PhobiaSocialis.pl
Boję się mówić. - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Problemy i porady (https://www.phobiasocialis.pl/forum-14.html)
+--- Dział: Relacje międzyludzkie (https://www.phobiasocialis.pl/forum-19.html)
+---- Dział: ROZMOWA (https://www.phobiasocialis.pl/forum-62.html)
+---- Wątek: Boję się mówić. (/thread-372.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Re: Boję się mówić. - ayesha - 20 Gru 2011

U mnie ostatnimi czasy było trochę lepiej. Czuję, że dużo zależy od hormonów, jeśli chodzi o moje postrzeganie świata, czasami nic mnie nie obchodzi. Niestety przekłada się to tylko na to kiedy jestem sama, po prostu jak myślę o tym co muszę zrobić na jutro, albo o czym będę rozmawiać jak na kogoś spotkam, są daleko ode mnie. Na ogół zaczynałam się tym denerwować. Jest to przejściowe, aczykolwiek czasami się zdarza. Gorzej jest ze nawet jeśli po zajęciach tak się dzieje, to niestety jak przekraczam próg mojej uczelni wszystko wraca do normy. Niewiadomo ile razy bym sobie wcześniej powtarzała i się starała żeby coś zmienić nie umiem tego zrobić, bo czuję że inni ludzie mnie blokują. Nie wiem czy ja sobie to wmawiam. Ja raczej mam skłonności pedantyczne, muszę mieć wszystko zaplanowane itd, a jak ktoś burzy ten porządek to wszystko bierze w łeb. Idzie nowy rok, a ja się zastanawiam czy nie powinnam pójść do psychologa, bo nawet jak mi coś tam wychodzi co normalnie mi nie wychodziło, jest to tylko przejściowe i nie umiem tego w sobie utrzymać.


Re: Boję się mówić. - Raven - 09 Sty 2012

Może nie do końca boje się mówić ale mam z tym problem. Zawsze mam wszystko ładnie poukładane co i jak powiem a później i tak wychodzi inaczej, często mowie bez ładu i składu, ogólnie zbyt cicho. A później jak jeszcze muszę powtarzać po parę razy to jeszcze bardziej się stresuje i mam ochotę jak najszybciej uciec :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Re: Boję się mówić. - HTM - 09 Sty 2012

Tak. Ja mam tak "donośny" głos, że przy najmniejszym hałasie/szmerze coś muszę cztery razy powtarzać (mimo że krzyczę komuś do ucha na cały głos ;]), po czym osoba do której mówię (lub ja) macha ręką i sobie odpuszcza xD
Do tego jeszcze dochodzi bełkot, jąkanie się i prędkość mówienia 5 słow/sekundę...

A najgorzej jak coś próbuję powiedzieć, ale dzięki niezwykłej donośności mojego głosu adresat nawet nie orientuje się, że coś do niego mówię, za to wszyscy obserwatorzy akurat zawsze zorientują się w sytuacji i patrzą się na mnie jak na ofiarę losu, którą z resztą jestem.

Życie :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Boję się mówić. - Fobiczny777 - 10 Sty 2012

HTM napisał(a):dzięki niezwykłej donośności mojego głosu adresat nawet nie orientuje się, że coś do niego mówię, za to wszyscy obserwatorzy akurat zawsze zorientują się w sytuacji
Ech, bolesne sytuacje. Mam ich wiele za (przed) sobą...


niesmialosc - kati - 04 Lut 2012

Jestem niesmiala i malo muwna ale chlopak mnie wspera i jakos jest :-)


Re: Boję się mówić. - Jeanne211 - 04 Lut 2012

Raven napisał(a):Może nie do końca boje się mówić ale mam z tym problem. Zawsze mam wszystko ładnie poukładane co i jak powiem a później i tak wychodzi inaczej, często mowie bez ładu i składu, ogólnie zbyt cicho. A później jak jeszcze muszę powtarzać po parę razy to jeszcze bardziej się stresuje i mam ochotę jak najszybciej uciec :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mam dokladnie to samo zwłaszcza jak pytam o cos .. albo odpowiadam na trudne pytania u psychologa :Stan - Niezadowolony - Obraża się: mówie cicho jak sie wstydze.. tak to radze sobie nie najgorzej, potrafie spytac kogos obcego o godzine czy o autobus na przystanku...


