PhobiaSocialis.pl
Moja tragiczna historia. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Inne życiowe problemy i sytuacje (https://www.phobiasocialis.pl/forum-22.html)
+--- Wątek: Moja tragiczna historia. (/thread-16095.html)

Strony: 1 2 3


Moja tragiczna historia. - Usernotexist - 06 Lis 2016

Witam. Właściwie nie wiem po co to tutaj piszę, ale muszę się komuś wygadać, a nie mam komu. Na początek kilka słów o mnie. Mam 26 lat, fobię, o której nikt nie wie posiadam od kiedy pamiętam, właściwie nie wiem jak to się zaczęło, ale to akurat mało ważne. Teraz do rzeczy. Pracuję jako operator maszyny w pewnym zakładzie, który zatrudnia sporo osób. W pracy zawsze byłem postrzegany jako dziwak, co zresztą normalne jak na fobika. Na moim stanowisku pracuję z dwoma dziewczynami, z którymi(co mnie niezmiernie dziwi) świetnie się dogaduje. One również wiedzą, że coś jest ze mną nie tak i postawiły sobie za cel znaleźć mi dziewczynę. Długo im się to nie udawało, aż pewnego dnia do pracy przyszła nowa dziewczyna. Po jakimś czasie, gdy okazało się, że ona jest wolna, koleżanki, z którymi pracuję zaczęły próbować nas umówić. Długo im się to nie udawało wyłącznie z mojej winy, aż do zeszłego tygodnia, gdy moje koleżanki przeszły do zdecydowanej ofensywy ze względu na zbliżający się długi weekend, który zaczynał się w piątek, a kończył w środę. Mimo tego, iż wiedziałem, że ona chce się ze mną spotkać nie zaprosiłem jej nigdzie. Na 2 dni przed długim weekendem czyli w środę, podeszła do mnie i wtedy po raz pierwszy ze sobą rozmawialiśmy, chociaż z mojej strony ciężko to nazwać rozmową, byłem wtedy tak zestresowany, że nawet teraz nie pamiętam co do niej powiedziałem. A ona powiedziała, że chętnie poszła by że mną na kawę i tyle, wróciła na swoje stanowisko pracy. Teraz byłem już pewny, że muszę się z nią umówić, więc został już tylko czwartek. Następnego dnia pełen nadziei poszedłem do pracy i tak mijały kolejne godziny, a ja nic. Byłem na siebie tak wściekły, tak mi było wstyd, aż w końcu(jak się później okazało było to ustawione) brygadzista przysłał tą dziewczynę do mnie na maszynę, żeby mi w czymś tam pomagała. Mimo ogromnego stresu bardzo fajne mi się z nią rozmawiało i stało się, w końcu zaprosiłem ją na kawę. Trwało to może z godzinę i ona wróciła do siebie. Po tej rozmowie byłem tak podekscytowany, taki szczęśliwy, przez chwilę poczułem się nawet jakbym nie miał fobii. Uśmiechałem się, rozmawiałem z ludźmi, fantastyczne uczucie. I to na tyle krótkiego wstępu do mojego właściwego problemu :Stan - Uśmiecha się: Nadeszła sobota czyli dzień naszego spotkania. Stres ogromny jak to przed pierwszą randką, a do tego dochodzi jeszcze fobia, ale wtedy nie mogłem się już wycofać. I jak się okazało nie było tak strasznie jak sobie to wyobrażałem, ona jest bardzo rozgadana, więc to ona głównie mówiła. Oczywiście ja również mówiłem, ale trochę mniej. Po spotkaniu nie byłem z siebie zadowolony, ale też się nie skompromitowałem. Mimo wszystko nie spodziewałem się kolejnego spotkania. Pisaliśmy później jeszcze że sobą i mówiła, że była zadowolona. Nie za bardzo jej w to uwierzyłem, ale ona zaproponowała wyjście na lodowisko w poniedziałek, oczywiście się zgodziłem. Kolejny stres, bo nie umiem jeździć na łyżwach, ale jakoś się udało. Codziennie ze sobą pisaliśmy i wydawało mi się, że nasza znajomość układa się dobrze. W środę powrót do pracy, setki pytań od współpracowników jak było, bo zachowujemy się jakbyśmy się nie znali z tą dziewczyną, jedynie się uśmiechaliśmy do siebie. A ja po prostu bałem się do niej podejść, kiedy ona była ze swoimi koleżankami, z którymi ja nigdy nie rozmawiałem. Ale jakoś ten tydzień minął, a na sobotę zaprosiłem ją do siebie na jakiś film. Zgodziła się więc dla mnie był to idealny moment żeby się do niej trochę zbliżyć. Wiadomo jak w takich sytuacjach jest można się przytulić, może nawet pocałować i nic więcej nie planowałem. Nadchodzi sobota wieczór, siadamy, włączam film, siedzimy blisko siebie, a wiecie co ja robię? Nic! Kompletnie nic! Po prostu nie mogłem, coś mnie blokowało, bałem się. Nie wiem jak to opisać, fatalne uczucie, byłem sobą zażenowany, tyle myśli w głowie. Co ona o mnie wtedy pomyślała? Przez pierwszy film zamieniliśmy tylko kilka słów, mimo to nic z niego nie wiem, cały czas te myśli. Nareszcie się skończył pogadaliśmy chwilę i zaproponowała kolejny film, sytuacja podobna, ale wtedy więcej rozmawialiśmy. Już po obejrzeniu obu rozmawialiśmy jeszcze około 3 godziny. I co mnie dziwi jakoś przypadkiem zeszliśmy na temat sylwestra i ona powiedziała coś w stylu, że razem pójdziemy, ja takie zdziwienie na twarzy, a ona powiedziała, że chyba wytrzymam z nią do tego czasu. Rozumiecie? Ja z nią, a nie na odwrót. Na koniec ją odwiozłem do domu i znowu się upokorzyłem. Dałem jej buzi w policzek na 3 randce. W takim tempie to może do tego sylwestra wezmę ja za rękę. I to koniec mojej tragicznej historii. Nienawidzę fobii!


