PhobiaSocialis.pl
Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+--- Wątek: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? (/thread-12738.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Vaeith - 07 Lip 2015

Witajcie.

Nawet nie wiem od czego zacząć... może po prostu zacznę moją historię opowiadać od najmłodszych lat, bo mam wrażenie, że to one miały największy wpływ na moją dzisiejszą mentalność.

Zarówno w podstawówce jak i w gimnazjum (może w trochę mniejszym stopniu w gimnazjum) nie miałem spokoju. Byłem poniżany na praktycznie każdym kroku... Dlaczego? Najprawdopodobniej przez moją nadmierną wrażliwość i szybką irytację... a i wsparcia nie było po co szukać... Niby miałem jakiegoś tam przyjaciela, ale wykorzystywał mnie na każdym kroku i drwił ze mnie... Odbiło się to wszystko na mnie dużym echem, bo bałem się później gdziekolwiek iść, żeby nie być wyśmianym. Z taką "dolegliwością" udałem się 5 lat temu do liceum... I można powiedzieć, że te 10 lat w podstawówce i gimnazjum się za mną ciągnęło, bo może i ciągłe wyzwiska się skończyły, ale docinki, przez które szybko się denerwowałem zostały. Unikałem integracji w pełnym wymiarze.. Nie chodziłem na wypady wspólne po zajęciach.. Ale przynajmniej było już wtedy lepiej, bo miałem też dobrych znajomych, z którymi do dziś utrzymuję kontakt.

Gdy miałem 18 lat wydarzył się punkt zwrotny, który mógł odmienić całe moje zycie (przynajmniej tak mi się wtedy zdawało). Jak co dzień przeglądałem portal młodzieżowy i poznałem tam młodszą ode mnie, bardzo sympatyczną dziewczynę. Już wcześniej to robiłem, bo tak jak w definicji fobii społecznej, dużo łatwiej nawiązuje mi się nowe kontakty przez Internet. Pamiętam to jakby to było wczoraj... poznaliśmy się w kwietniu, a już w czerwcu byliśmy tak jakby "parą".. Ująłem to w cudzysłów, bo ciężko nazwać związkiem coś, co było na odległość około 225 km i gdy spotkało się swoją miłość raz... i to już jako ex...

No dla mnie było to absolutne spełnienie marzeń, dziewczyna była dla mnie idealna... wygląd dokładnie taki, jaki sobie wymarzyłem... a i charakter również do mnie dopasowany.. przez pół roku było super, mieliśmy naprawdę wielkie plany. Ja miałem studiować tuż obok niej, planowaliśmy dosłownie wszystko, nawet jak na imię będą mieć nasze dzieci... A po pół roku, dokładnie 7 stycznia 2013 r. wszystko się skończyło... Przyznaję, nie byłem mega optymistą, utwierdzałem się w przekonaniu, że na nią nie zasługuję, mówiłem jej o tym, ona to znosiła i pewnie po pół roku coś w niej pękło, ale.... sposób w jaki ze mną zerwała boli mnie do dziś... zwymyślała mnie (nie od najgorszych, bo ma swoją kulturę) a co gorsza, powiedziała, że nie wie, czy kiedykolwiek mnie kochała... runął dla mnie caly świat... kompletnie nie umiałem i nie umiem się z tym pogodzić... nawet w rocznicę gdy się poznaliśmy, czyli 22 kwietnia 2013, czyli kilka dni przed maturami, mialem wypadek na skuterze i róznie mogło to się skończyć ale mniejsza... ona już o mnie zapomniała pewnie, ma chłopaka... 3 lata młodszy ode mnie, ale za to prawie 190 cm... taki jakiego zawsze chciała... zawsze mi gadała o innych chłopakach jacy to oni fajni... Do tej pory nie potrafię się z tym pogodzić, odnoszę ciągle wrażenie, że nigdy nikt taki jak ona mi się nie trafi... że nigdy ktoś taki mnie nie zechce...

Wracając do meritum, w zeszłym roku akademickim poszedłem na studia do Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach... wtedy o nią... chciałem ją choć raz ujrzeć... strasznie mi ta uczelnia nie pasowała... kompletnie nie umiałem się zintegrować z grupą... było tam tylko dwóch chłopaków, z którymi dalo się normalnie rozmawiać.
Zrezygnowałem i w tym roku studiowałem na UJK w Kielcach i już jest lepiej, mam kontakt z prawie całą grupą.. co prawdą ciągle boję się pierwszy odezwać, ale przynajmniej jest z kim pogadać.

Dobrze, opowiedziałem już swoją historię, to teraz o tym co mi jest.