Re: Boję się mówić. - bez_nickowa - 07 Lut 2012

Ja nie boje się mówić, mój problem polega na tym, że mam tzn. pustkę w głowie, nie wiem, co powiedzieć. Lęk przed oceną albo obawa przed brakiem odzewu ze środowiska (włącza mi się wówczas blokada). Wole wtedy nic nie mówić.

Ciekawi mnie czy macie coś takiego, ze jak jest za długa cisza, często jest ona krepująca to mówicie sobie w myślach no powiedz coś, po macku szukając jakiegoś tematu, punktu zaczepienia do rozmowy, ale macie totalna pustkę?
Mnie się to ostatnimi czasy nasiliło, nie mogę się odblokować. :Stan - Niezadowolony - Płacze: Swangoz trudniej znaleźć mi słowa w głowie i skleić zdanie. Nigdy chyba nie posiądę sztuki konwersacji.


Re: Boję się mówić. - mery - 07 Lut 2012

Ja w ogóle nie umiem rozmawiać i nawet nie chce mi się. Ja po prostu nic nie mam do powiedzenia, mam pustkę w głowie.


Re: Boję się mówić. - Exii - 10 Lut 2012

Ja też nie umiem rozmawiać. I często kiedy przebywam w czyimś otoczeniu mam takie uczucie, że nie chce mi się rozmaiwać (pustka w głowie, dramatyczne poszukiwanie tematu do rozmowy). Natomiast kiedy jestem sam - wtedy czuję, że chciałbym z kimś porozmawiać, ale nie mam z kim...


Re: Boję się mówić. - kleopatra - 13 Mar 2012

W sumie to mam to samo, czuję taką pustkę, tak jakbym nic sobą nie reprezentowała i nic interesującego się nie działo w moim życiu. Po prostu nie wiem co powiedzieć..i ostatnio nawet zauważyłam że jak mam coś do powiedzenia to zdarza się że nikt mnie nie słucha..


Re: Boję się mówić. - gamonek - 14 Mar 2012

ja tez tak mam. potrafie 8 godzimn przesiedziec w pracy , i nie odezwac sie do nikogo słowem ( no chyba że muszę) poza ,,czesc'' rano i po pracy... żenująco sie czuję ale nie umiem przełamać blokady :Stan - Niezadowolony - Smuci się:


