14 Lis 2009, Sob 15:20, PID: 185639
Ja nie mam gdzie ćwiczyć wolnego mówienia na głos i jakbym miał gdzie to już roku temu bym zaczął terapię. Do tego co chwilę "powtórz na głos", "mów na głos 3 razy dziennie" - kurna czyli właściwie nie mam się za co brać. Nie mogę tego robić przy rodzicach bo mnie zakraczą, dla nich fobia to moja wymówka żeby się nie uczyć, a ta terapia to jakieś pranie mózgu. Szlag by to wszystko trafił. Muszę to robić szeptem bo albo coś robię albo nic nie robię - więc czytam książki po 10-15 minut dziennie szeptem, zdania do powtarzania powtarzam w głębokim skupieniu przed lustrem ale też szeptem. Jedynie mogę praktykować wolne mówienie rozmawiając z kumplem rodzicami czy rodziną. Niby są jakieś efekty, ale nie wiem czy przez to że czytam szeptem nie powoduje to że te efekty są mizerne. Chyba dopiero jak zamieszkam sam za parę lat to wezmę się za tą terapię na serio. Może przy okazji zostanie przetłumaczona do końca.