20 Lut 2008, Śro 0:26, PID: 12995
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Lut 2008, Śro 12:01 przez Lebowski.)
Zaburzenia lękowe (generalnie nerwice), mają to do siebie, że dana osoba cierpiąca na taką dolegliwość, ma pełną świadomość tego, iż "coś" mu dolega, że chyba "oszalał", czy też "zwariował". Sam, nie jest w stanie tego zdefiniować, ale wie, że coś jest nie tak, że coś mu dolega. I jakiekolwiek logiczne argumentowanie, typu (na cwaniaka) - "Czym ja się przejmuje? Takiego chłystka - Tej bandy baranów ..będę się bał? Wolne żarty. Pieprzyć to!", niestety nic nie pomaga. A dlaczego? Otóż, nie myśli nami kierują, lecz głęboko zakorzenione PRZEKONANIA. Magik, wyobraź sobie górę lodową. Na jej wierzchołku (części widoczna), znajdują się MYŚLI AUTOMATYCZNE. Reszta góry lodowej, ta leżąca głęboko pod wodą (część niewidoczna), to ZAŁOŻENIA i KLUCZOWE PRZEKONANIA, którymi się kierujemy. Poniższy schemat, powinien Ci pomóc, w zrozumieniu tej przenośni.
MYŚLI AUTOMATYCZNE
/\
lll
ZAŁOŻENIA
/\
lll
PRZEKONANIA
Zauważ pewną zasadniczą rzecz. Strzałki (ciężko to nazwać strzałkami, ale.. )są skierowane grotami do góry. Czyli, nie można poprzez myśli, zmienić przekonań, które nami kierują - w omawianym przypadku, wywołują lęk. Niestety, nie ma magicznego przycisku, dzięki któremu możemy fobię wyłączyć. Tą chorobę (nerwice), możemy usunąć z naszego życia, tylko poprzez zmianę, chorych (wywołujących lęk) przekonań, albo poprzez ich usunięcie z naszego życia. I teraz, dzięki automatycznym myślom, możemy znaleźć, odszyfrować nasze założenia czy przekonania. To zadanie, należy do psychoterapeuty. Wyłapywanie automatycznych myśli, należy do pacjenta, który uczy się tego na psychoterapii - na sesjach i w życiu codziennym. Gdy już psychoterapeuta, zinterpretuje nasze automatyczne myśli i dojdzie do przekonań, które wywołują u nas lęk, następuje kolejny krok - zmiana przekonań, poprzez eksperymenty w sytuacjach społecznych, dzięki którym szukamy potwierdzenia faktu, iż w rzeczywistości nie ma się czego bać - zmiana przekonań, inicjowanie nowych przekonań. Całość psychoterapii, trwa zazwyczaj minimum rok, choć jest to tak naprawdę indywidualne.
Kurcze, trochę to chaotycznie opisałem. Mam jednak nadzieję, że mój przekaz zostanie zrozumiany. Zaprezentowałem tutaj w wielkim skrócie, terapię poznawczo - behawioralną, zwaną potocznie treningiem, który jak na razie, jest jedynym najskuteczniejszym środkiem leczącym tego typu zaburzenia. Większość z Was, jest strasznie zdystansowana do tego typu metod leczniczych. Pytanie, dlaczego? Część z Was opisuje, chore podejście psychoterapeuty. Inna część (rzecz naturalna w takich sytuacjach), jest całkowicie zrezygnowana. Generalnie, jest przejeb... . Więc powiedzcie mi, skoro znaczna część z Was, forumowiczów, ma już tak za+ przekichane i jedynym sensownym wyjściem z tej opresji, staje się śmierć, to czy może być jeszcze bardziej przerąbane, przekichane i przejeb... ?!
