01 Sty 2010, Pią 22:40, PID: 191675
ctp, wydaje mi się, że w innym wątku to jest inaczej opisane. Albo marnie idzie mi łączenie faktów... Może to nie ten przypadek, tylko jakiś drugi dotyczący Ciebie. Nie wiem.
Nie uraziłeś mnie, spokojnie. Takie uogólnienia mnie wkurzają, nie dotykają.
Do meritum... możesz się przejmować, wściekać i rozładowywać agresję, ale nie stosuj takich uogólnień. Nie wszystkie kobiety kłamią, mamią, wykorzystują i grają na kilka frontów. To cecha osobnicza, a nie grupowa. Miałeś pecha. Ja też miałam pecha, że zdarzyło mi się trafić na przykład na faceta, którzy przez 5 miesięcy (prawie połowa naszego związku) w drugim mieście miał drugą kobietę. Trójmiasto sprzyja takim historiom - jeśli jedna osoba jest z Gda, a druga z Gdy, to małe szanse, że kobiety z tych dwóch miast się o sobie dowiedzą. Jak widać. I wiesz, co mi powiedział, kiedy dowiedziałam się i z nim zerwałam? Powiedział mi bez ogórdek "trwałoby to tak długo, jak długo byś nie wiedziała.". A potem stereotypowe "mogę ją zostawić, jeżeli chcesz".
Żeby było śmieszniej, ona o mnie również nie wiedziała. Zatem nie jest to zwykła historia para + ta trzecia. Raczej dwie niezależne. Napisała do mnie, kiedy przypadkiem się dowiedziała - ponad rok po naszym rozstaniu. Chciała się spotkać, żeby pogadać. Ciekawe to było, nie powiem. Nieistotne zresztą. Myślisz, że okej byłoby, gdybym na podstawie tego doświadczenia uznała wszystkich facetów za gnojów, dupków, nieczułych, obłudnych, fałszywych sukinsynów? Nie. Tak samo Ty nie możesz pytać, odnosząc się do wszystkich kobiet "dlaczego nie są szczere?". Całe rzesze są, a trafiają na takich popaprańców. Powiesz, że pewnie to nas krzywi i robimy się takie same, jak oni? Nie. Przynajmniej ja się taka nie stałam. Znam inne zdradzane, które również - mimo wszystko - są lojalne w stosunku do swoich późniejszych partnerów.
Razi mnie natomiast, że potrafisz ot tak mówić dziewczynie, że jej nienawidzisz. Moim zdaniem nie powinno się rzucać tak silnych słów na wiatr. Ale to tylko moje zdanie, dodawane na marginesie postu.
Nie uraziłeś mnie, spokojnie. Takie uogólnienia mnie wkurzają, nie dotykają.
Do meritum... możesz się przejmować, wściekać i rozładowywać agresję, ale nie stosuj takich uogólnień. Nie wszystkie kobiety kłamią, mamią, wykorzystują i grają na kilka frontów. To cecha osobnicza, a nie grupowa. Miałeś pecha. Ja też miałam pecha, że zdarzyło mi się trafić na przykład na faceta, którzy przez 5 miesięcy (prawie połowa naszego związku) w drugim mieście miał drugą kobietę. Trójmiasto sprzyja takim historiom - jeśli jedna osoba jest z Gda, a druga z Gdy, to małe szanse, że kobiety z tych dwóch miast się o sobie dowiedzą. Jak widać. I wiesz, co mi powiedział, kiedy dowiedziałam się i z nim zerwałam? Powiedział mi bez ogórdek "trwałoby to tak długo, jak długo byś nie wiedziała.". A potem stereotypowe "mogę ją zostawić, jeżeli chcesz".
Żeby było śmieszniej, ona o mnie również nie wiedziała. Zatem nie jest to zwykła historia para + ta trzecia. Raczej dwie niezależne. Napisała do mnie, kiedy przypadkiem się dowiedziała - ponad rok po naszym rozstaniu. Chciała się spotkać, żeby pogadać. Ciekawe to było, nie powiem. Nieistotne zresztą. Myślisz, że okej byłoby, gdybym na podstawie tego doświadczenia uznała wszystkich facetów za gnojów, dupków, nieczułych, obłudnych, fałszywych sukinsynów? Nie. Tak samo Ty nie możesz pytać, odnosząc się do wszystkich kobiet "dlaczego nie są szczere?". Całe rzesze są, a trafiają na takich popaprańców. Powiesz, że pewnie to nas krzywi i robimy się takie same, jak oni? Nie. Przynajmniej ja się taka nie stałam. Znam inne zdradzane, które również - mimo wszystko - są lojalne w stosunku do swoich późniejszych partnerów.
Razi mnie natomiast, że potrafisz ot tak mówić dziewczynie, że jej nienawidzisz. Moim zdaniem nie powinno się rzucać tak silnych słów na wiatr. Ale to tylko moje zdanie, dodawane na marginesie postu.