Re: Moja tragiczna historia. - soulmates - 06 Lis 2016

Eee tam, chłopie bez przesady. To ma być tragiczna historia ??
Większość fobików byłaby zachwycona :-)
Widać, że dziewczyna przejmuje inicjatywę, więc nie bój wora.
Tylko się tak nie spinaj, a będzie dobrze.
Najważniejsze, że potraficie ze sobą rozmawiać godzinami, reszta przyjdzie z czasem. A co Ty chciałeś robić na 3 randce ??


Re: Moja tragiczna historia. - vesanya - 06 Lis 2016

Chciałabym być w tak tragicznej sytuacji :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Świetnie rozumiem Twoją blokadę, też mam duży problem z wykazaniem inicjatywy w takich momentach. Być może ona się zdecyduje wykonywać kolejne kroki w Waszej znajomości, ale dobrze by było, żebyś ze swojej strony też próbował się nieco przełamywać. Powoli, bez pośpiechu :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja tragiczna historia. - Usernotexist - 06 Lis 2016

Przyznaję, może trochę przesadziłem z tym tytułem, ale na trzeciej randce już wypadałoby zrobić coś więcej niż buzi w policzek i to na sam koniec. Przecież byłem w tak konfortowej dla siebie sytuacj. Własny pokój, w którym czuje się bardzo dobrze, a widziałem, że ona chcę chociaż tego przytulenia. Myślę, że jak tak dalej się będę zachowywał to raczej do tego sylwestra nie dojdzie.
Dodam jeszcze, że ona jest bardzo ładną i towarzyską dziewczyną, dlatego myślę, że jeżeli nie "popchnę" tego do przodu to stracę pierwszą i ostatnią szansę na bycie z kimś. A tego właśnie mi w życiu najbardziej brakuje.


