PhobiaSocialis.pl
Dzieciństwo - Wersja do druku

+- PhobiaSocialis.pl (https://www.phobiasocialis.pl)
+-- Dział: Działy tematyczne (https://www.phobiasocialis.pl/forum-9.html)
+--- Dział: Nieśmiałość, Fobia społeczna (https://www.phobiasocialis.pl/forum-11.html)
+---- Dział: PRZYCZYNY (https://www.phobiasocialis.pl/forum-43.html)
+---- Wątek: Dzieciństwo (/thread-5656.html)

Strony: 1 2 3 4 5


Re: Dzieciństwo - Kowlakte - 21 Gru 2016

A masz rodzeństwo Promyk?


RE: Dzieciństwo - Susanamyname - 25 Cze 2017

(24 Sty 2011, Pon 15:21)Sosen napisał(a): Chciałem założyć taki temat, żeby przekonać się jakie jest Wasze podejście do tej kwestii. Być może znajdę wśród Was wsparcie dla mojej historii, może ja będę mógł wesprzeć was.

Wiem, że istnieje tendencja raczej do zapomnienia, do skupienia się na teraźniejszości, nie rozpamiętywania. Ja bym chciał tutaj inaczej. Raczej do rozdrapywania, do mówienia, do odczuwania. Bo niby dlaczego mamy zapomnieć? Dlaczego mamy nie rozdrapywać. Komu to dobrze robi? Na pewno nie mnie. Ja cierpię głównie przez to, że nie mam odwagi, i nie mam nikogo w pobliżu, z kim mógłbym całkowicie otwarcie o tym mówić. Czy potraficie mówić o tym, jak zachowywali się w stosunku do was wasi rodzice gdy byliście całkowicie mali? Co się działo w waszych domach? Czy wiecie co wtedy czuliście? Jeśli tak, to super. Jeśli nie, to jesteście podobni do mnie. Ja momentami czuję ogromną złość, jak dotrze do mnie jakaś sytuacja, ale zawsze muszę te emocje tłumić, bo zaczynam się bać.

Nie chcę tutaj samego teoretyzowania. Chcę, żebyście pisali, czy macie odwagę o tym mówić(to w przypadku, jeśli działo się w domu coś złego). Jaki macie stosunek do swojego dzieciństwa? Pewnie większość powie, że nie było różowe, ale trzeba zapomnieć i żyć dalej, skupić się na tu i teraz. A może znajdą się osoby podobne do mnie, które chcą o tym mówić, ale nie mają odwagi i wsparcia. Nie chodzi mi o jakieś wielkie traumy, może to być sytuacja gdy np. rodzice mieli nas w dup*e, byli nadopiekuńczy, pili, nie rozumieli, bili. Tak jak to się mówi wśród DDA/DDD - nie spełniali swojego rodzicielskiego obowiązku.

Fajnie, gdybyśmy tutaj pisali z perspektywy własnej, własnych uczuć - "Ja mam taki stosunek, bo czuję to i to." "Gdy myślę o dzieciństwie, czuję...". Wiem, że to trudne  :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ale postarajcie się. Tyczy się to też mnie.