Re: Boję się mówić. - KlejBroda - 19 Mar 2012

Nazywam się Lewandowski Krzysztof. Mam 17 lat. Mieszkam w Brwilnie. Chodzę do Ekonomika w Płocku(do szkoły gdzie jest mnóstwo dziewczyn: :-) ) Ale niestety od tak mniej więcej I klasy gimnazjum tak jakby weszło we mnie coś podobne do fobii społecznej.
Chociaż gimnazjum było w tym samym budynku co podstawówka (Zespół Szkół w Maszewie Dużym) mając praktycznie tych samych kumpli co z podstawówki to jednak coś się we mnie zmieniło. Do dzisiaj to mam :-( :-( . Przestałem rozmawiać z kumplami. Zarówno z starymi jak i z nowymi. To była katastrofa :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Oni mówili a to o samochodach a to sporcie a to muzyce (co niestety się nie interesuję) Nie wiedziałem o czym gadać. Z roku na rok było coraz gorzej. Zacząłem gadać do siebie, pieprzyć za przeproszeniem o jakiś głupotach z gier, z filmów itp. itd. Oni jak dla normalni a ja dla nich jak czubek. To było upokarzające. Fakt czasem się pogadało ale jak to często u mnie coś tam "niby" powiedziałem a potem grobowa cisza. Normalnie zero. Nic. Jak u młodziaków. Chłopacy zaczęli tak już powoli za dziewczynami a ja skąd :Stan - Niezadowolony - Smuci się: :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Nie miejcie mnie za geja ale wcale mnie to nie interesowało(w sensie że dziewczyny)
III klasa to już tragedia. Chociaż miałem przyjaciela Adama Kapuścińskiego (który jest nim do dzisiaj) to normalnie zacząłem fiksować na całego. Jak już mówiłem - gadanie do siebie, pieprzenie o głupotach, a do tego doszło ucieczka w samotność i postanowienie zostać singlem. Obydwa te nowe problemy zaczęły rządzić moim życiem :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Pierwszy problem- wiedziałem że skoro nie umiem gadać z ludźmi to znaczy że coś jest nie tak. Drażniło mnie bycie w towarzystwie kolegów i koleżanek więc zacząłem się myśleć kiedy na przykład usiądę gdzieś sam na ławce albo gdzieś na Brwilnie(Mam takie swoje fajne miejsce samotności). Zawsze starałem sobie znaleźć jakieś miejsce w klasie gdzie bym siedział sam ale niestety z marnym skutkiem. Zawsze się któryś musiał przysiąść. Czasami nawet mówiłem prosto z mostu " Chcę usiąść sam a nie z Tobą". O mało się kiedyś przez to nie zdradziłem.
Drugi problem- Kontakty z dziewczynami. Aż strach o tym pomyśleć :-(
Nic. Słowem dosłownie nic. Nawet przykładowe "Co tam?" "Jak tam?". Strasznie się wstydziłem być z jakiąśkolwiek dziewczyną. Byłem normalnie sparaliżowany. Dosłownie nieśmiałość tak mnie z zżerała że byłem "sztywny" A jak coś ona powiedziała to się denerwowałem, pociłem, nie patrzyłem jej w oczy, coś tam palnąłem na od czepnego. A tak to żadnej inicjatywy z mojej strony. Nic. Najgorsze co mogło mi przyjść do głowy to to że uznałem dziewczyny za jakiś "gorszych ludzi" niż mężczyźni. Uznałem że dziewczyny nie są facetom potrzebne w życiu. Wcale. Że liczą się tylko pieniądze, praca i święty samotny spokój. Często uznawałem je za jakieś oszustki i naciągaczki. dlatego postanowiłem zostać singlem.
Tak ukończyłem gimnazjum. Ale niestety nie ukończyłem samotności i małomówności. W wakacje również tak było. Chociaż często się z przyjaciółmi spotykałem nie oznacza to że było ze mną normalnie. Było tragicznie. Później doszedł do mnie nowy problem- nienawiść do społeczeństwa. Ten problem pojawił się u mnie pod koniec wakacji ostatniej klasy gimnazjum który trwa do dziś. Wtedy się czułem że jestem jakby wyrzutkiem społeczeństwa który widzi same jego wady. Uznawałem że społeczeństwo jest sztuczne, dziwne, szare, żyjące bez logicznego myślenia i powtarzające te same czynności od setek lat. Uczucia do ludzi, znajomych, przyjaciół, a nawet do samej rodziny znikały. Dosłownie kładłem na wszystkich olewkę. Obchodziło mnie to i chyba nadal obchodzi że się dorobię w miarę trochę kasy i będę żyć przyzwoicie.
Ic TE w Ekonomiku- 2-go Września myślałem że chyba coś z sobą zrobię naprawdę nie tak. Wszędzie obcy ludzie, dookoła z każdej strony. Cały czas myślałem że się ze mnie śmieją za pleców ale dlaczego to sam nie wiem(Zapomniałem dodać że wrodziła się we mnie sztuka podejrzewania wszystkich ludzi w szczególności jakieś intrygi w plotki w stosunku do mnie). No miałem 2 koleżanki z gimnazjum ale to było praktycznie nic co miałoby mnie pocieszyć. Jakiś idiota z mojej nowej klasy był na tyle tak pieprzonym leszczem że od razu ten kretyn sobie wybrał mnie na ofiarę jako "Nieśmiałego Lawstoranta". Dobrze że ten cymbał już nie jest w tej klasie bo bym go chyba rozwalił(Zapomniałem znów dodać że mam czasami myśli psychopatyczne).
Teraz jest drugi semestr. Nawet się zaprzyjaźniłem z dwiema koleżankami. Z Marysią i z Eweliną. Również utrzymuje kontakt z moimi dawnymi przyjaciółmi czyli z Adamem, Marcinem i Dawidem. Nawet ich ze sobą zapoznałem. Z tego się bardzo cieszę ale mnie to nie wystarcza. . Głęboko czułem w sercu że coś jest ze mną nie tak. Nie gadam z ludźmi, dosłownie boję się ich, nawet jestem tak nieśmiały że nie jestem wcale agresywny w pewnych nieprzyjemnych sytuacjach jak na chłopaka by przystało. Co będzie jeśli pewnego dnia będę musiał z kimś człowiekiem jakoś porozmawiać naprawdę jak człowiek cywilizowany(w sensie że umieć rozmawiać a nie zabawiać jak czasami mi się uda). Wtedy nie dam rady.
Dlatego mam teraz dylemat. Czy iść do psychiatry który być może by mnie wyleczył czego bardzo pragnę bo chciałbym być jak wy. Mieć mnóstwo znajomych, przyjaciół, mieć dziewczynę bo nigdy żadnej nie miałem. Spotykać się z nimi prawie że codziennie. Rozmawiać się z nimi. Śmiać się z nimi. Pocieszać ich w razie potrzeby i Kochać przyjaciół bo na to zasługują u mnie przyjaciele. Ja chcę pomagać biednym ludziom. Takim co mają problemy finansowe a nawet psychiczne bo umiał bym to zrozumieć. Chciałbym również zostać w przyszłości filantropem czyli człowiekiem który pomaga ludziom bezinteresownie. Chcę być dobrym człowiekiem ale Fobia Społeczna mi w tym przeszkadza. Czy raczej nie iść do psychiatry. Jakby moja rodzina i przyjaciele dowiedzieliby się że odwiedzam psychiatrę to chyba by się ode mnie odwrócili i uznali za wariata(Adam nie uznał by mnie za wariata ale reszta pewnie tak). Sam już nie wiem
Pomóżcie mi dokonać wyboru. Wiedzcie o tym że to nie jest łatwe życie.
I sorki za te rozpisanie się. Musiałem to z siebie wyrzucić.
:-D


