PhobiaSocialis.pl
Dzieciństwo - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+---- Dział: PRZYCZYNY (https://www.phobiasocialis.pl/forum-43.html)
+---- Wątek: Dzieciństwo (/thread-5656.html)

Strony: 1 2 3 4 5


Re: Dzieciństwo - bedzielepiej - 21 Lip 2011

Sugar napisał(a):Rodzic zrobił krzywdę, bo jemu pewnie też zrobiono kiedyś krzywdę. Co innego nieświadomie tłumić w sobie nienawiść, a co innego świadomie rozumieć pewne zależności i spróbować przerwać ten łańcuszek, zamiast powtarzać pewne zachowania. Ja nikogo nie nienawidzę i nie czuję żalu. W końcu wszystkie doświadczenia składają się na osobę, którą dzisiaj jestem. Głupotą było by nienawidzić samego siebie.
Podpisuję się w zupełności pod tymi słowami. Też to jak widzę.


Re: Dzieciństwo - Smart - 19 Wrz 2011

czytając już pierwszy post w tym temacie, łzy się skropliły w oczach :-(

i resztę też czytając urywkami uświadomiłem sobie, że nie jestem sam z takim problem
od niedawna zresztą zrozumiałem, że te całe 'złe' dzieciństwo skumulowało się w dorosłym życiu, i to wszystko na psychice siada, że teraz człowiek jest inny, zupełnie zmieniony, żeby moim rodzice też lepiej wychowywali mnie, pewnie bym nie miał jakiś tam 'złych' wspomnień/traum, chodzi przede wszystkim o mojego ojca

jak przypomnę coś 'złego' z dzieciństwa, to po prostu płakać mi się chcę
i chciałbym komuś to powiedzieć, ale kto będzie mnie słuchał i będzie chciał mnie zrozumieć, a na pewno nikt już mi nie pomoże z tym problem, było minęło, trzeba żyć dalej, do przodu, ale te 'złe' momenty powracają nie ubłaganie


Re: Dzieciństwo - Sosen - 20 Wrz 2011

Smart, to o czym piszesz, to integracja emocji, która jest właśnie lecząca. Jeśli twoje dzieciństwo było smutne, samotne, rodzice nie potrafili nawiązać z tobą kontaktu emocjonalnego, to siedzi w tobie ten smutek. Jako dorosły możesz z tego powodu wyrazić żal, wtedy jest to właśnie leczące, bo zrzucasz ciężar i odblokowujesz się na przeżywanie pewnych emocji. Pewne sytuacje nie są już dla Ciebie takim problemem, bo nie reagujesz jak samotne opuszczone dziecko, które w Tobie do teraz siedziało, tylko jak dorosły, który jest świadomy, że był wtedy samotny, i nie musi już się teraz bronić przed tym uczuciem i bać go, wstydzić, a tym samym bać ludzi, którzy je wywołują.

Niestety taka terapia wymaga otwartości; osoby, której się zaufa, i która jest gotowa udzielić wsparcia. Nie wystarczy samo przeszkolenie z terapii psychodynamicznej, trzeba samemu taki proces przejść.

Ja mam czasami wrażenie, że jakbym zaczął płakać, to chyba bym nie skończył.


Re: Dzieciństwo - Michał - 21 Wrz 2011

"Ja mam czasami wrażenie, że jakbym zaczął płakać, to chyba bym nie skończył." Więc może dlatego nie można zacząć? :Stan - Uśmiecha się - Chichocze:


Re: Dzieciństwo - MarszałekFoch - 24 Lis 2011

Wyciągnąłem ze swojej starej szkoły kartę zdrowia (była mi potrzebna). Oprócz dowiedzenia się, że mam alergię na pyłki i zarodniki objawiającą się zapaleniem gardła i oskrzeli z czego nie zdawałem sobie sprawy dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy. W diagnozie 6-latka w rubryce zachowanie podkreślone płaczliwość. Jak pamiętam z przeszłości byłem właśnie taki płaczliwy i nie mogłem przebywać bez rodzicielki dłużej niż kilkadziesiąt godzin. Z perspektywy dnia dzisiejszego i faktu, że przez 5 dni jestem poza domem wydaje się to absurdalne. Chociaż gdy na początku września po dwóch tygodniach wracałem do domu uroniłem parę łez. Scena: idę z tobołami 3 km od ostatniego przystanku PKS do domu drogą piaszczystą przez łąki, lasy i pola na tle zachodzącego słońca w piękne późnoletnie popołudnie. Wokoło zabudowania, które w miarę oddalania się od wsi są coraz rzadsze. I wreszcie mama wychodząca na przeciw i łzy w oczach :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:.

