25 Gru 2008, Czw 19:38, PID: 104344
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Gru 2008, Czw 19:47 przez spancz_bob.)
Ja nigdy nie rozmawiam ze sobą gdy ktoś jest w pobliżu, nawet jakbym chciał to nie da sie bo sie wstydzę i w myślach analizuje pewne sprawy prowadząc jakby dialog. Ale jak jestem sam ze sobą to często prowadzę ze sobą ostrą dyskusję- monolog, prawie cały czas, jakby ktoś mnie nagrał z ukrytej kamery to miałby niezły ubaw.
Mam też taki problem że z powodu tego że często przemyślam swoje zachowania lub pewne sytuacje wcześniejsze nawet które były 2 miesiące temu lub wcześniej to czasem przypominając sobie coś śmiesznego- jak jestem sam ze sobą to wybucham śmiechem, jak przy kimś to staram sie to stłumić. Czasem jak jadę autobusem to coś mi sie przypomina i gęba zaczyna mi sie uśmiechać i próbuje te odruchy śmiechu zatrzymywać jednak czasem zdażył osie tak że nie udało sei i wybuchłem śmiechem, później wiadomo wstyd taki że mam ochotę jak najszybciej uciec. Kiedyś z kolegą jechałem i nie powiem co sie stało bo jeszcze ktoś mnie widział wtedy tą sytuacje i mnie skojarzy i będzie śledził moje poczynania na tym forum i będzie wszystko o mnie wiedział. Powiem że chwilowo nawet można byłoby sie usmiechnąć ale my śmialiśmy się z tego przez całą drogę, tzn później to już nie z tego ale z ja z tego że on sie śmieje a on z tego że ja sie śmieje i napędzaliśmy sie tak. Naprzeciwko dziewczyny siedziały i sie zaczely z nas smiac i komentować nasze zachowanie między sobą, my dalej śmieliśmy sie nie umiejąc przestać, jak wariaty, wysiedliśmy to poczuliśmy ulgę niesamowitą.
Mam też taki problem że z powodu tego że często przemyślam swoje zachowania lub pewne sytuacje wcześniejsze nawet które były 2 miesiące temu lub wcześniej to czasem przypominając sobie coś śmiesznego- jak jestem sam ze sobą to wybucham śmiechem, jak przy kimś to staram sie to stłumić. Czasem jak jadę autobusem to coś mi sie przypomina i gęba zaczyna mi sie uśmiechać i próbuje te odruchy śmiechu zatrzymywać jednak czasem zdażył osie tak że nie udało sei i wybuchłem śmiechem, później wiadomo wstyd taki że mam ochotę jak najszybciej uciec. Kiedyś z kolegą jechałem i nie powiem co sie stało bo jeszcze ktoś mnie widział wtedy tą sytuacje i mnie skojarzy i będzie śledził moje poczynania na tym forum i będzie wszystko o mnie wiedział. Powiem że chwilowo nawet można byłoby sie usmiechnąć ale my śmialiśmy się z tego przez całą drogę, tzn później to już nie z tego ale z ja z tego że on sie śmieje a on z tego że ja sie śmieje i napędzaliśmy sie tak. Naprzeciwko dziewczyny siedziały i sie zaczely z nas smiac i komentować nasze zachowanie między sobą, my dalej śmieliśmy sie nie umiejąc przestać, jak wariaty, wysiedliśmy to poczuliśmy ulgę niesamowitą.