PhobiaSocialis.pl
Głębokie korzenie fobii społecznej - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Głębokie korzenie fobii społecznej (/thread-11828.html)

Strony: 1 2


Głębokie korzenie fobii społecznej - rusalka - 08 Lut 2015

Cześć. mam dwadzieścia-kilka lat :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wiele lat temu wygrałam z depresją. Dopiero niedawno zrozumiałam jakie podłoże miała moja depresja i z czego się wzięła. Zrobiłam test Lebovitz'a. Potem trafiłam na FORUM i zaczęłam czytać Wasze posty, byłam w szoku. Nigdy, nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiedzi na moje pytania, m.in. dlaczego mam zaniki pamięci, dlaczego mam tak niewielu znajomych?
Wyobraźcie sobie, że nagle wszystko ułożyło się w jedną logiczną całość.
Mając chwilę wolnego czasu, wieczorem, zaczęłam analizować całe swoje życie rok po roku. Najmocniej zadziwiły mnie wspomnienia, gdy jako mała 5 letnia dziewczynka uciekałam, gdy przychodzili goście, chowałam się w łazience i bałam się wyjść. Mam wspomnienie, gdy jako 3latka chowałam się za choinką i nie chciałam wyjść. Kiedy przychodzili znajomi do mojego rodzeństwa wpadałam w panikę i też uciekałam i chowałam się. Te wspomnienia odżyły dopiero wczoraj. Pamiętam też, że wiele razy, kiedy byłam w nowym towarzystwie poznawałam ludzi, słyszałam komentarze typu: czemu jestem taka wystraszonaa, albo czego się boję? Odpowiadałam, że wszystko jest ok. Przez wiele lat nie dopuszczałam do świadomości tego, że jestem chorobliwie nieśmiała, udawałam , że jestem towarzyska. Moja przyjaciółka, kiedy z nią o tym rozmawiałam opowiedziała mi jak to widziała ze swojej perspektywy i wiedziała od zawsze, że coś w moich kontaktach z innymi ludźmi szwankowało, kiedy mi o tym mówiła kłóciłam się z nią że nie ma racji.
Niesamowite uczucie, czuję się jakbym sama siebie poznała na nowo.
Zadaje sobie pytanie skąd ta fobia się wzięła? Skoro już w dzieciństwie bałam się ludzi. Dodam, że zawsze byłam nieśmiała, ale oszukiwałam siebie i udawałam śmiałą... Najdziwniejsze jest to, że poznałam w życiu wielu ludzi, z nikim nie utrzymuje kontaktu, ale nigdy nie pokonałam fobii. Może to kwestia spychania jej w podświadomość?
Czy ktoś z Was też znajduje podłoże fobii w dzieciństwie?
Mam taką przypadłość, że kiedy się denerwuję zaczynam mówić tak cicho, że muszę powtarzać kilka razy to co mówiłam :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Też tak macie??


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - w99 - 08 Lut 2015

A ja myślę, że problem fobii leży po prostu w naszych genach dlatego tak trudno ją zwalczyć. A czy można ją zwalczyć? Przy odpowiednim szczęściu życiowym i samozaparciu pewnie jest to możliwe.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - rusalka - 08 Lut 2015

Aż drżę na samą myśl, że moje dzieci , możliwe , że będą , tak samo wycofane jak ja ...
Nikt z mojej rodziny nie miał podobnego problemu... pochodzę z towarzyskiej i otwartej na ludzi rodziny...


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - masterblaster - 08 Lut 2015

U mnie podobna sytuacja. Genetyczna predyspozycja wzmacniana czynnikami środowiskowymi: od maleńkości dieta niedostosowana do indywidualnych potrzeb -> niedobory mikroskładników -> zakłócenia szlaków metabolicznych (np. syntezy serotoniny). Atmosfera rodzinna naturalnie nie pomaga, bo oni mają podobne geny i predyspozycje. Podobno gdy dziecko jest w wieku około 2 lat można nieraz zauważyć dużą nagłą zmianę w zachowaniu i potem się ciągnie..