Re: Moja tragiczna historia. - verti - 06 Lis 2016

Nie obraź się, ale twoje zachowanie było delikatnie mówiąc żałosne. Dziewczyna daje ci ewidentne znaki, że chce, a ty zachowujesz się jak frajer. Większość facetów (nawet bez fobii) marzy o takiej sytuacji, żeby mieć wszystko dane jak na tacy. Kiedy jest się blisko z dziewczyną to takie zachowania wychodzą same z siebie, chociaż jak widać nie u wszystkich.


Re: Moja tragiczna historia. - Usernotexist - 06 Lis 2016

verti napisał(a):Nie obraź się, ale twoje zachowanie było delikatnie mówiąc żałosne. Dziewczyna daje ci ewidentne znaki, że chce, z ty zachowujesz się jak frajer. Większość facetów (nawet bez fobii) marzy o takiej sytuacji, żeby mieć wszystko dane jak na tacy. Kiedy jest się blisko z dziewczyną to takie zachowania wychodzą same z siebie, chociaż jak widać nie u wszystkich.
Nie mam zamiaru się obrażać, bo ja to wszystko wiem co napisałeś. I jestem pewien, że ona pomyślała tak samo jak Ty. Ale jedno nie daje mi spokoju, dlaczego ona dalszą rozmową sugerowała, że dalej się chce ze mną spotykać?


Re: Moja tragiczna historia. - soulmates - 06 Lis 2016

Usernotexist napisał(a):jeżeli nie "popchnę" tego do przodu
Na razie może niczego nie popychaj, poczekaj chociaż do 5 randki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Oj tam, od razu żałosny frajer. Bez przesady, niektóre kobiety lubią takich "nieporadnych". Zresztą jak dziewczyna miała ochotę, to zamiast dawać znaki mogła sama przejąć inicjatywę. I myślę, że jesli nasz kolega się nie przełamie to właśnie do tego dojdzie...


Re: Moja tragiczna historia. - Usernotexist - 06 Lis 2016

Zastanawiam się czy nie powiedzieć jej o fobii. Ona wie, że ze mną jest coś nie tak, ale myśli, że jestem po prostu nieśmiały, co zresztą mi często powtarza. Ja poczułbym się wtedy lepiej, ale boję się, że może ją to przestraszyć.


Re: Moja tragiczna historia. - vesanya - 06 Lis 2016

Może lepiej poczekaj z takimi wyznaniami, aż bliżej się poznacie.


Re: Moja tragiczna historia. - verti - 06 Lis 2016

soulmates napisał(a):Oj tam, od razu żałosny frajer. Bez przesady, niektóre kobiety lubią takich "nieporadnych".
Nie mówię, że jest frajerem, tylko w sytuacji z tą dziewczyną się tak zachował. Niektóre kobiety lubią nieporadnych, ale tylko do pewnego momentu jak działa haj emocjonalny. Po jakimś czasie jak gość się nie ogarnie, to zazwyczaj następuje zmiana na lepszy model. A jeśli dziewczyna jak w tym przypadku jest do tego jeszcze ładna, to nie będzie miała problemu z wymianą.


Re: Moja tragiczna historia. - Zasió - 06 Lis 2016

no faktycznie, tragiczna historia, jak jasny pieron tragiczna.

normalnie nikomu takiej tramu nie życzę.
trzy randki, dwa filmy... cud że przeżyłeś chłopie!

czy jesteś teraz w terapii? PTSD to poważy problem!


Re: Moja tragiczna historia. - soulmates - 06 Lis 2016

:-)
Zas nie czytałeś uważnie, najbardziej traumatyczny był ten buziak...w policzek.


Re: Moja tragiczna historia. - Zasió - 06 Lis 2016

na czwartej randce od razu ręka w majty i sie zrehabilituje (tylko w dziewczyny, nie w swoje!)