Generalnie praktycznie od liceum czuję się dokładnie tak samo. Nie mam absolutnie ochoty albo wręcz boję się poznawać nowych ludzi. Widmo dzieciństwa wciąż mnie nawiedza. W domu o wszystko jestem poirytowany. Kompletnie nic mnie nie cieszy, a tym bardziej pierdoły.. desperacko próbuję kogoś poznać przez internet, żeby tylko mieć z kim porozmawiać.. a na dodatek przez to wszystko strasznie się zapuściłem.. Krótko mówiąc po prostu jednocześnie pragnę poznawać nowych ludzi by w końcu coś się zmieniło w moim życiu a z drugiej strony piekielnie się ich boję, czy znów zaczną ze mnie szydzić...

Mam również pasje, a jakże... w liceum grałem z moim zespołem rockowym, trochę koncertowaliśmy, ale niestety rozeszli się w 4 strony kraju a ja sam nie potrafię zebrać nowej paczki...

Ludzie mi mówią, że to tylko zwykła nieśmiałość, ale jeżeli ja boję się nawet załatwić głupie biurowe sprawy, czy iść do psychologa lub psychiatry (próbuję to zrobić od ponad 3 lat) to wiem, że to nie jest normalne.


Chciałem was tylko zapytać co wy o tym wszystkim sądzicie... co powinienem zrobić..

Jeśli chcecie wiedzieć coś jeszcze dokładniej, pytajcie... pisałem to wszystko pod wpływem impulsu i mogłem zapomnieć o czymś ważnym...

Nie wiem już co robić :Stan - Niezadowolony - Płacze: 21 lat a czuję się jakbym był samotnym starym kawalerem...


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - jackson - 07 Lip 2015

Może Cię trochę zasmucę, ale nie widzę u Ciebie jakiejś mega fobii społecznej. Miałeś dziewczynę, grałeś w kapeli rockowej.... Poczytaj trochę a zobaczysz z czym borykają się ludzie na tym forum, którzy Twoich doświadczeń nie mieli w wieku 30lat, a TY jesteś jeszcze bardzo młody. Może warto udać się do specjalisty i zaczerpnąć jakichś rad? Co Ciebie przed tym blokuje?


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Vaeith - 07 Lip 2015

A jak to inaczej nazwać jeżeli boję się czegokolwiek załatwić, gdziekolwiek pójść, z kimkolwiek spoza rodziny rozmawiać... miałem nawet blokady, żeby tutaj napisać, a co dopiero iść do specjalisty...


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 07 Lip 2015

Wyjścia są dwa. Albo idziesz do psychiatry i on Cię skieruje na terapię, wspomoże ją odpowiednimi lekami albo zaczniesz leczyć się samemu poprzez autoterapię, (przełamywanie lęków na własną rękę, wymaga dużej odwagi i systematyczności) np. terapia dr.Richardsa.

Hasło to: fobia

A nie, sorry. Jest jeszcze 3 wyjście. Możesz nie robić nic i męczyć się z fobią do końca życia. Ale tej opcji nie polecam. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Vaeith - 08 Lip 2015

No słuchaj, jeżeli boję się nawet załatwić głupią sprawę w dziekanacie czy rozmawiać z obcymi ludźmi to wątpię, bym miał odwagę tak sam z siebie realizować kolejne punkty terapii dr. Richardsa. Nie mam też zamiaru męczyć się z tym wszystkim do końca życia, ale nie mam absolutnie pieniędzy na specjalistę, a na pomoc rodziny nie mam co liczyć... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

Dr.Richards przewidział takie przypadki, bo sam był fobikiem. Jego terapia jest prowadzona metodą małych kroczków. Nie będziesz się rzucał od razu na głęboką wodę. Na początek, z tego co pamiętam, chodzi głównie o autosugestię i wzrost pewności siebie domowymi sposobami. Potem dopiero dochodzi do wyzwań, że tak powiem, społecznych. Jeżeli będziesz sumiennie wykonywał jego zalecenia, to gdy do tych wyzwań społecznych dojdzie, będziesz już na nie gotowy.

Wizyta u psychiatry oraz psychoterapie są refundowane przez NFZ. Jedynie leki będziesz musiał kupić na własną rękę. Nie orientuję się w cenach, bo nigdy ich nie brałem. Myślę, że nie jest to jednak jakiś ogromny wydatek.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - USiebie - 08 Lip 2015

Sto złotych miesięcznie. Tak było u mnie. A z NFZ bywa różnie, zależy gdzie się mieszka, są miejscowości gdzie kolejki są śmiesznie długie.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Zasió - 08 Lip 2015

"Na początek, z tego co pamiętam, chodzi głównie o autosugestię i wzrost pewności siebie domowymi sposobami."

