29 Lut 2008, Pią 0:23, PID: 13968
antyk, mi się teraz wydaje, że lenistwo ma jednak duży wpływ na to, co o sobie myślimy
jak człowiek jest leniwy i nic nie robi, tylko czeka aż do niego samo przyjdzie, to nie ma się co dziwić, że po jakimś czasie przestaje siebie cenić, popada w depresję, fobię, itp.
bo jak jesteśmy młodzi, to rzeczywiście, nie musimy się zbytnio starać, żeby coś zdobyć
ale w dorosłym życiu już tak nie ma, trzeba się nieraz nieźle napocić, żeby dostać to, czego chcemy
ja od pewnego czasu zaczęłam się starać, zaczęłam robić pewne rzeczy, zaczęłam pracować na własne szczęście i w końcu przynosi to wszystko jakieś efekty, a co za tym idzie, moje poczucie własnej wartości wzrasta
a kiedyś? totalnie sobie olewałam, przyjmowałam postawę roszczeniową, zero jakiegokolwiek wysiłku z mojej strony, spoczęłam sobie na laurach na dobrych kilka lat, no i doprowadziło to do wiadomo czego
fakt, że czasem są momenty zwątpienia, bo nie zawsze wszystko się udaje, mimo dużych starań, ale suma sumarum ogólnie wychodzę na plus, bo widzę, że moja praca (nad sobą) nie schodzi na marne, tylko procentuje
BillyTheMountain, no właśnie oni są raczej mili, tylko że to jest specyficzne środowisko, które mi nie do końca pasuje (wybredna jestem), ale facet mi pasuje i jak jemu się coś nie odmieni i będzie chciał ze mną być, to będę się musiała do nich przyzwyczaić
jak człowiek jest leniwy i nic nie robi, tylko czeka aż do niego samo przyjdzie, to nie ma się co dziwić, że po jakimś czasie przestaje siebie cenić, popada w depresję, fobię, itp.
bo jak jesteśmy młodzi, to rzeczywiście, nie musimy się zbytnio starać, żeby coś zdobyć
ale w dorosłym życiu już tak nie ma, trzeba się nieraz nieźle napocić, żeby dostać to, czego chcemy
ja od pewnego czasu zaczęłam się starać, zaczęłam robić pewne rzeczy, zaczęłam pracować na własne szczęście i w końcu przynosi to wszystko jakieś efekty, a co za tym idzie, moje poczucie własnej wartości wzrasta
a kiedyś? totalnie sobie olewałam, przyjmowałam postawę roszczeniową, zero jakiegokolwiek wysiłku z mojej strony, spoczęłam sobie na laurach na dobrych kilka lat, no i doprowadziło to do wiadomo czego
fakt, że czasem są momenty zwątpienia, bo nie zawsze wszystko się udaje, mimo dużych starań, ale suma sumarum ogólnie wychodzę na plus, bo widzę, że moja praca (nad sobą) nie schodzi na marne, tylko procentuje
BillyTheMountain, no właśnie oni są raczej mili, tylko że to jest specyficzne środowisko, które mi nie do końca pasuje (wybredna jestem), ale facet mi pasuje i jak jemu się coś nie odmieni i będzie chciał ze mną być, to będę się musiała do nich przyzwyczaić