Witaj , mam stosunek do mojego dzieciństwa wstydliwy i przeraźliwy. Dlatego że ze strony rodziców zawsze byłam zamknięta w klatce (cholerna nadopiekuńczość ) jaki był tego powód? Otóż , można generalnie powiedzieć że nie radziłam sobie w szkole , miałam słabe oceny od mojej siostry bliźniaczki (która mnie nie znosiła) i dodatku byłam inna. Rodzice zamiast się skupiać też na siostrze skupiali się na mnie i to mnie zawsze w głębi duszy bolało , bo nie pozwali mi być sobą , niszczyli moje własne ja , moja siostra też się do tego przyczyniła , nawet w szkole nie mogłam być sobą bo zaraz w domu skargi i zawsze słuchali się jej. Tak sobie dziś tłumaczę , że w dzieciństwie często cierpiałam dlatego że nie mogłam być sobą , a na dodatek opinia z Poradni Psyochologicznej-Pedagogicznej zrobiła mi wielką krzywdę , nauczyciele patrzyli na mnie jak na upośledzoną , nie traktowali mnie normalnie jak rówieśników tylko tą słabszą i nieogarniętą , przez to też nienawidziłam siebie kompletnie , dużo szkoła mnie zakompleksiła i dała mi do zrozumienia że nic mi się nie zależy. Przez to nie miałam koleżanek bo nikt nie chciałby się zadawać z tą słabą w nauce , potem jakoś 6 w klasie znalazłam sobie koleżankę która jedyna mnie rozumiała i lubiła. Niestety inni ją na pewno namawiali na to żeby się ze mną nie zadawała bo ja to jestem pryszczata i trędowata wobec ich. Ale tak niestety potrwało do 1 gim gdzie niestety fama przeszła. Ludzie z nie wyjaśnionego powodu zaczęli mi dokuczać , śmiać i popychać. Pamiętam jak 4 dziewczyny zaczęły się mną brzydzić tak jakby zaraziły się jakiś syfem czy coś.Obserwowali mnie najczęściej chłopaki którzy wołali do mnie ":Ikony bluzgi kurka:" (przecież ja takiego nic nie robiłam , byłam ładnie ubrana ) , potrafili też do mnie krzyczeć "Umyj włosy" , ciągle mnie wołali a jak podeszłam to wszyscy z spadli z ławki , bo dla nich byłam chodzącym pośmiewiskiem . A moja ówczesna przyjaciółka zostawiła mnie dla innej i zostałam sama jak palec.Przez całe Gimnazjum była wytykana palcami a potem to już znęcanie psychiczne grożenie że mi ktoś wypieprzy a nawet bicie. Z tego wszystkie przestałam jeść i omal nie popadłam w anoreksję. Ale miałam próby popadnięcia w bulimie.Dziś jestem lękliwa , strachliwa i ciężko mi jest poznawać nowych ludzi myślę że tu siedzi przyczyna



RE: Dzieciństwo - gemmaxx - 06 Lip 2017

Cześć. Ja pamiętam, że rodzice nie pomagali mi w przezwyciężaniu moich lęków. W sumie sądzę, że nikt tak na serio nie próbował mnie kiedykolwiek zrozumieć. Nie lubię o tym mówić, bo nikt sam z siebie ze mną o tym na spokojnie nie rozmawiał, tylko zawsze ze złością albo delikatną kpiną. Czasem jest ciężko, kiedy trzymasz to wszystko w sobie i masz wrażenie, że się dusisz. Nie powiem, ale mam do rodziców pewny żal. Może, gdyby sami próbowali podbudować moją samoocenę, teraz żyłoby mi się lepiej? Ale tego nigdy się nie dowiem. Czasem chciałabym przenieść się w czasie i "małą mnie" przytulić. :Stan - Uśmiecha się: Obecnie jest lepiej, ale nadal nie czuję się dobrze z samą sobą.


RE: Dzieciństwo - wolfganek - 17 Lip 2017

Przez pierwsze cztery lata podstawówki było perfect. Nie było żadnego bólu d*py "ą" i "ę". Fakt miałem dwóch dobrych kumpli z resztą utrzymywałem neutralne stosunki koleżeńskie. W piątej klasie zaczęło się psuć bo ktoś tam miał nierówno pod sufitem. Szósta klasa to był mega smutny czas, klasa zaczęła się buntować przeciwko mnie, stałem się antyspołeczny, walili mnie ludzie i ich poglądy na mój temat. Gimnazjum fajnie się rozpoczęło od wejścia do grupki osób. Zdarzały się tam jakieś wspólne gimbazjalne libacje. Potem doszło do zgrzytów pomiędzy nami o fałszywego z+:Ikony bluzgi kochać 2: w szeregach i grupka się rozpadła. W tamtym okresie również kontynuowałem znajomość z tamtymi dwoma z podstawówki. Poznałem również nowego zioma. Trzecia klasa była tragiczna. Już nie wychodziłem prawie z domu. szanowni panowie przyjaciele mnie olali, rozprowadzając coraz to głupsze ploty na mój temat. Jeszcze do+:Ikony bluzgi kochać 2: się przydupasy z innych klas. Tacy napinacze co przed kolegami udawali kumatych i tak pewnych siebie. Sami bali się nawet odezwać można było ich nieźle przycisnąć, komuś tam pstrykłem w ucho ale na tym skończyła się gimbaza. Z rozczarowaniem opuściłem mury gimnazjum. Nadeszło technikum i chwilowe lepsze czasy było czuć powiew świeżości. Nie pamiętam w życiu żebym włączał się w dyskusje i tak dużo rozmawiał jak w tamtej szkole. Żyć nie umierać, fajna ekipa, można było się pośmiać i nikt nie miał do nikogo żadnych papierów. Przyszły jednak problemy z nauką przez co opuściłem tą szkołę. W nowej szkole rozpocząłem druga klasę na straconej pozycji. W niej stare mordy i masa jadu, nienawiści i agresji w stosunku do mnie. Musiałem blokować konta agresorów na FB bo zaczęły się kradzieże zdjęć czy włamania na konto.  Oprócz tego czasami też walczyłem na gołe pięści. Trafiłem do najgorszej klasy w szkole sprawującą problemy. W tej szkole jednak czegoś się nauczyłem i nauczyciele sporo mi pomogli zaliczyć klasę. W tej klasie uświadczyłem że stałem się introwertykiem, indywidualistą praktycznie skazanym na siebie. Nawet nie mając z kim pogadać w tej nowej budzie. We wrześniu trzecia klasa a w niej dalsze bójki, wyzwiska, pewnie afery i kto wie co jeszcze...