Re: Moja tragiczna historia. - Usernotexist - 06 Lis 2016

No tak żartujcie sobie teraz ze mnie. Napisałem już, że przesadziłem z tytułem, ale dla mnie była to naprawdę poważna, a zarazem żenująca sytuacja, która uświadomiła mi, że przez fobię mogę nie mieć już nigdy partnerki.


Re: Moja tragiczna historia. - Divine - 06 Lis 2016

O co tu chodzi poniektórym? Autor po prostu jest dotknięty faktem, ze wychodzi na nieporadnego, stąd też postrzega sytuację jako "tragiczną". Zas, myślisz że nie miałbyś takich problemów, gdyby do tego typu zdarzenia u Ciebie doszło? Oczywiście że byś miał.


Re: Moja tragiczna historia. - Szary - 06 Lis 2016

Piszecie, że frajer?! Chyba zapominacie, co to za forum. Nie można bagatelizować problemów innych, tylko dlatego, że uważamy je za mało istotne względem innych na tym forum. To trochę tak, jakby ktoś odnośnie FS Wam powiedział: "Weź się w garść, Twój problem to nie problem. Popatrz, a takie dzieci w Mozambiku głodują". No, fajnie. Tylko, że dla każdego jeden problem może mieć inny wymiar, wszystko zależy od kontekstu. Autorze, nie przejmuj się, niejeden z nas zblokowałby się tak samo. Mam tylko nadzieję, że uda Ci się wykorzystać tę szansę, bo dziewczyna ewidentnie Ci ją daje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Życzę szczęścia.


Re: Moja tragiczna historia. - ZagubionywCzasie - 06 Lis 2016

verti napisał(a):
soulmates napisał(a):Oj tam, od razu żałosny frajer. Bez przesady, niektóre kobiety lubią takich "nieporadnych".
. Po jakimś czasie jak gość się nie ogarnie, to zazwyczaj następuje zmiana na lepszy model. A jeśli dziewczyna jak w tym przypadku jest do tego jeszcze ładna, to nie będzie miała problemu z wymianą.

Dokładnie, kolega dobrze prawi.
Zegar zaczął już tykać. Na razie jest milusio i słodko, Twoja nieporadność również jest pewnie dla niej do zaakceptowania, może ją to nawet podnieca, ale do czasu. Może i są dziewczyny, które lubią czy po prostu akceptują takich nieśmiałych gości, bo liczy się dla niej na razie ładna mordka niż cała reszta. Laska się cieszy pewnie jakby w second handzie trafiła na piękny płaszczyk, którego o dziwo nikt przed nią wcześniej nie wziął. Trochę zakurzony, ale wciąż ładnie się prezentuje, no ale po czasie dotrze do niej, że wewnątrz jest nadżarty przez mole i czar pryska...


Re: Moja tragiczna historia. - Szary - 06 Lis 2016

Eksperci od związków.


Re: Moja tragiczna historia. - ZagubionywCzasie - 06 Lis 2016

Szary napisał(a):Eksperci od związków.

Szewc bez butów chodzi.

Nie irytuj się tak. Życzymy chłopakowi dobrze, ale nie będziemy też głaskać go po główce. Chcemy go tylko zmotywować do działania. Ma przed sobą być może życiową szansę, druga prędko może mu się nie trafić. Niech chociaż jednemu z nas się powiedzie w "miłości".


Re: Moja tragiczna historia. - ananas filozoficzny - 06 Lis 2016

verti napisał(a):Nie obraź się, ale twoje zachowanie było delikatnie mówiąc żałosne. Dziewczyna daje ci ewidentne znaki, że chce, a ty zachowujesz się jak frajer. Większość facetów (nawet bez fobii) marzy o takiej sytuacji, żeby mieć wszystko dane jak na tacy. Kiedy jest się blisko z dziewczyną to takie zachowania wychodzą same z siebie, chociaż jak widać nie u wszystkich.