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Forbiden - 08 Lut 2015

Według mnie to tez jest choroba genetyczna. Jest to jakieś upośledzenie receptorów Gama czy hormonalne. Już jako płód miałem FS. Jako raczkujące dziecko mam zdjęcia i na wszystkich jestem przerażony. Rodzice mówią że byłem spokojny... Jako przedszkolak leżałem cały czas sam , wezwali rodziców, i co oni na to - zabrali mnie z przedszkola bo mówiłem ze sie boje dzieci... Ta sama sytuacja w zerówce i dalej podstawówce, co na to rodzice, nic. Szkoła sama mogła sie mną zająć lub nalegać skoro widziała że rodziców mam z+:Ikony bluzgi kochać 2: , ale ich to waliło. Do nikogo się nie odzywałem prócz nauczycieli no więc skoro nie autystyczne to machniemy na to ręką. W l.o ten sam scenariusz . Co za kraj. Sytuacja nie do pomyślenie w każdym innym cywilizowanym państwie.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - PMCL - 08 Lut 2015

Można mieć predyspozycje, ale ja od małego dziecka miałem nonstop nieprzerwanie nieciekawe sytuacje najpierw w domu a potem w szkole i tego się trzymam że nie jestem wysypiskiem genetycznym bo jako malec byłem normalnym dzieckiem cwaniaczkiem :Stan - Niezadowolony - Diabeł: .Zacząłem sam się leczyć na własną rękę, a zaczynam od samego początku czyli książek na temat ddd którym jestem


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Kris 66 - 08 Lut 2015

Ta "choroba genetyczna" nazywa się po prostu "głęboko zranione serce".Nigdy nie uwierzyłem w dziedziczenie lęków -nabywa się je w procesie wychowania.Znerwicowani rodzice wychowają znerwicowane dzieci.Ja całe dzieciństwo myślałem tak: dlaczego ja jestem taki popier... a oni (rodzina) tacy normalni.Dziś wiem i już to widzę,że to z nimi było coś nie tak i tylko ten najmłodszy to sygnalizował wyraziście.A na zewnątrz taka fajna porządna dobrze prezentująca się rodzinka.Tego nie da się zobaczyć kiedy się w tym tkwi-najciemniej jest pod latarnią.Ale mozna sobie zrobic testy na bycie dzieckiem z dysfunkcyjnej rodziny.Polecam stronę www.rozwinacskrzydla.pl

Tkwić w przekonaniu że to sprawa genów to zaniechać własnego rozwoju.Ja traktuję tą swoją kruchość raczej jako dany mi od Boga bat na dup*e który zmusza mnie do nieustannego rozwoju.Zresztą polecam wykłady ojca Augustyna Pelanowskiego.Tam znalazłem dużo dla siebie.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - tytomasz - 09 Lut 2015

Ciekawa zagadka, którą sam już nieraz próbowałem rozwikłać. Najprawdopodobniej chodzi o jakąś zaburzoną? interpretację bodźców dochodzących z otoczenia, już na wstępie wyłapywanie przede wszystkim sygnałów świadczących o podskórnie wyczuwalnym braku akceptacji, chłodzie emocjonalnym, ogólnie negatywów. Może być nawet brak miłości jak napisał kolega wyżej. Zauważyłem po kilku miesiącach spędzonych tutaj, że ogólnie to forum jest naprawdę poważne. Trudno wytworzyć jakąś więź ze sobą, tak jakbyśmy wszyscy byli jak duchy, które pokutują na tym forum, nie chcąc mieć ze sobą tak naprawdę nic wspólnego. Kto też tak myśli, niech się teraz uśmiechnie!