Dalej miałem zapisane (w analizie wychowawczyni): nadruchliwość (nie mogłem wtedy wytrzymać dłużej niż 5 minut w bezruchu, dziś też absurd :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:), płaczliwość, trudności z koncentracją, reakcje emocjonalne nieadekwatne do bodźca i niepodkreślone, lecz obok stoi kropka: konflikty z równieśnikami czyli słynne rekonstrukcje 9/11 :Stan - Uśmiecha się - LOL: . Na świadectwach w pierwszych trzech latach miałem wypisane rokrocznie ,,Nie panuje nad swoimi emocjami", a w trzeciej klasie nawet "Bywa nawet agresywny" :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Fakt, miałem wtedy schizy, czyli atakowałem fizycznie nie tylko tych którzy mnie zaczepiali ale też tych co po prostu źle się spojrzeli. Czyli jakby powiedział to psycholog: wrażliwość na krytykę i impulsywność. Zapewne w ten sposób dałem w dalszych latach prowydorom pretekst.

Zastanawiam się kto zawiódł w czasie mojego skończonego niedawno: ja sam, a może rodzice którzy chcieli być "zachodni" i robili coś w stylu <polityka> beztresowego wychowania które same w sobie IMO jest karykaturą. Pamiętam, że rzadko kiedy mnie sztorcowali klapsem który według mnie czasem jest przydatny a każdy atak był "wielką krzywdą". Kupywali nawet Wyborczą! Przejrzeli na oczy gdy rządowi Kaczyńskiego zaczął sypać się grunt pod nogami. Rodzice nie lubią Prezesa, ale uważają (szczególnie ojciec) że to najmniejsze zło w porównaniu do Lewicy czy PO. A jak ich przekonywałem do Korwina to nawet byli zainteresowani ale na wybory nie poszli :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: </polityka>.

Zapewne nie bez wpływu pozostały względu geograficzne. Przypomnę: wywodzę się z dziury. Do najbliższego PKS-u 3 km drogą nieutwardzoną. Bywały dni, że zimą byliśmy odcięci od świata. Mieszkam na skraju owej wsi. Zaraz z 300 m od domu był ogromny kompleks leśny, najbliższe domy w promieniu 0,5 km. W tych domach mieszkali i mieszkają albo ludzie starsi a z młodzysch to albo starsi ode mnie albo dziewczyny, młodsze zresztą ode mnie. Prawie wszyscy oprócz jednej lub dwóch osób z mojej klasy mieszkało od 5 do 10 km ode mnie.


Re: Dzieciństwo - bułkownik - 18 Gru 2011

...


Re: Dzieciństwo - uno88 - 18 Gru 2011

Myślę ,że młodszy brat został nauczony bezradności. Rodzice lub jeden rodzic potrafią całe dzieciństwo uczyć swoje dziecko bezradności i uległości by potem w dniu 18 urodzin ,czy ,którym tam , powiedzieć: jesteś dorosły ,więc od teraz musisz radzić sobie sam. Co do hartowania to da się to zrobić ,ale trzeba z głową bo można złamać lub zasiać chęć zemsty. Hartować z miłością ,a nie złością. Pobłażanie i klosz to z kolei żadna miłość, prędzej egoizm i własny lęk. Myślę ,że pewne sprawy warto przerobić psychodynamicznie, ale raczej tylko wtedy ,gdy potrafimy funkcjonować w ogóle. Bo taka terapia w ogóle nie sprzężona z teraźniejszym życiem ,nie sprosta oczekiwaniom tego ,który tę terapię rozpoczął ,właśnie z powodów na chwilę obecną. Progres będzie zbyt wolny by się przeniósł na tu i teraz. A właśnie teraźniejszość boli najbardziej.


Re: Dzieciństwo - bułkownik - 18 Gru 2011

...


Re: Dzieciństwo - Psocia - 26 Sty 2012

Boże :Stan - Niezadowolony - Smuci się:( Jak mi was szkoda. Wytuuliłabym wszystkich tutaj i zrobiła truskawkowego kisielu...