Błąd! :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Vaeith - 08 Lip 2015

Sami widzicie... sytuacja bez wyjścia.. bo co to za terapia bez drogich leków...


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - USiebie - 08 Lip 2015

No wiesz, jeszcze zależy co bierzesz i w jakich ilościach, zawsze też można pytać o tańsze zamienniki. Jak patrzałem w internetach to niektórych mniej to kosztuje, a niektórych więcej. Musiałbyś się sam przekonać ile to będzie w twoim przypadku.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

Cytat:Błąd!

Cytat:
1. Kontynuuj wolne mówienie czytając materiał o automatycznych negatywnych myślach, jeśli
poczujesz się w tym komfortowo możesz zacząć używać tego przy innych osobach, aby to nie
brzmiało dziwnie pamiętaj, że chodzi tylko o nieznaczną zmianę rytmu mowy.
2. Kontynuuj czytanie racjonalnych oświadczeń wybranych w zeszłym tygodniu.
3. Kontynuuj zatrzymywanie automatycznych negatywnych myśli, czytaj powoli związany z nimi
materiał codziennie aby zatopił się w twoim umyśle. Chcemy zamienić automatyczne negatywne
myśli na automatyczne racjonalne myśli. Aby to zrobić musisz kontynuować tę technikę przez
wiele tygodni.
4. Przeczytaj kilkukrotnie materiał o zjeździe negatywnych myśli.

To podsumowanie pierwszego etapu autoterapii. Czy cokolwiek nie zgadza się z tym co napisałem?

Cytat:Sami widzicie... sytuacja bez wyjścia.. bo co to za terapia bez drogich leków...
Sprawdziłem cenę pierwszego lepszego leku na bazie fluoksetyny: Fluoksetyna EGIS kaps. twarde 20 mg - 7.61zł. Na bazie paroksetyny: Paxtin 40 tabl. powl. 40 mg 30 tabl. - 25.94

Leki antydepresyjne są refundowane przez NFZ, więc ich cena jest niska. Nie trzeba od razu kupować najdroższych leków, bo ich działanie niczym nie różni się od tych tańszych.

Zauważyłem, że szczerość nie jest mile widziana na tym forum, ale nie mam zamiaru przytakiwać ze zrozumieniem, że życie takie ciężkie, fobia taka straszna. Chłopie, przestań szukać wymówek i zacznij się leczyć, bo do końca życia będziesz wegetował. Nawet jak będziesz czekał miesiąc na wizytę u psychiatry, to chyba lepsze to niż nie iść do niego wcale. Zrobisz jak uważasz, ja tylko proponuję najrozsądniejsze rozwiązanie.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - USiebie - 08 Lip 2015

TPoH Miesiąc to nie tak długo. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Tak więc kolega niech już teraz idzie się zarejestrować, do wizyty pięć razy się namyśli i rozmyśli. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Może akurat trafi moment kiedy będzie odpowiednio zdeterminowany.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

USiebie, rozumiem, że tobie się nie chce leczyć, ale przestań zniechęcać do tego innych, bo to już moim zdaniem poziom dna.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - USiebie - 08 Lip 2015

Miło, że zauważyłeś.

A tak poza tym to ja nie zniechęcam, piszę jak jest. Dwa/trzy miesiące czekania na wizytę u psychiatry + ponad rok na terapię. Ja nie wiem jak tam u kolegi, może będzie lepiej, niech idzie i sprawdzi.

Bo jak kolega się będzie spodziewał nie wiadomo czego, to się strasznie rozczaruje.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

Właśnie zadzwoniłem do pierwszego lepszego psychiatry z Gdańska (akurat moje okolice). Może nie największe miasto, ale dość duże. Najbliższy wolny termin, w ramach refundacji nfz, to 10.07, czyli jeszcze w tym tygodniu. W takiej Warszawie może czeka się miesiącami, ale w innych miastach aż tak źle nie jest.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Gollum - 08 Lip 2015

W Warszawie też się tyle nie czeka, tylko 2 najwyżej 3 tygodnie.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - USiebie - 08 Lip 2015

No to fajnie. A jak jest w Warszawie nie wiem. U mnie naprawdę się sporo czeka, a jak chodziłem, to lekarz po pierwszej wizycie i tak mnie przyjmował bez rejestracji żebym chociaż raz w miesiącu u niego był.

Od tamtego czasu nic się nie zmieniło, matka chodzi to wiem.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Gollum - 08 Lip 2015

Może o to chodzi, że w Warszawie zdaje się jest więcej takich poradni niż jedna, a dodatkowo więcej ludzi stać na to, żeby iść prywatnie, więc nie ma tylu chętnych.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Zasió - 08 Lip 2015

"To podsumowanie pierwszego etapu autoterapii. Czy cokolwiek nie zgadza się z tym co napisałem? "
Od myślenia nie znika fobia czy jakoś tak...