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Judas - 09 Lut 2015

Nieśmiałe dziecko to bardzo częste zjawisko. Nie mieszał bym do tego genów a już napewno sposobu odżywiania się, bo jeżeli chodzi o geny to praktycznie jakie są szanse na wyleczenie poprzez np. terapie w takim wypadku? Psychologia vs biologia, to tak nie zadziała. No ale to już jak kto woli i uważa za słuszne. Moim zdaniem fobia jest wynikiem czysto psychologicznym, a nieśmiałość w dzieciństwie może, ale nie musi być jej wczesnymi narodzinami. Uważam też, że jedną z kluczowych spraw, które trzeba przed leczeniem fobii zrobić, jest to o czym pisała autorka wątku, czyli posiedzenie na tyłku i zrobienie przed samym sobą retrospekcji swojego życia i badanie, analizowanie krok po kroku wszystkich wspomnień, które mogą mieć związek z fobią. Dopiero na ich przykładzie możemy sobie wystawić kwit, raport, status, który w mniejszym bądź większym stopniu uświadomi nas z czym dokładnie się zmagamy. Jest to okazja do poznania wroga i kto wie, może zebrania motywacji do walki.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - PMCL - 09 Lut 2015

Polecam książkę "Powrót do swego wewnętrznego domu. Jak odzyskać i otoczyć opieką swoje wewnętrzne dziecko"
Na prawdę poczułem się lepiej psychicznie a przeczytałem dopiero ponad połowę.Autor pomógł mi zrozumieć pewne kwestie i wydarzenia z dzieciństwa


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Zasió - 09 Lut 2015

ka w dzieciństwie nie byłem nieśmiały. W pierwszej klasie od razu znalazłem sobie kolegę. Dopiero ambicje matki, presja, ale i pewnie zachłyśniecie się, okupionymi niestety nerwicą natręctw i panicznym strachem, "sukcesami" zrobiło ze mnie po+:Ikony bluzgi kochać 2: którym jestem do dziś.
Tak sądzę. Ale nie sram forsą by :Ikony bluzgi pierd:ć o tym trzy lata z terapeutą. Sam zrobiłem sobie bilans na tyle, na ile umiałem, wyszło że matkę należało w dzieciństwie za+:Ikony bluzgi kochać 2:ć tępą siekierą, i z grubsza tyle...


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - rusalka - 09 Lut 2015

MNiej więcej do 3go roku życia byłam normalnym aktywnym wesołym dzieckiem, po przeprowadzce , w czwartym roku życia zaczęły się lęki i problemy. Jak to zwykle bywa - znieczulica - nikt się nie przejmował moim 'dzikim' zachowaniem.
Przypomniała mi się taka historia, gdy miałam około 6 lat, razem z moją mamą pojechałam do rodziny na wieś. Mama i ciotki poszły na grzyby ja z moją kuzynką zostałyśmy w domu. Ona była zajęta, więc żeby mi się nie nudziło zaproponowała mi żebym pobawiła się na zewnątrz. Wstydziłam się wyjść sama, więc poszła ze mną na ganek. Sama wróciła do domu, ja zostałam na tym ganku. Bałam się zejść z ganku, że kogoś mogła bym spotkać. Stałam na tym ganku dobre 4 godziny. Spanikowana. Bałam się zapukać do drzwi, bałam się wejść do środka. Bałam się iść na podwórko.
Niedawno próbowałam 'wydusić' z mamy cokolwiek, może coś się złego wydarzyło czego nie pamiętam, ktoś mnie przestraszył? Twierdzi, że nic nie pamięta. Boję się trochę tego co zepchnęłam w podświadomość jako mało dziecko. Były też osoby w moim życiu, które wzbudzały we mnie lęk i strach w dzieciństwie, te same osoby są źródłem mojego lęku do dziś.
Co myślicie o hipnozie?? ja chyba bym nie zaufała nikomu żeby taką hipnozę przeprowadził...
Co sądzicie o wyszukiwaniu z głębin pamięci samemu, jakichś wspomnień? Czy to jest bezpieczne? Czy to faktycznie pomaga? Takie 'dłubanie' i kopanie w pamięci.

Pamiętacie takie swoje dziwne historie z dzieciństwa??