Re: Dzieciństwo - whiskydrinker - 07 Lut 2012

Może to, co napiszę to psychologia za 5zł ale chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami.
Moim zdaniem dzieciństwo ma potężny wpływ na powstanie FS. Jest to bardzo trudny okres w którym człowiek wychodzi z najbliższego otoczenia a rzeczywistość bywa brutalna.
Wystarczy, że dziecko przykładowo z niezbyt bogatej rodziny zostanie wysłane do tak zwanej "dobrej szkoły" z rówieśnikami z bogatych domów. Dzieci to najgorsze potwory jakie można sobie wyobrazić. Już oni zadbają o to, aby poczucie własnej wartości u biedniejszego kolegi było takie samo jak niepotrzebnego śmiecia. Podobnie jest. gdy ktoś jest niepełnosprawny albo w jakiś sposób różni się od większości.
Kolejna sprawa to nauczyciele nie mający pojęcia o pedagogice. Niektórzy powinni zrozumieć, że dziecko to dziecko a nie uczestnik szkolenia Delta Force. Lęk przed nauczycielem raczej nie wpływa dobrze na rozwój dziecka a często jest tak, że z nauczycielem dzieciak przebywa dłużej niż z rodzicami.
Rodzice też często nie są bez winy nawet o tym nie wiedząc. Chyba każdy zna teksty w stylu "przywitaj się ładnie, nie narób mi wstydu itp." Myślę też, że rodzic powinien zawsze trzymać stronę dziecka i uświadomić mu, że to ono jest ważne a nie np.nauczyciel, sąsiadka czy ktokolwiek inny.


Re: Dzieciństwo - Sosen - 07 Lut 2012

Jak tak ja sobie pomyślę o moim dzieciństwie, to właściwie nigdy ze mną nie rozmawiano jak z człowiekiem. Tylko "o mnie". Mieliście w ogóle jakiś emocjonalny kontakt z matką, ojcem? Kiedykolwiek? Jakieś minimalne zrozumienie?

Inna sprawa to moje poczucie winy o to. Wiem, że to przez nie w tym tkwię. Że ja już taki byłem, a tym samym jakbym na to zasługiwał. To dziecko takie jest, dziwne, nieśmiałe, i wina nasza. Chyba większość osób z fobią - Ci, którzy ją mają od urodzenia(edit. no tak, napisałem od urodzenia, z przyzwyczajenia - od momentu, kiedy pamiętają, bo z fobią się człowiek nie rodzi, to tylko wygodne usprawiedliwienie rodziców) - ma takie przeświadczenie.


Re: Dzieciństwo - Tikami - 07 Lut 2012

Pochodząc z wielodzietnej rodziny, w której to borykam się do dziś z piątką rodzeństwa, u stóp swojego dzieciństwa byłam naiwnie przyzwyczajona do obecności najbliższych. Nie wychodziłam na dwór samotnie, nie miałam odwagi opuścić domu bez niczyjej eskorty — może dlatego, że winda w dawnym bloku wydawała się tak przerażająca? — i ogólnie, żyłam ściśle związana ze swoją rodziną. Tak, tu się pojawia problem.
Wspominając swoje dzieciństwo, dochodzę do wniosku, że mój strach do ludzi rozpoczął się właśnie od świadomości, że oni nie są moimi bliskimi. W tamtych czasach inne dzieci naprawdę wydawały się dla mnie obcymi przybyszami z nieznanej planety... o ile moje siostry i bracia mieli normalne, jako-tako zdrowe relacje, to ja miałam rolę czarnej owcy. Haha, ja w końcu nie wiedziałam nawet jak mam na nazwisko! Nie odróżniałam dni, łącząc je dotąd w jedną wielką masę, przez co nie wiedziałam, że urodziny mam w listopadzie. Swoją tożsamość odkrywałam wtedy, kiedy normalne dziecko miało (a przynajmniej starało się mieć) to wykute na blachę.
Miałam na wstępie cięższy początek od innych, przez co odstawałam już w przedszkolu (w pierwszy dzień byłam jedyną płaczącą za domem) — pokracznie chciałam się dostosować, ale nie wychodziło. Podstawówka była jeszcze bardziej dobijająca, że przecież ze swoim nazwiskiem zaraz wywołam skojarzenie z moim rodzeństwem... najpierw byłam siostrą tego lub tej, dopiero potem mogłam być sobą.