Re: Boję się mówić. - Sosen - 19 Mar 2012

Cześć Krzysztofie.

Ja bym się tak nie afiszował ze sobą(chodzi o dane osobowe). Trochę to dziwne jak na człowieka, który się boi ludzi. Czytam dalej...


Re: Boję się mówić. - KlejBroda - 19 Mar 2012

Może ktoś się dowie jaki ja jestem. Może ktoś z przyjaciół. No bo wiesz. Ja bym tak prosto w oczy tego wszystkiego nie powiedział. Spalił bym się ze wstydu. Chociaż........ ostatnio mnie tam wszystkiego jedno


Re: Boję się mówić. - DinoziauR - 21 Mar 2012

Nigdy nie myślałem ,że jest tylu ludzi z podobnymi problemami co moje...heh dziwny jest ten świat
Wracając do tematu ja mam problem z mówieniem nawet w stosunku do najbliższej rodziny.Poprostu nie moge wydusic z siebie nic mądrego.


Re: Boję się mówić. - uno88 - 22 Mar 2012

DinoziauR napisał(a):Poprostu nie moge wydusic z siebie nic mądrego

Bo ludzie oczekują od Ciebie samych mądrości, odkrywczych stwierdzeń i błyskotliwych porównań. Jak obserwujesz ludzi to uważasz za mądre to co oni mówią? Ja jak słucham ludzi to 70% tego co mówią uważam za zbędne i niepotrzebne pustosłowie. Plecenie farmazonów ,aby tylko cicho nie było.


Re: Boję się mówić. - Zasió - 22 Mar 2012

Może nie 70%... a może i tak. Mniejsza o liczby. Pewnie generalnie tak jest, szkoda ze nam tak trudno to zrozumieć... To chyba ma coś w spólnego z perfekcjonizmem, dążeniem do ideału i niskim poczuciem wartości... Albo w dzieciństwie zamiast miec duzo znajomych naczytaliśmy sie za duzo dobrej literatury/naoglądali filmów i teraz chcielibyśmy, żeby życie było takie samo... :Stan - Uśmiecha się:

Tylko skoro takie nie jest, czemu nam się takie wydaje?...