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - PMCL - 09 Lut 2015

No ja tak samo a nawet byłem dosyć zadziorny i zdarzało się doprowadzać kolegę do płaczu :Stan - Niezadowolony - Diabeł: , a w 3 podst dokuczałem typkowi który potem został moim najlepszym kumplem ale do czasu bo już kontakt urwany, kiedys nie miałem problemów w kontaktach z ludźmi ale przez ojca wyrosłem na przy+:Ikony bluzgi kochać 2: a w szkole proces idiocenia mnie kontynuowano pomyślnie


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Judas - 09 Lut 2015

Rusalka, jeżeli chcesz się bawić w grzebanie w umyśle, poprzeglądać stare wspomnienia to może póki co, zamiast mieszać w to hipnotyzera czy kogoś innego - spróbuj medytacji i sama bądź odkrywcą.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - ajuka - 09 Lut 2015

Geny czy nie geny. Wszystko sprowadza się do wychowania. Ja byłam dzika od dziecka ale nic z tym nie zrobiono w odpowiednim czasie. Niby byłam grzeczna w szkole, dobrze się uczyłam więc czego się czepiać. Miałam koleżanki i przebłyski normalności. Moi rodzice byli bardzo leniwi, więc wiele rzeczy przez to mnie ominęło i spowolniło mój rozwój. Uczyli, że świat jest zły i nadal się go boję. Moja starsza siostra jest trochę mało pewna siebie ale jest odważna i działa. Wzięło się to z tego, że ma kuzyna w swoim wieku i dużo sąsiadek, więc często wychodziła się bawić, miała kontakt z rówieśnikami i np. na basen to woziła są ciotka a nie rodzice. Jak ja boję się świata bo wiem jaki jest okrutny a moja siostra podchodzi do niego ze zbyt dużym luzem.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Kris 66 - 09 Lut 2015

Z tymi medytacjami to też radziłbym ostrożnie.Tak jak z hipnozą może być gorzej,dużo gorzej.
Rusałko,dobrze że stajesz sie świadoma swoich traumatycznych przeżyć(szoku niespodziewanej zmiany mieszkania,wyciagania zza choinki itd) ale to dopiero 1-wszy etap.Ja już teraz wiem co z tym dalej robić.Napiszę Ci na PW.
Dowiedziałem sie że pewna święta Teresa z Lisieux,też miała straszne traumatyczne przeżycia w dzieciństwie.Śmierć matki,potem odejście kolejnej ukochanej osoby.Popadła w stany psychotyczne-gdy w pomieszczeniu było kilka osób bała sie otworzyć oczy.Więcej:
http://www.voxdomini.com.pl/sw/sw11.html


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Judas - 09 Lut 2015

Hipnoza tak, może zaszkodzić, ale medytacja to nic złego, zwłaszcza, że jest w pełni kontrolowana przez nas samych, a nie jak w przypadku hipnozy - osobę trzecią.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Kris 66 - 10 Lut 2015

Też tak kiedyś uważałem że to nic złego i trochę praktykowałem.Udało mi sie nawet wydobyć z podświadomości pewna traumę z wczesnego dzieciństwa-zalał mnie paniczny lęk,ale dziś radziłbym uważać.
Antony deMello w książce "Sadhana-ścieżka do Pana Boga" poleca różne techniki,ale zawsze ostrzega które praktyki,w nadmiarze,mogą wydobyć niepożądaną materię z podświadomości,nad którą możemy nie zapanować.
Pelanowski (poniżej w podpisie) opowiada jak wydobywa się ludzi z wieloletnich depresji i psychoz po stosowaniu m.in reiki,metody Silvy i medytacji transcendentalnej.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - rusalka - 10 Lut 2015