RE: Dzieciństwo - michagros - 21 Sie 2017

Ja z kolei miałam ojca tyrana. Stosował przemoc psychiczną, podczas gdy do swoich znajomych był jak aniołek. Nie tylko ja ucierpiałam, ale całe moje rodzeństwo i mama. W tym samym czasie byłam ofiarą przemocy w szkole - wyzwiska, przemoc fizyczna i psychiczna. Przemoc skończyła się, jak poszłam do LO. Ojciec dostał kopa w dupę i zachorował na depresję lękową. Jednak ja nie mogę się do tej pory otrząsnąć, choć jestem już zupełnie dorosła. Byłam przez te doświadczenia 4 razy w psychiatryku, miałam depresje, anoreksję, próbę samobójczą no i fobię społeczną. Do dzisiaj przyjmuję psychotropy, które nie zawsze mi pomagają. Do tego w dalszym ciągu nie mogę przebaczyć ojcu i go wciąż nienawidzę.
Jest mi ciężko i chyba będzie tak do końca życia.
Nawet miałam egzorcyzmy, ale nic nie dały, bo to głębokie poranienia a nie opętanie.


RE: Dzieciństwo - Juli - 21 Sie 2017

Mam z dzieciństwa wspomnienia jak każdy, lecz ja skupiam się tylko na tych dobrych. A więc.. tak w skrócie.. kiedy byłam mała lubiłam bawić się z siostrami w lalki barbie, grałam z nimi w gry pegasus, telewizyjne.. ( Nie miałam koleżanek, więc spędzałam czas z siostrami ) Ale najbardziej dobrze wspominam gry planszowe, grałam w nie z mamą, siostrami i ojcem. Lubiłam te gry.. lubiłam gdy ojciec był z nami, ale był bardzo rzadko..bo pił alkohol, nadużywał. Z mamą lubiłam oglądać meksykańskie telenowele, jak ,,Dziedziczna nienawiść,, czy inne.
Tęsknię za tymi ,,dobrymi wspomnieniami,,