Re: Boję się mówić. - anikk - 22 Mar 2012

A ja się boję mówić, bo jakoś dziwnie trafiam na same w mojej opinii "mądre" rozmowy o teatrze telewizji, książkach (akurat takich, których nie czytam), filmach (akurat takich, których nie oglądam), teatrze, reżyserach, przygotowywaniu jedzenia - np. ktoś mnie stawia w niezręcznej sytuacji, że wychodzi na to, że iluś rzeczy nie wiem i najgorsze - tematy zahaczające o wiedzę ze studiów i zawstydzone spojrzenia, gdy o czymś nie słyszałam lub nie znam odpowiedzi na pytanie.

Zważywszy na to, że często mam inne zdanie lub lubię coś innego, wychodzę na głupią, bo rozmówca jest bardzo pewny siebie, a ja już tracę ochotę mówić cokolwiek, więc po jednym oporze z mojej strony milknę i wychodzi na to, że ktoś miał rację, ja nie mam żadnych argumentów i na dodatek nie interesuję się tym, czym wszyscy "przy stole".

Wolę blablanie o niczym, boję się wychodzenia na głupią, czuję się później paskudnie, najczęściej po wyjściu idę na oślep przed siebie.


Re: Boję się mówić. - Zasió - 23 Mar 2012

Paradokslanie - mam to samo. Chyba dla tłuka takiego jak ja paplanie o niczym jest najlepsze, ale ze tłuk ma niespełnione ambicje i chciałby tak jak ci inteligentni "przy stole"... Błędne koło i groteska!


Re: Boję się mówić. - Turkusowa - 23 Mar 2012

Ja też boję się mówić, ale tak jak ktoś wyżej napisał, że inni w większości plotą farmazony. Tylko, że u mnie na przykład jest tak, że z ust innych największy farmazon brzmi jak mądrość, a z moich największa mądrość brzmiałaby jak farmazon, bo "co ja mogę niby powiedzieć mądrego"
Nawet w towarzystwie ludzi przeciętnie inteligentnych boje się, że ocenią mnie, jako jeszcze głupszą od nich.
Smutny żart losu!


Re: Boję się mówić. - uno88 - 23 Mar 2012

Permanentne poczucie niższości zawsze tak zakrzywi rzeczywistość ,że zawsze wszyscy będą mądrzy ,a tylko my głupi.

anikk napisał(a):Zważywszy na to, że często mam inne zdanie lub lubię coś innego, wychodzę na głupią, bo rozmówca jest bardzo pewny siebie, a ja już tracę ochotę mówić cokolwiek, więc po jednym oporze z mojej strony milknę i wychodzi na to, że ktoś miał rację, ja nie mam żadnych argumentów i na dodatek nie interesuję się tym, czym wszyscy "przy stole".

Rozumiem ,że jesteś skazana na to towarzystwo z powodu studiów, czy pracy? Może czas poszukać nowego towarzystwa i ludzi interesujących się podobnymi sprawami? Też czasem dochodziłem do podobnych wniosków, gdy gadałem z ludźmi ,którzy akurat byli pod ręką. Jeśli czyimś konikiem jest sztuka ,a czyimś motoryzacja to trudno by mieli o czym gadać. A o pokazanie palcem ,który z nich jest tym "głupim" pokusiłby się tylko głupiec. Normalni ludzie będą mówisz o "nienadawaniu na tych samych falach" i odmiennych zainteresowaniach ,a jakiekolwiek wartościowanie co jest be co cacy to chyba tylko dla poprawy własnego samopoczucia i ochrony kruchej samooceny.


Re: Boję się mówić. - anikk - 24 Mar 2012

Uno88, tak było wszędzie. Wśród znajomych, na studiach, na spotkaniach rodzinnych. Nie chodzi o różnicę w zainteresowaniach, po prostu czyjeś zainteresowania są mądrzejsze lub ktoś w to wierzy, gasi mnie, zanim ja powiem o swoich. Od razu czuję, że towarzystwo to inteligenci i ja jestem głupia, milknę, najczęściej wychodzi na to, że nie mam nic do powiedzenia. Ktoś mnie wciąga w temat, a ja mówię, że nie wiem/nie widziałam/nie czytałam i już nic nie dodaję od siebie, inni to kwitują "aha".

