16 Lis 2009, Pon 22:09, PID: 185991
Ech tak się zastanawiam... odnośnie tego co napisała vivi
A mianowicie chodzi mi o to, że wg mnie to normalne, że np. odczuwa się lęk, stres przed egzaminami, obroną pracy magisterskiej, czy rozmową kwalifikacyjną, przed studniówką itp. Normalnie ludzie w takich sytuacjach się stresują, odczuwają lęk, poddenerwowanie. Przed np. pierwszą randką odczuwa się też stres, który na przemian występuje z podekscytowaniem.
Nie wiem może się mylę ale czasami mam takie wrażenie, iż osoby które mają FS żyją w jakimś dziwnym przekonaniu, że ludzie zdrowi nie odczuwają stresu, lęku, że zawsze czują się świetnie i w każdej sytuacji nigdy nie odczuwają niepokoju. Mam wrażenie, że Wy oczekujecie, że pewnego dnia nagle przestaniecie odczuwać jakieś dziwne emocje, dyskomfort psychiczny i to będzie oznaczać, że jesteście zdrowi.
A może ja się mylę, może właśnie dlatego że nie mam FS tak trudno mi to zrozumieć.
Do Waszej świadomości ludzie, którzy nie mają fobii społecznej też w niektórych sytuacjach społecznych odczuwają niepokój, dyskomfort, niekiedy lęk, długotrwały stres.
To normalne szczególnie kiedy coś jest ważne, na czymś nam zależy i boimy się, że coś nie wyjdzie. Na pewno też będąc w wieku dojrzewania bardziej przejmujemy się tym co inni o nas pomyślą oraz chcemy zaistnieć w jakijś grupie znajomych itp. Przejmujemy się i stresujemy szczególnie kiedy spostrzegamy, iż nie jesteśmy duszą towarzystwa, a jedynie spokojnymi introwertykami itp.
Oczywiście mam świadomość, że Wasze lęki są pewnie silniejsze, że pomimo, iż wiek dojrzewania dawno minął objawy wciąż pozostały. Mam świadomość, że pomimo iż w jakiejś sytuacji byliście już ze 100 razy to za każdym razem przeżywacie to tak samo, czyli lęk nie ustępuje.
Jednak chcę zaznaczyć, iż każdy człowiek przeżywa niektóre sytuacje jako trudne. Możliwe, iż Wasi znajomi bez FS niekiedy też się przejmują i stresują nawet jak rozmawiają z Wami.
Nie znam osoby, która by się nie stresowała przed pójściem do nowej szkoły, klasy, pracy itp. Znam dużo osób, które pomimo że nie mają FS to boją się chodzić do urzędów, czy nie czują się swobodnie w nowych sytuacjach.
Pamiętam jak kiedyś jeden z moich znajomych: bardzo głośny, lubiący dużo gadać, mający dużo znajomych, który często wygłaszał publicznie różne referaty powiedział, że to nie jest tak, że on to robi bo się nie boi, nie ma stresu. On powiedział, iż jeszcze jakiś czas temu jak miał zacząć szukać pracy to go ogarniał, strach, paraliż, odkładał szukanie pracy w nieskończoność. Zwyczajnie się bał. Któregoś dnia powiedział sam do siebie: "ok boje się, trudno... strasznie się boję ale nie pozwolę aby przez ten strach ominęło mnie w życiu coś dobrego. Tak naprawdę nie ważne jest to jak się czuję, tylko czy pomimo tego co czuję zrobię to co chcę, czy nie. Mogę czuć się fatalnie, ale pomimo to zrobię to co chcę - zaczne szukać pracy. Prawdopodobnie jak będę czekał aż się poczuje lepiej to nigdy to nie nastąpi i nigdy niczego nie zrobię. Pewnie często będę odczuwał lęk, czuł się emocjonalnie fatalnie ale pomimo to będę to robił... " Zaczął małymi kroczkami zmierzać do celu. Dzisiaj jego lęk i stres jest coraz mniejszy, odnośnie większości sytuacji on już się nie boi.
Piszę o tym znajomym bo to co on powiedział o samym sobie mnie osobiście bardzo zainspirowało. Nie mam w prawdzie fobii społecznej. Ale jak spojrzę w przeszłość to w okresie szkoły średniej i studiów przeżywałam wtedy coś w rodzaju FS.
Prawda jest taka, iż jest mało ludzi, którym wszystko w życiu szło idealnie. Ludzi, którzy nie mieli by złych doświadczeń. Ludzi, którzy nie doświadczyli przykrości ze strony innych. To wszystko czyni nas wrażliwymi, ale jednocześnie stajemy się bardziej nieufni i zwyczajnie odczuwamy lęk.