Swoją drogą, skoro już jestem przy wielodzietnej rodzinie — przy takim rodzeństwie raczej nietrudno o rywalizacje i kłótnie, a także mimowolne porównywanie się do innych, co wpływa na rozwój kompleksów. Oceny nie są idealne, jako osoba z środka nie mogę być oficjalną pociechą/księżniczką/skarbem rodziców, musiałam się starać by mnie zauważono... swoją drogą, kilkakrotnie stoczyłam się do uciekania ze szkoły, bo dzieci z mojej klasy wydawały się dla mnie tyranami. Nienawidziłam tej placówki, na tle której dom wydawał się pozornie bezpieczniejszy.
Pozory mylą, c'nie?


Re: Dzieciństwo - whiskydrinker - 07 Lut 2012

Myślałem też o takiej sytuacji kiedy rodzice izolują dziecko od rzeczywistości i zatrzymują pod swoja opieka na siłę wmawiając dziecku, że może mu się coś stać, ktoś może je porwać, napaść itd. Np. dzieciak chce wyjść sobie na podwórko pobawić się z rówieśnikami czy tam pograć w piłkę a rodzice mówią mu tylko nie odchodź dalej niż poza podwórko bo potrąci cie samochód, porwą cię bandyci itd.
Jak takie dziecko ma się nie bać ludzi i otoczenia skoro nauczyło się, że tylko w domu albo ewentualnie 10m od niego jest bezpiecznie a dalej czekają na nie same zagrożenia.


Re: Dzieciństwo - Sosen - 07 Lut 2012

Tikami, ja myślę, że twoja matka krzywdzi Cię wyręczając Cię w ten sposób. Może boi się konfrontacji z twoimi emocjami. W końcu lepiej wyręczyć, niż porozmawiać. Skąd ja to znam...


Re: Dzieciństwo - gośćd - 08 Lut 2012

...


Re: Dzieciństwo - Tikami - 08 Lut 2012

U mnie rozmowy z rodzicami nigdy nie wydawały się dla mnie... naturalne. Zawsze wydawały się wymuszone i pozbawione emocji — kiedy pojawiał się problem, to albo odkładano na bok, albo na siłę starano się uciszyć czy pozamiatać pod dywan... wielokrotnie były do mnie pretensje, bo nie dawałam sobie rady w szkole, a moje relacje z rówieśnikami były pełne politowania. Kiedy na siłę wyciągano informacje na ten temat, na początku zawsze mnie pocieszano — potem zabawa w szukanie przyczyn, z czego głównym byłam zwykle ja.
Boję się rozmów z rodzicami na mój temat, bo mam już zakodowane w głowie, że zwykle to się kończy załamaniem, które muszę w sobie ukryć. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest nienormalne, ale niezależnie jak się staram to zmienić, zawsze kończy się tym samym. Z każdą próbą coś bardziej podupadam, a mój zapał się wypala. Syzyfowa praca.

Wsparcie rodzeństwa też zerowe — na znajomych w realu też nie ma co liczyć, skoro nie rozumieją powagi moich problemów i nie widzą (nie chcą widzieć?), że cierpię w swej beznadziei. Im więcej problemów spada na mnie, tym bardziej się w tym utwierdzam. Pozostawiono mnie samej sobie, a moją jedyną nadzieją w dzisiejszym świecie jest właśnie Internet.
Więcej od mojej rodziny wie o mnie przyjaciółka z Olsztyna, znająca mnie cztery lata i której dotąd nie mogłam dotknąć na żywo. Czy nie jest to zabawne?


