30 Kwi 2011, Sob 20:43, PID: 251828
Witam Panowie i Panie !
Jak widać jestem nowym użytkownikiem (przed momentem się zarejestrowałem).
Szczerze muszę przyznać, że na forum trafiłem dość przypadkowo.
Z okazji nudów w pracy i wiecznych rozmyślań o pewnej dziewczynie. (tak wiem - było już multum takich tematów, ale proszę mi wybaczyć. Trafiłem na forum i uznałem, że chcę się z kimś tym podzielić, z kimś neutralnym ).
Dodam, że nie czuję się fobikiem społecznym. Mam kolegów, koleżanki i w sumie jednego prawdziwego przyjaciela. Nie odczuwam żadnych trudności w zawieraniu nowych kontaktów, staram się być jak najbardziej otwarty na nowe znajomości, ALE... 8)
... jeśli chodzi o stosunki (proszę nie brać tego zbyt dosłownie, choć w pewnym sensie można) damsko-męskie no leżę totalnie
Najśmieszniejsze jest to, że tłumie to wszystko w sobie nikomu nic nie mówiąc. Myślę, że jest to poczęści spowodowane kompletnym brakiem pewności siebie. Często sobie wyobrażam (rozmarzam) jak to jest być w związku, ale gdy tylko się otrzeźwie i pomyśle o tym tak na serio to się sprawa komplikuje.
Dobra - dośc tego bajkowania.
Mam 21 lat, jestem prawiczkiem. Do najprzystojniejszych nie należę, ale też nie uważam, że jestem totalnie aseksulany Doświadczenie uczuciowe = 0. Ale wiem, że najwyższa pora coś z tym zrobić by nie zostać z mokrymi majtkami O higienę osobistą dbam oczywiście
Od pewnego czasu rozmyślam o pewnej dziewczynie, która zdaża mi się spotkać od czasu do czasu. Jest w wieku 18 lat (do gimnazjum chdziła z moim bratem do tej samej klasy). Jest naprawdę śliczna i czuję, że jest to ta osoba, na którą chciałbym przelać te wszystkie tłumiące się we mnie uczucia co do jej osoby.
Wcześniej miewałem już takie "ataki", ale przechodziło. Tu jest inaczej.
Wiem, że najprościej jest podejść i zagadać, ale:
po 1) ostatnio przybyło mi trochę kilo i z kondycją też nie jest najlepiej, więc z samopoczuciem również, a mądra dziewczyna zaraz to wychwyci
po 2) nie mam pojęcia w jaki sposób zwrócić na siebie jej uwagę za nim podejdę i 'zacznę sie produkować',
po 3) no właśnie - zagadać (cze lala, jak ci leci?/ czy bardziej - hej, mogę przeszkodzić? I dalej co ? )
po 4) jak pokazać, że mi się podoba, ale za razem nie obsypać ją kilogramami cukru by się nieośmieszyć
po 5) jak przekonać, by rzeczywiście zaryzykowała i dała się zaprosić na kawę, spacer czy kolację?
Uważam, że jest bardzi atrakcyjną osobą - i to kolejny powód przez który dostaje dreszczy. Będzie w stanie być z kimś kto nie jest tak atrakcyjny jak inni ?
Czy może powiniem obniżyć poprzeczkę (bez żadnej urazy proszę - chodzi mi tylko o moją osobę)?
Poza tym martwi mnie też kwestia finasowa. Mam pracę, ale niestety również ojca alkoholika, z któym już dawno się pożegnaliśmy.
Więc sporo obowiązków spoczywa na moich barkach.
Chciałoby się coś kupić, podarować, pojechać tam i tu. Ale skąd na to brać... To też jest spory problem moim zdaniem. Po co jej ktoś bez kasy i samochodu..Jest tak?
Prosiłym o jakiekolwiek rady, opinie czy swoje doświadczenia, ponieważ sam sobie z tym nie poradzę, za głeboko to siedzi. Z nikim o tym nie rozmawiam i nie będę bo to trudne. Ci, którzy takich problemów nie mają, nie wiedzią co to znaczy i może im się to wydawać śmieszne.
Pozdrawiam.
P.S. Przeprzaszam za mój kolokwialny i luźny język
Łatwiej mi o tym pisać w ten sposób.