W moim przypadku to nie geny....
Dużo ostatnio myślałam nad swoją sytuacją. Wywlekłam na wierzch wszystkie wspomnienia. Czuję i wiem, kto jest winny, kto skrzywdził mnie w dzieciństwie tak mocno, że rzutuje to na moje dotychczasowe życie. Ludzie, którzy powinni otaczać mnie opieką, sprawić bym czuła się bezpieczna i kochana, doprowadzili do tego, że boję się ludzi, świata, boję się żyć. Przez około 20 lat swojego życia tłumaczyłam ICH, a obwiniałam siebie. W tym momencie czuję złość. 'Dokopałam się' do wspomnień, które wypierałam przez lata, bo najwidoczniej nie mogłam się pogodzić z tym, ani dopuścić tego do świadomości, że skrzywdziła mnie moi najbliżsi. jako 5,6 letnie dziecko słuchałam o sobie okropnych rzeczy, moje wspomnienia przypominają najgorszy koszmar, ale tym razem nie chcę ich wypierać, upychać w podświadomości. Nie chce nikogo tłumaczyć. Mam zamiar raz na zawsze uporać się z tym czego nie chciałam pamiętać. Chyba o to chodzi. Kochałam i szanowałam ludzi, którzy mnie skrzywdzili i tyranizują do dzisiaj. Teraz nazywam pewne osoby i rzeczy po imieniu.
Zakodowali mi w głowie, że jestem do niczego, że nic nie osiągnę, wyobrażacie to sobie??
Zawsze zastanawiałam się, dlaczego pomimo , że jestem mega ambitna i pracowita, nic mi nie wychodziło. Teraz już wiem.
Zauważyłam, że wielu z Was pisze, że nie czuliście się kochani, zaszczepiono w Was lęk, wzrastaliście w poczuciu lęku, obaw. Jeśli we własnym domu rodzinnym nikomu nie mogliśmy zaufać to jak mielibyśmy się nie bać 'świata' i innych ludzi? Albo jeśli ktoś w rodzinnym domu wywoływał w nas notorycznie lęk, to jak mielibiśśmy czuć się szczęśliwi i bezpieczni?
Prawda jest taka, że jeśli krzywdzi nas rodzina, to spychamy ten żal gdzieś głęboko i nie dopuszczamy do myśli, że ktoś tak bliski mógłby być naszym 'potworem'. Obwiniamy siebie i innych wokół, ale rodziny nie mamy śmiałości obwiniać.
Chciałabym zapomnieć TO wszystko co kiedyś usłyszałam zobaczyłam... ale nie da się. Pozostaje jedynie wybaczyć i zacząć życie na nowo. Może nawet z dala od osób, które nas skrzywdziły.
Zrozumiałam, dlaczego wyprowadzenie się z domu rodzinnego tak bardzo mnie odmieniło. Wracałam tam dla Niej. Teraz czuję, że nie prędko się tam pojawię. Jeśli chcę odzyskać równowagę to nie mogę tam wracać.
SPędziałam z nimi święta z przyzwoitości... bo tak trzeba a po świętach czułam się wypruta z życiowej energii. Wolę być samotna, żyć w poczuciu, że poza papierami nie mam rodziny niż się okłamywać.

Postanowiłam zacząć medytować. Niedawno przekonałam się, że wszystko zaczyna się w naszym umyśle, więc jeśli moje myśli są nakierowane na jakiś negatywny tor nie osiągnę pełni szczęścia, a tylko medytacja może mi pomóc uporządkować pewne sprawy i wrócić do dawnej równowagi :Stan - Uśmiecha się:


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - w99 - 10 Lut 2015

Myślę a jestem wręcz pewny, że fobików możemy podzielić na dwie grupy:
-tych którzy fobię nabyli
-tych którzy fobię mają po prostu w genach
W moim przypadku od najmłodszych lat miałem problem z kontaktem z rówieśnikami po prostu nikogo nie interesowałem a przecież były to beztroskie lata gdzie człowiek nie jest jeszcze obciążony ciężarem doświadczeń życiowych. W tej chwili niby jest lepiej ale moje kontakty towarzyskie są na bardzo płytkim poziomie i po utracie kontaktu który wynika np. z ukończenia szkoły, tych kontaktów już po prostu nie ma. Trochę mnie to martwi bo nie zamierzam skończyć jako przeciętny niezauważony kowalski a wiem, że osoby które mają problem z nawiązywaniem kontaktów nie osiągają sukcesów w życiu.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Judas - 11 Lut 2015

Jeżeli fobia może być w genach, to jak to wyleczyć? W sumie to nie choroba a wada genetyczna. W pewnym sensie upośledzenie. I pytanie teraz, co z tym zrobić w takim wypadku?


