09 Wrz 2007, Nie 23:53, PID: 1968
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Wrz 2007, Czw 2:01 przez Michał.)
Nie znam się zupełnie, jak tam na weselu ma być?
Byłem raz, spoko było. To było wesele na wsi, ale było przeprowadzone właściwie jakby nie było wiejskie. Wtedy jeszcze znosiłem alkohol. Podobało mi się jak piłem z miejscowymi, oni trzy kolejki, a ja czekam dopiero powiedzmy czwartą z nimi wypiłem, a potem to już w ogóle. Tak se nad alkoholem panowałem, ha! Chyba im to imponowało. Byłem z rodziną swojej panny, więc oprócz tego, że nie spieszno mi do upojenia, musiałem się jakoś pokazać. W tany my też poszli. Myśle, że znośnie tańcowałem (jak na kompletnego amatora w tej dziedzinie). Szkoda, że już kroki pozapominałem.
Tylko mi było strasznie żal Pana młodego i buntowałęm się w duchu za niego (mimo, że on chyba wcale nie czuł takiej potrzeby). Musiał się z każdym napić.
Byłem raz, spoko było. To było wesele na wsi, ale było przeprowadzone właściwie jakby nie było wiejskie. Wtedy jeszcze znosiłem alkohol. Podobało mi się jak piłem z miejscowymi, oni trzy kolejki, a ja czekam dopiero powiedzmy czwartą z nimi wypiłem, a potem to już w ogóle. Tak se nad alkoholem panowałem, ha! Chyba im to imponowało. Byłem z rodziną swojej panny, więc oprócz tego, że nie spieszno mi do upojenia, musiałem się jakoś pokazać. W tany my też poszli. Myśle, że znośnie tańcowałem (jak na kompletnego amatora w tej dziedzinie). Szkoda, że już kroki pozapominałem.
Tylko mi było strasznie żal Pana młodego i buntowałęm się w duchu za niego (mimo, że on chyba wcale nie czuł takiej potrzeby). Musiał się z każdym napić.