Re: Dzieciństwo - Sosen - 08 Lut 2012

Analizując siebie, dochodzę do wniosku, popartego paroma książkami(tak, tej jednej autorki), że na początku trzeba się pozbyć poczucia winy względem najbliższych. Najgorzej to przychodzi właśnie względem rodziców. Kiedy czasami się buntuje przeciw temu poczuciu, wychodzą na jaw różne moje emocje i wspomnienia. Z reguły mam zamknięty ten temat, sprawa jest prosta, zawsze byłem nieśmiały, to ja miałem ze sobą problem, inni mieli ze mną. Ale gdy pomyśleć, że to nie była moja wina, to wpadają do głowy inne pomysły. Otwiera się droga dla emocji, wspomnień, kiedy to się wszystko tworzyło. Z reguły wiem, że to nie była moja wina, ale wiem to intelektualnie, a jak postaram się zmniejszyć moją winę, to zaczynam to też czuć. Szkoda, że to jest takie słabe.


przebłysk,wkurzenie - Tomek F. - 17 Lut 2012

Wczoraj miałem taki przebłysk wglądu w dzieciństwo. Ojciec był wybuchowym cholerykiem(bałemsię go jak ognia), matka raczej wycofana siostra też trochę z boku.Jakby 4 pokoje.brakowało mi uwagi,akceptacji.Czułem się trochę niewidzialny dla innych i pewnie też stawałem się niewidzialny dla siebie.Mój świat stawał się coraz bardziej zamknięty hermetyczny.Jak się otwierałem to dostawałem po głowie.W szkole nie szło mi za dobrze miałem trochę problemów z koncentracją, skupieniem.W sporcie też byłem przegranym zakompleksionym.Unikałem wielu rzeczy. To wszystko miało niewątpliwy wpływ na tworzenie się mojej tożsamości. Lecz tego już nie zmienię.

Wkurzyłem się też mocno na to że zawsze dawałem się innym tak łatwo zmanipulować.do teraz tak jest. Nie potrafiłem powiedzieć NIE! Albo powiedzieć w jakiejś sytuacji rozmowy STOP! muszę się chwilę zastanowić w sobie. Tylko dawałem się wciągać w emocje, manipulacje innych(wkręcać). Pamiętam też że gdy się sam zastanowiłem na spokojnie w jakiś sytuacjach, to znajdywałem dobre wyjście,podpowiedź intuicji.Lecz raczej tego nie potrafiłem słuchać.
Lecz może nie jest za późno aby to zmienić?


Moje życie ze wstydliwością. - adam123135 - 18 Mar 2012

Witam,
chciałbym na początek powiedzieć,że cieszę się z powodu znalezienia strony dla lękliwych.Otóż moje życie było bardzo pogmatwane,ponieważ nie radziłem sobie w nim z powodu mojej wstydliwości.Nie znalazłem dla siebie jakiegoś sposobu albo leku by zlikwidować ją.Były nie raz w moim życiu takie sytuacje,że nie miałem chęci do działania,czułem się bardzo źle,fatalnie.Powodem była moja wstydliwość /czerwienienie się/. Chciałem być zawsze odważny,móc swobodnie wypowiadać się w towarzystwie-marzyłem o tym!Denerwowałem się,byłem zły na siebie,że nie potrafię normalnie rozmawiać bez żadnego skrępowania.Dla przykładu, konkretna sytuacja z życia wzięta:w klasie /podstawówka/ w czasie lekcji,chyba była to godzina wychowawcza,pani wychowawczyni pyta nas gdzie zamierzamy iść po szkole podstawowej.Proszę sobie wyobrazić mnie, oczekującego na moją kolejkę,kiedy będę musiał się wypowiedzieć przed całą klasą.Chciałem wtedy się zapaść pod ziemię, ewentualnie uciec z klasy.Czułem się wtedy na prawdę fatalnie,czułem się do niczego.Podobnie było w szkole średniej.Proszę mi wierzyć,że ta moja nieśmiałość bardzo zaważyła na moim życiu,na jakości mojego życia.Nigdy nie pogodziłem się z tym.Uważam do dzisiejszego dnia, że jestem,przepraszam,do d*py.Bardzo byłem zdołowany po tych sytuacjach.A tak bardzo chciałem się wypowiadać bez żadnego krępowania,a przede wszystkim czerwienienia się,bo to mój największy problem.Gdybym mógł, to bardzo chętnie poddałbym się operacji twarzy, zmieniając jej skórę ,żeby tylko nie było widać tych zewnętrznych objawów wstydzenia.Uważam,że z tego powodu moje życie nie jest takie jakie powinno być.W towarzystwie jestem smutasem.A tak na prawdę to nie szukam za bardzo towarzystwa.Natomiast bardzo chciałbym umieć znaleźć się w towarzystwie.Nie mogę się pogodzić,że jestem takim facetem,oceniam się,że jestem beznadziejny.Uważam,że jestem przez to złośliwy,niemiły dla innych.Nikomu się nie zwierzałem.Pierwszy raz piszę na tej stronie.Piszę dlatego,bo nie chciałbym, żeby mój syn też miał problemy w życiu z tego powodu.A zauważyłem niestety już pewne oznaki u niego, spowodowane tym,że jest też wstydliwy.Jestem wściekły,że coś takiego mnie spotkało!


