24 Gru 2011, Sob 18:02, PID: 285282
Brawo SVR. Właśnie takiej postawy oczekuję od osób, które nie wyznają żadnej religii
24 Gru 2011, Sob 18:02, PID: 285282
Brawo SVR. Właśnie takiej postawy oczekuję od osób, które nie wyznają żadnej religii
08 Sty 2012, Nie 16:39, PID: 287906
Nie jest łatwo wierzyć, trzeba się zmagać bo inaczej ogarnia człowieka beznadzieja.
Wiem coś o tym... Jestem katoliczką praktykującą tzn żyję sakramentami ale to że wybieram Boga w codzienności nie sprawia że problemy znikają z mojego życia, zmagam się ze śmiercią taty już parę lat, z samotnością, która wynika nie z tego, że ludzie w około są źli i nie chcą mieć ze mną do czynienia ale to ja ich odpycham bo jak ognia boję się bliskości, wynika ze złych doświadczeń w przeszłości, ze złych wyborów. Wiara jest czymś wspaniałym bo wzywa do przemiany a wielu, napewno ja chciałoby być przemienionym tak by nas najbliźsi nie poznali, pracy nad sobą co nie jest wcale łatwe, wiara otwiera wiele dobrych dróg a niewiara drogę wg mnie do beznadziei i rozpaczy. Pozdrawiam wszystkich
09 Sty 2012, Pon 0:38, PID: 288046
Ostatni raz u spowiedzi byłem przy okazji bierzmowania. Następna będzie pewno na ślubie jeśli do takowego kiedykolwiek dojdzie Ale taka prawdziwa wiara to fajna rzecz, ma się to poczucie ze zawsze ktoś nad tobą czuwa itp : ]
09 Sty 2012, Pon 11:28, PID: 288075
SVR napisał(a):Poczułem się co najwyżej lekko zdziwiony tym, jak płytko może ktoś postrzegać kwestię religii. Jeśli użyłem sarkazmu to nie dlatego, by kogoś obrazić, ale by łatwiej wyrazić swoje zdanie na ten temat.Popieram. Pomijając już nawet nieśmiertelne wrzutki o inkwizycji/krucjatach (które to skrajnie anty-kościelni bezmyślnie odzierają choćby ze skali i kontekstu),ale deklarowanie ateizmu ma się nijak do tego kto co ma pod czaszką, do tego jak ten swój ateizm argumentuje. Nawet niepiśmienni, skośnoocy czerwonoarmiści, ściągnięci ze stepów środkowej Azji potrafili pluć na krzyż i mówić że religia to zabobon. Byle politruk potrafi przekonać byle głupka do ateizmu czy czegokolwiek innego. Jeśli ktoś powołuje się na ewolucję (co ciekawe większość ludzi nie potrafi nawet własnymi słowami opisać czym jest choćby mechanizm doboru naturalnego ... i postrzega ewolucje tak samo prymitywnie jak kościelny dogmat xD ) powinien się zastanowić skąd w ogóle wzięły się religie i jakie pełniły (i pełnią) funkcje społeczne. Sprowadzanie wszystkiego do negatywów i ciemnej strony mocy jest raczej dowodem ignorancji. I mówię to jako jasno zdeklarowany ateista Z tym się już nie zgodzę : Cytat:O ile ateizm jest dla mnie czymś zupełnie irracjonalnym, totalnym nonsensem, absurdem - bo w jaki sposób ktokolwiek może definitywnie zaprzeczyć istnieniu Stwórcy w jakiejkolwiek postaciKijaszek ma dwa końce, można podejść do tego od d*py strony i powiedzieć że teizm jest irracjonalny, bo bezpodstawnie zakłada istnienie czegoś tam (co można utożsamić ze sceptycyzmem/racjonalizmem) . Chyba nie w tym rzecz. Co do spowiedzi to zawsze bardzo nie podobał mi się ten wymysł Na szczęście "szariatu" u nas nie ma i do kościoła chodzić nie muszę P.S. A ja chyba jestem wdzięczny losowi, że trafiłem na rejon gdzie na gruncie indoeuropejskiego "pogaństwa" zalęgły się post-semickie mity Pomijając wszelkie dziwactwa i bezsensowne około-religijne narzuty, najbardziej ogólny obraz moralności, podejścia do człowieka jaki funkcjonuje w naszym kręgu kulturowym jest chyba mimo wszystko bliższy ideałom. W przeciwieństwie choćby do hinduizmu, który wspaniale konserwuje totalnie barbarzyńskie, niesprawiedliwe i "nieludzkie" wymysły jak choćby system kastowy. Ktoś gdzieś kiedyś pisał ze to właśnie zachodnia (czy szerzej indoeuropejska) kultura jest dla innych "pastuchów" wzorem do naśladowania a nie na odwrót.