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Kris 66 - 11 Lut 2015

W99 z jednej strony narzekasz na płytkość swych relacji ze światem.Z drugiej zaś strony to,czego pragniesz w życiu czyli bycie zauważonym i sukces życiowy-to najbardziej płytkie sposoby spędzenia życia.Ukłony,bycie kimś,to jak się prezentujemy na tle innych...płycizna,życie powierzchowne.
Wiele wspaniałych rzeczy,które zapisały ich twórcę w historii powstało w ciszy gabinetu,w samotności.
Ci którzy orają ciężko,codziennie doświadczają swej kruchości i wad,mają szansę się rozwinąć i mieć bogatsze życie niż ten któremu otoczenie sie kłania "Dzień dobry szefie!"
Trzeba odnależć własną drogę z dala od tego co dyktuje świat-"pokaż się! zaistniej!"

Rusałko dobrą rzeczą jest terapia grupowa,gdzie razem z innymi ludżmi podobnie doświadczonymi można te rzeczy z siebie wylać,przepłakać oczyścić się,także indywidualne spotkania z terapeuta dużo dają-od tego mogłabyś zacząć.
Najpierw człowiek zawsze próbuje sam-medytacje,książki itp.Ale tu liczy sie tylko wydarzenie-akt wydobycia tego,wyrzucenia z siebie.Słyszałem o sytuacjach że ktoś na terapii wyszedł nagle i zdemolował kibel.Ja tam wolałem walić w poduszkę i ryczeć.Też pomogło.
Przeżuwanie emocji,i jeszcze gorzej-obwinianie siebie,innych,może Boga-nic nie daje-to błąd.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Zasió - 11 Lut 2015

"Rusałko dobrą rzeczą jest terapia grupowa,gdzie razem z innymi ludżmi podobnie doświadczonymi można te rzeczy z siebie wylać,przepłakać oczyścić"

ja to na radzie widzę tyle, że można - to stracić trochę grosza albo NFZ naciągnąć, jak ktoś z Warsiawy albo Breslau. Grupowa? Z niefobikami się nie uda, bo problem inny, z fobikami - też, bo każdy mordę zawrze ze strachu i tyle z "oczyszczania".

"Z drugiej zaś strony to,czego pragniesz w życiu czyli bycie zauważonym i sukces życiowy-to najbardziej płytkie sposoby spędzenia życia."

O tak! Prowadź mistrzu na pustynię!


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - Luctucor - 11 Lut 2015

Fobia jest chorobą wieloczynnikową tzn., że zarówno czynnik dziedziczny jak i środowiskowy mają wpływ na jej rozwój. Ja bym jednak stawiał, że to geny mają decydujące znaczenie m.in. ze względu na zbadane już zaburzenia dopaminy, serotoniny i kortyzolu u osób z fobią. A zwykle to wadliwe geny za takie anomalie odpowiadają. I w związku z tym według mnie szansa wyleczenia fobii jest taka jak zmiana introwertyka, który siedzi z nosem w książkach w imprezowicza co rzuca kawałami i podrywa laski. Mniej więcej podobne bariery do pokonania. Niby wyobrazić można sobie taką sytuację, ale jednak nie zdarza się to często i wymaga wielu lat ćwiczeń.


Re: Głębokie korzenie fobii społecznej - masterblaster - 11 Lut 2015

To co od dawna pitolą w mediach, na temat genów podobnie jak z tematem serotoniny to "dawno i nieprawda". Geny to wskazówka - informacja, to jak organizm je czyta, czy w ogóle z nich korzysta i w jaki sposób to zależy i od indywidualnej aktualnej biochemii oraz od innych czynników środowiskowych jak odżywianie (standardowo bardzo dalekie od optymalnego), skutki medykamentów, stres psychiczny i fizyczny, styl myślenia, aktywność fizyczna..
Jeśli wychowanie to można powiedzieć, że równie dobrze geny bo rodzina ma je tak samo popaprane i dlatego patologicznie się zachowuje/wychowuje - to błędne koło. Jakikolwiek skutek zachwianej równowagi sprawia, że coraz łatwiej pogłębiać odchyły (jakimkolwiek innym czynnikiem albo tym samym) lub bujać się od jednej skrajności do drugiej a coraz trudniej do równowagi wrócić..


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.