Albo nawet miło ktoś informuje mnie, że jest jakaś wystawa/film, i jakoś mnie wyprowadza z poczucia bezpieczeństwa to, że ja o tym nie słyszałam, więc mówię "aha" i o nic nie zapytam, no bo czuję się zawstydzona, że nic o tym nie wiem.

Nigdy nie spełnię swoich wymagań... Nie pogodzę się z tym, że nie jestem mądra. Uczę się, ale jak to wszystko nadrobić... Zresztą nawet ktoś z mniejszą wiedzą prezentuje to tak, jakby miał większą. W "swoich" tematach też tonę.

Ale jest pozytyw - mój chłopak to osoba, z którą się da gadać o wszystkim i różnice nie przeszkadzają :-)


Re: Boję się mówić. - KlejBroda - 26 Mar 2012

Najbardziej mnie wkurza to że na przykład mają jakikolwiek temat do rozmowy którego nie rozumiem albo nim się nie interesuję i jak gadają to pytają się tak przykładowo" Czemu nic nie mówisz?" "Co taki jesteś zamulony" albo "A co ty powiesz?" To mnie nieźle drażni i jaką człowiekowi presje wywołuje. Nie dość że jestem naprawdę nieśmiały i małomówny to musisz udawać takiego jak wszyscy są inni żeby nie mieli Cię za jakiegoś wariata lamusa itp. itd.
Albo jeszcze jak siedzisz i nic nie mówisz i ktoś też nic nie mówi a siedzi obok Ciebie na przykład w ławce czy w autobusie. Wiesz że ta osoba jest towarzyska i jak to powiem "wygadana" ale nie mówi nic. Zdaje się że mnie ta osoba sprawdza jaki jestem, czemu nic nie mówię coś takiego. Najgorsze zaś jest to jak próbuje zagadać do Ciebie znajomy a ja co czasami powiem "aha" "no tak" "a no to super". I potem cisza. Zupełne zero. To na mnie nieźle wywołuje presję.


Re: Boję się mówić. - Zasió - 27 Mar 2012

anikk - no kurczę, jak ja cie rozumiem. Mógłbym skopiować twój post w całości i sie pod tym podpisać.
Podobnie z postem KlejBrody.


Re: Boję się mówić. - marciano - 27 Mar 2012

KlejBroda napisał(a):Najgorsze zaś jest to jak próbuje zagadać do Ciebie znajomy a ja co czasami powiem "aha" "no tak" "a no to super". I potem cisza. Zupełne zero. To na mnie nieźle wywołuje presję.

Postaw sie na jego miejscu...chciała byś na siłę rozmawiać z kimś kto tylko czasami odpowie, i to jeszcze zdawkowymi "aha" "no tak" "a no to super"?
Nie jest to zachęcające do rozmowy "na siłę" i dlatego pewnie potem zapada cisza. Nikt nie lubi na siłę prowadzić rozmowy z kimś kto nie chce rozmawiać lub robi to z łaski.
Cytat:Ktoś mnie wciąga w temat, a ja mówię, że nie wiem/nie widziałam/nie czytałam i już nic nie dodaję od siebie, inni to kwitują "aha".
bo co mają zrobić?, skoro nie widziałaś, nie czytałaś i nie rozwijasz swojej wypowiedz to znaczy ze nie masz nic do powiedzenia na dany temat. A jeśli taka sytułacja się powtarza kilka razy, to po pewnym czasie nie będą cię "wciągać do rozmowy" bo skoro w 99% nie miałaś nic do powiedzenia, to nie sensu kolejny raz Cię o coś pytać, bo wiadomo co odpowiesz.

I to nie jest wina ludzi z którymi rozmawiacie, tylko niestety wasza. Bo o czym rozmawiać z innymi skoro nie ma się zainteresowań a jeśli już to wąskie dziedziny, jakieś wiedzy o bieżących wydarzeniach, nie przeżywało się nic co warto opowiedzieć innym ?...I stad wynika ta cisza i brak rozmów.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.