09 Sty 2012, Pon 17:29, PID: 288124
@trash
Z tym, że teizm zakłada WIARĘ - słowo-klucz - i na niej się opiera, a to takie bezsensowne już wcale nie jest. Ateizm z kolei zaprzecza istnieniu jakiegokolwiek Boga - jak gdyby jakiś Dawkins albo ktokolwiek z rzeszy jego zwolenników potrafił to udowodnić, pff. I uprzedzę tu kontrargument - ateizm można by nazwać wiarą, ale w nieistnienie Boga... z tym, że moim zdaniem to już absurd. Ateizm to absolutne zaprzeczenie, negacja, dlatego właśnie jest bez sensu. Wiara polega zaś na tym, że - jak podpowiada sama nazwa - ktoś w coś wierzy, a kto w czym pokłada nadzieję - nie moja sprawa. Moje poglądy mogą wydawać się lekko "naciągane", ale w mojej interpretacji są w stu procentach logiczne.
09 Sty 2012, Pon 20:37, PID: 288141
SVR napisał(a):@trashCzyli opiera się na NIEWIERZE Albo inaczej ... to są tylko słówka "niewiara" jest takim naciąganym antonimem "wiary" nie tyle "matematycznie" przeciwstawnym (wiara=1 niewiara=-1) tylko takim gdzie wiara=1 niewiara=0 (nie wiem czy ktokolwiek coś z tego bełkotu zrozumie xD). To jest trochę tak jak "mam granat" i "nie mam granatu" - to drugie opisuje pewien stan rzeczy, ale definiowany przez pryzmat tego pierwszego (czyli jest już w zasadzie opisem abstrakcyjnym xD .... znowu bełkot wychodzi brrr... sam tego pseudofilozoficznego bełkotu nie znoszę xD ). Nie żeby to było odebrane jako "nawracanie na ateizm" w każdym razie nie widzę żadnych logicznych sprzeczności ani w jednej ani w drugiej postawie ani w jakiejś tam stojącej okrakiem (a jeśli ktoś je widzi to wydaje mi się ze jest robiony w bambuko przez słówka, które jak to w życiu bywa im dłużej się mieli tym bardziej stają się pustymi literkami odklejonymi od znaczenia). Dołkinsa i podobnych mesjaszy ateizmu (czy raczej antyteizmu/antyklerykalizmu) też nie trawię. Albo się w coś wierzy, albo nie. Można mieć milion wątpliwości w jedną czy w druga stronę, ale to nie jest coś co można sobie rozstrzygnąć "naukowo" bo to zwyczajnie z "nauką" nie ma nic wspólnego. Wiarą nie koliduje z wiedzą bo to są osobne płaszczyzny.
09 Sty 2012, Pon 21:57, PID: 288145
SVR napisał(a):@trash Mam pogląd podobny do trash. Bo czemu mamy zakładać że wiara ma sens, a brak wiary jest bez sensu ? Oba podejścia mają sens, tylko to zależy od punktu spojrzenia. Dla osoby wierzącej podejście ateistyczne czy też odrzucanie jakiejkolwiek wiary nie ma sensu. Bowiem patrzy ona przez pryzmat swoich poglądów, swojej hierarchii życiowej ustalonej właśnie przez wiarę, gdzie jedynym i słusznym podejściem jest wiara w Boga(podstawić swojego Boga). I może nie móc/nie chcieć zrozumieć że są osoby które nie potrzebują religii w swoim życiu. A dla osoby niewierzącej, wiara nie ma sensu. Patrzy realnie na świat, (mniej lub bardziej) jednak w jej światopoglądzie nie mieści się wiara ponieważ uznaje że nie ma czegoś takiego jak Bóg, przeznaczenie ect. a jedynie jestem JA i ja kieruje swoim życiem, i JA decyduje o sobie, a także nie potrzebuje wiary do znajdowania sensu i oparcia w życiu bowiem daje sobie radę sam. To jest system zero-jedynkowy. Wiara-1, Niewiara-0 I tak jak nie można udowodnić że liczba 0 nie ma sensu, tak samo nie można że Brak wiary nie ma sensu. Cytat:Albo się w coś wierzy, albo nie.I to chyba powinno zamknąć dyskusje. PS. Pod linkiem ciekawy tekst który również przekonuje mnie że wiara nie ma sensu. http://mainhg.demotywatory.pl/uploads/20...10_500.jpg
09 Sty 2012, Pon 22:25, PID: 288147
Często bywa tak ,że jednak ateiści to nie 0 ,a -1 właśnie. W moim rozumieniu 0 to agnostyk (nie wiem, nie znam się, nie interesuje mnie to, żyję własnym życiem, wiara ani mnie grzeje ani ziębi). Ateiści znowu walczą, udowadniają ,prowokują (poprzez obrażanie uczuć religijnych ,czy satanizm). Dawkins znalazł swój własny przepis na życie polegający na pseudonaukowej walce z teizmem. Ktoś przywdziewający zbroję do walki ze świętojebliwymi nie może tytułować się mianem bezstronnego. Jednak ta walka zajmuje ciągle jakąś część świadomości tejże osoby i będzie zajmować całe jego życie jeśli nie odpuści. Ateista: Boga nie ma z całą pewnością. Agnostyk: nie wierzę w żadnego Boga ,ale nie wykluczam jego istnienia lub nieistnienia.
