17 Sty 2009, Sob 19:48, PID: 111993
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Sty 2009, Sob 19:50 przez Kaktus.)
Doraźnie to może i sposób, ale tak w szerszym sensie to nie. Już tu o tym pisano, więc ie będę powtarzal.
Co do alkoholizmu. Najłatwiej uzaleznić się pijąc niewielkie ilości alkoholu codziennie.. Pogrubiam, żeby do wszystkich dotarło. Od picia okazjonalnego, co tydzień, dwa, czy trzy, poza domem (czy też ogólnie w sytuacjach odbiegających od codzienności, np. w knajpie, czy na imprezie), nawet w dużych ilościach, trudniej jest sie uzaleznić niż od tego niewinnego piwka "na sen", hehehe. Co nie znaczy jednak, że jest to niemozliwe, fobicy są raczej podatniejsi na nałogi od reszty ludzi, tak podejrzewam. Pamiętajcie o tym.
Alkoholików jest wbrew pozorom bardzo dużo, a najmniej wśród tych, którzy nie piją i wśród tych którzy lubią ostre picie raz na jakis czas. Ci pod sklepami i w zarzyganych rowach - to jest wierzchołek góry lodowej i niech się nikomu nie wydaje, że jak ma jeszcze dom, ubranie, pieniądze i nie smierdzi tak, że w promieniu czterech metrów wszystko co żywe obumiera - to nie jest alkoholikiem. Tere fere kuku. Moja matka jest z dużym prawdopodobieństwem alkoholiczką. Wprawdzie nie upija się na umór, ani nic, ale odkąd pamiętam zawsze pije te jedno, dwa piwa wieczorem i nie wierzę, że mogła by to ot tak nagle zrezygnować z tego.
W alkohol ciężko sie tak na serio wpieprzyć (czyli w pelny alkoholizm), ale wyjśc z tego jest jeszcze ciężej.
Lubię czasem cos wypić, ale staram sie trzymac kilku elementarnych zasad. Nigdy nie pije w domu. Nigdy nie pije sam*. Nigdy nie piję codziennie (muszą być przerwy). Nigdy nie piję do zgona. Nigdy nie piję na pusty żołądek.
*Kiedyś, zanim się jeszcze tu zarejestrowałem, zdarzało mi się czasem coś w domu samemu wypić, dla zabicia czasu, nudy i depresji. Aż do dnia w którym obaliłem przed komputerem pół litra Balsamu Pomorskiego w jakiś kwadrans i obudzilem się we własnej kolacji pod biurkiem, z nieludzkim kacem i czarna dziurą w głowie. Od tamtej pory nie pije sam, zwlaszcza wódki.
Co do alkoholizmu. Najłatwiej uzaleznić się pijąc niewielkie ilości alkoholu codziennie.. Pogrubiam, żeby do wszystkich dotarło. Od picia okazjonalnego, co tydzień, dwa, czy trzy, poza domem (czy też ogólnie w sytuacjach odbiegających od codzienności, np. w knajpie, czy na imprezie), nawet w dużych ilościach, trudniej jest sie uzaleznić niż od tego niewinnego piwka "na sen", hehehe. Co nie znaczy jednak, że jest to niemozliwe, fobicy są raczej podatniejsi na nałogi od reszty ludzi, tak podejrzewam. Pamiętajcie o tym.
Alkoholików jest wbrew pozorom bardzo dużo, a najmniej wśród tych, którzy nie piją i wśród tych którzy lubią ostre picie raz na jakis czas. Ci pod sklepami i w zarzyganych rowach - to jest wierzchołek góry lodowej i niech się nikomu nie wydaje, że jak ma jeszcze dom, ubranie, pieniądze i nie smierdzi tak, że w promieniu czterech metrów wszystko co żywe obumiera - to nie jest alkoholikiem. Tere fere kuku. Moja matka jest z dużym prawdopodobieństwem alkoholiczką. Wprawdzie nie upija się na umór, ani nic, ale odkąd pamiętam zawsze pije te jedno, dwa piwa wieczorem i nie wierzę, że mogła by to ot tak nagle zrezygnować z tego.
W alkohol ciężko sie tak na serio wpieprzyć (czyli w pelny alkoholizm), ale wyjśc z tego jest jeszcze ciężej.
Lubię czasem cos wypić, ale staram sie trzymac kilku elementarnych zasad. Nigdy nie pije w domu. Nigdy nie pije sam*. Nigdy nie piję codziennie (muszą być przerwy). Nigdy nie piję do zgona. Nigdy nie piję na pusty żołądek.
*Kiedyś, zanim się jeszcze tu zarejestrowałem, zdarzało mi się czasem coś w domu samemu wypić, dla zabicia czasu, nudy i depresji. Aż do dnia w którym obaliłem przed komputerem pół litra Balsamu Pomorskiego w jakiś kwadrans i obudzilem się we własnej kolacji pod biurkiem, z nieludzkim kacem i czarna dziurą w głowie. Od tamtej pory nie pije sam, zwlaszcza wódki.