RE: Dzieciństwo - paranormal987 - 24 Paź 2017

Ja bardzo dużo rozmyślam o swoim dzieciństwie. Nie pamiętam pierwszych 6 lat życia, wiem trochę od matki (jeśli mówi prawdę). Podobno przez pierwsze 4 lata życia bywała niebezpieczna atmosfera w domu, przemoc ojca i wujka, potem się uspokoiło. Podobno przez te pierwsze 6 lat nie byłem jakoś specjalnie lękliwym dzieckiem. I przez te 6 lat podobno często lądowałem w szpitalu z powodu nawracających anemii i odwodnień.
Coś mi się stało, gdy miałem 6 i pół roku, w jedną noc doszło do trwałej zmiany charakteru i regresji psychorozwoju oraz trwałego znacznego wzrostu lękliwości. Poprzedni ja przepadł w parę godzin. I widzę dwie możliwości, dlaczego tak się stało, pierwsza to mały udar (taki udar podobno  nie musi powodować problemów fizycznej, ale np. może spowodować tymczasowe lub trwałe zmiany psychiczne).
Druga to, że zaczęły na mój umysł oddziaływać jakieś "siły" nadprzyrodzone i stąd gwałtowna zmiana. Nie wierzę w egzorcyzmy, ale dopuszczam możliwość oddziaływania sił/istot nadprzyrodzonych na umysł człowieka (nadprzyrodzonych, czyli takich, których nauka nie może wyjaśnić, nic nie jest idealne i wiedza naukowa na pewno ma luki).
Matka wychowywała mnie w mocno niewłaściwy sposób, w ogóle nie nauczyła mnie niczego, co potrzebne w życiu, np. akceptowała moje lęki przed kontaktem z ludźmi i moją niechęć do kontaktu z rówieśnikami, interweniowała w sprawie dokuczania, zamiast zmuszać mnie do walki z lękami i radzenia sobie samodzielnie z rówieśnikami, pozwoliła na to bym wyrósł na osobę nie umiejącą funkcjonować w społeczeństwie. Dziecko jest głupie, jak czegoś nie chce, czegoś się boi, to się je zmusza, a nie akceptuje.
Ojciec brał niewielki udział w moim wychowaniu, miał w dup*e, na kogo wyrosnę.
W szkole większość się ze mnie naśmiewała. Subiektywnie szkoła była dla mnie siedzeniem na "bombie", co któremuś rówieśnikowi za chwile odwali i czy się do mnie doczepi i czy zrobi mi krzywdę. Poza tym to ogólnie nie lubiłem rówieśników od początku, byłem dzieckiem z rygorystycznym poglądem w aspekcie zachowywania się i jak ktoś na przerwie np biegał, wygłupiał się, albo na lekcji np. szeptał coś do kogoś, to było to dla mnie karygodne zachowanie, które wzbudzało we mnie irytację i niechęć do rówieśników.
Jestem wściekły na rodziców, na matkę, za sposób, w jaki mnie wychowała i na ojca za brak wychowania i ogólnie za to, jaki on jest.


RE: Dzieciństwo - Gollum - 20 Sie 2019

Dam radę wszystkim ale szczególnie tym którzy zaczynają swoje terapie. Nie szukajcie przyczyn później niż one powstały. Mój lęk zaczął się w
wieku przedszkolnym ale na wszystkich terapiach przerabialiśmy całe moje życie które na pewno mnie powykrzywiało dodatkowo ale nie tu powstał problem, tylko dużo wcześniej, no i teraz po latach do mnie dociera że czuję dokładnie to samo co czułem jako kilkulatek. Mój lęk to emocje dziecka, które utrwaliły się z jakiegoś powodu może dlatego że nikt się tym nigdy nie zajął. Nie jest to lęk przed oceną, to jest lęk przed obcym człowiekiem - nad tym żaden terapeuta nigdy nie pracował, a chociaż mam mocno 20+ to czuję że problem został tam. I moje odczucia są takie same jak lata temu, bardzo irracjonalne u osoby dorosłej ale faktem jest że często bojąc się czuję się jak dziecko.

Niemniej czuję wreszcie jakąkolwiek ulgę bo rozumiem o co chodzi i czuję że wreszcie patrzę w miejsce gdzie faktycznie jest problem a nie zgaduję.
I jeszcze dodam że nikt nas nie zna tak jak my siebie, więc tylko my znamy odpowiedź o co chodzi z nami a nie osoby z zewnątrz.


RE: Dzieciństwo - paranormal987 - 20 Sie 2019

Mój lęk też jest dziecięcy, mam dziecięcą fobię społeczną, nie fobię społeczną osoby dorosłej. Inne moje fobie i w ogóle cała moja emocjonalność i reakcje psychiczne też działają jak u kilkuletniego dziecka. U mnie może wynikać to z zaburzeń neurorozwojowych, które mam od dzieciństwa, albo z uszkodzenia mózgu (mam stwierdzone lekkie naczyniopochodne uszkodzenie mózgu). Można powiedzieć, że zaburzenia neurorozwojowe lub zmiany w mózgu uniemożliwiły dorosnąć moim emocjom i moje problemy lękowe pozostały dziecięce.


RE: Dzieciństwo - Użytkownik 100307 - 20 Sie 2019

Nie wszystkim dany był przywilej nieszczęśliwego dzieciństwa. Moje było więcej niż szczęśliwe: było królewskie. Nie widzę lepszego przymiotnika, który by oddał całą wspaniałość tego dzieciństwa, jego triumf nawet w chwilach trwogi. Trzeba było za to zapłacić, to nie mogło pozostać bezkarne.