10 Sty 2012, Wto 0:34, PID: 288180
Cytat:Ateista: Boga nie ma z całą pewnością. Agnostyk: nie wierzę w żadnego Boga ,ale nie wykluczam jego istnienia lub nieistnienia.Dokładnie tak samo rozumiem ten problem. Dlatego nie rozumiem absurdalnego ateizmu, a w teizm nie wierzę.
10 Sty 2012, Wto 1:36, PID: 288187
SVR napisał(a):Cytat:Ateista: Boga nie ma z całą pewnością. Agnostyk: nie wierzę w żadnego Boga ,ale nie wykluczam jego istnienia lub nieistnienia.Dokładnie tak samo rozumiem ten problem. Dlatego nie rozumiem absurdalnego ateizmu, a w teizm nie wierzę. Problem w tym, że definicje ateizmu, teizmu i agnostycyzmu nie są takie jasne i klarowne Rozrzut jest naprawdę spory i bardzo zdradliwe wydaje się formułowanie uproszczonych definicji, jakiś tam przykład : http://atheism.about.com/od/aboutagnosti...theism.htm - autor twierdzi że agnostycyzm nie jest "czymś pomiędzy" teizmem a ateizmem i właściwie ma się do tego nijak Obydwa przykłady una88 to w zasadzie definicje ateizmu, łączy je po prostu niewiara w Boga, kwestia uzasadnienia jest tu wtórna. Możemy sobie to na poczekaniu rozdzielić na np. 1-"ateizm dogmatyczny/prosty" i 2-"ateizm sceptyczny/agnostyczny/krytyczny/racjonalistyczny" czy coś takiego. Ten drugi w żadnym wypadku nie opiera się na jakiejkolwiek pewności, ale właśnie na wątpliwościach w stosunku do czegoś czego sprawdzić się nie da. To że nie wierzę w "coś tam" nie musi być jednoznaczne z tym że mam pewność że "coś tam" nie istnieje Najgłupsze w tym wszystkim, że kilka osób mających na ten temat w zasadzie bardzo zbieżne poglądy,, nie potrafi się ze sobą porozumieć tylko dla tego że mówi "innym językiem". Topimy się w słówkach
10 Sty 2012, Wto 12:59, PID: 288221
Ja zaś jestem wielce wierząca. W moim życiu Bóg pełni jak największą rolę. Nie daję sobie nawet takiej myśli, że Go nie ma. Kocham go i wszystko zawdzięczam jemu. Pieniądze, zdrowie, kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Ale mimo wszystko spowiedzi boję się do dziś. Zawsze, gdy idę do kościoła się wyspowiadać - Na mojego pecha wtedy siedzi Proboszcz. A proboszcz, jak proboszcz niby słucha, ale potem tak nawrzeszczy, że mam uraz do robienia jakichkolwiek grzechów Niby dobrze, ale chyba nie powinniśmy czuć strachu idąc do kościoła w takim celu.
Cała moja rodzina zawsze była bardzo wierząca. A przemyślenia typu " boga nie ma " , niektórzy powinni sobie odpuścić, ponieważ obrażacie tym ( myślę, że garstka się uzbiera ) użytkowników tego forum. Jasne, każdy może powiedzieć to co myśli, ale z sensem.