W rzeczywistości, każdy - sam byłem w takiej sytuacji - stoi na krawędzi, pomiędzy przytłaczającymi problemami a jedynym "sensownym" wyjściem - śmiercią. I to stanie, czekanie, ta bezradność, tworzy tak naprawdę problem. Bo wszyscy wiemy, że jest inne wyście - psychiatra, psycholog - psychoterapia i farmakoterapia, tylko jaki to ma sens? Ano wydaję mi się, że ma! Skoro, stoimy na opisywanej już krawędzi, to czemu nie damy sobie ostatniej szansy, i nie skorzystamy z pomocy specjalisty? Nie musimy widzieć w tym sensu, on sam przyjdzie, gdy pojawią się pierwszy efekt poprawy. I do tego, Was bardzo gorąco zachęcam.
Notabene. Najprawdopodobniej, przyczynami tych wszystkich niepowodzeń - doświadczeń związanych z pomocą u specjalisty - jest zła komunikacja, bądź kijowy specjalista. Ale jedno może tworzyć drugie. Spójrzcie. Jeśli nie zrozumiemy psychologa, to najczęściej stwierdzamy: "O co mu chodzi? Kompletnie tego człowieka nie rozumiem. O czym on bredził?" Jaki się z tego rodzi wniosek. "Gościu, bądź babka jest rypnięta. To nie ma sensu. Ten debil ma mnie leczyć?! Chyba kogoś tu po+.. . Pieprze to." A teraz pytanie. Kto z Was w takiej podobnej sytuacji, powiedział temu specjaliście "Nie rozumiem. Czy może mi to pani/pan wyjaśnić tak, abym to zrozumiał(a)?" lub "Pani/Pana pytania są nie na miejscu. Jaki ma związek, fakt posiadania ukochanego, z moją fobią?" albo "Proszę mi wyjaśnić, po co pan/pani zadaje pytania? Na co to pani/panu?" itp. Jeśli dany specjalista, nie będzie potrafił odpowiedzieć na Wasze pytanie albo przekazać Wam coś ze zrozumieniem, to najprawdopodobniej, jest marnym, słabym fachowcem. Ale proszę pamiętać iż, nie można kogoś po paru zadanych pytaniach, przekreślać z góry. Gdy kogoś nie poznamy, nie możemy stawiać obiektywnych sądów na jego temat. I najważniejsze! Ludzie lubią wiedzieć, to co ich osobiście dotyczy. Dlatego pytajcie. Wiem, że lęk stanowi tu główny problem, ale na litość boską, płacicie za tą pomoc i też marnujecie swój cenny czas, więc ten argument w pełni usprawiedliwia potrzebę pozyskiwania informacji.
Czy coś stanowi jakąś niejasność? Pytania, zażalenia, skargi? Piszcie.
Dziękuję za uwagę.
MYŚLI AUTOMATYCZNE
/\
lll
ZAŁOŻENIA
/\
lll
PRZEKONANIA
Zauważ pewną zasadniczą rzecz. Strzałki (ciężko to nazwać strzałkami, ale.. )są skierowane grotami do góry. Czyli, nie można poprzez myśli, zmienić przekonań, które nami kierują - w omawianym przypadku, wywołują lęk. Niestety, nie ma magicznego przycisku, dzięki któremu możemy fobię wyłączyć. Tą chorobę (nerwice), możemy usunąć z naszego życia, tylko poprzez zmianę, chorych (wywołujących lęk) przekonań, albo poprzez ich usunięcie z naszego życia. I teraz, dzięki automatycznym myślom, możemy znaleźć, odszyfrować nasze założenia czy przekonania. To zadanie, należy do psychoterapeuty. Wyłapywanie automatycznych myśli, należy do pacjenta, który uczy się tego na psychoterapii - na sesjach i w życiu codziennym. Gdy już psychoterapeuta, zinterpretuje nasze automatyczne myśli i dojdzie do przekonań, które wywołują u nas lęk, następuje kolejny krok - zmiana przekonań, poprzez eksperymenty w sytuacjach społecznych, dzięki którym szukamy potwierdzenia faktu, iż w rzeczywistości nie ma się czego bać - zmiana przekonań, inicjowanie nowych przekonań. Całość psychoterapii, trwa zazwyczaj minimum rok, choć jest to tak naprawdę indywidualne.