A mianowicie chodzi mi o to, że wg mnie to normalne, że np. odczuwa się lęk, stres przed egzaminami, obroną pracy magisterskiej, czy rozmową kwalifikacyjną, przed studniówką itp. Normalnie ludzie w takich sytuacjach się stresują, odczuwają lęk, poddenerwowanie. Przed np. pierwszą randką odczuwa się też stres, który na przemian występuje z podekscytowaniem.
Nie wiem może się mylę ale czasami mam takie wrażenie, iż osoby które mają FS żyją w jakimś dziwnym przekonaniu, że ludzie zdrowi nie odczuwają stresu, lęku, że zawsze czują się świetnie i w każdej sytuacji nigdy nie odczuwają niepokoju. Mam wrażenie, że Wy oczekujecie, że pewnego dnia nagle przestaniecie odczuwać jakieś dziwne emocje, dyskomfort psychiczny i to będzie oznaczać, że jesteście zdrowi.
A może ja się mylę, może właśnie dlatego że nie mam FS tak trudno mi to zrozumieć.
Do Waszej świadomości ludzie, którzy nie mają fobii społecznej też w niektórych sytuacjach społecznych odczuwają niepokój, dyskomfort, niekiedy lęk, długotrwały stres.
To normalne szczególnie kiedy coś jest ważne, na czymś nam zależy i boimy się, że coś nie wyjdzie. Na pewno też będąc w wieku dojrzewania bardziej przejmujemy się tym co inni o nas pomyślą oraz chcemy zaistnieć w jakijś grupie znajomych itp. Przejmujemy się i stresujemy szczególnie kiedy spostrzegamy, iż nie jesteśmy duszą towarzystwa, a jedynie spokojnymi introwertykami itp.
Oczywiście mam świadomość, że Wasze lęki są pewnie silniejsze, że pomimo, iż wiek dojrzewania dawno minął objawy wciąż pozostały. Mam świadomość, że pomimo iż w jakiejś sytuacji byliście już ze 100 razy to za każdym razem przeżywacie to tak samo, czyli lęk nie ustępuje.
Jednak chcę zaznaczyć, iż każdy człowiek przeżywa niektóre sytuacje jako trudne. Możliwe, iż Wasi znajomi bez FS niekiedy też się przejmują i stresują nawet jak rozmawiają z Wami.
Nie znam osoby, która by się nie stresowała przed pójściem do nowej szkoły, klasy, pracy itp. Znam dużo osób, które pomimo że nie mają FS to boją się chodzić do urzędów, czy nie czują się swobodnie w nowych sytuacjach.
Pamiętam jak kiedyś jeden z moich znajomych: bardzo głośny, lubiący dużo gadać, mający dużo znajomych, który często wygłaszał publicznie różne referaty powiedział, że to nie jest tak, że on to robi bo się nie boi, nie ma stresu. On powiedział, iż jeszcze jakiś czas temu jak miał zacząć szukać pracy to go ogarniał, strach, paraliż, odkładał szukanie pracy w nieskończoność. Zwyczajnie się bał. Któregoś dnia powiedział sam do siebie: "ok boje się, trudno... strasznie się boję ale nie pozwolę aby przez ten strach ominęło mnie w życiu coś dobrego. Tak naprawdę nie ważne jest to jak się czuję, tylko czy pomimo tego co czuję zrobię to co chcę, czy nie. Mogę czuć się fatalnie, ale pomimo to zrobię to co chcę - zaczne szukać pracy. Prawdopodobnie jak będę czekał aż się poczuje lepiej to nigdy to nie nastąpi i nigdy niczego nie zrobię. Pewnie często będę odczuwał lęk, czuł się emocjonalnie fatalnie ale pomimo to będę to robił... " Zaczął małymi kroczkami zmierzać do celu. Dzisiaj jego lęk i stres jest coraz mniejszy, odnośnie większości sytuacji on już się nie boi.
Piszę o tym znajomym bo to co on powiedział o samym sobie mnie osobiście bardzo zainspirowało. Nie mam w prawdzie fobii społecznej. Ale jak spojrzę w przeszłość to w okresie szkoły średniej i studiów przeżywałam wtedy coś w rodzaju FS.
Prawda jest taka, iż jest mało ludzi, którym wszystko w życiu szło idealnie. Ludzi, którzy nie mieli by złych doświadczeń. Ludzi, którzy nie doświadczyli przykrości ze strony innych. To wszystko czyni nas wrażliwymi, ale jednocześnie stajemy się bardziej nieufni i zwyczajnie odczuwamy lęk.