Verti, żałosne są takie komentarze mające komuś kto ma problem dowalić.


Usernotegxist przełamuje swoje lęki na ile potrafi w danej chwili.


Re: Moja tragiczna historia. - Usernotexist - 06 Lis 2016

Dziękuję wszystkim za rady, a i krytyka w tej sytuacji też jest na miejscu, szczególnie, że na nią zasługuje.
Właśnie rozmawiam z nią o tej wczorajszej "tragicznej historii" i wychodzi na to, że nie ma mi za złe mojego zachowania, a nawet zadeklarowała się pomóc trochę następnym razem :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja tragiczna historia. - soulmates - 06 Lis 2016

Sam widzisz, a nie mówiłam :-D
Powodzenia na kolejnej randce :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt057


Re: Moja tragiczna historia. - BlankAvatar - 06 Lis 2016

jeśli dziewczyna jest Tobą tak bardzo zainteresowana, to wybaczy Ci nieporadności, także do dzieła! :Stan - Uśmiecha się:


Re: Moja tragiczna historia. - Ordo Rosarius Equilibrio - 06 Lis 2016

A moze jednak zamiast opowiadac o fobii porozmawiaj z nia o tej reszcie? Ja polecam taka wlasnie oto opcje - porozmawiac. Wywal z siebie na ile umiesz to, co Cie meczy, skoro spedza z Toba czas to chwile "powaznej" rozmowy jakos przecierpi :Stan - Uśmiecha się: I powiedz ile bedziesz potrafic, a jesli to naprawde jest krepujace az tak bardzo, ze nie dasz rady to skroc dystans. To jasne, ze nie bedziesz czuc sie pewnie w jednej chwili, ale takie cisnienie nie pomoze.

Poza tym wszystkim ja odnosze wrazenie, ze to bardzo w porzadku dziewczyna, a Ty troche przesadzasz. Widocznie Cie lubi, jest nieglupia, dostrzega duzo, pewnych rzeczy trudno nie dostrzec, nie przejmuj sie az tak i nie nakrecaj sam w glowie. Po prostu spedzaj z nia czas, skoro mowi w taki sposob, chce sie z Toba spotykac, wiec bedziecie sie spotykac :Stan - Uśmiecha się: Jest mila dyplomatka i ma fajna osobowosc z tego, co piszesz, wiec pielegnuj to. Zapraszaj ja gdziestam, okazuj jej chec tych wspolnych wypadow i swoje zainteresowanie, ciesz sie tym, na ile umiesz. Glupie rady olej, nie spinaj sie bardziej niz to koniecznie, bo akurat to niewiele da, co podswiadomie chyba wyczuwasz. Zwyczajnie - ciesz sie tym, bo to przeciez super sprawa, masz dobry czas w zyciu, idziesz do przodu, no i to jest ok :Stan - Uśmiecha się:

EDIT: no i mnie zagadali i z miesiac to pisalem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Jak widac juz nieaktualne - powodzenia w kazdym razie.


Re: Moja tragiczna historia. - verti - 06 Lis 2016

ananas filozoficzny napisał(a):
verti napisał(a):Nie obraź się, ale twoje zachowanie było delikatnie mówiąc żałosne. Dziewczyna daje ci ewidentne znaki, że chce, a ty zachowujesz się jak frajer. Większość facetów (nawet bez fobii) marzy o takiej sytuacji, żeby mieć wszystko dane jak na tacy. Kiedy jest się blisko z dziewczyną to takie zachowania wychodzą same z siebie, chociaż jak widać nie u wszystkich.

Verti, żałosne są takie komentarze mające komuś kto ma problem dowalić.
Źle to zinterpretowałeś. Zresztą autor sam powiedział, że się nie obraża. Mówię mu jak to wyglądało z punktu widzenia postronnej osoby. Jak chcesz mu zakłamywać rzeczywistość, to proszę bardzo. Ja nie mam takiego zamiaru.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.