Kurcze, trochę to chaotycznie opisałem. Mam jednak nadzieję, że mój przekaz zostanie zrozumiany. Zaprezentowałem tutaj w wielkim skrócie, terapię poznawczo - behawioralną, zwaną potocznie treningiem, który jak na razie, jest jedynym najskuteczniejszym środkiem leczącym tego typu zaburzenia. Większość z Was, jest strasznie zdystansowana do tego typu metod leczniczych. Pytanie, dlaczego? Część z Was opisuje, chore podejście psychoterapeuty. Inna część (rzecz naturalna w takich sytuacjach), jest całkowicie zrezygnowana. Generalnie, jest przejeb... . Więc powiedzcie mi, skoro znaczna część z Was, forumowiczów, ma już tak za+ przekichane i jedynym sensownym wyjściem z tej opresji, staje się śmierć, to czy może być jeszcze bardziej przerąbane, przekichane i przejeb... ?!
W rzeczywistości, każdy - sam byłem w takiej sytuacji - stoi na krawędzi, pomiędzy przytłaczającymi problemami a jedynym "sensownym" wyjściem - śmiercią. I to stanie, czekanie, ta bezradność, tworzy tak naprawdę problem. Bo wszyscy wiemy, że jest inne wyście - psychiatra, psycholog - psychoterapia i farmakoterapia, tylko jaki to ma sens? Ano wydaję mi się, że ma! Skoro, stoimy na opisywanej już krawędzi, to czemu nie damy sobie ostatniej szansy, i nie skorzystamy z pomocy specjalisty? Nie musimy widzieć w tym sensu, on sam przyjdzie, gdy pojawią się pierwszy efekt poprawy. I do tego, Was bardzo gorąco zachęcam.
Notabene. Najprawdopodobniej, przyczynami tych wszystkich niepowodzeń - doświadczeń związanych z pomocą u specjalisty - jest zła komunikacja, bądź kijowy specjalista. Ale jedno może tworzyć drugie. Spójrzcie. Jeśli nie zrozumiemy psychologa, to najczęściej stwierdzamy: "O co mu chodzi? Kompletnie tego człowieka nie rozumiem. O czym on bredził?" Jaki się z tego rodzi wniosek. "Gościu, bądź babka jest rypnięta. To nie ma sensu. Ten debil ma mnie leczyć?! Chyba kogoś tu po+.. . Pieprze to." A teraz pytanie. Kto z Was w takiej podobnej sytuacji, powiedział temu specjaliście "Nie rozumiem. Czy może mi to pani/pan wyjaśnić tak, abym to zrozumiał(a)?" lub "Pani/Pana pytania są nie na miejscu. Jaki ma związek, fakt posiadania ukochanego, z moją fobią?" albo "Proszę mi wyjaśnić, po co pan/pani zadaje pytania? Na co to pani/panu?" itp. Jeśli dany specjalista, nie będzie potrafił odpowiedzieć na Wasze pytanie albo przekazać Wam coś ze zrozumieniem, to najprawdopodobniej, jest marnym, słabym fachowcem. Ale proszę pamiętać iż, nie można kogoś po paru zadanych pytaniach, przekreślać z góry. Gdy kogoś nie poznamy, nie możemy stawiać obiektywnych sądów na jego temat. I najważniejsze! Ludzie lubią wiedzieć, to co ich osobiście dotyczy. Dlatego pytajcie. Wiem, że lęk stanowi tu główny problem, ale na litość boską, płacicie za tą pomoc i też marnujecie swój cenny czas, więc ten argument w pełni usprawiedliwia potrzebę pozyskiwania informacji.
Czy coś stanowi jakąś niejasność? Pytania, zażalenia, skargi? Piszcie.
Dziękuję za uwagę.