Jak widać jestem nowym użytkownikiem (przed momentem się zarejestrowałem).
Szczerze muszę przyznać, że na forum trafiłem dość przypadkowo.
Z okazji nudów w pracy i wiecznych rozmyślań o pewnej dziewczynie. (tak wiem - było już multum takich tematów, ale proszę mi wybaczyć. Trafiłem na forum i uznałem, że chcę się z kimś tym podzielić, z kimś neutralnym ).
Dodam, że nie czuję się fobikiem społecznym. Mam kolegów, koleżanki i w sumie jednego prawdziwego przyjaciela. Nie odczuwam żadnych trudności w zawieraniu nowych kontaktów, staram się być jak najbardziej otwarty na nowe znajomości, ALE... 8)
... jeśli chodzi o stosunki (proszę nie brać tego zbyt dosłownie, choć w pewnym sensie można) damsko-męskie no leżę totalnie
Najśmieszniejsze jest to, że tłumie to wszystko w sobie nikomu nic nie mówiąc. Myślę, że jest to poczęści spowodowane kompletnym brakiem pewności siebie. Często sobie wyobrażam (rozmarzam) jak to jest być w związku, ale gdy tylko się otrzeźwie i pomyśle o tym tak na serio to się sprawa komplikuje.
Dobra - dośc tego bajkowania.
Mam 21 lat, jestem prawiczkiem. Do najprzystojniejszych nie należę, ale też nie uważam, że jestem totalnie aseksulany Doświadczenie uczuciowe = 0. Ale wiem, że najwyższa pora coś z tym zrobić by nie zostać z mokrymi majtkami O higienę osobistą dbam oczywiście
Od pewnego czasu rozmyślam o pewnej dziewczynie, która zdaża mi się spotkać od czasu do czasu. Jest w wieku 18 lat (do gimnazjum chdziła z moim bratem do tej samej klasy). Jest naprawdę śliczna i czuję, że jest to ta osoba, na którą chciałbym przelać te wszystkie tłumiące się we mnie uczucia co do jej osoby.
Wcześniej miewałem już takie "ataki", ale przechodziło. Tu jest inaczej.
Wiem, że najprościej jest podejść i zagadać, ale:
po 1) ostatnio przybyło mi trochę kilo i z kondycją też nie jest najlepiej, więc z samopoczuciem również, a mądra dziewczyna zaraz to wychwyci
po 2) nie mam pojęcia w jaki sposób zwrócić na siebie jej uwagę za nim podejdę i 'zacznę sie produkować',
po 3) no właśnie - zagadać (cze lala, jak ci leci?/ czy bardziej - hej, mogę przeszkodzić? I dalej co ? )
po 4) jak pokazać, że mi się podoba, ale za razem nie obsypać ją kilogramami cukru by się nieośmieszyć
po 5) jak przekonać, by rzeczywiście zaryzykowała i dała się zaprosić na kawę, spacer czy kolację?
Uważam, że jest bardzi atrakcyjną osobą - i to kolejny powód przez który dostaje dreszczy. Będzie w stanie być z kimś kto nie jest tak atrakcyjny jak inni ?
Czy może powiniem obniżyć poprzeczkę (bez żadnej urazy proszę - chodzi mi tylko o moją osobę)?
Poza tym martwi mnie też kwestia finasowa. Mam pracę, ale niestety również ojca alkoholika, z któym już dawno się pożegnaliśmy.
Więc sporo obowiązków spoczywa na moich barkach.
Chciałoby się coś kupić, podarować, pojechać tam i tu. Ale skąd na to brać... To też jest spory problem moim zdaniem. Po co jej ktoś bez kasy i samochodu..Jest tak?
Prosiłym o jakiekolwiek rady, opinie czy swoje doświadczenia, ponieważ sam sobie z tym nie poradzę, za głeboko to siedzi. Z nikim o tym nie rozmawiam i nie będę bo to trudne. Ci, którzy takich problemów nie mają, nie wiedzią co to znaczy i może im się to wydawać śmieszne.
Pozdrawiam.
P.S. Przeprzaszam za mój kolokwialny i luźny język
Łatwiej mi o tym pisać w ten sposób.