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

Cytat:r.Richards przewidział takie przypadki, bo sam był fobikiem. Jego terapia jest prowadzona metodą małych kroczków. Nie będziesz się rzucał od razu na głęboką wodę. Na początek, z tego co pamiętam, chodzi głównie o autosugestię i wzrost pewności siebie domowymi sposobami. Potem dopiero dochodzi do wyzwań, że tak powiem, społecznych. Jeżeli będziesz sumiennie wykonywał jego zalecenia, to gdy do tych wyzwań społecznych dojdzie, będziesz już na nie gotowy.
Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Potem jeszcze raz i jeszcze raz, aż zrozumiesz. Fobia nie znika od myślenia, ale samym myśleniem można się przygotować na przełamywanie lęków.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - Zasió - 08 Lip 2015

Mnie mówiliście, że nie można. Kogo oszukujecie?


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

Kto ci to mówił? Ja? Przytocz moje słowa, bo jakoś sobie nie przypominam. Cały czas twierdzę, że fobię można pokonać jedynie poprzez przełamywanie lęków. Przygotowanie się do przełamywania lęków to już całkiem oddzielny wątek. Niektórzy nie muszą przygotowywać się wcale, inni potrzebują do tego leków, a jeszcze inni potrzebują do tego autosugestii, która prowadzi do zwiększenia pewności siebie. Dr.Richards wszystko skrupulatnie wyjaśnił w swoim poradniku.


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - neverfeelenough - 08 Lip 2015

tPoH, pytanie do Ciebie (sorry za offtop, ale widzę, że i tak dyskusja zboczyła już na boczny tor, podobnie zresztą jak większość wątków na tym forum, z tego, co zdążyłem zauważyć:Stan - Uśmiecha się: : Czy przerobiłeś całą terapię dra Richardsa? Jeśli tak, to czy zauważyłeś wyraźne efekty? Ja jestem mniej więcej w połowie, jakiś mały postęp jest (zresztą wmawianie sobie tego to też część terapii, więc niejako muszę tak twierdzić:Stan - Uśmiecha się:, ale wciąż mam spore problemy i zastanawiam się na ile przerobienie całej terapii rzeczywiście może mi pomóc...


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - tPoH - 08 Lip 2015

Nie przerabiałem terapii Dr.Richardsa, ale jego metody są mi bliskie. Co prawda, ja zostałem od razu puszczony na głęboką wodę i byłem wręcz zmuszony do przełamywania swoich lęków, ale obecnie stosuję metodę małych kroczków, przełamując nieliczne lęki, które mi jeszcze pozostały. Efekty widzę wyraźnie. Swangoz łatwiej mi nawiązywać nowe znajomości, stare też zacząłem odnawiać. Nie mam problemów z wyjściem do urzędu, zadzwonieniem gdzieś itd. Czasami wciąż czuję lęk, ale po prostu go przełamuję. Krótko mówiąc, dalej mam fobię, ale już przestała mnie w życiu ograniczać. Po prostu uwierzyłem w siebie. Niepotrzebny mi był do tego Dr.Richards, choć czytając jego poradnik, widzę, że jego porady będą skuteczne, jeżeli ktoś naprawdę będzie sumiennie i odważnie do tego podchodził.

Przerób terapię do końca, nie pomijając żadnego z punktów, a jestem pewny, że będzie dużo lepiej. Nie mówię, że od razu wyleczysz się z fobii, ale na pewno będziesz bliżej niż dalej. Lepsze to, niż nie robić nic, prawda?


Re: Jeszcze depresja czy już fobia społeczna? - neverfeelenough - 08 Lip 2015

Dzięki za odpowiedź.
Jasne, że lepsze to niż nie robić nic, zresztą nie było to opcją, po prostu zastanawiałem się, czy nie udać się do jakiegoś psychologa już teraz. Ale myślę, że skończę najpierw terapię audio i jeśli to nie przyniesie efektów, dopiero wtedy poczynię inne kroki.

A co do rzucania na głęboką wodę- dr Richards przekonuje, że- wbrew obiegowej opinii- nie jest to najlepsza metoda, gdyż większość ludzi polega w takich sytuacjach i pogłębia to jeszcze bardziej fobię. Według niego zdecydowanie lepsza jest właśnie metoda małych kroków, gdzie mały sukces motywuje do dalszych, coraz odważniejszych poczynań.

Tak, czy inaczej, fajnie, że Ci się udało i namawiasz innych do aktywności i brania spraw w swoje ręce, gratuluję:Stan - Uśmiecha się:


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.