10 Sty 2012, Wto 21:51, PID: 288300
@wala
Nie wydaje mi się żeby Bóg miał wiele wspólnego z Twoim proboszczem, albo ze spowiedzią w ogóle. Nie wydaje mi się, żeby nawet Jezus kogoś spowiadał, on odpuszczał grzechy w takim sensie, że zdejmował z człowieka jarzmo potępienia nałożone przez ludzi i prawo religijne. Nie wydaje mi się żeby Bóg potrzebował Twojego proboszcza do tego żeby Ci coś wybaczyć. Tak samo jak Ty nie potrzebujesz proboszcza żeby sama sobie coś wybaczyć.
10 Sty 2012, Wto 22:28, PID: 288312
Ja nie rozumiem, czemu ludzie wybierają sobie co lepsze. Spowiedź błe ple fle, a ślub juppiii. To i to jest częścią religii.
Swoją drogą jak już się wyspowiadają, to w tę i wewtę bzyczą o tym, jak bardzo się nie zgadzają i że nie żałują grzechów, i że znów to zrobią, ale ślub musi być i karteczkę trzeba mieć, także można się poświęcić dla pięknego obrazka. Nie że mnie to tak strasznie obchodzi, ale już to, że mi taka osoba wyjeżdża z tekstem 'kiedy ślub?', a po mojej odpowiedzi dodaje 'ale taki prawdziwy' sprawia, że mnie krew zalewa.
11 Sty 2012, Śro 14:43, PID: 288434
Nie chodzę od 7 lat, spowiadam się przed Bogiem i już :-)
19 Cze 2012, Wto 18:38, PID: 305224
Ostatnio gdy byłam u spowiedzi trafiłam na jakiegos przygłuchawego dziadka który prawił mi kazanie tak głośno, że ludzie z ławek z przodu sie oglądali, słowo daję!
19 Cze 2012, Wto 21:42, PID: 305259
Ostatni raz spowiadałam się przed bierzmowaniem,a i tak od Komunii Św. zawsze to było klepanie tej samej wykutej formułki.
Bałam się spowiedzi jako dziecko, bo katechetka nad nami grzmiała, kiedy zapominaliśmy jak to wszystko po kolei idzie. I do konfesjonału po podpisik po spowiedzi. Kiedy w kościele dużo ludzi na spowiedz, to wszystko idzie hurtem. Puk,puk,puk co minutę. Normalnie spowiedz-express.
19 Cze 2012, Wto 23:49, PID: 305281
Z ciekawości zajrzałem na początek wątku.. Hmmm... a myślałem, że tylko ja, kiedy moja wiata(?... a może przyzwyczajenie...) byłą silniejsza, miewałem jakieś przemyślenia o spowiedzi świętokradzkiej itp, dodatkowo trochę tez się bałem... wiec też nei chodzę juz od jakichś trzech-czterech lat. W sumie do kościoła podobnie...
A tak a propos spowiedzi: http://www.youtube.com/watch?v=iD2iuwFXhq8
23 Cze 2012, Sob 18:43, PID: 305622
Do kościoła nie chodze już prawie pół życia, ale jako dziecko nie lubiłam spowiedzi, zawsze przy konfesjonale zapominałam formułki i nie mogłam tez przypomnieć sobie moich grzechów wiec ogólnie strasznie dukałam
23 Cze 2012, Sob 18:57, PID: 305627
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Cze 2012, Sob 18:58 przez rewolucjonista.)
A ja tam myślę nad spowiedzią generalną z całego życia. Choć przez chwilę być wolnym od pychy, zazdrości, nienawiści itd.
23 Cze 2012, Sob 19:10, PID: 305635
Twoja sprawa. Jeśli nie odczuwasz stresu i ma być to dla ciebie jedynie pozytywnym przeżyciem, to czemu nie...
23 Cze 2012, Sob 19:37, PID: 305647
No przecież Stwórca to wymyślił, nie ja
23 Cze 2012, Sob 21:07, PID: 305661
Wymyślili to kościelni hierarchowie, i to zdaje się gdzieś ok. XII w
23 Cze 2012, Sob 21:55, PID: 305673
A właśnie, że nie, bo Jan Chrzciciel chrzcił, "a oni wyznawali mu grzechy"
23 Cze 2012, Sob 22:48, PID: 305684
popieprzylem ta wiare gdzies w okolicach 3 klasy podstawowki wiec teraz nie mam z tym problemu ale wtedy pamietam ze sie cholernie balem spowiedzi
24 Cze 2012, Nie 9:47, PID: 305715
Bo w wierze trzeba się doskonalić. Też sobie kiedyś zrobiłem pauzę od religii, ale zawsze miałem świadomość, że istnieją pewne obiektywne wartości wymyslone przez Stwórcę. A teraz się tylko w tym utwierdzam.
|
|