RE: Dzieciństwo - paranormal987 - 20 Sie 2019

Elementem wspólnym ekstremalnie szczęśliwego dzieciństwa i przemocowego dzieciństwa jest to, że jedno i drugie stanowi "truciznę" dla psychiki. Przy czym przemocowe dzieciństwo to trucizna bezpośrednia, a ekstremalnie szczęśliwe dzieciństwo to trucie poprzez toksycznie wysokie dawki witamin.


RE: Dzieciństwo - dziwożona - 24 Sie 2019

(20 Sie 2019, Wto 21:17)amlepi napisał(a): Nie wszystkim dany był przywilej nieszczęśliwego dzieciństwa. Moje było więcej niż szczęśliwe: było królewskie. Nie widzę lepszego przymiotnika, który by oddał całą wspaniałość tego dzieciństwa, jego triumf nawet w chwilach trwogi. Trzeba było za to zapłacić, to nie mogło pozostać bezkarne.

Możesz to wyjaśnić?


RE: Dzieciństwo - Użytkownik 100307 - 25 Sie 2019

Nie wiem co Cioran miał na myśli, pisząc te słowa, ale jeśli o mnie chodzi, myślę, że gdybym miała bardziej nieszczęśliwe dzieciństwo, gdybym była bardziej pozostawiona sama sobie, bez tej nieprzerwanej opieki, gdyby bardziej ciągnęło mnie to wyjścia z tego, zamiast pozostania w tym, to znacznie lepiej radziłabym sobie teraz, w dorosłości.


RE: Dzieciństwo - Udapeda - 14 Gru 2019

No nie było za różowo. Nadal nie jest, nie potrafimy żyć tak jak inni ludzie. Moja mama jest nieporadna życiowo, ja się nie nadaję do życia społecznego, siostra się wyprowadziła i ma nas gdzieś, ojciec alkoholik... Obecnie mieszkam tylko z mamą. Gdy jeszcze mieszkaliśmy wszyscy razem w domu na wsi (nie tylko my, bo jeszcze kilku innych członków rodziny ze strony taty, ale oni zawsze byli dla nas jak obcy ludzie), to było bardzo niestabilnie, ciągłe kłótnie, negatywna atmosfera. Mama praktycznie ciągle siedziała w domu, nie miałam regularnego kontaktu z innymi dziećmi. Ojciec nie dawał mamie pieniędzy, bo wolał je głównie przepijać, a mama nie mogła iść do pracy, bo mieszkaliśmy w dziurze z której nie miałaby czym dojeżdżać, a poza tym musiała się zająć dwoma małymi dziećmi, których nie miała z kim zostawiać na dłuższą metę. Przez to klepaliśmy często biedę, nigdy nie było nas stać na to, na co było stać innych ludzi. Do dziś nie potrafimy żyć normalnie, wg dzisiejszych standardów (ja i mama). Mama ma niezbyt dobrze płatną pracę, mieszkamy w malutkim mieszkaniu w tragicznym stanie, tkwimy w miejscu i nie potrafimy ruszyć naprzód. Ja przez moją fobię nie mogę iść do pracy, przez strach także zwlekałam z pójściem do lekarza z moimi trudnościami w oddychaniu i teraz jest tak źle, że nie mogę nawet mówić, więc nie tylko fobia mnie powstrzymuje przed poszukaniem pracy. W szkole też miałam trudności, z nikim nie rozmawiałam i przez to się na mnie uwzięli, bardzo przez to cierpię do dziś i z trudem mi przychodzi nawet myślenie o tych wydarzeniach. Przez to wszystko od moich nastoletnich lat uciekam w moje wymyślone historie, tworzę sobie w głowie alternatywne życie, w którym moje życie jest udane. Tak dla zabawy. Jednak chyba ostatnio straciłam nad tym kontrolę, bo doszło do tego, że mam chyba urojenia. Wydaje mi się, że otrzymuję znaki, że osoby o których myślę bądź oglądam je w internecie, mogą poznać moje myśli na ich temat i wiedzieć, że je oglądam...


This forum uses Lukasz Tkacz MyBB addons.