Re: Moje życie ze wstydliwością. - uno88 - 18 Mar 2012

adam123135 napisał(a):Piszę dlatego,bo nie chciałbym, żeby mój syn też miał problemy w życiu z tego powodu.A zauważyłem niestety już pewne oznaki u niego, spowodowane tym,że jest też wstydliwy.

Nie wiem ,ile lat ma Twój syn. Jeśli jest dzieckiem i ma ok. 10 lat to posłałbym go na warsztaty dla nieśmiałych dzieci. Jak coś w tym stylu. Mógłby w bezpiecznych warunkach z innymi dziećmi ,pod okiem prowadzącego po prostu poćwiczyć. Nieśmiali przez lata edukacji często nie mają takiej szansy bo szkoła to ich jedyne środowisko rówieśników ,które na dodatek ich przeraża ,a oni robią wszystko ,aby to jakoś przetrwać. Niestety napinanie się i traktowanie szkoły jako zło konieczne ,nigdy nie zakończy lęku. Wiem po sobie. Do szkoły iść pełen stresu, by potem zaciskać zęby ,a w domu odetchnąć z ulgą. Nie sprzyja to sukcesom w nauce. Mógłbyś też zasięgnąć opinii eksperta ,czyli jakiegoś psychologa dziecięcego ,który powie Ci jak postępować, rozumieć i motywować syna ,aby jego lęk malał ,a nie się z czasem powiększał.


Nieśmiałość - adam123135 - 18 Mar 2012

Niestety,ale nie jest już dzieckiem dziesięcioletnim.Jest już dwudziestopięciolatkiem.


Re: Dzieciństwo - mery - 13 Maj 2012

Mi niczego nie brakowało, miałam materialne rzeczy, prezenty, ale oni byli bardzo surowi i kontrolujący, byłam wychowywana pod kloszem. Zawsze się ich bałam, bo mówili że się do niczego nie nadaję, wyśmiewali się ze mnie :Stan - Niezadowolony - Smuci się: nie akceptowali moich ubrań, tego jaka jestem jako kobieta, przez nich mam zaburzenia seksualne, byłam ofiarą przemocy :Stan - Niezadowolony - Smuci się: mam na myśli ojca.
Znienawidziłam ich za to co mówili, bo mi pojechali po ambicji. Już ja wiem co umiem zrobić. Jakbym chciała gdzieś wyjść to by mi nie pozwolili. Matka: "a po co będziesz wychodzić, siedź w domu, zjedz ciasto" no więc ja wykonywałam to co ona chciała. Ja się nie czuję winna, szłam tylko na kompromis, żeby nie wszczynać kłótni a że mam matkę zaborczą no to trudno. Oni znoszą jakieś żarcie do domu, nigdzie nie wychodzili, do klubów, restauracji, kin, teatrów, na koncerty, na psychologii się nie znają, prowadzą niezdrowy tryb życia. Słyszałam o toksycznych rodzicach i myślę, że wszyscy są tacy, bo nie ma ideałów. Dziecko toksycznych nie realizuje swoich marzeń, musi się wysilać jak zadowolić rodziców, musi się na wszystko zgadzać. Rodzice sterują np. synem jak marionetką. Tacy rodzice to egoiści, myślą tylko o sobie, wykorzystują dla własnych celów. Matka o mnie dbała, mam na myśli dawanie jedzenia i czystego ubrania. Jestem rozpieszczoną księżniczką, ale co z tego jak zawsze czułam się gorsza od innych, gorzej się prezentowałam, może za mało kasy wydałam na kosmetyki? Niska samoocena za mną się ciągnie. Czułam tą niesprawiedliwość, że inni mają więcej ode mnie i mają to za darmo, bez żadnego wysiłku, dostali np. od natury. Ja muszę się bardziej wysilać, żeby mnie ktoś pochwalił, bo tego nie robili rodzice. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Re: Dzieciństwo - Sosen - 14 Maj 2012

Fajne jest to, że masz umiejętność widzenia tego, co Ci zrobili. Większość tutaj osób nie potrafiło by mówić z żalem o rodzicach, w tym ja np. Wiem, że się buntowałem, gdy byłem mniejszy. Ale jako nastolatek już w ogóle. Nie potrafiłem nawet myśleć źle o nich, a co dopiero o tym mówić. Dalej nie potrafię.


