoszenia się na wyżyny swoich umiejętności po latach walki o wątpliwe laury. Wątpliwe przez wzgląd na nieumiejętność wykorzystania swojego rzekomego potencjału. Takie są szkolne wynaturzenia pedagogów, którzy nawet nie kwapią się czasem do zasadniczego podtrzymywania ładu. Stąd też stawiam tezę, że musiałabyś najpierw zdobyć symboliczny prestiż w świecie nauki, by później móc szukać spełnienia w pracy z innymi. Musiałabyś skupić się jedynie na wynikach poznawczych, a te stwarzją nieograniczone możliwości do badań np. nad sierścią kotów. Tak też tworzymy absurdalne kierunki wiedzy, by później nie być w stanie weryfikować ich metodologicznie przez zbyt rozbudowaną nomenklaturę językową. Poprzestajemy więc na spekulacjach i bazujemy na wszetecznych mniemaniach o tym, że to, co konserwatywne będzie nam służyć. Jest to natomiast buta i sromota obciążających nas swoimi wynaturzeniami pseudonaukowców. Ich postawa jest indeferentna jak usychająca roślina, ożywiana wyobraźnią słuchaczy audytorium. Przyjmują postawę apostaty, pozwając na panoszenie się szpanu, blichtru i tandety. UPIĘKSZANY THANKS YOU Funiu, odradzam, ale świat jest oszalały. Uważaj, bo można się skurwić nazbyt znojnie! Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 11 Cze 2009 Luna napisał(a):Nie wybierasz się czasem do Poznania?Do Bydgoszczy. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Whisper - 11 Cze 2009 Krys napisał(a):Snobistycznym zachowaniem jest ubieranie się w nieużyteczne laury społeczne, ponieważ uwiędłe, nie pozwalają im na rzeczowość współpracy z studentami. Ich umiejętności pedagogiczne są wątpliwe, stąd wynaturzeniami nazwałbym ich zaściankowość, brak kreatywności i entuzjazmu, ale przede wszystkim otwartości, zamiast sztywnych i konserwatywnych ram pracy. Ramy pracy, które wynikają z ich stanu utraty chęci do wznoszenia się na wyżyny swoich umiejętności po latach walki o wątpliwe laury. Wątpliwe przez wzgląd na nieumiejętność wykorzystania swojego rzekomego potencjału. To mi się podoba Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Safona - 11 Cze 2009 Funia napisał(a):Na UKW? Jaki kierunek wybrałaś?Luna napisał(a):Nie wybierasz się czasem do Poznania?Do Bydgoszczy. Proszę pisać na temat! Nową dyskusję rozpoczynamy przez wklejenie w odpowiednim temacie cytatu z innego tematu. Może do tego służyć temat "hyde park". Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - krys840 - 12 Cze 2009 Funia, byłem chyba w takiej samej sytuacji pięć lat temu, kiedy gubiłem społeczny rytm. Najpierw z ogromnym trudem zaliczyłem drugą klasę technikum, a później desperacko poszukiwałem możliwości stworzenia sobie warunków do pracy. Któregoś dnia wyszedłem z domu i na skutek fizycznych obciążeń zawróciłem do domu. Tak zaczęła się moja około sześcio tygodniowa absencja w szkole, by później desperacko próbować ratować bynajmniej nie tylko rok szkolny. Kiedy wracełem ze szkoły, to nie nadążałem za swoimi koleżankami, które po prostu rozmawiały. Miałem do tego szereg innych objawów, poza totalnym brakiem koncentracji uwagi, takich jak chwiejny chód, zatracanie granicy rzeczywistości i fikcji. Pamiętam, że wówczas miałem objawy wytwórcze wyczerpania i ogromnie silne lęki. Zdarzyło mi się też ewidentnie nie uważać na ulicy, kiedy nią przechodziłem. Po tamtym okresie skierowałem sie do psychiatry, by po trzech tygodniach leczenia poddać się prawie trzy miesięcznej hospitalizacji z powodu myśli i tendencji samobójczych. Uważaj, dziewczyno. Zbieram się do kupy już czwarty rok. Tyle czasu odreagowywałem po latach sumiennej nauki. Zawsze