Re: Dzieciństwo - zamul22 - 14 Maj 2012

Mery, świetnie to opisałaś. Dokładnie tak samo zachowywała się moja matka, tylko biadoliła jaki ja chudy, niby nakarmiła, ubrała ale psychicznie 0 rozwoju. Nic mnie nigdy nie nauczyła, nie porozmawiała, tylko starała się zniechęcić mnie od wychodzenia z domu bo przecież taki ten świat nie dobry i niebezpieczny. To typowy przykład toksycznego rodzica-wychowywanie jak roślinkę, jeść i nic nie robić bo jak się coś próbuje to ochrzan że źle. A wiadomo, że każdy uczy się życia w wieku dorastania. Teraz jestem 24 letnią ciamajdą nieprzystosowaną do życia i bojącą się wyjść z domu... Ostatnio już całkiem się jej coś miesza, wyjdę na rower raz na 2 tygodnie a ona za 15 minut dzwoni co robię i kiedy będę. Czuję się prześladowany, a jak jej powiem coś nie miłego to się obraża że chciała dobrze i znów ja czuje się winny... Takie błędne koło


Re: przebłysk,wkurzenie - stułbia - 09 Cze 2012

Tomek F. napisał(a):Wkurzyłem się też mocno na to że zawsze dawałem się innym tak łatwo zmanipulować.do teraz tak jest. Nie potrafiłem powiedzieć NIE! Albo powiedzieć w jakiejś sytuacji rozmowy STOP! muszę się chwilę zastanowić w sobie. Tylko dawałem się wciągać w emocje, manipulacje innych(wkręcać). Pamiętam też że gdy się sam zastanowiłem na spokojnie w jakiś sytuacjach, to znajdywałem dobre wyjście,podpowiedź intuicji.Lecz raczej tego nie potrafiłem słuchać.
Lecz może nie jest za późno aby to zmienić?
Bardzo dobrze to rozumiem, też tak mam... I też zawsze chciałam to zmienić. Ale ciężko mi uwierzyć, że tak się w ogóle da. Może u niektórych to jest po prostu taki specyficzny, niereformowalny rys charakteru? Bo u innych chyba bardziej działa to tak, że dostaną parę razy po głowie i wytwarza się u nich coś, co nazwałabym zdrowym dystansem. A u mnie - mimo że "milion pięćset sto dziewięćset" razy przekonałam się, że w chyba większości życiowych przypadków nie należy dopuszczać do głosu emocji, nie należy się angażować, współodczuwać ani dawać wkręcać, to i tak zawsze kończy się to tak samo.

A żeby zanadto nie odbiegać od tematu - moje dzieciństwo było świetnym wstępem do tego, żebym teraz mogła zostać DDA. U ojca picie było zazwyczaj weekendowe, w tygodniu pracował i jakoś tam dźwigał tę niewdzięczną rolę męża i ojca. Ale nigdy nie zapomnę tych awantur i krzyków, tego, że musiałam zostawać z nim sama, kiedy moja mama była akurat w pracy i bardzo się wtedy bałam; tego, że czasem musiałyśmy wychodzić z domu, kiedy zanadto się nakręcał. Dziś jest już inny, pije naprawdę okazyjnie (zdrowie też zaczęło dawać o sobie znać) i nie urządza już takich burd, choć część dawnej wybuchowości jednak w nim pozostała. A mnie przez naprawdę wiele lat wydawało się, że z tamtymi wspomnieniami sobie poradziłam, że nie będą miały wpływu na moje dalsze życie. Nieprawda. Teraz to wszystko do mnie wraca i chyba muszę pogodzić się z tym, że nie obejdzie się bez terapii dla DDA lub pomocy lekarskiej. I całkiem poważnie uważam, że gdyby nie właśnie takie dzieciństwo, to i phobiasocialis być może nie doszłaby do głosu.


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.