odmawiałem sobie przyjemności, bo były tylko obowiązki i przyszłość. Dziś mówię, że zemsta nie jest motywem przewodnim... Dziękuję: Pedagog w szkole powiedziała mi, że muszę zrzucić nadbagaż problemów, który mnie przyłacza. Stwierdziła, że muszę okiełznać swoje chore i kalekie ciało. Nigdy nie zapomnę wrażenia, jakie zrobiło na mnie określenie "okiełznać", jakby miało tysiąc desygnatów dla mnie. Powiedział mi również, że wojna, w kontekście mojej postawy buntu, jest zła, że: "Na wojnie są tylko przegrani". Wówczas nie wiedziałem, że wojna to nasze wytwórcze symptomy braku miłości i służy uporządkowaniu jeszcze gorszych popędów. Stąd też rozumiem, że na współpracę z policją dla niektórych jest za późno. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Neu - 12 Cze 2009 Witam. Moja sytuacja jest na tyle beznadziejna ze nie widze sensu w zyciu i chcialbym je zakonczyc. Szkole z trudem skonczylem, pracy z oczywistych wzgledow nie moge znalezc, zakochalem sie bez wzajemnosci i pytam sie czy jest jakis sens w dalszej samotnej egzystencji? Jak dla mnie nie ma... Od poczatku przeczuwalem ze cos ze mna nie tak, od wczesnych lat szkolnych czulem ze nie jest dobrze a niedawno odkrylem ta przeciwna chorobe i teraz rozumiem czemu tak jest. Moje kontakty ograniczyly sie do 1 przyjaciela i rodziny. Czy ktos jest jeszcze w takiej sytuacji? Czy ktos widzi u siebie sens zycia w tej sytuacji? Ja mam dosc... Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Sosen - 13 Cze 2009 Jeśli zamierzasz w niej siedzieć, to pewnie sensu nie ma. Wiesz co Ci dolega, to jeśli masz siły do walki to walcz. Jeśli czujesz się aż tak beznadziejnie, pójdź do psychiatry. Z wszystkiego się wychodzi. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - krys840 - 13 Cze 2009 Ciągle odnoszę wrażenie, że za postęp i wysoki standard życia płacą nie tylko najubożsi i ofiary społeczne z innych części świata, ale też przeciętny człowiek, który konstrułuje patologiczny system - podłoże kolejnych dramatycznych zmian. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - yogidawid - 14 Cze 2009 Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego - ja miałem to samo, zaczeło się... sam nie wiem kiedy.... a teraz naprawde ciesze się życiem i jestem szczęśliwy że dostałem taką możliwosć od Boga, trzeba wytrzymać to cierpienie, jeśli przetrwamy te najgorsze chwile dostaniemy lekcje życia, której nie każdy może doświadczyć, najważniejsze to nie tracić nadzieji!!!!! WIARA WIARA I JESZCZE RAZ WIARA, że to co nas spotyka nie jest tragedią a lekcją z której musimy wyciągnąć wnioski, które pomogą nam ciesszyć sie życiem, pozdrawiam serdecznie Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 17 Cze 2009 Tylko jak długo mam to wszystko jeszcze znosić. yogidawid co właściwie się stało, że zachciało Ci się żyć? Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - krys840 - 18 Cze 2009 Podobnie, nie chcę o od co najmniej dziesięciu lat i nie utożsamiam się z obecnym systemem ekonomiczno - społecznym. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 28 Cze 2009 Znowu czuje się do niczego Niech ktoś ze mną porozmawia... Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Sugar - 28 Cze 2009 wal na gg do mnie Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - krys840 - 04 Lip 2009 Edycja: Uważałbym na Twoim miejscu na skutki braku zahamowań moralno - obyczajowych, które towarzyszą stylowi bycia na nie tylko na uczelniach. To może Cię zniechęcać do rywalizacji, która wyprowadzić może z równowagii i spowodować dramat, który być może w Twojej sytuacji jest analogiczny do społecznej rzeczywistości. Dlatego, że zanim okaże się, że żyjemy grubo ponad stan naturalnych możliwości dzieją się nieprzewidziane rzeczy, a i tak potencjalni ludzie, którzy stanowią zagrożenie swoją działalnością, porywają się ku szaleńczym pomysłom w myśl zasady: Żyjesz krótko, ale pięknie, mimo że zapłacić mogą sami a już napewno zapłacą nawet postronni obserwatorzy, którzy rzekomo są daleko od spraw i ich to nie dotyczy. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Funia - 14 Wrz 2009 Witam. Chciałam powiedzieć, że czuję się odrobinę lepiej. Jestem też po zmianie leków. Nie idę na studia do Bydgoszczy, ale do Lublina, ponieważ tam się załapałam na wolne miejsce. Troche daleko, ale mam tam już załatwiony pokój itp. Boję się tylko, że sobie nie poradzę zwłaszcza z nauką itp. Ponieważ ciągle jestem zniechęcona do wszystkiego i wolałabym sobie tak na prawdę darować to wszystko.Nie ukrywam,że wszystko robię raczej z przymusu życia, niż z chęci. Ale to wszystko to szansa na jakąś odskocznię jak to napisał rock89 wyrwanie się z tej dziury, poznanie świata. O ile się utrzymam w tym wszystkim i znowu mi się nie pogorszy. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - ovat - 15 Wrz 2009 Też liczyłem na to, że na studiach coś się zmieni, tak samo jak wtedy gdy szedłem do pracy no i kiedy pracę zmieniałem... nie wyczekiwał bym zmian na twoim miejscu. Tym bardziej, że robisz to z przymusu niż z własnych chęci jak sama napisałaś. Chociaż zawsze można mieć nadzieję. Ja w tej chwili postawiłem raczej na zmianę siebie niż ciągła zmianę otoczenia (z marnym skutkiem jak na razie ale dopiero zaczynam). Co do samobójstwa to jednak zbyt ciekawy jestem życia, żeby tak przedwcześnie je zakończyć. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Samek - 15 Wrz 2009 yogidawid napisał(a):Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego - ja miałem to samo, zaczeło się... sam nie wiem kiedy.... a teraz naprawde ciesze się życiem i jestem szczęśliwy że dostałem taką możliwosć od Boga, trzeba wytrzymać to cierpienie, jeśli przetrwamy te najgorsze chwile dostaniemy lekcje życia, której nie każdy może doświadczyć, najważniejsze to nie tracić nadzieji!!!!! WIARA WIARA I JESZCZE RAZ WIARA, że to co nas spotyka nie jest tragedią a lekcją z której musimy wyciągnąć wnioski, które pomogą nam ciesszyć sie życiem, pozdrawiam serdecznieBardzo ładnie napisane. Podpisuję się pod tym postem 8) Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - stap!inesekend - 15 Wrz 2009 Ale dlaczego akurat nas musiała spotkać ta "lekcja"? Dzięki ovat za pocieszenie. Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - Samek - 16 Wrz 2009 stap!inesekend napisał(a):Ale dlaczego akurat nas musiała spotkać ta "lekcja"?Każdego spotyka jakaś lekcja na Ziemi. Jeden doświadcza więcej, inny mniej cierpienia. Zajrzyj tutaj: http://shoovaar.w.interia.pl/5.html Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - TheLirium - 16 Wrz 2009 "Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego" - No to powodzenia,cokolwiek wybierzesz. Tak na serio, też to miałam. Ehh, pamiętam ten czas gdy wstawałam rano i od razu miałam ochotę odgryźć sobie dupę, cholera jaki człowiek tego nie przeżył?! Spadam stąd, bo jeszcze mam pół książki do przerobienia - to sprawia ,że umysł mnie boli. Sporo ludzi zdążyło uronić już tutaj łezkę i pocieszankę, to nie będę strzępić jęzora... Re: Nie chcę zyć, nie chcę tu być, nie wytrzymam tego. - stap!inesekend - 16 Wrz 2009 @Samek - nie wierzę w takie rzeczy, pachnie mi sektą. |